2021
To co mi się przyśniło to się nawet nie śniło filozofom.
O ludzie, jaki ja miałam sen! Niech Was proszę nie zniechęca dużo czytania bo myślę, że warto.
Poleciałam do Hiszpanii. W moich własnych wyobrażeniach o odzyskaniu normalności widzę siebie nad morzem wpatrzoną w bezmiar wody i horyzont będący obietnicą wielu pięknych dni. I od tego ten sen się zaczyna. Zatem stoję na wysokim klifie, woda się błyszczy w oddali a ja cieszę się, że już wszystko jest normalnie kiedy podchodzi do mnie koleżanka i pyta: "Ciekawe, czy w dzisiejszych czasach i obecnych obostrzeniach dałoby się przylecieć do Hiszpanii bez robienia testu?" I wtedy ja zamieram bo to JA, właśnie JA, bez takiego testu przyleciałam. Wyobraźnia zaczęła mi podsuwać najczarniejsze scenariusze typu aresztowanie, pałowanie, chłostę do utraty przytomności lub trzymanie o chlebie i wodzie w ciemnym lochu ( chociaż taka dieta to może byłaby nawet wskazana :) ). Ta sama wyobraźnia sprawiła, że postanowiłam udać się do najbliższego ośrodka zdrowia żeby się pokornie przyznać do popełnienia przęstępstwa, potulnie przyjąć należną karę i ewentualnie wykonać ten test w celu uniknięcia konsekwencji, z których najgorszą wydaje mi się właśnie ten test ( w życiu realnym a nie tym onirycznym to właśnie przez obowiązkowe testowanie się siedzę potulnie w domu ). Wchodzę do ośrodka, podchodzę do rejestracji i ładnie i grzecznie tłumaczę pani z czym przyszłam. Ona robi coraz większe oczy i to nie tylko dlatego, że nie rozumie o czym mówię ( a przecież hiszpańskim władam świetnie i to nie tylko we śnie ). Więc ja dalej, na spokojnie, że covid, pandemia, cały świat na biegu jałowym już od roku, że Chiny i zupa z nietoperza ( ha ha ha ) a ona nadal nic. Zielonego pojęcia nie ma o żadnej epidemii bo jak mi powiedziała, w Hiszpanii czegoś takiego nie było. Oni o epidemii nie słyszeli. I jeszcze stwierdza, że jak wróci do domu to sobie wszystko wygoogluje bo ją zaciekawiłam tematem. Zaproponowałam żeby włączyła telewizor no i ona pyk, włączyła a tam nic, na wszystkich kanałach normalność. Zawołała lekarza, otoczyły mnie zwartym kółkiem pielęgniarki a ja im wszystko tłumaczę raz jeszcze, znów wzbudzając niedowierzanie i szok. Bo w Hiszpanii ani pandemii nie było, ani nikt o niej nie słyszał, a testy to już w ogóle jakiś kosmos. Wtedy dotarło do mnie, że zostałam uniewinniona i nikt mnie za brak testu nie rozstrzela jak tylko wyjdę na ulicę. Zaczęłam kierować się ku wyjściu kiedy zawołał mnie jeden z lekarzy i powiedział, że mają dla mnie niespodziankę. Zaprowadził mnie do innej sali, która okazała się być teatrem, rozsunął ciężką aksamitną kurtynę za którą... na scenie szykował się do koncertu mój ulubiony francuski piosenkarz, na którego koncert miałam lecieć najpierw w marcu ubiegłego roku, później we wrześniu, jeszcze później w lutym, a teraz szykuję się na czerwiec. Chwilę później się obudziłam.
Tęsknicie za normalnością tak bardzo jak ja?
Jak wspomniałaś o pandemii, to od razu stwierdziłam, że to był koszmar. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. I niech w świecie rzeczywistym też się tak dobrze skończy. Jak już wróci normalność (bo wciąż jest we mnie jakaś iskierka nadziei, że normalność, ta dawna normalność, w końcu wróci), to też będę jak ta pani z rejestracji, pandemię wymażę z pamięci :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twoje plany ;)
Ja też będę jak ta pani, postanowiłam to jak tylko się obudziłam. Opowiadałam ostatnio ten sen koleżance i ona stwierdziła, że ten sen to rzeczywistość bo faktycznie tej pandemii nie ma i tylko nam ją wmawiają :).
UsuńTeż czasami tak mi się wydaje i chyba wielu nie wierzy w tę pandemię. Ale fakty są faktami i choćbyśmy w pandemię nie wierzyli, rzeczywistość jaką mamy, taką mamy... I to w tym wszystkim jest najgorsze... Choćbyśmy chcieli żyć normalnie, nie da się...
UsuńPowiem Ci, że ja osobiście nie znam nikogo kto by w to wszystko wierzył. I nie chodzi o fakt, że nie ma covid bo jakaś tam nowa grypa w świecie jest, tylko o całą tę towarzyszącą tej pandemii otoczkę. Przeczytałam niedawno, że zachorowalność na grypę spadła o 95 procent. No sorrki, wiadomo, przecież teraz wszystko to covid. Jestem też pewna że osoba, od której to wszystko się zaczęło, ma świadomość tego, że sytuacja trochę się wymknęła spod kontroli a wyobraźnia i fantazja zaszły trochę za daleko.
UsuńTerapia we śnie! Widzę, jak bardzo tęsknisz za normalnością. Na pewno będzie normalnie, na pewno... jednak nie wiem kiedy. Ale sen miałaś niesamowity, no i kończy się dobrze! I tego się trzymajmy!!!
OdpowiedzUsuńByle do wiosny, pozdrawiam:)))
Normalność jest już bliżej niż dalej i jakby na to wszystko nie patrzeć to najgorsze już za nami. Gorzej już chyba być nie może prawda? Tej myśli się trzymam z całych sił. I najważniejsze że sen był z happy endem, może faktycznie wypali mi ta Hiszpania w czerwcu i koncert w Brukseli...
UsuńJA mam tez czesto sny, gdzie nagle znajduje sie w calkiem normalnym swiecie, ale zawsze koncza sie sennym przerazeniem ,ze nikt z lu rzeczywistoscidzi w wsrod ktorych we snie sie znajduje nie nosi maseczki. Bedzie trudno wrocic do poprzedniej, przedpandemicznej rzeczywistosci. Trauma zapisala sie w naszej psychice..nie wiem czy na zawsze ale na pewno na dlugo.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja chyba szybko o tym zapomnę a przynajmniej mam takie postanowienie. Myślę, że jak już odzyskam utraconą normalność to będę miała tyle rzeczy do nadrobienia, że nie będzie ani czasu ani miejsca na myślenie o głupotach :).
UsuńTo mój pierwszy sen o pandemii a czasami sny miewam naprawdę dziwne ( np. jeden był w trzech odcinkach, nie pamiętam teraz czy śnił mi się noc w noc czy w jakichś odstępach czasowych ale byłam żoną rosyjskiego mafiozy, nazywał się Cezary Kuzkov ha ha ha ). Najważniejsze, że sen dobrze się kończy i kto wie, może to taka dobra wróżba?
Hiszpania już przestała mi się śnić. Ciągle przekładamy zakupioną wycieczkę z nadzieją, że jednak się uda.Trochę powiało optymizmem z Twojego postu i życzę wszystkim żeby się spełnił Twój sen. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa już też przestałam śnić o Hiszpanii bo teraz moje szaleństwo i tęsknota weszły na wyższy poziom i zaczęłam ją planować :). Dziękuję za życzenia aby sen się spełnił. Myślę, że wszystkim nam wyjdzie na dobre jeśli faktycznie tak będzie.
UsuńWszystkiego dobrego.
Na mnie czeka Neapol...
OdpowiedzUsuńCudnie. Mam nadzieję, że nie będzie czekał zbyt długo...
UsuńPiękny sen. I myślę, że jak to wszystko się skończy to bardzo szybko oswoimy się z normalnością ;)
OdpowiedzUsuńJak rzadko kiedy robię jakiekolwiek postanowienia tak teraz mam jedno - najszybciej jak się da zapomnieć o tym dziwnym czasie :)
UsuńTeraz czas na wspomnienia i marzenia. Wszyscy pragną wyruszyć w drogę, poznawać i oglądać, nawet zatwardziali domatorzy.
OdpowiedzUsuńWszyscy powoli szykujemy się do drogi :). Do niedawna bałam się marzyć i planować bo rozczarowania za bardzo bolały. Teraz powoli znów planuję.
UsuńRozbawił mnie ten sen. :) Mam nadzieję, ze będzie miał elementy prorocze. :)
OdpowiedzUsuńMnie się covid ani obecne okoliczności chyba nigdy nie śniły, ale przypomniał mi się jeden sen z takich podróżniczych połączonych ze zdrowotnymi: byłam z koleżanką gdzieś w Meksyku i w dużej aptece kupowałam witaminę D w kroplach, dostałam wielką butlę i miałam problem, jak ja to zabiorę do samolotu, a sprzedawca w pewnym momencie oznajmił, że też jest Polakiem. :D
Innej opcji nie biorę pod uwagę, ten sen musi, po prostu MUSI być proroczy. Innej myśli do siebie nie dopuszczam.
UsuńTeż mi się podoba Twój sen, zapewne potrzebowałaś słońca a polski pan aptekarz wiedział, że przez większą część roku w naszym kraju o słońce ciężko zatem potrzebna Ci witamina D w większych niż meksykańskie dawkach :)
Tęsknię bardzo. Za normalnością znaczy. Oraz piękny sen. A wiesz, że ja na to lato zupełnie nie mam planów? I zarąbiście mi z tym😊
OdpowiedzUsuńJa zaczynam mieć plany ale żebym jakoś się nimi ekscytowałam to nie powiem...Jedynie ten zaległy koncert to mój plan, reszta zadziała się sama, bez mojego udziału :).
Usuńbardzo fajny sen, oby normalność nam szybko wróciła!
OdpowiedzUsuńhttps://okularnicawkapciach.wordpress.com/
Sen świetny i co najważniejsze z happy endem, co pozwala mieć nadzieję że lepsze czasu już blisko.
UsuńMiłego weekendu.
Chyba będzie potrzeba kilku lat by można było zapomnieć o pandemii. Jak na razie nie widać końca zamknięcia świata i wszędobylskiego strachu i restrykcji, zakazów i nakazów. Świat się zatrzymał w pędzie, ciekawe tylko czy powróci na dawne tory tego co znaliśmy i doświadczaliśmy? Póki co, pozostały nam wspomnienia i senne marzenia.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie samą to nie pozwolę na to, żeby pandemia długo kładła się cieniem na moim życiu. Żyć planuję na zwiększonych obrotach bo teraz już wiem, jak szybko można stracić grunt pod nogami. A kto wie czy "wielcy" tego świata nie wyskoczą niedługo z jakimś nowym pomysłem aby pozbawić nas normalności?
UsuńOch te sny, to po prostu nasze marzenia, te najskrytsze, najgłębiej ukryte. Ja też kilka dni temu miałam okropny sen. W czasie podróży po Italii dla potrzeb sztabu covidowego skonfiskowano nam samochód. W bagażniku mieliśmy ukryty motor, przebudziłam się gdy nam go również skonfiskowano.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Twój sen jest zdecydowanie bardziej dramatyczny. Konfiskacja mienia nie brzmi dobrze nawet we śnie, złych doznań nie łagodzi nawet fakt, że rzecz się działa w Italii ( no dobra, może trochę ).
UsuńMoc pozdrowień.
Moniś z moich snow to byłby niezły horror albo thriller :) ja od roku mam koszmary, a budząc się zastanawiam się czy to co było wczoraj było tylko snem czy było jawą... Każdy z nas czeka na normalność i jej wypatruje...
OdpowiedzUsuńTen sen to jeszcze nic. Kilka dni temu śniło mi się, że mieszkałam z małpą. Była zima, padał śnieg i ona mi ciągle marudziła, żeby ją wzięła na sanki. A ja sobie myślałam co ludzie pomyślą bo takiego widowiska żeby małpa jeździła na sankach to jeszcze świat nie widział. W końcu miałam dość tego marudzenia i poszłyśmy na górkę, ja oczywiście cały czas przygotowana na spojrzenia ludzi, drwiny i śmiech. Na górce okazało się że tam były same małpy a ja byłam jedynym człowiekiem i to ja wzbudzałam największe zaciekawienie :). Porażka :).
UsuńOj, też bym na rowerze pojeździła. Pięknie tak poczuć wiatr we włosach (byle nie za zimny:-) i oglądać świat dookoła w nowej odsłonie. Przjejażdżki czy spacery są nam bardzo potrzebne. Kontakt z naturą w ogóle.To daje duzo wolnosci i przyjemnosci, oderwania od problemów.A wszystkim nam jest to teraz bardzo potrzebne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!:-)
Nie wyobrażam sobie jak bym przetrwała to wszystko co nam przyniósł miniony rok bez regularnych spacerów, rowerowania, czytania książek w lesie. To mnie w dużej mierze uratowało. Ubodzy duchem Ci, którzy nie widzą w przyrodzie magii ani nie doceniają mocy jaką daje :).
UsuńWszystkiego dobrego i bardzo dziękuję za piękny komentarz.