15/01
2014
2014
Águilas - miasto między skałami
Águilas nie jest typowym kurortem jakich w Hiszpanii mnóstwo. Pomimo tego, że w sezonie ciężko znaleźć na plaży kawałek wolnego piasku, a hotele i restauracje pełne są turystów z całego świata, to i tak łatwo można znaleźć miejsce, gdzie oprócz nas nie będzie nikogo albo zaszyć się w labiryncie cichych uliczek, nie mających nic wspólnego z wakacyjnym rozgardiaszem.
Lubię wdrapać się wysoko i popatrzeć na miasto z góry.
Miasto przycupnęło na łuku wyznaczonym przez plażę, kawałek wybrzeża jest w posiadaniu portu. Tak w zasadzie to miasto ma plażę komercyjną i drugą niedaleko portu, która jest trochę bardziej dzika. Do Águilas przypływają żaglówki, łodzie motorowe i jachty, miasto lubi ludzi morza i czeka na nich z otwartymi ramionami - podczas wpływania do portu naprawdę ma się wrażenie że łuk plaży to ramiona. Moimi ulubionymi miejscami są krańce miasta, czyli skały wynurzające się z morza. Można wdrapać się na samą górę i mieć przed sobą tylko bezkres horyzontu.
Castillo de San Juan ( ten zamek na wzgórzu ) pochodzi z XVIII w. i jest dostępny dla zwiedzających. Szczerze mówiąc trochę mnie zaskoczyła ta informacja wyczytana przed chwilą, bo ja tam byłam dwa razy i zamek zawsze był zamknięty. Może poprostu byłam nie w porę :). Zamek może i nie jest imponujący, zwłaszcza porównując go do bliższych nam środkowoeuropejskich zamczysk z mnóstwem wież pnących się ku niebu, ale cóż, śródziemnomorska architektura bywa trochę inna. Co kraj to obyczaj, inna moda i inny styl architektoniczny wymuszony poniekąd przez epokę, dla której był charakterystyczny. Ale tak czy siak zamek jest dziedzictwem historycznym Hiszpanii.
Latarnia morska informuje przybywających do miasta drogą morską, że ląd już blisko.
Skaliste krańce plaż to moje ulubione miejsce. Nie dociera tutaj wiele osób bo większość udaje się raczej do zamku znajdującego się na przeciwległym końcu plaży. Skały opierają się infrastrukturze i mam nadzieję, że tak już pozostanie. Miasto niech sobie rośnie i się bogaci ale dzikie skały niech sobie trwają i czekają na takich jak ja, dla których plażowanie nie jest jedyną formą wypoczynku.
Może i zamek sam w sobie nie jest niczym szczególnym i szczerze mówiąc moim zdaniem daleko mu do bycia zamkiem z prawdziwego zdarzenia, to jednak umiejscowienie zamku robi wrażenie i zapiera dech.
W mieście, oprócz typowej zabudowy, można znaleźć uliczki takie jak te. Przepełnione kolorem, zielenią, zapachami kwitnących kwiatów, z kapliczkami poświęconymi różnym świętym. Czasami podziwiam dbałość ludzi o szczegóły i to, jak niewiele trzeba, by szaremu otoczeniu dodać trochę kolorytu. I później codziennie cieszyć się możliwością spacerowania wśród kolorowych donic, nad głową mając soczyście zielony, liściasty dach.
Przy odrobinie dobrych chęci i przy pomocy puszki farby można naprawdę wyczarować inny świat. I w samym środku betonowej dżungli można sobie stworzyć namiastkę ogrodu. Dbałość ludzi o otoczenie nie zawsze kończy się na własnych czterech ścianach, i całe szczęście. Takie drobiazgi jak te zawsze wywołują we mnie ciepłe uczucia i powodują, że uśmiecham się szeroko. I fajnie, że są miejsca gdzie takie detale są doceniane i nikomu nie przyjdzie do głowy żeby zniszczyć coś tak poprostu, na złość albo dla zabawy.
Pierwsza seria zdjęć jak ze starych pocztówek. Świetne!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że wędrówki po tym mieście mi się przyśnią:)
OdpowiedzUsuńWidok z góry na miasto jest wspaniały. Położenie zamku, również. Widzę, że Twój piesek towarzyszy Ci w wspinaczkach po skalach nadmorskich. Uliczka mnie zauroczyła, uwielbiam takie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpiękne widoki! uwielbiam Hiszpanię :)
OdpowiedzUsuńZamek górujący nad miastem i strzegący go jak tajemnicy prezentuje się zjawiskowo. Wyobrażam sobie jak fale rozbijają się o te skały, jak miasteczko ulokowane pomiędzy nimi stanowi niejako magiczny zakątek z tymi fantazyjnymi dekoracjami i malunkami. Przepełnione radością, gdzie życie toczy się spokojnym, leniwym rytmem. Miło posiedzieć w samotności, na szczycie skały i rozkoszować się widokiem...
OdpowiedzUsuńPiękne widoczki :-) Me Gusta ;-)
OdpowiedzUsuńA ze wszystkiego i tak najfajniejsza jest uśmiechnięta po psiemu Mila! :) Zakątek oczywiście jest przepiękny, chętnie bym się teraz przeniosła w taki rejon... U nas aura strasznie byle jaka ;/ Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i udane zdjęcia. Pozdrawiam i dzięki za za relacje. :)
OdpowiedzUsuńwiele bym oddała, żeby gdzieś teraz pojechać!:)
OdpowiedzUsuńNie znam Aguilas wcale, ale mysle, ze dobrze bym sie tam wpasowala:) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńzamek na wzgórzu wygląda uroczo! wspaniałe zdjęcia, aż chce się tam być, teraz, zaraz, natychmiast!
OdpowiedzUsuńMila, wierna przyjaciółka wszędzie Ci towarzyszy.
OdpowiedzUsuńKażdemu zdjęciu poświęcam 10 minut. Rozkoszuję się malowniczymi krajobrazami, cudownymi skałami, ciepłym piaskiem, błękitem wody, wspaniałą roślinnością.
Twój post to dla moich oczu prawdziwy balsam.
Bardzo dziękuję.
U mnie dalej szaro i pochmurno.
Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie:)
Kurort to nie dla mnie - ale te klify nadmorskie...
OdpowiedzUsuńTez pognalabym na te dzikie skaly:)
OdpowiedzUsuńA ta uliczka-jak namalowana przez Fride Kahlo;)
Jak ja bym chciala wyhodowac takiego milina!
Usciski sle:))
A ja chciałabym zobaczyć ten widok z zamku. Musi być pięknie! Uliczki kolorowe lubię bardzo i zastanawiam się czemu w Polsce tak mało takich kolorowych miejsc?
OdpowiedzUsuń...ależ cudownie ...ależ ciepło się zrobiło...za oknem szaro, deszczowo, wietzrnie, a tu...istny Raj!
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Gdy myślę o Hiszpanii czy Włoszech to moim pierwszym skojarzeniem są te ciche, kolorowe uliczki. Uwielbiam je! Jak dobrze byłoby się przenieść do tego miejsca teraz, usiąść tak jak pisałaś gdzieś na skale i patrzeć w morze.. byłoby cudownie :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie właśnie kolorowe uliczki... gdziekolwiek jest, zawsze robią na mnie wrażeni :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że jak tylko się zanurzę u Ciebie w blogu to tak szybko stąd nie wyjdę no i prawda taka że zostałam dłuugo, a czas sobie pognał.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dobrze mi robią takie klimaty i już mam ciepło w sobie i pełnia słońca choć u nas niebo zamglone a słońca jak na lekarstwo.
Zdjęcia, fenomenalne!
Uściski!:*
Rzeczywiscie jak niewiele czasem trzeba by zaczarowac miejsce...troche koloru :)
OdpowiedzUsuńTe czerwone donice mnie urzekly...chce takie. Moja szara, angielska rzeczywistosc by nieco ubarwily :-).
OdpowiedzUsuńJak to przyjemnie oglądać taki widoki, kiedy za oknem pada deszcz. Tak łatwo sobie wyobrazić, że kąpię się w morzu czy siedzą na plaży lub spaceruję wąskimi uliczkami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zamek jak twierdza If z "Hrabiego Monte Christo" - to położenie na skale - bardzo romantycznie (czyli mrocznie) i aż mrozi krew w żyłach:)
OdpowiedzUsuńNa pierwszym zdjęciu plaża wygląda niemalże jak w Rio de Janeiro. I trudno uwierzyć, że to Hiszpania. Zamek rzeczywiście nie bardzo przypomina środkowoeuropejskiej architektury, ale jego umiejscowienie dodaje mu uroku. Miło się patrzy na przejrzystą wodę odbijającą promienie słoneczne i barwne uliczki, kiedy za oknem szaro.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zawsze mnie zdumiewał klimat, małych miasteczek w Hiszpanii i to, o czym wspomniałaś kolorowe akcenty takie jak doniczki potrafią rozświetlić szare ulice...
OdpowiedzUsuńA u nas w Pl, kiedyś wystawiłam 2 piękne kwiaty na klatkę schodową, niestety po 2 tyg, już ich nie było:)
z tym czasem jest dokładnie tak jak napisałaś! a co do miejsca uwiele bym dała, żeby tam się teraz znaleźć, a nie w tym sniegu, co właśnie nasypał;/
OdpowiedzUsuńi też uwielbiam wędrówki gdzieś wyżej po to,by zobaczyć jakieś miasto z góry:))
Te czerwone kolory donic fantastycznie współgrają z zielenią! :)
OdpowiedzUsuńMiasteczko fajne, i myślę, ze można zawsze znaleźć jakieś spokojne i urokliwe miejsce by spocząć na chwilę - Ty widzę takie znalazłas - na widok miasta z góry :)
Pozdrawiam :) Chciałabym teraz móc znaleźć sie w Hiszpanii...
Jakie cudowne zdjęcia! Tyle ciepła i szmaragdowej wody i widoki i te donice i wszystko cudowne!
OdpowiedzUsuńpiękne miasto. na żywo nie byłam. ale zdjęcia ładne.
OdpowiedzUsuńKocham Hiszpanię!
ps. zapisuję sobie Twojego bloga!!
Teleportacja - od zaraz!
OdpowiedzUsuńAleż cudnie. Zostaję i poudaję, że za oknem nie ma (!) śniegu. Nie ma !!!
Czerwień działa na mnie magicznie wręcz o tej porze - dziękuję !
Cieszysz oczy tymi zdjęciami i poprawiasz samopoczucie na cały dzień! Piekne widoki, słoneczne, aż się cieplej u mnie w mieszkaniu zrobiło. ;-) Zamek rzeczywiście architektonicznie inaczej wygląda niz te na zielonej wyspie, ale nadrabia cudnym położeniem.
OdpowiedzUsuńCzerwień detali jest taka optymistyczna. Siedzę, piję herbatę i się usmiecham do komputera. :*
co za kolory przy naszym zasypanym śniegiem krajobrazie ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe miejsce! Sporo bym dała, by się tam teraz teleportować ;)
OdpowiedzUsuńWąskie uliczki, kwiaty, cudowne miejsce...
OdpowiedzUsuńmieszkałam w Aguilas tam jest cudownie
OdpowiedzUsuńPiekna plaza sympatyczni mili ludzie i namietni hiszpanie zycie jak bajka
OdpowiedzUsuń