2021
Niby nic a jednak Lauenburg.
Przez dwa ostatnie wpisy żaliłam się na nudę i podróżniczo-wyjazdową próżnię ale dzisiaj dla odmiany powinno być ciekawie. W ogóle mam wrażenie, że podróżniczo odżyłam bo dzieje się sporo a miniona sobota to już w ogóle był sztos. Jeszcze nie do końca ochłonęłam. Jestem tak spragniona jakichkolwiek, najkrótszych nawet wyjazdów że każda możliwość oddalenia się od domu na dystans dłuższy niż jestem w stanie pokonać rowerem jawi mi się niczym jakiś daleki rejs. Tak też było w ostatnią sobotę marca, deszczowo - słoneczno - gradowo - śniegowo - tęczową. Chyba niczego w tej pogodowej wyliczance nie pominęłam, może jedynie silny wiatr. Ale cała ta mieszanka to i tak za mało, żeby nas zatrzymać w domu.
Spontanicznie padło na Lauenburg, o którym słyszeliśmy, że jest fajnie ale w sumie to tylko jedna uliczka i żeby się zbytnio nie nastawiać bo samo miasto niczym specjalnym się nie wyróżnia. Na miejscu okazało się, że największą i najładniejszą atrakcją jest faktycznie tylko jedna ulica. Jedna ale za to jaka! Widziałam w swoim życiu wiele hanzeatyckich miast, które uwielbiam za architekturę, klimat i możliwość podróży w czasie dziesiątki a nawet setki lat wstecz. Ale Lauenburg tą jedną jedyną uliczką zachwycił mnie po uszy a ja przepadłam po kilku pierwszych krokach po kamiennym bruku. Zapomniałam o wszystkim, byliśmy tylko my i historia.
Tutaj naprawdę czuć magię którą owego dnia spotęgowały pustki. Uliczka była wyludniona, widzieliśmy dosłownie kilku turystów. Mnie tutaj wszystko zachwycało. Pochylone od upływu czasu szachulcowe domki, niektóre jak z parku miniatur, stare latarnie, kolorowe drzwi i skrzynki na listy.
Na każdym budynku umieszczono tablicę informacyjną z jego historią, wzbogaconą starym zdjęciem, bardzo często z jego ówczesnymi mieszkańcami, oczywiście w strojach z epoki, panie w długich sukniach i kapeluszach, panowie w spodniach na szelkach i z uśmiechami kryjącymi się za sumiastym wąsem.
Lauenburg położony jest w rozlewisku Łaby a ta piękna uliczka znajduje się nad samym brzegiem rzeki, w jej pierwszej linii. W 2013 roku miasto nawiedziła powódź i w wielu miejscach widać oznaczenia dokąd sięgała woda.
Mieszkańcy a zapewne i władze miasta dbają o to, żeby utrzymać tutaj wyjątkowy klimat, bez rzucających się w oczy jaskrawych szyldów i bilboardów. Mnóstwo tutaj sklepów z pamiątkami, księgarni oraz galerii z dziełami lokalnych twórców. Wszystko to oczywiście aktualnie zamknięte.
Uliczka jest całkiem spora i kiedy zaczynaliśmy spacer i widziałam na jej końcu mały plac byłam przekonana, że to będzie koniec atrakcji. Okazało się że placyk był tylko przerwą a za nim następował ciąg dalszy alejki wijącej się piękną falą. Uwierzcie mi na słowo, że wielokrotnie całe miasta nie zrobiły na mnie takiego wrażenia jak ta skąpana na przemian w słońcu i w deszczu śliczna, klimatyczna ulica. I to nie chodzi o to, że jestem spragniona zwiedzania miast i z tego szczęścia ekscytuje mnie wszystko potrójnie, tutaj naprawdę jest pięknie, o ile oczywiście ktoś lubi taką scenerię. A ja jak wiadomo U-WIEL-BIAM!
Zabiorę Was do Lauenburga raz jeszcze bo zarówno zdjęcia jak i wrażenia oraz emocje podzieliłam sobie na dwie części. Będę sobie i Wam dawkować niezapomniane wspomnienia i emocje żeby starczyło na dłużej bo czasy jakieś takie niepewne, ubogie w dobre podróżniczo chwile.
Klimat wspaniały, chyba najładniejszy z tych, które do tej pory u Ciebie widziałam! Pogłębia go jeszcze wszechobecny bruk. Informacja z historią każdego domu, a każdy jest inny i fascynujący, to fantastyczny pomysł!!! Te krzywe belki i okna dopełniają niezwykłości tego miejsca. Dobrze, że będzie więcej!
OdpowiedzUsuńPodzielam Twój zachwyt i pozdrawiam:)))
Cieszę się, że rozumiesz i podzielasz mój zachwyt. To był nasz pierwszy taki spacer po bardzo długim czasie, ostatnio częściej uciekaliśmy ku naturze. Powiem Ci, że ja to nawet podskakiwałam z zachwytu :). Piękna uliczka i piękny, pomimo tego, że czasem w deszczu, spacer.
UsuńMoc najserdeczniejszych pozdrowień.
ależ piękne miasto, chciałabym iść na taki spacer! Jeszcze w ładnej pogodzie:)
OdpowiedzUsuńhttps://okularnicawkapciach.wordpress.com/
Pogoda była różna tego dnia co widać na zdjęciach bo często obecny jest mokry bruk. Kilka zdjęć zrobiłam kiedy ukryci przed deszczem czekaliśmy aż przestanie padać. Słóńce wyszło jak kończyliśmy spacer i wracaliśmy do samochodu, takie nasze szczęście :)
UsuńTeż lubię takie klimaty. Może i jedna uliczka, ale za to cudowna!
OdpowiedzUsuńByłam w kilku miastach, które nie zachwyciły mnie tak bardzo jak ta jedna klimatyczna alejka. Niby tylko jedna uliczka ale to wystarczyło, żeby Lauenburg wskoczył na sam czubek listy ulubionych niemieckich miast.
UsuńDomki, jak z bajki. Wrzuć więcej fotek, bo piękne😀
OdpowiedzUsuńWrzucę na pewno. Mam też nadzieję wrócić do Lauenburga latem i przejść się tą uliczką skąpaną w słońcu. Tylko iść i się zachwycać, już bez robienia zdjęć.
UsuńI wiesz co? Wiedziałam, że komu jak komu ale Dreamu to się na pewno spodoba.
Bo ja jestem włóczykijem, a teraz cieszy mnie nawet virtualny trip😀
UsuńO matko, miasteczko jak bombonierka a każdy domek jak czekoladka. Normalnie bajka, czekam na ciąg dalszy. Trochę przypomina klimatem miasteczka nad Renem. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty widzę dużo podobieństw między miasteczkami nad Łabą i Renem chociaż tych nad Łabą widziałam więcej zatem szala zachwytów przechyla się na ich stronę.
UsuńBardzo mi się podoba porównanie do bombonierki. Takiej najpyszniejszej, z czekolady najwyższej klasy.
Pozdrawiam ciepło z balkonu. Fajnego tygodnia.
Nie można się nie zachwycić, jaka wypieszczona i stylowa uliczka. Też lubię szachulec, zapisałam nazwe, ciągle mam zaproszenie do Hamburga, do koleżanki ale ta pandemia i nic z tego...ale może kiedyś.
OdpowiedzUsuńTakie miasteczko szachulcowe, ktore było dla mnie przemiła niespodzianką to Ystad, jego stare miasto tez jest sliczne, ze starymi domkami właśnie takimi, przetykanumi belkami drewnianymi.
Takie miasteczka mają niezwykły klimat, którego próżno szukać w innych miejscach. Dla mnie to zawsze podróż w czasie albo przeniesienie się do scenerii jak z bajki. Często wyobrażam sobie takie uliczki przykryte białym puchem, uliczne latarnie rozjaśniające zapadający zmrok i przechadzającego się w długim płaszczu i kapeluszu Andersena :)
UsuńAleż wspaniała uczta dla oczu. Brak tłumów ma swoje zalety, można spokojnie obejrzeć każdy detal. Uliczka ta robi niesamowite wrażenia. Ja bardzo lubię tego rodzaju architekturę. Mogłabym tak godzinami spacerować. Żal, że już coraz mniej możliwości mam. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podoba. Dla mnie ten spacer to również była wspaniała uczta dla wielu zmysłów. A w tych dziwnych czasach cenię takie specery jeszcze bardziej.
UsuńSerdeczności, moc pozdrowień.
Jak widać nawet jedna uliczka może zachwycić. Tam jest przepięknie! Tyle kolorów <3 ah mnie też już nosi na jakąś wycieczkę :)
OdpowiedzUsuńMnie też nosi ostatnio przez co odkryłam wiele fajnych miejsc. Powoli marzy mi się również wycieczka gdzieś dalej...Kto wie?
UsuńTa uliczka jest przecudna, chciałabym zobaczyć ją skąpaną w słońcu, z niebieskim niebem nad głową.
Bardzo lubię takie małe miasteczka, jakby zatrzymane w czasie, nieco senne i nierealne, jak z dawnych opowieści albo baśni. I dobrze, że ludzi było niewielu, przynajmniej mogliście skupić się na oglądaniu, zwiedzaniu, przeżywaniu atmosfery tego pięknego miasteczka.
OdpowiedzUsuńUśmiecham się do tytułu Twojego bloga: "Trzymajac się chmur". Uśmiecham tak a propos tego, o czym napisałam u siebie, o czym ty napisałaś mi w komentarzu. O tych obłokach, które niosą zmiany, nasze uczucia i myśli a potem płyną dalej napotykając na kolejne obłoki, na innych ludzi...
Pozdrawiam cie serdecznie spod mojego nieba, które jest tym samym przecież niebem, co Twoje!:-))
Dziękuję za te piękne słowa, z którymi zgadzam się całkowicie. Odczytałam ten komentarz wczoraj kiedy usiadłam napić się herbaty w lesie, podczas przejażdżki rowerowej. Akurat miałam nad sobą piękne, aczkolwiek ciemne chmury. Nie mogłam oderwać od nich wzroku.
UsuńCieszę się, że spodobała Ci się pokazana przeze mnie uliczka i podzielasz moje nią zachwyty. Bo jest cudna i warta wszystkich pięknych słów.
Pięknego weekendu, z cudnym niebem nad głową i mnóstwem czasu na cieszenie się nim.
Uwielbiam klimat niemieckich miasteczek, pamiętam jak np. Quedlinburg mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńSprawdzę sobie za chwilkę to miasto i zobaczę, czy jest w moim guście :). I jak to daleko? :)
UsuńBajkowo. Aż trudno uwierzyć, że to miejsce istnieje naprawdę. No i uliczka wydaje się być bardzo długa, więc nawet jeśli nie ma tam nic więcej, to chyba i tak warto. A ta deszczowa, nieco ponura pogoda, tylko dodaje uroku. Podoba mi się to miasteczko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ta jedna uliczka skrywa w sobie więcej niż niejednokrotnie całe miasta. Na każdym kroku zachwyty.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Świetne klimaty, taki spontan najlepszy ❤
OdpowiedzUsuńKlimaty bardzo w moim guście, z resztą spontaniczne wypady w nieznane też :).
UsuńBardzo ładne miasteczko, piękna architektura i wymuskane elewacje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z każdym Twoim słowem bo przecież widziałam to wszystko na własne oczy.
UsuńPięknego tygodnia.
Monis ja poproszę o więcej takich miejsc, takich miast czy miasteczk. Uwielbiam spacerować takimi uliczkami. Miałam nadzieję ze kiedyś dijade w Twoje regiony i sama pospaceruję takimi uliczkami...Na chwilę obecną nie chce o tym myśleć i się nakręcać, bo smutno mi się robi, a ja i tak smutna jestem od jakiegoś czasu :(
OdpowiedzUsuńWiesz co, ja też mam za sobą jakiś kryzys, brakowało mi dobrego samopoczucia choćbym nie wiem jak się starała. Ale uwierz mi, że to minie chociaż pewnie teraz masz wrażenie, że nie. Musimy wierzyć, że lepsze czasy są blisko, też sobie to wpycham do głowy na siłę bo inaczej chyba bym zwariowała. We mnie jest teraz taki pęd zwiedzania bliskiej okolicy, że najchętniej w ogóle nie wracałabym do domu :).
UsuńNa spacerach jakoś łatwiej o normalność, mnie to pomaga. Przykro mi bardzo, że czujesz się smutna. Może mój wirtualny przytulak trochę pomoże? Ściskam Cię zatem z całych sił, głowa do góry Kochana. Uszy też.
Dziekuje i jiz chapnelam tego przytulana :) każdy jest dobry i wiesz z jednej strony cieszę się że nie jesteśmy z tym wszystkim same... wiara czybi cuda mówią , może i tak się stanie :) buziaczki kochana :)
UsuńWitaj, piekna uliczka, niesamowite domy, takie niespotykane, dziekuje za zdjecia i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dostrzegłaś w tej uliczce to co ja i podzieliłaś się swoimi zachwytami. Przesyłam moc pozdrowień.
Usuń