Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


12/02
2013

Baśniowe Maroko - Casablanca.

  Maroko to jeden z najdalej na zachód wysuniętych krajów arabskich. Armia proroka Mahometa nazwała go Maghreb, co znaczy "ziemia gdzie umiera słońce". Nas Maroko zachwyciło, wszystko wydawało się niezwykłe, od kolorów, smaków i dźwięków, aż po ludzi, którzy wyglądają jak przeniesieni w czasie z jakichś odległych wieków.
  W podróż wybraliśmy się samochodem, płynęliśmy promem z hiszpańskiego Algeciras, mieliśmy zarysowany ogólny plan wyprawy, z uwzględnieniem miejsc, które chcieliśmy zobaczyć. Nie mieliśmy wcześniej zarezerwowanych noclegów, jedynie bilety na prom kupiliśmy wcześniej przez internet. Nauczeni doświadczeniem wcześniejszych wyjazdów braliśmy pod uwagę opcję zboczenia z kursu. Już nie raz okazywało się, że miejsca niezbyt zachwalane w przewodnikach albo nawet w ogóle w nich pomijane okazywały się hitami podróży.
  Ze względu na ograniczenia czasowe nie udało nam się zobaczyć w Maroko wszystkiego, co byśmy chcieli, w związku z czym kraj ten nadal widnieje na naszej liście miejsc do odwiedzenia. Następnym razem fajnie by było ruszyć bardziej na południe i południowy-wschód.
  Trasa naszej podróży wyglądała mniej więcej tak:
  Ceuta -Tetuan - Szawszawan - Wazzan - Fez - Meknes - Rabat - Casablanca - Marrakesz (stamtąd jednodniowy wypad w góry w celu zobaczenia najwyższej góry północnej Afryki Dżabal Tubkal, 4.167m n.p.m. - na zdobycie go nie było niestety czasu) - Asila - Tanger - Ceuta.
  Podróżowanie po Maroko samochodem polecam, aczkolwiek pierwsze wrażenia były tragiczne. Zachowanie Marokańczyków w ruchu ulicznym jest specyficzne i przyzwyczajenie się zajmuje trochę czasu.Wyprzedzanie na trzeciego, na rondach na dwóch pasach tworzyło się nagle pięć pasów samochodów, oczywiście wszędzie reguła kto pierwszy ten lepszy, trzymanie się swojego pasa ruchu polegało na tym, że pas dzielący jezdnię znajdował się między kołami. Kierowcy porozumiewają się klaksonami, kierunkowskazami i rękoma:).Włączenie się do ruchu polega na wciśnięciu klaksonu i jazda do przodu, bez wcześniejszego zerknięcia w lusterko, trąbię czyli jadę, czyli mam pierwszeństwo:).Przyznam się szczerze, że pierwszego dnia miałam chęć odstawić gdzieś nasze auto w bezpieczne miejsce i udać się w podróż środkami lokomocji publicznej, bo sobie nie potrafiłam wyobrazić tego, że uda nam się przez dwa tyg. uniknąć stłuczki. Ha, ale jest patent. Po prostu trzeba jeździć tak jak oni, czyli używać klaksonu, rąk itp.Wiem wiem, brzmi dziwnie, ale naprawdę inaczej się nie da. I w naszym wypadku się sprawdziło, zero stłuczek, nawet otarć żadnych, na co również miały wpływ umiejętności kierowcy (musiałam wspomnieć:) ). Całkiem inaczej się jeździ po autostradach, jest bezpiecznie, tanio, często są stacje benzynowe, restauracje itp, ale nasza podróż nie wiodła tylko szlakami metropolii w związku z czym poruszanie się drogami krajowymi ( lepiej pasuje słowo dróżkami) było koniecznością.
  Opisując Maroko nie będę się trzymała naszej trasy a kolejność opisywania miejsc będzie zależała...w sumie nie wiem od czego:). Może jako pierwsza Casablanca.

  Kolejność jest całkiem przypadkowa, tak jak wspomniałam wyżej, to, że Casablanka pojawia się jako pierwsza, nie oznacza że jest numerem jeden. Bo nie jest, w sumie oprócz meczetu i bliskości oceanu nie ujęła nas niczym. Pamiętam za to, jak wyruszyliśmy rano z hostelu aby zobaczyć Meczet Hassana II, ukryty tego dnia w gęstej mgle. Zanim jednak mgła ustąpiła miejsca słońcu i cudownej pogodzie, kontrast tak wszechobecny w Maroku, mieliśmy na wyciągnięcie ręki kolejny raz. Praktycznie na przeciwko Meczetu żyją sobie ludzie, którzy z przepychem i bogactwem mają niewiele wspólnego. No może oprócz tego, że mają barak z widokiem na takie cudo architektury...

  Osiedle z widokiem na meczet.


Meczet Hassana II wzniesiono jako dar narodu dla władcy z okazji jego 60. urodzin. Prace trwały od 1986 do 1993r. Niezwykła jest sama lokalizacja meczetu - między lądem a oceanem, częściowo na sztucznej wyspie. Zgodnie z życzeniem króla, wierni modlący się w świątyni znajdują się na styku trzech najważniejszych żywiołów: ziemi, wody i powietrza.






Wnętrze meczetu zapiera dech w piersiach. Do jego konstrukcji sprowadzono najlepsze i najdroższe materiały, takie jak szkło, granit, marmur i drewno cedrowe. Meczet Hassana II to jedna z niewielu świątyń w Maroku dostępna także dla niemuzułmanów. Zwiedzać ją można wyłącznie z przewodnikiem. Obowiązuje skromny ubiór i należy zdjąć buty (chłodny marmur to przyjemność w upalny dzień:) )




Łaźnie.

Meczet Hassana II naprawdę robi wrażenie. Jego wnętrze może zgromadzić 25 tys. wiernych, na dziedzińcu zmieści się kolejne 80 tys. Jeśli wierzyć pani przewodniczce, to w głównej sali modłów bez trudu zmieściłaby się Bazylika św.Piotra. Mało tego - meczet ma rozsuwany dach, specjalny mechanizm otwiera i zamyka dach w niecałe 3 minuty. Jednym słowem świątynia kabriolet:)


Minaret ma 210 m wysokości i jest najwyższą religijną budowlą na świecie - podobno żaden kościół nie ma tak wysokiej wieży.



Komentarze

  1. meczet jest naprawdę niesamowity!
    I podziwiam smiałość w takim spontanicznym wyjezdzie w te rejony:)
    Blog o życiu & podróżach
    Blog o gotowaniu

    OdpowiedzUsuń
  2. Mhmmm,dużo ludzi reagowało zdziwieniem, że jedziemy samochodem,nie mamy zarezerwowanych noclegów itp.Ale przecież Maroko to nie koniec świata, czułam się bardzo bezpiecznie, ludzie w większości przypadków przesympatyczni, atmosfera niesamowita.Spotkaliśmy Polaków którzy tak jak my przemierzali Maroko autem, z tą różnicą, że oni spali na polach namiotowych, i też się w samych superlatywach wypowiadali. Dlatego trzeba tak podróżować żeby łamać stereotypy.Bo Maroko jest tego warte.Nigdy w życiu nie byłam na żadnej wycieczce z biurem podróży i póki co nie mam zamiaru skorzystać...Może na starość:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Casablanka . Kultowe miejsce. Pięknie pokazane. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Maroka lecimy w czerwcu, a Casablanca jest na naszej liście do zwiedzania :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.