13/07
2021
2021
Altea. W labiryncie wąskich uliczek.
Altea na mojej liście podróżniczych życzeń widnieje już od dawna a poprzez panującą na świecie sytuację to dawno trwało jeszcze dłużej. Kilka razy byłam blisko, nawet przez Alteę przejeżdżałam, za każdym razem coraz bardziej chcąc przyjechać tu na cały dzień. Ostatni hiszpański urlop położył kres tęsknocie i potwierdził to, co do czego miałam pewność już dawno - tu jest jeszcze piękniej niż z okien samochodu.
Altea to typowe białe miasteczko jakich w Hiszpanii mnóstwo, położone na wybrzeżu Costa Blanca. Usytuowane na wzgórzu, z kościołem na samym szczycie - jego charakterystyczne niebieskie kopuły są znakiem rozpoznawczym miasteczka a sam kościół widnieje chyba na każdej widokówce. Ci z Was, którzy z Alteą stykają się po raz pierwszy a chociaż trochę orientują się w motoryzacji, kojarzą Alteę z jednego z modeli Seata, który tak właśnie się nazywa.
Kto mnie zna albo kto zagląda tutaj od dawna ten wie, że uwielbiam takie miasteczka. Labirynty wąskich uliczek, małe białe domki, tycie balkoniki, leniwe koty, raz schodami w górę, raz brukiem w dół - to są moje klimaty! I chociaż widziałam już takich miejsc mnóstwo to nigdy nie przestaną mnie nudzić i przenigdy nie będę ich miała dość wszak apetyt, również ten na piękne doznania, rośnie w miarę jedzenia.
Tego dnia naprawdę poczułam wakacje a wszechobecny gwar i ilość turystów na możliwym do zaakceptowania poziomie były najlepszym dowodem, że to się dzieje naprawdę i wcale sobie tego nie wymyśliłam. Z tego pięknego snu nie wybudziło mnie nawet tinto de verano i tapas w jednym z barów na placu przy kościele. Było tak pięknie i my tacy szczęśliwi, warto było aż tyle czekać na ten dzień w międzyczasie klnąc na czym świat stoi w miesiącach, kiedy świat raczej leżał.
Jak już wspomniałam Altea znajduje się na wzgórzu zatem do wielu miejsc jest pod górkę. Czasami naprawdę trzeba się nagimnastykować żeby dojść tam gdzie się chce. Podejrzewam, że mieszkańcy mogą mieć na ten temat inne zdanie ale dla mnie jako turystki taki spacer to była tylko przyjemność, spotęgowana dodatkowo przez miesiące podróżniczego dreptania w miejscu.
Altea jest nazywana białą perłą regionu Alicante, to połączenie zachwycającej chociaż czasami zaniedbanej białej architektury z kulturowym dziedzictwem i kilometrami plaż. Czasami miałam ochotę zgubić się w tych uliczkach i nigdy nie odnaleźć. Zatrzymać ten dzień na dłużej albo i na zawsze, a przynajmniej do czasu kiedy świat znormalnieje już na dobre.
Pogoda była taka sobie no ale ludzie, kto by się tym przejmował? Było ciepło i najważniejsze, że nie padało. Pierwsze krople z hukiem spadły na samochód w momencie kiedy już kończył się dzień a my ruszaliśmy do miejsca będącego naszą bazą wypadową.
Altea sama w sobie jest urzekająca ale jej wartość podnosi dodatkowo położenie. Dostęp do morza na całej długości a po drugiej stronie, w oddali, wzgórza podobne do tego, na którym zbudowano to miasteczko. Zapewniam Was, że widoki podczas zwiedzania zmuszają do tego żeby co chwilę się zatrzymywać i szukać wzrokiem zachwycającego horyzontu. Horyzontu, który z każdej strony oferuje coś innego i zachwyca w odmienny sposób.
Altea jest nieduża ale zachwyca z podwójną mocą, biała ale kolorowa, tłoczna ale jednocześnie spokojna - wystarczy skręcić w przeciwną stronę niż reszta. Zakamarków i uliczek mamy do wyboru mnóstwo. Zróbcie kiedyś sobie tę przyjemność i jak będziecie mieli możliwość to zaproście się do Altea. Kogoś bliskiego sercu też, bo takim dobrem trzeba się dzielić.
Lubię takie klimaty, uliczki, zakamarki i te rośliny przemycane wszędzie, także w donicach!
OdpowiedzUsuńWidok na plaże też robi wrażenie:-)
Też lubię takie przydomowe ogródki w doniczkach, Hiszpanie mają do tego talent szczególny - znam miasteczka z uliczkami całymi skąpanymi w zieleni. To fajna i czasami jedyna perspektywa dla braku ogrodu, wiem to po sobie bo też mam mnóstwo roślin :)
UsuńBalsam na moje serce. Ta Hiszpania planowana od dwóch lat ciągle przesuwa się w czasie. Ten rok był ciężki, szczególnie w choroby. Żona jeszcze ma pewne problemy, więc wyjazd będzie gdzieś stosunkowo blisko. Dlatego gdy zobaczyłem te białe domy, wąskie uliczki i widok na morze wpadłem w zachwyt, pozwiedzałem chociaż wirtualnie. Serdecznie pozdrawiam i czekam na jeszcze :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro z Twojego powodu, ten rok był ciężki dla wszystkich ale zmaganie się z chorobami dodatkowo utrudnia cieszenie się codziennością. Życzę Twojej żonie dużo zdrowia i szybkiego odzyskania sił. Pamiętam o Twoim zaległym hiszpańskim urlopie i byłam pewna, że polecicie w tym roku. Problemy zdrowotne tłumaczą wszystko. Będę o Was myślała przygotowując kolejne hiszpańskie wpisy :).
UsuńPozdrawiam cieplutko i Ciebie i Twoją Żonę.
Jak cudownie! Podziwiam. Miasteczko znam ze zdjęć sprzed kilku lat, gdyż Córka spędzała tu wczasy. Tak samo ochała i achała:) Będac w Hiszpanii, co prawda w innych miejscach, byłam tak samo zauroczona.
OdpowiedzUsuńMiasteczek podobnych do Altea jest w Hiszpanii mnóstwo a mimo tego każde zachwyca na swój sposób. Sama widziałam ich kilkanaście albo kilkadziesiąt i zawsze wracam zakochana po uszy a architekturze i klimacie. Altea ma dodatkowo dostęp do morza a to już w ogóle jest sztos :)
UsuńCo za przepiękne miejsce. Te ukwiecone uliczki. W takich okolicznościach to nawet nie odczuwałoby się trudów wspinania się. Jedynie co zburzyło mój zachwyt oglądając zdjęcia - widoczne bloki niemal jednakowe jak na całym świecie na przed ostatnim zdjęciu. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZa tymi domami jest ulica, deptak i plaża. Powiem Ci, że mnie one jakoś specjalnie nie rażą bo mogłoby być zdecydowanie gorzej. Niedaleko Altea jest Benidorm, z pewnością by Ci się nie spodobał bo tam zamiast takich bloków stoją najwyższe w Hiszpanii drapacze chmur. Jest tam piękna plaża z wieżowcami zasłaniającymi wszystko. Okropność.
UsuńPozdrawiam Cię przeserdecznie i życzę miłych spacerów.
Również uwielbiam takie klimaty! Te wąskie uliczki, białe budynki (nieważne, bardziej czy mniej zadbane), rośliny, do tego morze i wzgórza, czego chcieć więcej. ;)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się też te niebieskie kopuły.
Dla mnie te budynki wołające o remont to też atrakcja, ku zdziwieniu wielu zawsze się zachwycam odpadającym tynkiem i odkruszonymi kafelkami. Altea jest super i jestem pewna, że by Ci się spodobała - może nie tak jak Madera ale miasto to przecież całkiem inny poziom doznań niż dzika wyspa :)
UsuńŚródziemnomorskie klimaty; miasteczka, rośliny i wybrzeże jak ich nie kochać i nie podziwiać. Zaułki miast, podwórka ukwiecone, uporządkowane są cusowne.
OdpowiedzUsuńTego się nie da nie podziwiam a kochać to już w ogóle. Miasteczka takie jak Altea istnieją właśnie po to, żeby wzbudzać najpiękniejsze z uczuć. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńO matko, ależ tam jest pięknie, nie miałam pojęcia. I nigdy nie słyszałam ani nie oglądałam zdjęć z tego miasteczka i jakże mi się podobają twoje słowa, iż należy skręcić w stronę przeciwną niż wszyscy (często robiłam to w Wenecji i zawsze dobrze na tym wychodziłam) oraz to, iż pieknem dobrze jest się dzielić. Jeśli nie można inaczej to dobrze, choć w blogowej przestrzeni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa za tłumem idę rzadko, nawet w drodze do najbardziej znanych zabytków danego miejsca wytyczam swoją ścieżkę "poboczami". Jeszcze nigdy nie żałowałam, żal mi było jedynie ludzi którzy idąc za resztą nie widzieli tego co ja :). W Wenecji byłam dwa razy, w sumie trzy dni i też przeszłam ją po swojemu. Co widziałam to moje, a najlepsze jest to, że wiele miejsc mieliśmy tylko dla siebie. Kiedy słyszę jak ktoś narzeka, że Wenecja jest zatłoczona to zawsze sobie wspominam te puste zakamarki i place, gdzie słychać było tylko echo naszych słów.
UsuńPozdrawiam przeserdecznie, uściski.
Zatapiam się w te klimatyczne uliczki, błądzę i się odnajduję. Potem odpoczywam na plaży z ostatniego zdjęcia i zatapiam się w błękicie... A potem trzeba się obudzić! Choć może w realu kiedyś tak się zdarzy!
OdpowiedzUsuńWiesz, że uwielbiam takie klimaty, więc spacer był cudny i morze cudne.
Pozdrawiam wakacyjnie:)))
Dokładnie o to mi chodziło pisząc ten tekst, żebyście poczuli to co ja. A Ty Ula świetnie się nadajesz do spacerowania "po mojemu". Z całego serca Ci życzę żeby się zdarzyło i to jak najszybciej.
UsuńŻyczę Ci pięknego weekendu, skąpanego w promieniach słońca. Pozdrawiam radośnie.
Dziękuję Ci bardzo serdecznie! Też bym chciała. Na razie wybieram się nad nasz "wielki błękit". Może pogoda dopisze!
UsuńUwielbiam Costa Blanca❤ super fotki ❤
OdpowiedzUsuńTeż jestem wielką fanką tej części hiszpańskiego wybrzeża :)
UsuńDziękuję za możliwość wirtualnego zwiedzenia świata:)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie, bardzo mi miło Cię tu gościć :)
UsuńAle cudowne miejsce, nie dziwię się, że miałaś je na liście. Pandemia niestety wielu z nas pokrzyżowała plany, tym bardziej cieszę się, że Ci się udało:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:0
Też się bardzo cieszę, że powoli odzyskuję podróżniczy pion i staję na nogi. Brakowało mi tego przeogromnie!
UsuńMoc serdecznych pozdrowień.
Zaprezentowałaś prawdziwą perełkę, z krętymi, stromymi uliczkami. Jestem oczarowana bielonymi domami z pomarańczowymi dachówkami, całą masą kwiatów i krzewów ozdobnych oraz błękitnym niebem dopełniającym idyllicznego obrazu tego miejsca. Serdecznie pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Ci się spodoba bo podobnie jak ja lubisz takie klimatyczne, nadmorskie miasteczka:). Moc przeserdecznych pozdrowień.
UsuńPięknie :) podobnymi uliczkami spacerowaliśmy w Portugalii na wybrzeżu Algavre. Zazdroszczę Ci tego wyjazdu oczywiście tak pozytywnie i cieszę sie ze tam byłaś i teraz nam pokazujesz te urocze miejsce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeszcze z Polski :) ostatnie dni i wracamy...
Ania, dzięki za komentarz i wracaj już z tego urlopu :).
UsuńA Algarve nie ma sobie równych!
Uściski :)
Przepiękne zdjęcia. Również chciałbym tak podróżować, ale niestety muszę zarządzać firmą, co jest bardzo czasochłonne. Na szczęście chmura erp znacznie pomaga mi w pracy. Może kiedyś uda mi się zorganizować trochę więcej czasu i zabiorę żonę na jakiś romantyczny wypad.
OdpowiedzUsuńJest czas na pracę i czas na urlop, niestety w nierównych proporcjach. Myślę, że wszyscy pracujący nad tym ubolewają :)
UsuńJeśli chodzi o takie wycieczki to warto też pomyśleć o zapisaniu się na naukę angielskiego, dzięki temu można o wiele łatwiej komunikować się z innymi osobami
OdpowiedzUsuńZnam angielski, hiszpański i niemiecki, w większości krajów jakoś sobie poradzę ale dziękuję 🙂
Usuń