2023
Lepiej być nie może
Jestem wiosenno-letnia ( ale nie, że oziębła i chłodna bo duszę to mam raczej hiszpańską ) i nie zmieni tego najpiękniejsza nawet jesień. Niemniej jednak z radością muszę stwierdzić że tegoroczną znoszę wyjątkowo łatwo czym sama jestem zaskoczona. Tym, i upływem czasu. Uwierzyć nie mogę, że już powoli kończy się listopad, na horyzoncie widać grudzień, po nim Nowy Rok a później to już wiadomo, że będzie z górki. Z górki do wiosny żeby nie było wątpliwości.
Jak już wspomniałam tegoroczną jesień przechodzę wyjątkowo spokojnie na co wpływ ma wiele czynników, radosnych i miłych. Pogodowo jest znośnie bo przecież wiadomo, że to nie lato i nie można wymagać upałów i słońca ale nie jest aż tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Mogłoby być, oj mogło, mam za sobą lata doświadczeń. Już końcówka listopada a ja najmniejszy nawet raz nie popadłam w typowy dla mnie jesienny marazm. Po pracy zaledwie dwa razy zgubiłam się w świecie krótkiej drzemki co normalnie o tej porze byłoby codziennością. Nadal popołudniami mam mnóstwo energii i tylko możliwości mało żeby ją dobrze spożytkować.
Do łask wróciło malowanie po numerach, co nadal dostarcza mi mnóstwo radości i relaksuje jak mało co, kończę zaczęte wiosną haftowanki, myślę też o powrocie do lepienia z gliny. Sobie i innym obiecałam, że zrobię porządek w magnesach i w kolekcji pamiątkowych monet, które sama sobie "wykręcam" w różnych miejscach. Przywołują ogrom podróżniczych wspomnień i zasługują na zdecydowanie lepsze miejsce niż drewniana szkatułka, która nawet średnio mi się podoba ale głupio mi wyrzucić prezent 😊.
A teraz będzie sztos, przygotujcie się, Ci z Was którzy stoją lepiej niech usiądą bo była u mnie Marta od wiatraków ( chętnych poznać Martę bliżej zapraszam TUTAJ ). Poznałyśmy się dawno temu przez internet, spotkałyśmy kiedyś w Portugalii, od tamtej pory mamy regularny kontakt - chwała niech będzie internetom i darmowym rozmowom miedzykrajowym, co w naszej sytuacji jest nie bez znaczenia również bez limitów trwania. Marta przyleciała z Mężem i chyba nie skłamię jeśli napiszę, że to był cudowny czas. Spacerowaliśmy po Hamburgu, byliśmy w świątecznym wesołym miasteczku, w chorwackiej restauracji, w dzielnicy rozpusty i w wielkim sklepie dla dorosłych, którego asortyment wywołał w nas lawinę różnorakich emocji 😊 a wieczorami już w domu do późna nie mogliśmy się nagadać i wielokrotnie przestać śmiać. Martuś, jeśli to czytasz to wiedz ( chociaż już ci to mówiłam) że bardzo ale to bardzo cieszę się z naszego spotkania i już czekam na kolejne. Pamiętaj, że zawsze jesteście u nas mile widziani, możecie nawet przyjeżdżać spontanicznie, uprzedź mnie jednak na tyle wcześnie, żebym przed pójściem do pracy zdążyła Wam zostawić klucze pod wycieraczką. Pal licho koszta, te wszystkie perłowe mydła, zastawa stołowa, kucharz, barman i housekeeping tanie nie są, ale trudno, niech już stracę. Czas z Wami jest bezcenny, tęsknię przeokrutnie i bardzo Cię kocham ale to już wiesz. Roberta oczywiście też ale Ciebie wyjątkowo mocno bo to od Ciebie wszystko się zaczęło. Cieszę się, że pomimo odległości udało nam się stworzyć taką wyjątkową więź, obiecuję Ci o nią dbać. Od czasu Waszej wizyty nie ma dnia, żebym nie wracała do niej pamięcią.
Jest jeszcze coś co poprawia mi humor a co niedługo zacznie być elementem codzienności a mianowicie jarmarki świąteczne, których tegoroczna inauguracja już pojutrze. Idąc z pracy na pociąg mijam ten największy i najbardziej atrakcyjny w mieście, kiedy zatoczę małe koło mogę zaliczyć takie jarmarki dwa a jeśli zdecyduję się iść jedną stację na piechotę to trasa wiedzie przez takie jarmarki trzy. Jeden z nich ulokowany jest na całej długości deptaka co znacza, że niemal zaraz po wyjściu z pracy wkraczam w świat grzanego wina, świątecznych przysmaków, kolęd, straganów, bombek i choinek i idę sobie przez niego aż do momentu wejścia na stację. Porobię Wam zdjęcia na dowód 😊.
Życzę Wam przepięknej końcówki listopada i uciekam pod koc. Jak nastroje?
Witaj Dziewczyno z Hamburga! :)
OdpowiedzUsuńJak miło, że mnie odwiedziłaś na blogu! I jak miło, że spędziłaś taki cudowny czas z ludźmi poznanymi przez blogowanie właśnie. U mnie też zaistniało kilka więzi przez sieć, niektóre z nich miały na mnie wielki albo co najmniej spory wpływ w paru momentach życia.
I nie przesadzę, jeśli powiem, że gdyby nie blogowanie jako hobby, nie byłabym zapewne w tym momencie i miejscu, w którym jestem i pewnie też czułabym się tu w Niemczech bardzo samotnie.
Bo moi najlepsi przyjaciele zostali w Polsce, a tutaj jakoś nie udało mi się jeszcze wypracować za dużo więzi na żywo. Ale tych kilka, które się udało, staram się pielęgnować, chyba że coś w międzyczasie poszło bardzo nie tak.
W Hamburgu bywam od czasu do czasu, ale moja córka jest tam codziennie, bo tam od paru miesięcy pracuje. :)
Do malowania po numerkach nie mam niestety cierpliwości, aczkolwiek podziwiam efekty takich prac.
Widzę, że z Ciebie podróżniczka, i na pewno nie nadrobię na szybko wszystkich twoich wypraw, ale chętnie potowarzyszę Ci w kolejnych :)))
Pozdrowienia i serdeczności z Bremy!
IW
Ja w sumie w Hamburgu też tylko pracuję a mieszkam w małej mieścince niedaleko.
UsuńUwierz mi, że do malowania po numerach nie potrzeba cierpliwości, wystarczy wolny czas i w miarę dobre światło.
W temacie blogowych znajomości, które doczekały się spotkania na żywo mam świetne doświadczenie, tylko w tym roku spotkałam się z dwoma dziewczynami, które blogują. Jedna była u mnie niedawno a z drugą spotkałam się na Majorce. A z trzecią lecę na urlop w czerwcu 😊.
Uściski.
Cieszę się, że tak miło spędzasz końcówkę jesieni i masz tak dobry humor i zero jesiennej depresji. Cudownie spotkać pokrewne dusze, z którymi można wymieniać się poglądami i przemyśleniami, a jak się złapie nić porozumienia to czegóż trzeba więcej. Niczego. Pozdrawiam gorąco. Mam nadzieję, że moje pozdrowienia z jesiennego wypadu dotrą niebawem.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj dotarły, bardzo dziękuję 😘.
UsuńPamiętam jak kiedyś moja koleżanka układała puzzle z tym budynkiem z widokówki i byłam nim zachwycona. Nadal jestem.
Spotkanie z Martą było super, czasem nie mogę uwierzyć że takie dobrodziejstwo przyniósł mi internet.
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za pamięć podczas wyjazdów.
Może ocieplenie klimatu wpływa także na poprawe naszej kondycji, bo i mnie jesień niestraszna, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Spotkania z poznanymi blogerkami są super, sama poznałam kilka osób face to face.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
Masz rację, już końcówka listopada a pogodowo nie jest aż tak strasznie jak to zawsze bywało.
UsuńMiłe spotkania z blogerkami to dla mnie największa wartość internetu. A kolejne w planach.
Generalnie lubię jesień i cieszę się że dla Ciebie w tym roku jesień jest łaskawa. A wspólnie spędzony czas z miłymi osobami bezcenny. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPamiętam jak kiedyś mi napisałeś, że Twoje wnuczki są jesienne. Takie wydarzenia zdecydowanie podnoszą wartość tej nie zawsze dającej się lubić pory roku.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Pewnie, że lepiej być nie może. W dodatku w takim towarzystwie! Widziałam jak się rozrywałyście i jeszcze miałyście czas, aby karteczki wysyłać. Fajnie, że utrzymujecie kontakt i mogłyście się spotkać. Życie jest jednak piękne!
OdpowiedzUsuńDzięki, że o mnie pamiętałyście.
Na jarmark do Hamburga wybierałam się z moim ulubionym biurem podróży, ale nie wiedziałam, kiedy będę miała operację i nie rezerwowałam. A teraz nie ma już miejsc. Może w przyszłym roku da radę i wypijemy razem świątecznego grzańca.
Trzymaj się ciepło, całusy:)))
Ulcia, przyjedź koniecznie! Namówię też Martę i spotkamy się we trzy. Ale by było cudnie!
UsuńŚciskam Cię mocno i życzę dobrego weekendu.
Byłoby wspaniale! Marzenia lubią się spełniać, więc....
UsuńTo wielka radość poznać osobiście bratnią duszę. Musiało być rzeczywiście super skoro za nią tęsknisz.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się Dziewczyny... fajnie wyglądacie na tych schodach.
A jesień to już w Polsce zrobiła się taka bardzo zimowa...
Stokrotka
Było przecudnie! Wszystko mi się w tym naszym spotkaniu podobało, absolutnie wszystko! Marta to moja bratnia dusza.
UsuńU mnie deszczowo ale nawet ciepło, czapkę i szalik nadal noszę w plecaku a jestem zmarźluchem.
Przyjaźń nie zna granic ni barier :) Mnie jesień przeleciała na szukaniu... jesieni w Krakowie, a jak wróciłam do domu, to się okazało, że była piękna na Dolnym Śląsku, a teraz mamy juz przedzimie i po kolorach sladu nie ma, albo ukryte są pod tą odrobina śniegu, która sie ostala, po pierwszym sypnięciu:) Marzy mi się piekny bialy styczeń z czarnymi drogami, żeby w gorki jakies dojechać:). Pożyjemy, zobaczymy, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa w sumie nawet nie pamiętam czy u mnie zostały na drzewach jakieś kolory bo jak wychodzę do pracy to jest ciemno, jak wracam też. Jutro się przyjrzę 😊. Z okna pociągu widzę za to codziennie piękne wschody słońca.
UsuńSerdeczności.
Ależ pięknie napisałaś o tej przyjaźni. Takie sytuacje są potrzebne w tym zakręconym świecie. Nawet czytając Twój post czuję wielki optymizm, radość na przekór wszelakim trudnościom dnia codziennego, w tym szarym listopadowym czasie. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPięknie napisać o wspaniałej przyjaźni to łatwizna, do takiej sytuacji pasują same najpiękniejsze epitety.
UsuńRównież przesyłam Ci ogrom serdecznych pozdrowień i życzę dobrego tygodnia.
U mnie nastrój mimo jesieni (zimowej jesieni) całkiem okej. Chyba najbardziej w tym wszystkim przeszkadza mi fakt, że jest godzina 15, a jest ciemnawo, ale tak jak napisałaś... do wiosny szybko zleci.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię ciemności i tego poczucia, że marnuję czas. Jak się robi ciemno to myślę, że już jest późno i po powrocie do domu od razu mam ochotę wskoczyć w piżamę i iść spać. A tymczasem przede mną jeszcze cały wieczór. No i ja to jestem powsinoga, nie lubię zbyt długo siedzieć w domu ale spacery w ciemności też niespecjalnie mnie cieszą 🙂
UsuńA ja jesienno-zimowa. :)
OdpowiedzUsuńEnergia mnie nie opuszcza, dużo teraz wędruję, czasami tak zwyczajnie po okolicznych lasach.
Przyroda teraz spokojna i cicha, ładuje baterię i nastawiam się pozytywnie jak tylko często się da, gdzieś pod koronami drzew. Obecnie ośnieżonych. :)
Ty jesteś jesienno - zimowa, ja wiosenno - letnia ale obie czerpiemy dobrodziejstwa z włóczęg i przyrody. Do tego każda pora roku jest dobra ale przyznasz, że te Twoje ulubione jakby odrobinę mniej - bo i zimniej, i ciemno o 15stej 🙂.
UsuńPod ośnieżonymi drzewami jest cudnie, ciesz się tym z całych sił. Pozdrawiam nie spod drzew a spod kocyka.
Gratuluję ciekawego spotkania z blogową znajomą. Musiało być to dla Was wzajemnie ciekawym przeżyciem. Piszesz, że jesteś wiosenno-letnia? Po zimie zawsze przychodzi wiosna. Trzeba tylko ją przetrwać. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJeszcze trzeba przetrwać końcówkę jesieni a po niej zimę ale dobra rzecz jest taka, że od stycznia będzie z górki.
UsuńPięknego tygodnia.
Belgijska pora deszczowa wpłynęła na mnie mniej radośnie. Na samą myśl, że znowu leje boimy się cokolwiek planować na weekend. Ratuje mnie zawsze szydełko i druty. Właśnie skończyłam chustę, obdarowana wczoraj ją dostała, a teraz robię szal z mankietami dla Młodej, w kolejce stoi chusta dla jej chłopaka i te tematy trzymają mnie w pionie. Uwielbiam jarmarki świąteczne i zawsze chcę tam wszystko😂 Takie dziecko w środku i ten czas od moich imienin jest już dobry nawet, jak pada😀
OdpowiedzUsuńJa na jarmarkach też wszystko chcę ale głównie z gastronomii, sporo z jarmarcznego asortymentu jadam tylko tam zatem przez rok zdążę zatęsknić 🙂
UsuńMonis cieszę się, że tegoroczną jesień przechodzisz z taką lekkością! Moja minela szybko i dobrse bo nie zauwazylam za bardzo tej ponurej pogody. Mi w tym okresoe najbardziej doskwieraja ciemności. To piękne, że znalazłaś radość w malowaniu, haftowankach i planach na przyszłość. Ja znalazłam w robieniu swetrów i ciesze sie z tego bardzooooo :) spotkanie z Martą brzmi jak niezapomniana przygoda! Dzieki jeszcze raz za pozdrowienia i foteczke :) Teraz, gdy nadchodzi okres jarmarków świątecznych, życie nabiera dodatkowego uroku. Ja startuje w nastepny weekend , bo w ten Arek łowi rybke na swieta :) Niech każdy dzień końcówki listopada przynosi Ci ciepło, śmiech i magiczne chwile na jarmarkach :) czekam na opis i inspiracje, może kiedy w Twoje strony trafię:)
OdpowiedzUsuńU mnie istnieje ryzyko, że śniegu nie będzie w ogóle zatem mam duże szanse na to, że moja jesień będzie trwała aż do wiosny. Niech tylko będzie sucha, bez opadów trwających bez przerwy kilka dni.
UsuńA z Martą było przewspaniale, nie ma dnia żebym nie myślała o tym jak było fajnie.
Na jarmarku byłam już wczoraj i będę chodzić regularnie, bo uwielbiam.
Pięknego tygodnia Anulka, bez żadnych pogodowych anomalii. I wiosny w sercu mimo wszystko.
Monis oby Twoja jesień trwała długo i była pełna ciepłych chwil :) u mnie dzis -15 i nawet pies nie chce iść na dwór :) Jarmarki to cudowne miejsca, prawda? Dzis w ten mróz byliśmy w Oslo... weekend to glupota na wyjscia w takie miejsca, bo ludzi bylo tak duzo ze nie bylo nic widac...Pięknego tygodnia również dla Ciebie :)
UsuńZgłaszam swoją obecność. Wizyta w Hamburgu przyćmiła te wszystkie Zakynthosy, Paryże, czy Majorki, które odiwedziłam w tym roku. Było cudownie, chociaż nie ukrywam, że drogo ;) ha ha ha . W końcu za hotel 5 gwiazdkowy trzeba bulić, nie ma zmiłuj ;) . Dziękujemy za te wszystkie chwile radości, uśmiechu, doznań wzrokowych i smakowych. Ten wyjazd do Was sprawił, że jesień stała się jakby lżejsza dla mnie. Tęsknimy.
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie zapominaj że Hamburg to drugie największe miasto Niemiec a za to się płaci. Co dopiero jak się mieszka w małym miasteczku zaraz obok, na to się zwykło mowić podwyższony standard 🙂. Następnym razem przyleć pod koniec listopada tak żeby się wstrzelić w black Friday hi hi hi.
UsuńTęsknimy przeogromnie. Kiedyś znalazłam jedną z Waszych tabletek pod fotelem, którą co prawda wyrzuciłam ale do śmietnika niosłam z wielkim namaszczeniem 😜
Ok mega się ciesze Twoim spotkaniem, Twoimi słowami i Twoim nastrojem. Cieszę się, że tak wiele dobra jest razem stopa, a nie tylko obok Ciebie. Jestem zimnolubna, nie lubię ciepłoty, ale kogo to, Ty lubisz ciepło i jest super. Możliwe, że podczas ciepłoty Ty pomogłabyś mi dostrzec więcej plusów, a ja Tobie podczas zimy, to jest super. Szkoda, że takie małe zdjęcie was, nie da się zbliżyć, a chciałam zobaczyć Cię bliżej, no ale prywatność musi być. Trza będzie do Hamburga pobiec. :D Pozdrawiam najserdeczniej, cieszę się Twoim uśmiechem! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tyle ciepłych słów, rozgrzały mnie w ten deszczowy poniedziałek. Nie lubię zimna ale np. białą zimę już tak, od zimy zdecydowanie bardziej nie lubię jesiennej słoty.
UsuńKliknij na zdjęcie i później je powiększ, to działa i zobaczysz nas z bliska 🙂. Ale do Hamburga zapraszam tak czy siak.
Pięknego tygodnia. Uściski.
u mnie jesień łagodnie przeszła w zimę i ta zmiana bardzo, ale to bardzo mi pasuje! oby to był koniec paskudnej jesieni!
OdpowiedzUsuńhttps://okularnicawkapciach.wordpress.com/
U mnie od wczoraj biało ale temperatura na plusie zatem na chodnikach błoto a biel na drzewach i trawnikach tylko. Do szczęścia brakuje mi większej ilości śniegu, mrozu i niebieskiego nieba :)
UsuńTylko Ty mogłaś napisać taki cudowny post o przyjaźni. Cieszyłam się razem z Tobą. A co do jesieni? uwielbiam tę złotą, polską, kolorową.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Z Martą łączy mnie wyjątkową więź zatem słowa same się układają w piękne poematy. To aż niewiarygodne, że odnalazł i połączył nas internet.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Poznawanie pozytywnie zakręconych ludzi, którzy nadają na tych samych falach, co my, to najlepsza część blogowania :) Żałuję, że się z Martą minęłyśmy i nie udało nam się spotkać na Majorce.
OdpowiedzUsuńŻałuj, żałuj, Martulinka jest super. Ale kto wie, co przyniesie przyszłość. W tajemnicy Ci powiem, że gdzieś tam na horyzoncie rysuje się majorkański plan :)
Usuń