Chociaż od mojej wizyty w Mostarze minęło już sporo czasu ( policzyłam i wyszło mi pięć miesięcy i powinno się zgadzać bo liczyłam na palcach ) to dokładnie pamiętam jak mi tam było fajnie. Upływ czasu nie zatarł przywiezionych z Bośni wrażeń, od powrotu zdążyło się już zacząć i skończyć lato, zdążyła też zacząć się jesień. I chociaż za tym upływającym czasem w ogóle nie nadążam to często w pamięci odtwarzam spędzone w Mostarze dwa dni chociaż miał być jeden, ale o tym za chwilę.
Czy może być dla jakiegoś miejsca rekomendacja lepsza niż fakt, że postanowiliśmy zostać tam dzień dłużej, spontanicznie i bez żadnych wcześniejszych ustaleń? No sami powiedzcie? W naszych urlopowych planach sprawa z Mostarem wyglądała tak, że podczas podróży przez Chorwację czmychniemy sobie w bok, przekroczymy granicę i sprawdzimy o co tyle szumu z tym kamiennym mostem a następnego dnia pojedziemy do Dubrownika. Chyba oboje bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że jeden dzień i jedna noc to na Mostar zdecydowanie za mało i że nie chcemy opuszczać Bośni z uwierajacym poczuciem niedosytu.
Przemierzaliśmy starówkę wzdłuż i wszerz z ciekawością zaglądając wszędzie tam gdzie się dało i gdzie się nie dało też, ale to w zasadzie robiłam tylko ja napędzana ciekawością ( tudzież wścibstwem dyktowanym głodem wrażeń 🙂).
Przyjęło się, że na deszczową pogodę na urlopie należy psioczyć ale wiecie co? Ja ją teraz pochwalę. Pomimo tego, że podczas naszego pobytu w Mostarze było pochmurno i momentami deszczowo, jestem miastem zachwycona. Przezachwycona nawet. I do tych brukowanych uliczek oraz domów z kamienia pochmurny dzień jak ulał mi pasuje. Bo pomimo tego mało optymistycznie wyglądającego nieba nie padało bez przerwy a nawet kiedy padało to był to raczej deszczyk a nie ulewa. I było ciepło.
Mostar chyba każdemu kojarzy się z kamiennym mostem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, z którego słynie. Ale oprócz Starego Mostu jest tutaj również położona na dwóch brzegach Neretwy klimatyczna starówka pełna kolorów i budowli w stylu osmańskim. Starsi z Was zapewne pamiętają nie tak aż bardzo odległą wojnę domową na Bałkanach podczas której wszyscy walczyli ze wszystkimi bo najpierw Bośniacy i Chorwaci z Serbami a później Chorwaci z Bośniakami. W Mostarze toczyły się zacięte walki Bośniaków i Chorwatów przeciwko Serbom, miasto było oblężone przez prawie 10 miesięcy a na skutek walk niemal doszczętnie została zniszczona wschodnia część miasta. Zburzono większość zabytków, w tym również siedemnasto - i osiemnastowieczne meczety. Do dzisiaj widać w Mostarze zniszczone budynki i ślady ostrzałów artleryjskich. Podczas wojny został zburzony również wybudowany przez Turków w 1566 r. Stary Most, który został odbudowany i odrestaurowany w 2004 r. i od tego momentu przyciąga turystów.
Mostar to miasto kramików z pamiątkami i z rękodziełem a także przepysznej kuchni. Za euro można było kupić piękny magnes i to nie wyprodukowany w wielkim mocarstwie na wschodzie ale wyrabiany z gliny na miejscu. Mięsożercom polecam grillowane mięsiwo a wszystkim pyszne sałatki, surówki i warzywne pasty. Kawosze koniecznie powinni spróbować legendarną bośniacką kawę, podawaną w tradycyjnym tygielku.
W porze posiłków Mostar pachnie dymem z kominów a ten zapach świetnie mi do deszczowej pogody pasował, miasto było jeszcze przytulniejsze i bardziej tajemnicze. Pamiętam jeden moment, staliśmy na jednej z brukowanych uliczek patrząc na most i spowite mrokiem miasto, wszędzie pachniało dymem a nagle z meczetu rozległo się nawoływanie do modlitwy. Jak to ja od razu miałam gęsią skórkę i bardzo chciałam aby na moment zatrzymał się czas.
Pamiętam jeszcze, że Mostar wydawał mi się egzotyczny a jednocześnie bardzo swojski.
Mostar najpiękniejszy był po zmroku bo przypominał scenerię z osadzonej w średniowieczu baśni. Porobiłam nawet trochę zdjęć chociaż nocna fotografia nie jest moją mocną stroną. Podczas ich robienia byłam pewna, że wznoszę się na wyżyny moich fotograficznych umiejętności i że z nocnych spacerów po Mostarze powstanie oddzielny wpis. Późniejsze ich przeglądanie pokazało mi, że jednak nie ale udało mi się wybrać kilka, które można pokazać światu. Ale uwierzcie mi na słowo, że otulony wieczornym mrokiem Mostar na długo zapadnie mi w pamięć.
Mam nadzieję, że mój zachwyt Mostarem uzasadnia ilość zdjęć. Mostar jest wyjątkowy, sprawdźcie to jeśli będziecie mieć okazję albo tak jak my będziecie gdzieś niedaleko. Jestem pewna, że od pierwszych postawionych na mostarskim bruku kroków poczujecie magię i klimat, które przyciągają do Bośni tak wielu. I koniecznie, ale koniecznie, poczekajcie aż zapadnie wieczór, uliczki opustoszeją, na moście nie będzie nikogo a Was otuli cisza i spokój miasta szykującego się do snu. Wtedy najlepiej zrozumiecie to o czym piszę i przypomnicie sobie moja słowa o magii, klimacie i dymie...
Rzeczywiście chmury i ciemne niebo w ogóle tu nie przeszkadzają, a wręcz dodają klimatu i przytulności, pasują do tych kamiennych murów.
OdpowiedzUsuńDo domów z kamienia i brukowanych uliczek świetnie pasują chmury i lekki mrok.
UsuńJuż bym jechała i tez goniła po tych uliczkach jak pies gończy!
OdpowiedzUsuńNiesamowity ten most! a nocą miasto jeszcze ciekawsze, bajka normalnie!
jotka
Byłabyś zachwycona wszystkim, miastem po zmroku też. Ciemność i cisza wyostrzają zmysły.
UsuńPięknie napisałaś o tym fantastycznym mieście. Jego położenie, kapitalna zabudowa i tragiczna historia zapadają w pamięć na zawsze. Ja byłam tam jeden dzień, ale z przyjemnością została bym dłużej. Choćby po to, by zobaczyć te wieczorne puste uliczki i pospacerować tam bez tych ogromnych tłumów. Ale magia działa tam o każdej porze dnia.
OdpowiedzUsuńTo był fantastyczny powtórkowy spacer. Dzięki Monia. Dużo słoneczka zasyłam:)))
Za słoneczko dziękuję, czekam tylko aż się przebije przez deszczowe chmury.
UsuńByłaś w Mostarze zatem rozumiesz moje zachwyty i wiesz doskonale o jakiej magii piszę. Szkoda tylko, że nie miałaś okazji pospacerować po Mostarze po zmroku, w kompletnej ciszy, bo to było coś niezapomnianego.
Pozdrawiam cieplutko spod kocyka i przesyłam uściski gorące jak herbata 🙂
Masz nie tylko dar obserwacji, ale też pięknie się z nami dzielisz swymi odczuciami. Można się poczuć jakby się było tam razem z Tobą. Most znany z tysiąca zdjęć, ale klimat miasta już nie i oglądając zdjęcia wierzę w jego wieczorną magię. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńSą rzeczy, których nie można zobaczyć bo trzeba je poczuć, tak jest z atmosferą w Mostarze. Mimo wszystko cieszę się, że w moim zachwycie udało mi się przekazać co nieco z tej wyjątkowości jakie mają stare, kamienne miasta.
UsuńŻyczę Ci dobrego nowego tygodnia i zasyłam serdeczności.
Uwielbiam budowle z kamienia. Piękne zdjęcia bo i miejsce piękne. Buziaki 😘
OdpowiedzUsuńSkoro uwielbiasz budowle z kamienia to w kamiennym mieście byłabyś wniebowzięta tak jak i ja. Buziaki odwzajemniam 😘
UsuńMa w sobie coś to miejsce, jakoś tak kojarzy mi się z książkami Zafona ukochanego. :) Przez tę pogodę, jakże uwielbianą przez mła, nawet jeszcze bardziej czuje się swojsko. Zdjęcia są naprawdę klimatyczne, przepiękne, a Twój zachwyt aż przelewa się na mnie. :) Tym liczeniem na palcach mnie pozbawiłaś, ileż razy ja liczę na palcach. :D Zupełnie nie dziwię się, dlaczego zostaliście tam dłużej i dlaczego tak pięknie wspominasz to miejsce, aj udzieliło mi się, mam miłe wibracje, lubię takie posty, które od pierwszej sekundy budzą we mnie swojskie poczucie, dziękuje cudna kobieto. :*********
OdpowiedzUsuńZ matematyki zawsze byłam kiepska zatem bardzo często palce to moja pierwsza pomoc w rachunkowości 🙂. Masz podobną do mnie wrażliwość i jestem pewna, że doskonale wiesz o jakiej magii piszę. Niektóre miasta zapadają nam w pamięć głębiej niż pozostałe, dla mnie Mostar jest właśnie jednym z nich. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze i że znajdujesz milion okazji żeby cieszyć się jesienią. Ściskam mocno mocno!
UsuńPiękna foto-relacja, wiele ciekawych wiadomości:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie kochana;)
Morgana
Dziękuję bardzo i również pozdrawiam serdecznie.
UsuńCudowne miejsce a nocą wręcz bajeczne ,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńO tak, spacer po Mostarze po zmroku, oprócz tego, że niezapomniany, to jeszcze dostarczał doznań na zupełnie innym poziomie. Serdeczności.
UsuńRzeczywiście przepiękne miejsce. Ja jestem zachwycona tym bałkańskim, kaskadowym ułożeniem domostw i choć wiem, że to nie jakby zamierzone działanie, ale jest to uwarunkowane geograficznym położeniem, to ogromnie mi się to podoba.
OdpowiedzUsuńTeż lubię takie klimatyczne miejsca, a nocą miasteczko wygląda rzeczywiście niesamowicie. Dlatego nie dziwię się, że zostaliście dłużej.
Uściski dla Ciebie przesyłam.
Sama zobacz ile by mnie ominęło gdybyśmy nie zostali do następnego dnia, nie zobaczyłabym Mostaru po zmroku, otulonego spokojem i ciszą, a to przecież było takie cudne doznanie. Cieszę się, że praktycznie zawsze podróżujemy tak, że możemy na bieżąco modyfikowac plany.
UsuńŚciskam Cię serdecznie i życzę pięknej jesieni w ogrodzie.
Monia Twoje wponienia to jak te nawolywanie ale nie modlitwy tylko do odwiedzenia tego miejsca Świetnie to opisujesz! Mostar wygląda jak miejsce, w którym czas się zatrzymuje. U nas długo to miejsce widnieje na liście,
OdpowiedzUsuńale jakos nie po drodze nam do niego, a po Waszym spontanicznym przedłużeniem pobytutu nie pozostaje nic, jak tylko wstawić to miejsce do pierwszej piątki, a nie dziesiatki :) Twoje zdjęcia, nawet jeśli nie wyszły idealnie, to i tak są super... wiem ile ich robisz Dzięki za tę inspirację, muszę tam w końcu być :)
Wiesz co, najlepiej wrzuć Mostar do pierwszej trójki 🙂. Nie pożałujesz.
UsuńSama widzisz, życie podróżniczki nie jest łatwe bo trzeba robić zdjęcia, same się nie zrobią. Wiesz dobrze jak to jest, inne ułożenie chmur całkowicie zmienia kadr i wymaga kolejnego zdjęcia 🙂.
Buziole spod kocyka.
Oj, udzielają się Twoje emocje i to zupełnie zrozumiałe, bo Mostar ma swój wyjątkowy urok a most to absolutna wizytówka tego miejsca! Pamiętam, jak podczas podróży przez Bałkany przemknęła mi myśl, by zboczyć z drogi i odwiedzić Mostar, ale... posypałby się nasz cały misterny plan na pozostałą część urlopu, dlatego odpuściliśmy sobie.
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia, że pochmurny, lekko deszczowy dzień podczas zwiedzania też może mieć swe dobre strony, gdyż... ludzi jest wówczas znacznie mniej i nie trzeba przedzierać się przez tłumy turystów, czy grupy wycieczek w najbardziej obleganych (podczas pogodnej aury) miejscach. Ponadto pochmurne niebo ma swą intrygującą dramaturgię i to też potrafi dodać klimatu takim zabytkowym miastom i miasteczkom jak Mostar!
Pozdrawiam Cię najcieplej i dobrego tygodnia życzę!
Anita
Dlatego czasem najlepszym planem jest brak planu chociaż rozumiem, że nie w każdej sytuacji tak się da. Samodzielne organizowanie wyjazdów i wypożyczanie samochodu daje nam swobodę podejmowania spontanicznych decyzji, ja to w ogóle bywam w tej spontaniczności rozrzutna 🙂.
UsuńWierzę w to, że kiedyś odwiedzisz Mostar i przekonasz się jak tam jest cudnie.
Pięknego tygodnia. Uściski.
Bardzo pięknie opisujesz klimat, smaki i zapachy tego bośniackiego miasteczka. Są to niemal wrażenia fizyczno - estetyczne. Sprawiasz, że się uśmiecham kiedy czytam Twoje wspomnienia.
OdpowiedzUsuńCzasem, jeśli jestem w tak czarownym miejscu, to przystaję i chcę zapamiętać wszystko, zachować chwilę w pamięci jak najdłużej.
Serdecznie pozdrawiam 🤗
Ja też tak mam, że z zachwytu zamieram w bezruchu, mam gęsią skórkę a w oczach łzy. Albo piszczę i skaczę jak stuknięta 🙂. Hamowanie emocji nie jest moją mocną stroną. Ale faktycznie pisząc o Mostarze wspięłam się na wyżyny duchowości, co zauważyłam dopiero po przeczytaniu wpisu po publikacji. Ale niech już tak zostanie 😄.
UsuńWysyłam Ci ogrom przeserdecznych pozdrowień.
Lubię też Twój dystans i poczucie humoru. Podróże z Tobą to prawdziwa przyjemność. Dobrego tygodnia!
UsuńCieplej mi się robi na sercu dzięki Twoim miłym słowom. Dziękuję bardzo. Uściski.
UsuńAle Ci zazdroszczę tego Mostaru. Kiedy ja byłam w Bośni, na Mostar nie starczyło nam czasu i bardzo nad tym ubolewam. Obiecałam sobie wtedy, ze do Bośni na pewno wrócę i nie będę mogła pominąć w planie zwiedzania Mostaru. Od tamtego czasu minęło ile? chyba już 8 lat i ja ciągle o tej Bośni myślę i myślę. Może to już najwyższy czas, żeby tam wrócić?
OdpowiedzUsuńNie wiem jak mogłaś Mostar przeoczyć, my do Bośni pojechaliśmy właśnie dla niego. Oglądałam niedawno krótki reportaż o tym kraju co rozbudziło mój apetyt na powrót tam. Bośnia ma klimat, który bardzo lubię, najpiękniejsza jest w małych miasteczkach i na wsiach.
UsuńPozdrowienia i uściski.
Przeoczyć nie przeoczyłam, po prostu zabrakło czasu.
UsuńRozumiem 😊. Za chwilę przypomnę sobie Twoje bałkańskie wpisy.
Usuń