2023
Powody do radości na dziś vol.1
Ostatni tydzień nie był dla mnie najłatwiejszy z kilku względów, głównym było zatrucie pokarmowe, które przeczołgało mnie kompletnie. Rzadko choruję, nie łapię przeziębień a jeśli już to trwają dwa dni i zwalczam je domowymi sposobami, takimi jak herbata z cytryną, cytrusy i duża ilość czosnku w potrawach. Jedyną zdrowotną niegodnością jest grypa żołądkowa, która "umila" mi życie przynajmniej dwa razy do roku. Jednak zatrucie pokarmowe, po którym właśnie się podnoszę i otrzepuję kolana, pozbawiło mnie zupełnie chęci do życia. Jestem prawie pewna, że zatrułam się w restauracji bo źle się poczułam jakiś czas po posiłku, no chyba że to jakiś zbieg okoliczności. W tej restauracji jadaliśmy nie raz, to klimatyczny lokal nad jeziorem gdzie za każdym razem trzeba odstać swoje w kolejce czekając na wolny stolik. Pojęcia nie mam co mi zaszkodziło...Czy można gorzej zacząć rok niż już na początku stycznia marzyć o tym, żeby się skończył? Cóż, w tym roku właśnie to mi się przytrafiło. Umierałam praktycznie przez tydzień, w międzyczasie były dwa dni kiedy czułam się w miarę ok ale ostatnie trzy dni chorowania sprawiły, że nie wiedziałam gdzie jestem. Ani kim. Nie pomagały żadne leki bo nie udało mi się utrzymać ich w organizmie na tyle długo, żeby miały szansę zacząć działać. Teraz już jest ok, odzyskałam siły i wiarę w to, że jeszcze przyjdą piękne dni. Wiecie jak to jest po chorobie, kiedy wszystko cieszy Was po stokroć a najzwyklejszy gorący kubek ma smak ulubionego babcinego rosołu, takiego z domowym makaronem? Jestem na takim etapie właśnie, wszystko mnie raduje, zatem proszę wziąć poprawkę na te moje powody do uciechy, bo większość może być banalna. Echhh, szlachetne zdrowie...
- wczoraj wracając ze sklepu widziałam pąki na drzewie magnolii
- ciepły precel smakował tak, że mruczałam z zadowoleniem głośno i donośnie
- tak samo cudownie smakowała pierwsza herbata wypita z całkowitym przekonaniem, że zostanie ze mną na dłużej niż to bywało przez ostatnie dni
- po praktycznie tygodniu głodówki wrócił mi apetyt i zjadłabym wszystko, najlepiej na raz. Nie wiem czy mam większą ochotę na zupę kokosową, czy na tajskie curry albo makaron z zielonym pesto. Albo na taką wielką i ciepłą kanapkę ze wszystkim co znajdę w lodówce 😊. Ponieważ mam świadomość tego, że w tym obżarstwie powinnam zachować umiar to na śniadanie były hiszpańskie tostadas, z pomidorami i hiszpańskim jamónem a na obiadokolację będzie makaron z krewetkami
- pierwsze w tym roku pranie wysuszone na balkonie - odhaczone
- od kilku dni ptaki o poranku śpiewają tak cudnie, że nie proszę Alexę o włączenie radia
- tylko ja czuję w powietrzu wiosnę? Już nie chodzi tylko o te wspomniane wyżej ptaki, ani o te pąki magnolii ale o powietrze wypełniające płuca świeżością i chęcią do życia. I trawa jakaś taka soczyście zielona
- dostałam widokówkę z Krakowa od blogowej koleżanki, Gosia, bardzo Ci dziękuję, nawet nie wiesz jaką sprawiłaś mi radość. Polecam się na przyszłość 😊
- przez większość dnia mieszkanie wyglądało tak! Czy to nie jest jeden z najpiękniejszych widoków świata?
- żebyście tylko mogli sobie wyobrazić jakim entuzjazmem napawa mnie myśl o wtorku i powrocie do pracy! Raduję się niemal tak jak przed daleką i egzotyczną podróżą, już nawet praca zarobkowa jest fajniejsza niż chorowanie a ośmiogodzinny roboczodzień jest wspaniałą perspektywą i najfajniejszym planem jaki można mieć
- w kwietniu będziemy obchodzili z Niemężem kolejną rocznicę szczęśliwego życia w niezalegalizowanym związku i aby to uczcić kupiliśmy rano bilety do kolejnego europejskiego kraju
- cieszy mnie przeogromnie wszystko, i czytanie, i malowanie po numerach, i pierwsze kroki w embroiderach. Odzyskałam siły i chęci do życia po tym ciężkim czasie, rozsadza mnie energia, wszystko raduje. Fajnie, że jeszcze jutro mam wolne, ogarnę trochę nasze metry kwadratowe, skoczę do sklepu ogrodniczego i będę się lenić bezwstydnie A Was co uszczęśliwiło ostatnio?
Jak przyjemnie czytała się Twój wpis ♥ Przykro mi, że Nowy Rok zaczął się u Ciebie chorobą. Mnie niestety też złapało - słyszy się coraz częściej, że wszyscy wkoło kaszlą i ja właśnie z tym ostatnie 2 tygodnie się męczę... Czekam na ten moment, kiedy dojdę całkowicie do siebie i wrócę do pracy. Podniosłam się już z łóżka, mam jeszcze parę dni, aby wydobrzeć, a wtedy wrócę z nową energią, wypoczęta i zdrowa :) Pięknie się czyta takie podpunkty, bije z nich ogromna wdzięczność. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, dużo miłości i przyjemności podczas podróży ♥
OdpowiedzUsuńMnie uszczęśliwiło, kiedy zdałam sobie sprawę, że dzień staje się coraz dłuższy a dziś rano było piękne bezchmurne niebo i pokazało się słoneczko :)
To możemy połączyć się w cierpieniu. Najfajniejszy w chorowaniu jest powrót do zdrowia. Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie i zaczniesz żyć z całych sił. Uściski.
UsuńDobrze, że już wyzdrowiałaś :).
OdpowiedzUsuńMoże miałaś jelitówkę, a wtedy możesz się zarazić nawet od osoby obok... Nie koniecznie z jedzenia...
Też lubię takie słoneczne cienie :).
Jestem osobą, która potrafi się cieszyć nawet z drobnych rzeczy więc moja lista byłaby na prawdę długa hihi.
Ale ostatnio zamówiłam foremki na muffinki w kształcie filiżanki plus podstawka. I, to jeszcze w kolorze różowym :).
Na początku też myślałam, że to jelitówka ale zawsze mi przechodzi po trzech dniach. To trwało tydzień i uwierz mi, że miało okropny przebieg😕.
UsuńNie może być, różowe foremki na muffinki w super kształcie. Super!
Och, wyobrażam sobie, kochana, nawet nie wiesz, jak bardzo!
OdpowiedzUsuńMiewam dwudniowe ciężkie migreny, po których odradzam się na nowo!
Zatrucie to poważna sprawa, kiedyś moja koleżanka długo leczyła się po zatruciu, a koledze mojego taty wycięto pół żołądka.
Jeśli u Ciebie poprawa, to dobry znak. Smakuj wszystko i ciesz się życiem!
jotka
Wszystko mi teraz szalenie smakuje ale muszę mieć umiar bo zbyt dobrze pamiętam jak źle się czułam. No ale przez tydzień bez jedzenia można zgłodnieć.
UsuńOdzyskiwanie sił jest cudne...
Miałam kiedyś taką przypadłość połączoną z bólem i naprawdę było to okropne przeżycie, za to potem cieszyłam się odzyskaną figurą 😀 Dobrze, że już zdrowie wróciło, ale nie szalej z jedzeniem tak od razu, żeby powtórki nie było.
OdpowiedzUsuńGratulacje i życzenia z okazji rocznicy, i mnóstwo słonecznych, cudnych, szczęśliwych wspólnych dni 🍀💗🌞
Ja też wiem co to jest jelitówka, która w moim przypadku mija po trzech dniach. To teraz to było albo zatrucie albo jakaś jej zmutowana wersja bo naprawdę źle się czułam.
UsuńWiem wiem, cieszę się jedzeniem na spokojnie bo za bardzo się boję, że koszmar powróci i znów zaatakuje znienacka bogu ducha winną mnie 😉😀
🌞😘🌞
UsuńMąż też tak miał w grudniu przez kilka dni, ale był to wirus, czyli jelitóweczka. Mnie nie wzięło, tylko kaszel. Najważniejsze, że przeszło i można się cieszyć rozpoczętym podróżniczym sezonem. Bo wiesz, ja mam coraz mniej czasu, zima pozwala na wyjazdy, więc już korzystam!
OdpowiedzUsuńZdróweczka, kochana moja:)))
Wiesz, w sumie to nikt z nas nie wie ile ma czasu... Dlatego należy być zachłannym i żyć z całych sił bo zegar bije każdemu z nas...
UsuńJeżeli to moje choróbsko to była jelitówka to taka zmutowana, tydzień byłam nieświadoma na jakim świecie żyję :)
Uściski Ulcia, ciesz się łagodną zimą.
Ważne, że wracasz do formy. Teraz będzie już wspaniale każdego dnia i z tego Ciesz się. A co mnie ucieszyło ostatnio? Wejście do słonecznego lasu, oderwanie myśli od miastowych problemów. Staram się cieszyć każdego ranka jak otwieram oczy, mimo że za oknem jeszcze mrok, to wiem, że po chwili rozjaśni się tak za oknem jak i w moich myślach. Życzę radosnych zdrowych, pełnych miłości dni.
OdpowiedzUsuńCieszy Cię to co mnie a wiesz co jest w tej radości najpiękniejsze? Że jej powody mamy na wyciągnięcie ręki, nie trzeba daleko szukać. I są darmowe :).
UsuńPięknego tygodnia i wielu okazji do spacerów. Pozdrawiam cieplutko.
Podobnie mam zawsze, kiedy dłużej albo mocniej boli mnie głowa - potem sam fakt, że już przestało, jest wystarczającym powodem do radości. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio mnie uszczęśliwia, gdy widzę słońce za oknem. :) Albo kiedy bratanicy zależy, żeby bawić się właśnie ze mną lub żebym to ja ją nosiła na rękach (na szczęście mało waży ;)). :D
Ulga, że choroba minęła to ogromny powód do radości. Życzę Ci jak najmniej takich spowitych bólem dni, niech zawsze będzie dobrze :)
UsuńBardzo ważne jest dostrzegać dobre strony, nawet kiedy coś nie idzie tak jak byśmy chcieli. Bardzo Ci współczuję zatrucia pokarmowego, każdy zna ten ból. Nigdy nie wiadomo gdzie coś dopadnie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Dopiero jak zaczynamy chorować doceniamy czym jest zdrowie i dobre samopoczucie. Ja tę ostatnią chorobę będę długo pamiętać.
UsuńPrzed świętami dopadła nas jelitówka przyniesiona przez wnuki z przedszkola a zaraz potem normalna grypa, więc wiemy jak wygląda ta radość z powrotu do zdrowia. Jesteś mistrzynią w odnajdywaniu dodatnich stron rzeczywistości, a Twój optymizm bywa zaraźliwy. Ostatnio cieszy nas ożywione życie towarzyskie i kolejne wyjście do teatru. Podobnie jak Was czeka nas rocznica, w naszym przypadku ślubu . Cieszmy się bliskością najbliższych, wszystkiego co najlepsze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Święta spędziliście już zdrowi? Bo choroba w ten piękny czas to coś potwornego. Ja tę moją ostatnią chorobę będę długo pamiętać, nauczyła mnie jeszcze bardziej cieszyć się codziennością.
UsuńMoc serdeczności.
Dobrze że po wszystkim i radość wróciła. Tyle powodów do radości i zadowolenia.
OdpowiedzUsuńSzlachetne zdrowie
Usuńnikt się nie dowie
jako smakujesz
aż się zepsujesz.
Co racja to racja 🙂
Ja cieszę się końcem ospy u dzieciaków.
OdpowiedzUsuńO tak, to z pewnością duża radość i ulga.
UsuńMonis to przybijam piątkę bo ja z końcem roku i początkiem nowego tez wylądowałam w łóżku :) to juiz chyba tradycyjne u mnie i nie wiem czy już mam się szykować na kolejne ostatnie dni roku w łóżku czy wiać gdzieś pod palmy, żeby tego uniknąć :) Fajnie słyszeć że u Ciebie już wiosennie, ja w ten weekend chodziłam po pas w śniegu :) a u mnie dla odmiany leje juz drugi miesiąc i wcale nie zapowiada się lepiej...
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam Twój główny akapitntovjuz myslalm ze przyszłas do nas z listą na ten rok i dniami zakreślonymi w najpiękniejszym kalendarzu świata :) :) :) :)
Ja co roku obiecuję sobie, że nie będę się ekscytowała pierwszymi ciepłymi dniami jakby już była wiosna, a i tak zawsze się cieszę. Po czym zawsze wraca zima i kończy się moja ekscytacja. Teraz też powrócił mróz i muszę o wiośnie zapomnieć ale może nie na długo.
UsuńUściski.
Zatrucie pokarmowe to najgorsze co się może człowiekowi przytrafić. Nie chce się wtedy nic. Na szczęście już po wszystkim, wracasz do sił i to z jakim entuzjazmem! Ja tam uważam, że radość z takich małych rzeczy jest najpiękniejsza. Więc ciesz się nimi do bólu!
OdpowiedzUsuńCałuję :)
Trzeba się cieszyć z małych rzeczy bo bywa, że te większe powody do radości nie zdażają się zbyt często. A choroba to jest zło chociaż zdaję sobie sprawę, że są choroby przy których zatrucie to pikuś. Aczkolwiek prawda jest taka, że ledwo to przeżyłam 😒.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Sporo tych powodów do radości:) Oby było ich w tym roku jak najwięcej!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i wzajemnie, wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku.
UsuńNie przypominam sobie, bym kiedykolwiek przechodziła przez coś takiego, nie napiszę Ci więc, że wiem, co czułaś, w zamian pożyczę Ci zdrowia - oby to było Twoje ostatnie zatrucie pokarmowe.
OdpowiedzUsuńI prawdą jest, że po ozdrowieniu człowiek bardziej docenia to, co ma - nawet tę zwykłą i szarą (z pozoru) rutynę dnia codziennego.
Co mnie ostatnio uszczęśliwiło? Dzień wolny od pracy i dzisiejszy powrót kociaka od weterynarza, a także jego późniejszy apetyt na pieszczoty :) On chyba tak jak Ty poczuł się lepiej i od razu bardziej docenił dom i swoją służbę ;)
Z jelitówkami jestem za pan brat ale taki pogrom to mi się przytrafił pierwszy raz. Od całkowitego wyzdrowienia minął prawie tydzień a ja nadal nie mam normalnego apetytu, normalnego czyli w moim przypadku dużego.
UsuńZa to od tygodnia wszystko mnie cieszy i nie ma rzeczy, która wytrąciłaby mnie z równowagi 🙂
Skutki uboczne do pozazdroszczenia :)
UsuńTak tak, cenię sobie zwłaszcza tę niemożność wyprowadzenia mnie z równowagi :)
UsuńAch, no i zapomniałam dodać, że u Ciebie wiosna i pierwsze pranie wywieszone na zewnątrz, a Irlandię właśnie nawiedziła zima! Trzy centymetry śniegu u mnie zapowiadają! Jeżuuu, jak ja jutro do pracy dojadę... Po ostatnich driftach na lodzie zaczynam mieć traumę! Rozbite auto to naprawdę ostatnie czego mi teraz do szczęścia potrzeba. To już chyba wolałabym tę Twoją chorobę ;)
OdpowiedzUsuńPS. Ptaki nadal śpiewają jak szalone, a w ogródku kiełkują hiacynty i żonkile!
Kurczę, ja co roku w pierwsze cieplejsze dni jaram się, że idzie wiosna, do tego stopnia, że rozkładam stół i krzesła na balkonie, po czym znów je chowam bo wracają nawałnice i wichury. Zawsze sobie obiecuję, że będę ostrożniejsza w tej mojej ekscytacji i na obietnicach się kończy bo moja naiwność, że wiosna blisko jest silniejsza niż wszystkie inne emocje razem wzięte.
UsuńWypluj te słowa o chorobie, to było zło jakiego nikomu nie życzę.
Dobrze , że zdrówko wróciło:):) Niech reszta Nowego Roku będzie już tylko w zdrowiu:);
OdpowiedzUsuńTeż na to liczę. Tym bardziej, że ja rzadko choruję i do takich zdrowotnych niedogodności nie jestem przyzwyczajona.
UsuńRównież życzę wszystkiego co najlepsze. Pozdrawiam cieplutko.
Jestem załamana, zrozpaczona, rozżalona, smutna...dlaczego ja nic nie wiem o Twojej chorobie i o podróżniczych planach? Tego nie robi się przyjaciółce. Idę z rozpaczy zrobić sobie earl greya. Zdrowiej Ty moja kochana podróżniczko <3 . Ściskam i tęsknię :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, nie miałam nawet sił, żeby podziękować Ci za kartkę bo szczerze mówiąc nie do końca dotarła do mnie informacja, że Bombi wyciągnął ją ze skrzynki. Ale wracam do zdrowia i wszystko nadrobimy, obiecuję.
UsuńBuziaki.
Wiesz co mnie uszczęśliwiło? Wczoraj dokładnie. Po 10 dniach przestało lać. Temperatura spadła poniżej zera. Świeci słońce i można chodzić po lesie. Krokusy i przebiśniegi, które ostatnio widziałam pewnie zamarzły, ale nic to, pojawią się nowe. Bieda z tym Twoim zatruciem. Dobrze, że jest już lepiej.
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj cudnie, mroźnie ale pięknie, i niebo niebieskie, i zachwycający zachód słońca. I z Afryki wracają bociany o czym nawet mówili w radiu. Czyżby wiosna w styczniu? Oby, oby!
UsuńBardzo przyjemnie się czyta, fajnie piszesz!
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu choroby, ale dobrze, że już koniec. I konsekwencje są fajne- docenianie wszystkiego 10 razy mocniej:)
Pozdrawiam! Udanej podróży! I łaskawego 2023!
Takie chorowanie to świetna lekcja pokory i nauka doceniania tego co się ma a co na co dzień wydaje się oczywistością. I chociaż ja nigdy nie miałam problemów z cieszeniem się drobiazgami to teraz robię to dziesięć razy mocniej.
UsuńPozdrawiam przeserdecznie i życzę udanej niedzieli.
Dobrze że już wróciłaś do żywych :-) Czy zamierzasz nie odwiedzać więcej tej restauracji?
OdpowiedzUsuńNie zamierzam. Chociaż jedzenie zawsze było przepyszne i pomimo tego, że nie mam pewności że zatrułam się właśnie tam, to mam uraz zbyt silny żeby znów ryzykować. Jadłam to samo co kilka osób z grupy, z którą byłam i tylko ja zachorowałam zatem możliwe, że podłapałam chorobę gdzie indziej. Ale póki co w dalszym ciągu nie mam zbyt dużego apetytu.
UsuńJa mam często problemy tego typu (tylko skala mniejsza) i też jej to co wszyscy i nikt nie choruje tylko ja. To chyba kwestia organizmu/żołądka...
UsuńTeż jem to co wszyscy*
UsuńDobrze, że już dawno po wszystkim. Wiem co to jest jellylike. Raz mnie też dopadała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
O tak, takie zatrucie potrafi zatruć życie 😉
UsuńGdzie? Na moim stole? 😀
OdpowiedzUsuńMoże to zabrzmi banalnie i wręcz niedorzecznie ale ostatnio uszczęśliwił mnie... sen i to do tego stopnia że tak mnie zbudował wewnętrznie, takiej otuchy mi dodał że w ciągu dnia bez najmniejszej wątpliwości uznałem go za sen roku. Oczywiście był on na tyle osobisty, że szczegółów nie zdradzę, ale był on wyjątkowy pod każdym względem, pomijając nawet jego realność że na pewno zapamiętam go na bardzo długo. Uczucie po nim towarzyszyło mi przez nie jeden a kilka dni i nic i nikt mi tej wręcz... dumy nie potrafił odebrać. Kto by pomyślał że sen może dać przy najmniej na jakiś czas inne spojrzenie na otaczający nas świat.
OdpowiedzUsuńA zatrucie - to naprawdę przykra sprawa... zdrowia życzę na zaś :) Pozdrawiam.
No zobacz jaką moc ma piękny sen?! Mnie zawsze jak się śni coś fajnego to kiedy się budzę i zdaję sobie sprawę, że to nie rzeczywistość, ogarnia wielki smutek i bywa, że przez cały poranek mam chandrę.
UsuńA może ten sen był proroczy i niedługo się spełni? Fajnie by było.
Serdeczności.