11/12
2018
2018
Dwa dni w Kopenhadze - dzień drugi
Kopenhaga nie powala na kolana piękną architekturą. Nie deklasuje innych europejskich stolic jeśli chodzi o ilość zabytków, nie ma tu dzieł na miarę Gaudi'ego ani miejsc, do których turyści zjeżdżają się tłumnie z całego świata. Dla większości liczba znanych kopenhaskich atrakcji ogranicza się do dwóch, listę zaczyna Syrenka a kończy Nyhavn - przystań turystyczna z charakterystycznymi kolorowymi kamienicami.
Są tacy, którzy uważają, że weekend w Kopenhadze to za długo. Nie będę podważać tej tezy bo prawda jest taka, że nam spokojnie wystarczył jeden dzień na zobaczenie najważniejszych atrakcji miasta w tempie spacerowym, rejs po kanałach a nawet na kupno pamiątek. Nasz plan wycieczki nie uwzględniał żadnych wstępów do muzeów bo ani ja nie jestem fanką takich atrakcji, ani towarzysząca mi w Kopenhadze dwunastolatka.
W Kopenhadze wszystkie drogi prowadzą do przystani ale to tylko zaleta bo kolorowe kamienice nad kanałem są piękne i oryginalne. Miasta poprzecinane kanałami mają ze sobą wiele wspólnego i wyglądają podobnie ale Kopenhaga wyróżnia się wśród nich kolorami.
W dniu przyjazdu, a przyjechałyśmy do Kopenhagi wcześnie rano, udało nam się zobaczyć chyba wszystko co interesujące. Na dzień drugi nie miałam absolutnie żadnego planu więc szwędałyśmy się po centrum miasta. Na mapie udało nam się znaleźć kilka interesujących miejsc i do nich poszłyśmy. Pogoda była cudowna a ja naprawdę wypoczywałam. Przysiadałyśmy na placach i skwerkach żeby popatrzeć na ludzi, dokupywałyśmy pamiątki i prezenty dla bliskich, wąchałyśmy książki w księgarniach.
Ten wyjazd był bardzo spontaniczny, Kopenhaga nigdy nie była na liście moich wymarzonych destynacji ale też nie była miejscem, do którego jechać nie chciałam. Byłam tam i bardzo się cieszę ale gdybym nie była, to też nic by się nie stało. Korzystam z każdej sposobności do podróży, o pewnych miejscach marzę długo, inne należą do średniej kategorii tych "w sumie czemu nie". Kopenhaga to było właśnie takie "jak nadarzy się okazja, to nie odmówię". Nie nadarzyła się, sama ją stworzyłam, a w sumie to z entuzjazmem zareagowałam na pomysł mojej młodej towarzyszki.
Jednym z najbardziej znanych zabytków miasta jest Zamek Rosenborg. W środku nie byłam ale podobno jest bardzo bogato i luksusowo. Polecam za to otaczający go Królewski Ogród z fontannami, rzeźbami, licznymi kawiarniami a nawet teatrem lalek.
Pomimo mojego wcześniejszego mało entuzjastycznego nastawienia do duńskiej stolicy wróciłam przemile zaskoczona. Nie ilością ani wartością historyczną zabytków, które widziałam ale miastem samym w sobie. Pogoda była przepiękna co sprawiało, że czułam się jak w jednym z krajów śródziemnomorskich. To uczucie potęgowały liczne place i placyki zastawione kawiarnianymi stolikami. Miasto jest czyste i jasne, ludzie uśmiechnięci i mili.
Uwielbiam "pływające" miasta zatem położona wśród kanałów i poprzecinana mostami Kopenhaga już na starcie miała u mnie wielki plus. Możliwość przemieszczania się barkami pełniącymi funkcję komunikacji miejskiej to coś czego zawsze zazdrościłam mieszkańcom miast na wodzie. Teraz w Hamburgu sama z tego korzystam i jeśli tylko mam okazję to płynę gdzieś zamiast jechać. Czasem z koleżankami kupujemy sobie coś do picia i po prostu płyniemy barkobusem żeby wypić kawę lub herbatę "na wodzie". Mała rzecz a cieszy.
Kopenhaga jest zielona, zaskakuje ilością i pomysłowością detali, z wielkim zapałem fotografowałam okna, drzwi i ... rowery, których w mieście multum. Rowerzyści są wszędzie bo wszędzie są ścieżki rowerowe i rowerowe parkingi.
Byłam zaskoczona iloscią turystów i łatwością z jaką zatłoczone miejsca przechodzą w te zupełnie wyludnione. W Kopenhadze tak jak wszędzie większość przyjezdnych idzie zwartym nurtem a tylko nieliczni wyłamują się żeby stworzyć własny szlak.
Dwa dni w Kopenhadze dały mi wytchnienie którego potrzebowałam. Nie musiałam biegać ani tak manewrować czasem, żeby niczego nie przeoczyć. Mogłam sobie pozwolić na letnie spowolnienie bo nie towarzyszyła mi obawa, że czegoś nie zobaczę. I chociaż najczęściej dwa dni to dla mnie za mało w przypadku Kopenhagi tyle wystarczy.
Bardzo mi się podoba w Kopenhadze pomieszanie stylu. Starsze części miasta łagodnie się łączą z nowoczesną metropolią. Odnajdywałam w Kopenhadze i Hiszpanię, w której przecież mieszkałam i byłam wielokrotnie, i Nowy Jork, w którym nie byłam ale który każdy z nas dobrze zna.
Byłam przekonana, że Skandynawowie to raczej chłodni i opanowani ludzie a okazało się, że mają temperament, śpiewają i tańczą na ulicach, są pełni energii i entuzjazmu. Są uśmiechnięci i przyjaźni, chętni do pomocy i udzielania informacji. Nie wiem czemu ale myślałam, że Kopenhaga jest smutniejsza a w rzeczywistości okazała się ładna i kolorowa, a skąpana w letnim słońcu to już w ogóle robiła miłe wrażenie. I chociaż nie powala ilością atrakcji to nadrabia urokiem i fajną atmosferą a to też się liczy.
Po prawej na dole Hans Christian Andersen, bohater mojego dzieciństwa. Bo kto nie zna Księżniczki na ziarnku grochu, Królowej Śniegu, Dziewczynki z zapałkami albo Brzydkiego kaczątka. Z mojego pokolenia znają go wszyscy. Baśniopisarz patrzy na Park Tivoli Gardens, drugi najstarszy park rozrywki na świecie. Nie pamiętam ceny wstępu ale pamiętam szok w jaki wprowadziło mnie czytanie cennika zatem musiało być drogo.
Bardzo mi miło znów poczytać Twój blog. :))) Jak to zawsze, czuję się zrelaksowana po przeczytaniu i obejrzeniu zdjęć. Oczywiście jeszcze mnie tam nie było i oczywiście chciałabym kiedyś tam pojechać na te, choć dwa dni, bo jak mówisz, że starczą dwa dni, to pewnie starczą. Totalnie do tego miejsca przekonuje mnie to, co napisałaś o ludziach. Brakuje mu uśmiechniętych ludzi, jakoś tak mało ich widzę.
OdpowiedzUsuńPiękny post. Pozdrawiam bardzo serdecznie i tulę mocno. :))))))
Dwa dni starczą jeśli się planuje tylko zwiedzanie miasta, tak jak to było w naszym przypadku. Na wstępy do muzeów, zamków, kościołów itp. potrzeba więcej czasu.
UsuńTeż mam czasem wrażenie, że jako społeczeństwo jesteśmy zbyt poważni a przecież życia nie można traktować zbyt serio :).
Dziękuję za pozdrowienia, które oczywiście posyłam również w Twoją stronę.
Ja też bardzo miło wspominam swój pobyt w Kopenhadze. Poświęciłam temu miastu tylko jeden post i to był błąd ponieważ to miasto zasługuje na więcej. Nie tylko Skandynawowie są uśmiechnięci i przyjaźni, chętni do pomocy i udzielania informacji. Podobnie jest w Niemczech, we Włoszech, i wielu, wielu innych krajach. Mam wrażenie, że my jesteśmy straszne smutasy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
My może nie jesteśmy smutni tylko zdecydowanie zbyt poważni.
UsuńPoczątkowo też chciałam poświęcić Kopenhadze jeden dzień ale w trakcie przygotowań okazało się, że materiału mam trochę więcej niż myślałam.
Pozdrawiam.
Kopenhagę i okolice zwiedzaliśmy mając za przewodników Duńczyków z krwi i kości. Spędziliśmy tam wtedy tydzień. Nie były to atrakcje Wiednia, ale było przyjemnie i pewni tam jeszcze kiedyś wrócimy... na lody i kanapki w Nyhavn.
OdpowiedzUsuńKanapki z rybą mają przepyszne, z resztą z tego słyną. W ogóle dania rybne pychota!
UsuńZwiedzanie w towarzystwie "tambylców" jest super, mam tak ze zwiedzaniem Litwy - zawsze z Litwinami.
Przyjemnie pospacerowac po takich uliczkach :)
OdpowiedzUsuńBardzo!
UsuńPięknie i z sercem opisałaś miasto, które nie powala na kolana, ale jednak ma duży urok. Też byłam w Kopenhadze tylko jeden dzień i płynęłam stateczkiem i podziwiałam Syrenkę i zapuściłam się w takie puste uliczki.
OdpowiedzUsuńI zapamiętałam pomnik takiego zielonego pana z toporkiem.... ale już nie pamiętam kogo on przedstawiał. Może Ty pamiętasz???
Pana z toporkiem nie kojarzę :). Od Syrenki zaczęłam spacer po Kopenhadze a później widziałam ją jeszcze podczas rejsu kanałami.
UsuńZ pomników pamiętam jedynie H.CH. Andersena.
Chętnie pojeździłabym rowerem po takich spokojnych uliczkach :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Niezwykły klimat mają takie miejsca.
UsuńOj tak, warunki do jazdy na rowerze mają świetne.
UsuńMoże i nie powala na kolana, ale i tak bym chciała tam kiedyś dotrzeć i pospacerować. Kolorowe domki podobają mi się :), zamek też bym chętnie zobaczyła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło!
Dokładnie ;) Mam takie same odczucia ;D
UsuńNie powala na kolana jeśli chodzi o jakieś znane na cały świat zabytki ale nadrabia klimatem i fajną, miłą dla oka architekturą.
UsuńRzeczywiście, kanał i jego otoczenie prezentują się wspaniale.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Te domki są śliczne i bardzo klimatyczne, no i bardzo stare czego może nie widać przez te kolory. To chyba moje ulubione miejsce w całym mieście.
UsuńRaj! Tam prawie nie widać samochodów!!!
OdpowiedzUsuńPodzielam ochotę Wietrzyka.
A przy okazji i anegdotycznie. Przymomniało mi się jak na Bornholmie szukaliśmy pomnika Andersena.
I znaleźlismy!
Problem w tym że to był lokalny burmistrz ;)
Ha ha ha:)
UsuńSamochodów mało bo wszędzie tylko rowery, rowery, rowery!
Raj, masz rację.
Piękne i urokliwe miasto :)
OdpowiedzUsuńKopenhaga na Twoich zdjęciach prezentuje się bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się architektura miasta i kanały. Chętnie bym ją odwiedziła.
Pozdrawiam:)
Też lubię miasta poprzecinane kanałami :).
UsuńMoże kiedyś uda Ci się zobaczyć Kopenhagę i pozachwycać się architekturą. Tego Ci życzę.
Pozdrawiam serdecznie.
Uwielbiam to miasto ❤
OdpowiedzUsuńCałkiem przyjemne miasto. Na pewno miło było sobie tak pospacerować.
OdpowiedzUsuńPorównujesz Kopenhagę do różnych miast, a ja dodałabym do tej listy jeszcze Gdańsk. Piąte zdjęcia jakoś tak mi się z Gdańskiem skojarzyło właśnie.