Wielokrotnie już wspominałam tutaj o tym jak bardzo lubię latać. Powietrze jest moim ulubionym żywiołem a bycie w przestworzach to jedna z największych życiowych radości. Moja miłość do latania pogłębia się z każdym kolejnym lotem a było tych lotów już 58, 59 jeśli liczyć ten podczas którego skoczyłam ze spadochronem. Fakt, że każdy lot samolotem skrzętnie sobie zapisuję to najlepszy dowód na to, że w temacie latania naprawdę jestem lekko sfiksowana. Nie biorę pod uwagę faktu, że miałabym nie siedzieć przy oknie, innego scenariusza nawet nie biorę pod uwagę również w przypadku, kiedy za wybór miejsca trzeba dodatkowo płacić. Chyba w żadnym innym temacie rozrzutność nie przychodzi mi tak łatwo. Ja muszę siedzieć przy oknie i mieć widok na świat, zatem jak pewnie się domyślacie odpada miejscówka przy skrzydłach.
Jestem pewna, że siedzący niedaleko mnie pasażerowie są przekonani, że lecę pierwszy raz bo moja ekscytacja widokami, chmurami, pięknym niebem albo zachodem słońca jednoznacznie wskazuje, że przeżywam coś wyjątkowego. Potwierdza to również ilość robionych przeze mnie zdjęć. Ale co ja poradzę na to, że latanie ma w sobie takie pokłady ekscytacji, że ciężko mi usiedzieć spokojnie?
Kiedy byłam dzieckiem i bawiąc się na podwórku widziałam latające samoloty już wtedy czułam ekscytację. W moim dziecięcym rozumku samolot przypominał autobus a przystanki znajdowały się na chmurach. Było to w czasach kiedy latał mało kto zatem żadna z moich koleżanek nie mogła mi tej wiedzy zweryfikować. Do dzisiaj jest to opowiadane w rodzinie jako anegdota, nawet ostatnio jak wracaliśmy ze Stambułu to Niemąż pokazał mi piękną, wielką, puchatą chmurę i powiedział, że na niej spokojnie zmieściłby się przystanek.
Z niecierpliwością czekam na czasy kiedy za dodatkową opłatą będzie można część lotu, nawet taką tycią, odbyć w kabinie pilotów. Zapisuję się już teraz, kartę kredytową trzymam w gotowości, gdzie i komu zrobić przelew? W ogóle to się dziwię, że nie wpadła na to jeszcze żadna linia lotnicza, może powinnam zrobić coś w tej sprawie? Na mnie by na pewno zarobili.
Pamiętam doskonale swój pierwszy lot, pamiętam również większość kolejnych, w tym ten jubileuszowy, pięćdziesiąty, świętowany winem na pokładzie. Były to ostatnie przed długą przerwą momenty samolotowej ekscytacji bo po nim przyszła długaśna przerwa spowodowana sami wiecie czym. W czerwcu czekają mnie cztery kolejne loty, w tym jeden jubileuszowy bo sześćdziesiąty, i już się nie mogę doczekać.
Wszystkie zdjęcia z tego wpisu zrobiłam podczas dwóch ostatnich lotów. Góry z zaśnieżonymi szczytami to Karpaty a pięć ostatnich zdjęć przedstawia Amman w Jordanii i otaczające je pustkowie. Chyba te jordańskie pejzaże są jednymi z najbardziej nieziemskich jakie widziałam, i to nie dlatego, że podziwiane z nieba. Połacie nicości jakie widać było z samolotu było wprost niewyobrażalne, nagle na tym pustkowiu wyrosło ogromne miasto i lotnisko, co było równie niepojęte.
Na dysku, gdzie gromadzę wspomnienia w formie zdjęć, mam rzecz jasna dla samolotowych kadrów osobny folder. W indeksie po prawej stronie, gdzie zapraszam wszystkich zainteresowanych, mam też dla tej tak bliskiej mojemu sercu kategorii zdjęć osobną etykietę. Proszę TĘDY.
Magiczne zdjęcia. Ziemia widziana z góry, z perspektywy tysięcy kilometrów, ma w sobie to coś. Z jednej strony wszystko wydaje się takie małe, niczym podane na tacy, a z drugiej widać jej ogrom. Dotychczas leciałam samolotem 4 razy, w tym dwa razy (chodzi mi o w tę i z powrotem) nad Oceanem Atlantyckim i za każdym razem nie mogłam się nadziwić temu fenomenowi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNad oceanem widoki co prawda monotonne ale z pewnością ten ogrom wody robi wrażenie. Pamiętam doskonale wieczorny lot do Portugalii i pięknie oświetloną Wieżę Eiffla, nawet pilot się odezwał żeby wyjrzeć przez okno. Tajskie wyspy też wyglądają cudnie widziane z samolotu, i jeszcze Alpy nie pozwalają oderwać oczu od samolotowego okienka.
UsuńSerdeczności.
Świat oglądany z przestworzy jest nieziemski, podobnie jak Ty wzroku nie mogę oderwać. Nie robię żadnych zdjęć w czasie lotu, denerwują mnie te szyby samolotowe. Po obejrzeniu Twoich może następnym razem zmienię zdanie, a następny raz to już za tydzień. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAle jak to nie robisz zdjęć w samolocie? Uwierzyć nie mogę, że tak w ogóle się da :). Widoki są spektakularne a szyba samolotowa w ogóle nie przeszkadza, jedynym utrudnieniem jest to, że czasem trudno złapać ostrość. I jeśli masz filtr na obiektywie to też lepiej zdejmij bo czasami wychodzą dziwne, tęczowe przebarwienia.
UsuńŻyczę Ci w takim razie pięknego, obfitego we wrażenia urlopu i cudnych widoków z wysokości. Pozdrawiam cieplutko.
Świetne zdjęcia trochę mistyczne. Piszesz o wizycie w kabinie pilotów. No nie wiem, Tu chodzi o bezpieczeństwo pasażerów. Nigdy nie wiadomo kto z tego skorzystałby. Nie każdy jest tylko fascynatką widoków z pokładu. Gratuluję tylu lotów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiem wiem, wariatów nie brakuje, już był taki jeden lot kilka lat temu, który skończył się tragedią spowodowaną przez niechcianego gościa w kabinie pilotów, chorego psychicznie samobójcę.
UsuńDobrego tygodnia.
Zazdroszczę Ci tej ilości lotów, bo świat widziany z góry jest FASCYNUJĄCY!!! Ja dopiero mieszczę się w dziesiątce, ale też jestem szczęśliwa, że mogłam tę naszą cudną planetę stąd podziwiać. Najbardziej pamiętam burzę gdzieś w oddali nad Bułgarią i różne kolory pustyni w Egipcie. Niezapomniane wrażenia!
OdpowiedzUsuńPrzyjemnych kolejnych wrażeń lotowych. Ja w czerwcu będę podziwiać trasę na Thassos! Pa.
Ja nigdy nie zapomnę wieczornego lotu nad Paryżem i cudnie oświetlonej Wieży Eiffla, tajskich wysp, Alp i polskich pól rzepaku. Chmury też czasem potrafią uformować się w puchate arcydzieła.
UsuńThassos? Super Uleńka, nie będę ukrywać, że odrobinę zazdroszczę :). Buziaki
Nie pamiętam ile lotów już za mną. Ale pamiętam ten pierwszy, Warszawa- Frankfurt bo leciałam sama, a zaraz po nim następował drugi Frankfurt- San Juan, Puerto Rico. Te dwa loty zaważyły na wszystkim, co wydarzyło się potem w moim życiu. Lubię latać, a ten najbardzej, do tej pory, emocjonujący lot był wtedy, kiedy lecieliśmy z Młodą pokazać jej zachodnie wybrzeże Stanów. Kilka równie emocjonujących, mam nadzieję, przede mną, w tym ten, do Jordanii😀 Też lubię siedzieć przy oknie, a Ted nie protestuje, bo z jego długimi nogami nigdy się tam nie pcha z siedzeniem, za to z nogami, bardzo😂
OdpowiedzUsuńOoo Jordania? Będziecie przezachwyceni :). Ja na szczęście jestem niewysoka i wszędzie się zmieszczę, na ciasnym siedzonku przy oknie też :)
UsuńMój syn kiedyś skoczył ze spadochronem:-)
OdpowiedzUsuńMój pierwszy lot, to tez była ekscytacja widokami, w drodze powrotnej niestety siedziałam z dala od okna...
Zdjęcia fenomenalne!
jotka
Ja czasem pozwalam Niemężowi cieszyć się widokami ale w większości przypadków kończy się tak, że On śpi :).
UsuńLatanie nie dla mnie!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia😊
Serdeczności przesyłam😀🌷🌞
To jak będziesz musiała kiedyś gdzieś polecieć pamiętaj, że mogę polecieć za Ciebie :). Pięknego tygodnia.
UsuńTaka mała, a takie duże jaja ma ;) Nie każdy zdecydowałby się na skok ze spadochronem, ale znam też takich, a dokładniej "taką", która wyskoczyła i przepadła. To znaczy nie dosłownie :) W sensie: połknęła bakcyla :)
OdpowiedzUsuńTak się przez chwilę zastanawiałam, czytając to, co napisałaś, i doszłam do wniosku, że chyba jednak wolę promy niż samoloty. Owszem, te drugie znacznie szybsze, ale ta mała metalowa puszka, setki ludzi obok... Nijak się to ma do ogromu wolnej przestrzeni na promie, restauracji, widoków na morze.
Ja też w kwestii skoków ze spadochronem nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Może niekoniecznie cały kurs ale z pewnością jeszcze skoczę przynajmniej raz. Już nawet były plany, które pokrzyżowała pandemia. Promy też lubię ale chyba nie jestem sobie siebie wyobrazić na wycieczkowcu, że np. tydzień na wodzie. Myślę, że pomimo zapewne ogromnej ilości atrakcji, wynudziłabym się jak mops :)
UsuńNoooo! oooo! tego!.... aż mnie zatkało :) No przepiękne są te obrazki, a przecież żadne zdjęcie nie odda tego co czujemy w duszy spoglądając w dół z takich wysokości i tego czego doświadczamy no, wszystkimi zmysłami jaki tylko mamy, bo w takich okolicznościach trzeba i należy wszystkie je na maxa wykorzystać. Powiem szczerze że zastanawiam się czasem że trzeba mieć szczęście aby trafić w takie miłe i sympatyczne towarzystwo w jakim się tutaj "obracam", cenie sobie je bardzo i cieszę się że również mogę i ja doświadczać choć po części tego co Ty :) Ja z kolei, zawsze patrząc na te maleńkie "drobinki" z jakich usiane są wielkie miasta, podziwiam ileż pracy człowiek potrafi wykonać aby zbudować coś, co nawet z takich wysokości jest dostrzegalne i budzi taki podziw i zachwyt. Wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak lecąc do Portugalii lecieliśmy nad Paryżem. Był wieczór i pięknie było widać oświetloną Wieżę Eiffla. Nawet pilot się odezwał żeby odłożyć książki, telefony i laptopy i spojrzeć przez okno bo widać cuda. I jeszcze Alpy mnie urzekły bo miałam wrażenie, że najwyższe szczyty prawie dosięgają samolotu.
UsuńNa dalekich lotach lubię sobie wyobrażać życie ludzi w krajach pode mną, zwłaszcza w tych bardziej egzotycznych i znanych mi jedynie z TV.
Masz rację, blogowe towarzystwo jest zacne 🙂.
Udanego piątku i fajnego weekendu. Pozdrawiam cieplutko.
Ja z kolei nie lubię robić zdjęć z góry i o miejsce przy oknie nigdy nie walczę, jeśli lecę z kimś, to nawet daję telefon czy aparat, żeby ten ktoś robił. :) Ale ładne widoki doceniam, czasami naprawdę zachwycają, jak niektóre z tych Twoich. :) Szczególnie góry i tereny, których się nie widuje na co dzień. Chociaż środkowoeuropejskie pola też są malownicze.
OdpowiedzUsuńNa długich trasach to w ogóle celowo wybierałam miejsce przy przejściu, żeby móc częściej wstawać, zresztą raz, że wtedy przez większość trasy i tak niewiele było widać, a dwa, że można było sobie oglądać widok z kamery na monitorku. :)
Kiedyś pewien kolega zamieszczał na instagramie relacje czy zdjęcia, kiedy siedział w kabinie pilota - wiem, że był stewardem, ale jakoś mi umknęło, czy się nie szkolił na pilota? Nie wiem, ale zazdrościłam. :) Mam sporą krótkowzroczność i pewnie by mnie to wyeliminowało, poza tym już badania do prowadzenia samochodów służbowych mnie stresują, ale pilotowanie samolotu to takie moje marzenie. :D Widziałam wnętrze kabiny raz - była otwarta podczas wsiadania i postoju - i oczywiście zrobiłam też zdjęcia, ale tylko z fotela.
Policzyłam sobie też liczbę swoich lotów i kiedy policzę każdy pojedynczy odcinek (czyli lot z przesiadką to 2 loty), zbiera się 47. :O Licząc trasę z punktu A do B jako całość wychodzi 33 - to też więcej, niż myślałam. :)
UsuńJa chyba liczę każdy lot oddzielnie, np. do Azji zawsze latałam z przesiadką, czyli to dla mnie dwa loty. Jestem prawie pewna ale sprawdzę to jeszcze w kajeciku.
UsuńJa też jestem krótkowidzem, wspieram się szkłami kontaktowym, ale przed niczym mnie to nie powstrzyma. Jedynie nocą nie lubię prowadzić samochodu ale jak jest mus to i do tego się przekonam 🙂. Pilotowanie samolotu to jednak zupełnie inny poziom doznań.
Monis Ty szalona jesteś :) Pamiętam Twoj wpis o tejnTwojej "dziwnej" miłości do latania :) ja miałam taki okres że bardzo się bałam latać a jak wsiadałam do samolotu to bylam na tabletkach uspokajających i to bardzo silnych :) ale juz jest lepiej i latam normalnie. A na bungee to mój mąż bedzoe skakał w Dubaju nad palmą :) on lubi takie atrakcje, ja nieeeee ;) ale balonem latałam :)
OdpowiedzUsuńMnie z kolei bungee jakoś nie ekscytuje, co innego skok ze spadochronem, który mam zamiar powtórzyć. I lot balonem mi się marzy też, mam go na swojej liście tylko jeszcze nie ustaliłam, w jakim to zrobię kraju :)
UsuńNo to nie jestem jedyną osobą, która myślała, że tam w niebie są jakieś przystanki dla samolotów i stacje benzynowe :D Też bardzo lubię latać. I tak jak nie podzielam Twojego entuzjazmu do stateczków, tak w kwestii lotów samolotem możemy sobie przybić piątkę. Tym bardziej, że też spisują sobie wszystkie moje loty i jak do tej pory odbyłam ich 39 i to zaledwie w przeciągu 5 lat. A mój pierwszy był na Majorkę.
OdpowiedzUsuńNo to dzieli nas miłość do pływania ale łączy do latania :). Cieszę się, że znalazłam bratnią duszę w temacie zapisywania lotów. Masz wynik godny pozazdroszczenia, mi w czerwcu dojdą kolejne cztery. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńGdzieś mam fotki z góry jak leciałam samolotem do Rzymu. Jak wracaliśmy to gęsto padało i nie było widoków... niestety. Fajna sprawa. Ze spadochronem nigdy nigdy nie skakałam i chyba nie skoczę. Podziwiam twoją odwagę. Jesteś super dziewczyna.
OdpowiedzUsuńKasinyswiat
Ojej, dziękuję bardzo. Dla mnie jednak skok ze spadochronem nie ma w sobie nic z odwagi ale dużo z szaleństwa. Mam zamiar to powtórzyć 😊. Uściski.
Usuń