23/06
2020
2020
Dziewiętnaście kilometrów radości.
Wyszłam kiedyś z domu na spontaniczny spacer i wróciłam po dziewiętnastu kilometrach, szczęśliwa i przepełniona tak pozytywną energią, że najwyższe góry świata mogłabym przenosić posługując się jedynie siłą woli. Zamiar był taki, żeby usiąść gdzieś z książką i herbatą i cieszyć się brakiem obowiązków i planów. Ale jak już wyszłam z domu, poczułam pachnące tym wszystkim co w życiu najpiękniejsze powietrze to poczułam też zew natury co automatycznie przełączyło mnie na tryb powsinoga. Decyzja była szybka i w zasadzie podjęła się sama, miałam książkę, herbatę i aparat i żadnego konkretnego celu. Dzień ideał. I taki był.
Jedna z miejscówek na książkę i herbatę. Na całych tych moich leśnych hektarach mam takich mnóstwo, wszystkie cudne do tego stopnia, że czasem mam dylemat gdzie czytać dzisiaj.
Często żałuję, że nie mogę Wam za pomocą zdjęć przekazać też zapachu i dźwięków, które towarzyszły ich zrobieniu. Mogłabym co prawda wspiąć się na wyżyny mojego słowotwórstwa i stworzyć poematy ku czci Matki Natury ale wiecie co mnie hamuje? Przekonanie, że wszyscy Ci, którzy są z przyrodą blisko i tak jak ja nie potrafią bez niej żyć, zrozumieją mnie bez słów.
Wierzcie lub nie ale mnie naprawdę takie widoki zachwycają. Bez wielu rzeczy nie jestem w stanie funkcjonować ale pozbawiona kontaktu z przyrodą nie przetrwałabym długo. Szłam sobie leśną ścieżką, zachłystywałam się powietrzem, prześwitujące przez drzewa słońce kładło się cieniem u moich stóp. Ekscytacja sięgająca zenitu. W czasach wirusowych zawirowań bywałam w lesie niemal codziennie i każdego dnia zachwycałam się tak samo.
Naprawdę jestem na tych moich drogach i bezdrożach przeszczęśliwa. Czuję się jak bym miała wszystko bo chyba faktycznie w tych momentach wszystko mam. A przynajmniej wszystko to co dodaje mi skrzydeł i bezgranicznie uszczęśliwia. Przyroda jest nie do pobicia a mocy, którą za darmoszkę rozdaje nie da się porównać z niczym innym. Organiczny power bank.
Kiedy mam mało energii przyroda daje mi moc. Kiedy energii mam nadmiar i szukam wyciszenia natura właśnie to mi oferuje. W natłoku myśli i pomysłów na siebie i życie przyroda rozplątuje mój tok myślenia, układa go i tworzy z niego proste i równe linie. Szukając wytchnienia w lesie albo wśród łąk i pól odnajduję wszystko czego mi trzeba. Niby głuchy las a słyszy wszystko. Zastanawia mnie tylko jedno: skąd natura wie czego ja w danym momencie potrzebuję?
Moją codzienność widzę w dużej mierze w zielonych barwach. Najbliższą przyszłość też.
Wiem, wiem, jak to jest... Ja również lubię tak wyjść i się zachwycić pięknymi okolicznościami przyrody. Pozdrawiam z całego serca!
OdpowiedzUsuńNa świecie chyba nie ma nic piękniejszego niż przyroda. Cieszę się, że mnie rozumiesz :). Miłego dnia!
UsuńBo natura obroni się sama. :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i nawet próbowałam usłyszeć dźwięki natury.
Moc serdeczności i uścisków posyłam.
Pięknie powiedziane i święta racja, przyroda obroni się sama. Zachwyca już samym faktem, że jest.
UsuńPozdrawiam z całego serca.
Pięknie i bardzo poetycko wyraziłaś zachwyty nad niezwykłością natury... a zwrot "organiczny power bank" to dla mnie hicior. Myślę sobie, że natura doskonale wie, czego w danym momencie potrzebujesz - bo JESTEŚ jej częścią.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więc jak najwięcej tak energetycznych spotkań z Matką Naturą :-))
Anita
Dokładnie o to chodzi, natura mnie rozumie bo jestem jej nieodłącznym elementem. Jak mogłam sama na to nie wpaść :).
UsuńMoc pozdrowień.
O tak, takie kilkanaście kilometrów przedreptane z wiatrem we włosach jest jak urop w górach. Uwielbiam❤
OdpowiedzUsuńA wiesz, że jak sobie szłam to myślałam o Tobie i tych Twoich przedeptanych 22 km?
UsuńUściski!
Baaardzo mi miło ❤
UsuńŚwietna terapia! Dziewiętnaście kilometrów ekoterapii dla Ciebie, a dla mnie cudne zielono-błękitne zdjęcia. I nie rozumiem dlaczego wielu tego piękna i szczęścia w naturze nie dostrzega!!!
OdpowiedzUsuńPiękny wpis, pozdrawiam radośnie:)))
Też tego nie rozumiem zwłaszcza że to same zalety. Poprawa humoru, wypoczynek, dotlenienie się...I wszystko za darmo i na wyciągnięcie ręki dla każdego. Nic tylko brać i się cieszyć.
UsuńPozdrawiam Cię przeserdecznie. Wróciłaś już z wyjazdu?
Wróciłam, bo pogoda trochę nas pospieszyła. Pobliskie rejony pozalewały ulewy, więc się ewakuowaliśmy. Ale zaplanowane atrakcje Krynicy i okolicy zaliczyliśmy. Właśnie zabieram się za wpis o Krynicy Zdroju, w której odpoczęłam w cudnych okolicznościach przyrody.
UsuńMoc serdeczności:)))
Zieleń to nadzieja :) A jak jest nadzieja, to łatwiej iść do przodu. Fajne masz te spacery. U mnie lasów niewiele, ale spacery nad wodą też są przyjemne ;)
OdpowiedzUsuńTwoje trasy spacerowe wzbudzają moją zazdrość za każdym razem jak do Ciebie zaglądam :).
UsuńSpacery i rower uratowały mnie przed szaleństwem w czasach wiesz czego :)
Przecudownie napisane,:) sama najprawdziwsza prawda, a odczucia w stu % jakby moje:) cieszy, że inni mają tak samo. To sztuka cieszyć się drobiazgami dostępnymi na codzien, sztuka podziwiać krajobraz, drzewo, łan zboża. Bo prawda jest taka, że większość tego nie dostrzega.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie pojmuję jak można nie zachwycać się przyrodą. Istnieje w ogóle coś piękniejszego? U mnie czasem ten zachwyt otoczeniem graniczy z szaleństwem do czego się z dumą i radością przyznaję :)
UsuńJak dobrze, że znowu można wyjść z domu. Doceniamy wtedy jak ważny jest kontakt z naturą. Głowa uwalnia się od zbędnych myśli a człowiek uśmiecha się sam do siebie. Nie ważne czy piechotką czy rowerem ale z poczuciem wolności. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Nie wyobrażam sobie życia bez regularnych ( czyli niemal codziennych ) kontaktów z przyrodą. Bez tego nie istnieję :)
UsuńMoc pozdrowień.
Piękne okolica, to się i fajnie spaceruje, a kilometry lecą. Zwłaszcza po tak długim czasie siedzenia w domu, miło jest pospacerować i spędzić czas wśród przyrody, wówczas ani nie chce się wracać do domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Na szczęście mnie całkowite siedzenie w domu ominęło, uziemiona byłam tylko wtedy kiedy padało i pogoda za oknem nie sprzyjała dalekim spacerom. Właśnie dzięki rowerowi i moim wędrówkom jakoś przeżyłam ten dziwny czas.
UsuńMoc pozdrowień.
Monis te Twoje ścieżki to strasznie podobne sa do tych naszych mazurskich. Ja teraz właśnie po nich drepczę i fotografuje :)
OdpowiedzUsuńCzyli w końcu wyruszyliście poza Norwegię! Super! Wspaniałych wakacji. Uściski.
UsuńTak, udał nam być 6 dni w kraju :)
UsuńTo super, cieszę się że wróciłaś do zwiedzania świata. Wiem jak bardzo Ci tego brakowało. Uściski.
Usuń