26/02
2013
2013
Szafszawan - raj ukryty w górach.
Jeśli miałabym wybierać, które z miast marokańskich najbardziej mnie urzekło, to musiałabym wybierać pomiędzy Fezem a Szafszawan. Jednak z racji tego, że miasta te należą do całkiem innych kategorii turystycznych Fez jest numerem jeden jeśli chodzi o "metropolie", natomiast Szawszawan to najśliczniejsza mieścinka którą napotakaliśmy "po drodze". I w tym jest właśnie wyższość podróży na własną rękę nad tymi zorganizowanymi. Jadąc z Ceuty do Fezu zobaczyliśmy z daleka w górach niewielkie białe miasteczko. Dzięki przewodnikowi i drogowskazom szybko udało nam się ustalić jej nazwę, równie szybko podjęliśmy decyzję, że musimy tam być. Szafszawan onieśmielił nas swoim urokiem, myślę nawet, że mogłabym tam zamieszkać...
W te klimatyczne uliczki poprostu trzeba wejść i dać prowadzić się nogom...iść bez celu, bez obierania konkretnego kierunku, a przede wszystkim bez pośpiechu...
Szafszawan ma cudowną medynę, pełną białych i niebieskich zaułków.
Pięknym tłem dla miasteczka są góry Rif.
W te klimatyczne uliczki poprostu trzeba wejść i dać prowadzić się nogom...iść bez celu, bez obierania konkretnego kierunku, a przede wszystkim bez pośpiechu...
Faktycznie, Szafszawan wygląda bardzo orientalnie. Jest bardzo piękny.
OdpowiedzUsuńCo do Fezu mogę się wypowiadać. Nie dane mi było poznać tego uroczego miejsca jakim jest Szafszawan.
Patrząc na Twoje doskonałe zdjęcia, nabieram coraz większej ochoty na powrót do Maroka.
Zarzekałam się, że w tym kraju moja noga już kolejny raz nie stanie.
Wybacz, ale jestem ciekawa w którym miesiącu odwiedziłaś Maroko.
Ja byłam dosyć dawno, w maju cztery lata temu.
Mo, nigdy nie widziałam tak pięknych, łąkowych dywanów kwiatowych...
Serdecznie pozdrawiam:)
Faktycznie niezwykłe miejsce.
OdpowiedzUsuńDługo bym po uroczych uliczkach spacerowała i podziwiała. Jest to piękna miejscowość. *** Ja też uważam, że o wiele więcej można zobaczyć jeżdżąc indywidualnie, niż w zorganizowanych wycieczkach. W sumie na takiej jeszcze nie byłam, a trochę Europy już widziałam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńprzecudowne zakatki, waziutkie uliczki, schodki, okienka, jednym slowem to lubie. Kiedys sie wyprawie do Maroka, a na razie sobie popatrze. Pozdrawiam serdecznie. Monika
OdpowiedzUsuńNiesamowite zdjęcia, cudowna galeria niebieskich drzwi!
OdpowiedzUsuńI have no words....
OdpowiedzUsuńW.
Rewelacyjne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są dla mnie ucieczką od... braku wiosny ;o)
OdpowiedzUsuńależ mi brakuje tych kolorów! i jaka fantazja architektoniczna! totalny misz-masz. jak w bajce:) ech, karmię się tymi obrazami!
OdpowiedzUsuńfascynuja mnie te niebieskie elementy w architekturze.... pieknie zdjecia !!!! marzy mi sie zobaczyc to na wlasne oczy chociaz raz w zyciu.. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKolory, kolory, kolory - piękne :)
OdpowiedzUsuńO.
Ech, moje (jeszcze)niespełnione marokańskie marzenie...
OdpowiedzUsuńMiło spędza się czas oglądając takie zdjęcia, gratuluję i zazdroszczę podróży ;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie <3
OdpowiedzUsuńTeż kochamy to miejsce... Łap kilka zdjęć :)
http://pelnapara.com/podroze/wioska-smerfow-haszyszu-i-drzwi-do-raju-czyli-chefchaouen-we-wszystkich-odcieniach-blekitu/
Miejsce jest wspaniałe! Połączenie bieli i błękitu w górskiej wiosce to coś, co chętnie zobaczyłabym na żywo. Muszę przyznać, że wizyta w takim miasteczku to byłoby dla mnie coś nowego, więc z chęcią bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńTak, to są plusy niezorganizowanej wycieczki!