27/04
2013
2013
Do przodu żyj...
...żyj rowerowo. Wiosna, a co za tym idzie sezon rowerowy rozpoczęty. Póki co mam taki niedosyt pedałowania po wyjątkowo długiej w tym roku zimie, że koła same mnie niosą. Pisałam niedawno o chodzeniu, z jazdą na rowerze jest u mnie podobnie. Uwielbiam!
W lesie jeszcze nie widać wiosny. Co nie znaczy że jej nie czuć. Czuć! Ostatnio tak się nawdychałam, że bolały mnie płuca.
Kiedy tylko mogę staram się tak zorganizować czas, żeby znalazła się chociaż godzina dla roweru. Jednak to i tak zdecydowanie za mało i wolę dłuższe wycieczki. Mam kilka swoich ulubionych tras które wybieram w zależności od chęci i ilości wolnego czasu. Ale niesamowitą frajdę daje mi odkrywanie nowych ścieżek, kiedy jadę i nie wiem dokąd, gubię się w lesie, mknę przez łąki i pola...
Pedałowanie samo w sobie jest fenomenalne.A jak jeszcze towarzyszą temu jakieś fajne widoki to...mhm...czy można chcieć więcej?
Przeważnie w plecaku mam coś do przekąszenia. No i książkę. Bez książki ani rusz i wycieczka rowerowa nie jest tu wyjątkiem. Robię sobie przerwę albo w lesie albo nad jeziorem i cieszę się chwilą.
Fajnie, jak mam towarzystwo do pedałowania, bo zawsze weselej. Ale uwielbiam też jeździć solo. Mogę sobie wtedy wszystko w głowie poukładać i zauważyłam to już niejednokrotnie, że jak mam gorszy dzień, wszystko mnie wkurza i jestem nie do zniesienia, to na rowerze łapię równowagę i wraz z ilością przejechanych kilometrów maleje we mnie poziom agresji:). Wracam do domu i znów jest fajnie. I ja jestem fajniejsza:). Nigdy jeszcze nie leżałam na kozetce u profesjonalisty w pewnej dziedzinie, ale myślę, że rower działa tak samo.
Życie bez roweru jest absolutnie niemożliwe!
W lesie jeszcze nie widać wiosny. Co nie znaczy że jej nie czuć. Czuć! Ostatnio tak się nawdychałam, że bolały mnie płuca.
Kiedy tylko mogę staram się tak zorganizować czas, żeby znalazła się chociaż godzina dla roweru. Jednak to i tak zdecydowanie za mało i wolę dłuższe wycieczki. Mam kilka swoich ulubionych tras które wybieram w zależności od chęci i ilości wolnego czasu. Ale niesamowitą frajdę daje mi odkrywanie nowych ścieżek, kiedy jadę i nie wiem dokąd, gubię się w lesie, mknę przez łąki i pola...
Przeważnie w plecaku mam coś do przekąszenia. No i książkę. Bez książki ani rusz i wycieczka rowerowa nie jest tu wyjątkiem. Robię sobie przerwę albo w lesie albo nad jeziorem i cieszę się chwilą.
Fajnie, jak mam towarzystwo do pedałowania, bo zawsze weselej. Ale uwielbiam też jeździć solo. Mogę sobie wtedy wszystko w głowie poukładać i zauważyłam to już niejednokrotnie, że jak mam gorszy dzień, wszystko mnie wkurza i jestem nie do zniesienia, to na rowerze łapię równowagę i wraz z ilością przejechanych kilometrów maleje we mnie poziom agresji:). Wracam do domu i znów jest fajnie. I ja jestem fajniejsza:). Nigdy jeszcze nie leżałam na kozetce u profesjonalisty w pewnej dziedzinie, ale myślę, że rower działa tak samo.
Życie bez roweru jest absolutnie niemożliwe!
Rower dobry na wszystko :) I dla zdrowia, i dla poprawy nastroju... Zwłaszcza po tak ciekawej okolicy, jaką nam zaprezentowałaś na zdjęciach :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzepiekne okolice. Niewatpliwie w takim otoczeniu rowerowe wycieczki sa czysta przyjemnoscia :) Nie moge sie doczekac kiedy wreszcie wsiade na swoje dwa kolka.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Mieszkam w miejscu niezbyt przychylnym rowerzystom. Ścieżki rowerowe niczego nie załatwiają, bo co to za frajda jeździć po mieście? Urlop to zupełnie inna sprawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Oj, koniecznie trzeba odkurzyć rower. Człowiek po zimie jakiś taki zastały. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż za chwileczkę, już za momencik... i ja dostanę swoją biało-zieloną damkę :o)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce! uwielbiam lasy i jeżeli mieszkasz w ich okolicy to strasznie Ci tego zazdroszczę! ;)
OdpowiedzUsuńkolejna zacheta by sie zmobilizowac i kupic w koncu bagaznik na rowery do samochodu :))
OdpowiedzUsuńAż poczułam tą wiosnę w lesie! Rower to świetna sprawa. Wsiadam na niego kiedy tylko mogę :)
OdpowiedzUsuńDziekuje za informacje o pani Teresie
OdpowiedzUsuńBancewicz...a swoja droga to takie spacery rowerowe to ja tez bardzo lubie i jeszcze w tak pieknych okolicach! pozdrawiam serdecznie
Piękną miałaś wycieczkę rowerową. Dziękuję, że jesteś ze mną w trudnych dla mnie chwilach. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńja nie jeżdżę na rowerze, ale chodzę do pracy i z pracy i gdzie się da na pieszo, trochę tego w ciągu dnia jest i też zauważyłam, że stres w trakcie takich spacerów znika jak ręką odjął ;)
OdpowiedzUsuńja też jestem fanką wycieczek rowerowych, najlepsze co może być! Najbardziej lubię powroty do domu, kiedy wiem, że tyle zobaczyłam :)) teraz na majówkę mam zamiar wyskoczyć :)
OdpowiedzUsuńhehe dzięki ... :) jakoś dam radę ! :)
OdpowiedzUsuńHey,
OdpowiedzUsuńMoj przypadek jest identyczny. Nabawiłem sie leków i depresji po zażyciu LSD. Nigdy w zyciu nie brałem żadnych narkotyków i raz na imprezie ktoś mnie poczęstował cukierkiem czekoladowym a później po godzinie powiedział mi, że w srodku była niespodzianka - kwas LSD. Skończyło się dla mnie tragicznie bo wylądowałem w szpitalu. Będąc pod wpływem narkotyku nagle strasznie tętno mi skoczyło, wzrost temperatury, zawroty głowy, uczucie omdlewania. Od razy pojawiły się myśli, że mogę umrzeć. Wpadłem w panikę i zadzwoniłem po karetkę. Przyjechali, dali mi środek uspokajający i stwierdzili, ze nic mi nie jest. Ale jednak dla pewności zabrali mnie do szpitala na obserwacje. W szpitalu tez niczego nie stwierdzili i puscili mnie do domu. Po jakis dwóch tygodniach zaczęły się kołatania serca, lęki, koszmarne sny, totalne zmeczenie, uczucie derealizacji, otępienie emocjonalne. Później część tych objawów zniknęła. Niestety po dwóch miesiącach od tego zdarzenia wpadłem w totalną depresję i objawy nerwicowe się jeszcze bardziej nasiliły. Od tego czasu jestem na lekach antydepresyjnych. Efectin przez 3 miesiące a teraz asentra. Diagnoza zespół stresu pourazowego. Na dzień dzisiejszy jestem prawie innym człowiekiem. Izoluje się od ludzi, nie pracuje, brak emocji, brak radości życiowej, brak jakiejkolwiek motywacji. Dorobiłem się śniegu optycznego przed oczami, szumów w uszach, zaburzeń widzenia, koncentracji i pamięci. Minęło 7 miesięcy od tego zdarzenia a ja ciągle nie mogę uwierzyć w to co się stało. Nigdy nie miałem żadnych problemów ze zdrowiem a teraz czuje się jak inwalida. Nie moge wybaczyc tym ludziom, ze coś takiego mi zrobili. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się z tego wyjść, ale wątpie czy kiedykolwiek wróce do stanu zdrowia z przed tego zdarzenia.
Tydzień temu kupiłam sobie rower i wczoraj wybrałam się na moją pierwszą wycieczkę. Po zimie trochę u mnie z kondycją na bakier, zrobiłam jedynie ok 10 km i na początek mi to wystarczy. Nie jeździłam na rowerze ok 6 lat.
OdpowiedzUsuńFajne mokradła :) Mój rower jeszcze czeka na premierę :)
OdpowiedzUsuńBardzo ladne miejsca, przypominaja mi sie moje strony, wtedy jezdzilam duzo na rowerze, kilometry niezliczone... mialam wtedy blisko i polne drogi i lesne trakty. Teraz wydostanie sie z miasta i pojezdzenie po polnych sciezkach nie jest juz takie proste. Przerszaja mnie samochody pedzace jak szalone w roznych kierunkach. Jednak rower mam i czasem na nim jezdze.
OdpowiedzUsuńUwielbiam leśne klimaty. Niestety, ja zmuszona jestem ograniczać się jedynie do spacerów gdyż na chwilę obecną nie posiadam roweru;)
OdpowiedzUsuń