8/10
2018
2018
Robienie zdjęć ludziom jest dla odważnych.
Moja podróż do Kambodży była niezapomniana i wyjątkowa z wielu względów, o których już pisałam i znając mnie jeszcze pisać będę. Ten wyjazd jak chyba jeszcze żaden nie dał mi tylu okazji do przyglądania się ludziom i do układania wspomnień ze skrawków obserwowanej codzienności. W Kambodży dużo łatwiej przyszło mi pozbyć się nieśmiałości i skrępowania chociaż i tak w wielu przypadkach mogłam zrobić fajne zdjęcie ale nie robiłam bo nie mogłam się przełamać.
No ale czasem doznawałam objawów odwagi w czym duża zasługa lepszego obiektywu dzięki któremu mogłam uwieczniać codzienność z bezpiecznej i komfortowej dla obu stron odległości.
No ale czasem doznawałam objawów odwagi w czym duża zasługa lepszego obiektywu dzięki któremu mogłam uwieczniać codzienność z bezpiecznej i komfortowej dla obu stron odległości.
Jeżeli już odważyłam się podejść blisko to zawsze pytałam czy mogę zrobić zdjęcie. Ani razu nie spotkałam się z odmową, dwa razy podczas chęci zrobienia zdjęcia ludzie zakryli dłonią twarz co oczywiście uszanowałam i zrozumiałam. Zadanie ułatwiały mi uśmiechy i zachęcające gesty osób, które często same pozowały do zdjęć.
Od zawsze lubiłam oglądać zdjęcia ludzi, wyobrażałam sobie ich historie zapisane w naznaczonej zmarszczkami twarzy. Z przyjemnością oglądałam egzotyczną codzienność tak odmienną od mojej. Też chciałam robić takie zdjęcia i chociaż wiem, że przede mną jeszcze milion kroków to te kilka, ktore zrobiłam cieszą bardzo. Kambodża była przełomem i chociaż nadal uważam, że robienie zdjęć ludziom jest dla chojraków, to te które udało mi się zrobić wzbogacą w ogromny sposób moje kambodżańskie wspomnienia.
Najfajniejsze są dzieci. Bardzo często same chcą żeby im zrobić zdjęcie, pozują i wygłupiają się. Dziewczynki ze zdjęć poniżej to mieszkanki pływającej wioski, tutaj akurat podczas kambodżańskiego ślubu. Same ustawiały się do zdjęć, czesały się a później z radością oglądały siebie na wyświetlaczu. Z dziećmi zawsze jest wesoło i robienie zdjęć to fajna zabawa i dla mnie i dla nich.
Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać fakt jak bardzo, pomimo wielu różnic, my ludzie, jesteśmy do siebie podobni.
Kiedyś myślałam, że aby robić zdjęcia ludziom trzeba pozbyć się wstydu i skrępowania. Teraz wiem, że nigdy się tych uczuć nie pozbędę i zawsze mnie będą hamować, co może nie ułatwia robienia portretów ale też tego uniemożliwia. Po prostu muszę czasami o tym skrępowaniu zapomnieć, pamiętając o dobrym wychowaniu i poczuciu przyzwotości. Najważniejsze żeby zdjęcie nie zostało zrobione wbrew woli osoby fotografowanej albo żeby zdjęcie nie obraziło jej uczuć.
Bardzo często pytanie o zgodę na zrobienie zdjęcia jest wstępem do rozmowy albo nawet do fajnej zabawy przed obiektywem. Nie wyobrażałam sobie, że późniejsze oglądanie zdjęć przez osobę fotografowaną może dać tyle radości - nie tylko tej osobie ale również sąsiadom i znajomym.
W pobliżu jednej ze świątyń odbywały się akurat jakieś uroczystości połączone z koncertami i czymś na wzór naszego rodzimego odpustu. Mnisi zawsze przykuwają moją uwagę a przed robieniem im zdjęć nie umiem się powstrzymać. Całe szczęście, że zachowują się podobnie jak dzieci i pozują a uśmiechając się sprawiają, że pozbywam się skrępowania. Nawet jeżeli szli i zauważyli, że chcę im zrobić zdjęcie to zawsze się zatrzymywali i z uśmiechem patrzyli w obiektyw.
Wszystko, co tutaj się odbywało było dla mnie niezwykłe i magiczne, nieznane mi dotąd dzwięki muzyki współgrały z zapachem kadzideł. A w tym wszystkim ludzie, w większości kobiety ( wdowy ), turyści no i ja, próbująca się ukryć z aparatem bo wstyd mi było tak po prostu robić zdjęcia.
Podróże to nie tylko zabytki, znane miejsca i turystyczne szlaki. To również smaki, zapachy i dźwięki. I ludzie. Kiedyś byłam zdania, że bezczynne siedzenie jest stratą tak cennego na urlopie czasu a teraz wiem, że takie momenty to najcenniejsze z chwil. Uwielbiam obserwować codzienność i podczas każdej kolejnej podróży poświęcam jej więcej czasu i uwagi. Poźniej te wszystkie czynniki łączą mi się w niezapomniane momenty, momenty w historie, a historie we spomnienia. I karmię się nimi gdy do urlopu daleko a kolejny wyjazd dopiero mgliście zaczyna majaczyć na horyzoncie podróżniczych planów.
Kiedy sama ze sobą ustaliłam, że ten rok będzie dla bloga decydujący o jego istnieniu, nawet nie wiedziałam co te słowa ze sobą niosą. Nie uważam, żeby przygotowywanie wpisów było ciężką pracą ale jest bardzo czasochłonne. Dla mnie to przyjemność przeglądać i wybierać zdjęcia bo zawsze wracają miłe wspomnienia.
Z tekstem bywa gorzej, czasem wręcz opornie. Jak nie trafię w odpowiedni moment to walkę z brakiem weny przegrywam walkowerem. Najlepsze zdania układają mi się w głowie w najmniej odpowiednich do tego momentach a kiedy później próbuję je odtworzyć to nic nie brzmi tak jak bym chciała.
Podziwiam osoby, które często i regularnie blogują oraz przygotowują sobie wpisy "na zapas". Też bym chciała taka być i ostatnio nawet próbuję ale trochę przeraża mnie czasochłonność tego przedsięwzięcia - następujące po sobie wieczory prawie w całości poświęcone "trzymaniu się chmur". Wiem, że to w dużej mierze kwestia priorytetów i dobrego zarządzania czasem, w czym raczej mistrzynią nie jestem. Zdaję też sobie sprawę, że aby blog funkcjonował i tętnił życiem a nie dawał o sobie znać raz na jakiś czas, trzeba chęci, zapału, natchnienia i czasu. I muszę to moje blogowanie przesunąć trochę w górę na liście priorytetów i zajęć na długie jesienne i zimowe wieczory bo póki co większą siłę przebicia ma książka, spacer (zapach jesieni i liście szeleszczące pod butami, o tak!), układanie zdjęć w albumach albo puzzle.
AWWW !
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia. Cieszę się, że przemogłaś swoją nieśmiałość i fotografowałaś. Oglądając zdjęcia zauważyłam, że osoby zachowują się zupełnie naturalnie, a część z nich nawet uśmiecha się do Ciebie i ładnie pozuje. Nie ma znaczenia, w jakim wieku są, jakiej płci i czym się zajmują. Dzieciaki prześliczne!!~!
Cieszę się, że jesienią a później zimą częściej będą ukazywać się Twoje posty.
Owszem, staram się często i regularnie publikować posty. Wybieranie i wklejanie zdjęć idzie mi bardzo szybko ale jak wiesz, moje teksty pozostawiają wiele do życzenia.
Podziwiam osoby, które przygotowują sobie wpisy "na zapas". Ja nigdy tego nie robię.
Serdeczności:)
Ja też z wyborem zdjęć raczej nie mam problemów a z tekstem muszę poczekać na natchnienie. Twoje wpisy są wspaniałe i widać, że starannie je przygotowujesz bo obfitują w cenne i ciekawe informacje. Ja może zacznę praktykować te zapasowe wpisy żeby blog żył a nie tylko egzystował.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Świetne zdjęcia. Ja wogóle nie mam odwagi zwracać się o zrobienie zdjęć ludziom dorosłym, robię to niezwykle rzadko. Z dziećmi idzie mi trochę lepiej. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMnie też robienie zdjęć ludziom dużo kosztuje chociaż z reguły jestem raczej odważna. Z tych z Kambodży jestem bardzo dumna. Moc pozdrowień.
UsuńŚwietnie zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńJa raczej należę do "odważniaków" i nie boję się robić ludziom zdjęć.
Wiem, że czasem powinnam pytać o pozwolenie, ale po prostu nie mogę się oprzeć:)
Uwielbiam fotografować ludzi:)
Twoje zdjęcia są naprawdę super:)
To zazdroszczę odwagi. Ja też nad tym popracuję tylko muszę pojechać tam, gdzie są piękni ludzie. Europejczyków się boję :).
UsuńPodróż marzeń... Gratuluję zdjec:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo.
UsuńZdjęcia wyszły Ci świetnie. Nie widać zażenowania na twarzach fotografowanych przez Ciebie osób. Oczywiście najbardziej naturalnie, jak zresztą zawsze, wyszły dzieci. Podoba mi się zwłaszcza to smutne na hamaku :)
OdpowiedzUsuńGdybym zauważyła, że ktoś nie życzy sobie zdjęcia to nigdy bym nie zrobiła. Właśnie te przyjazne spojrzenia dodawały mi odwagi.
UsuńZawsze mialam problem z fotografowaniem ludzi na ulicy. Wychodze z zalozenia, ze jesli ja nie chcialabym byc fotografowana w jakies codziennej sytuacji, to inni rowniez nie. Odnosze jednak wrazenie, ze ludzie z tamtejszych stron sa bardziej otwarci na taka relacje z "fotografem" niz np. w Europie.
OdpowiedzUsuńEuropejczyków się boję jeśli chodzi o robienie zdjęć :). Azjaci są pod tym względem trochę inni, jako obiekt do fotografowania też - egzotyka w ich twarzach i sposobie życia jest warta uwiecznienia. To ważna część moich wspomnień.
Usuńzdjecia piekne , wiem o czym pisze lubie też ludziom zrobic zdjęcie i tez często przełamajuę swoje opory....ae warto pytac...choć te bez pytania sa brdziej spontaniczne...lubie ludzi na zdjęciach , o kórych nie wiedza ,że są im w danej chwili robione...ta naturalność...zreszta lubie sam gdy oglada siebie na zdjeciach nie ustawianych ...ot łapanie chwili... , a słowa mi tez nie zawsze przychodza kiedy trzeba...ostatnio zapisuję by nie umkneły ;)
OdpowiedzUsuńJa najfajniejsze pomysły mam jak nie mam możliwości ich zapisania.
UsuńKambodża to chyba był pierwszy kraj kiedy przełamałam nieśmiałość i nie bałam się podchodzić żeby zrobić zdjęcie. Pokazywałam na aparat i kiedy dostawałam zgodę uwieczniałam ludzi i ich codzienność.
W Azji wydaje się to łatwiejsze niż w Europie.
Też mam problem z fotografowaniem ludzi. Dlatego unikam, jak mogę takich ujęć. Wręcz szukam kadrów, gdzie ich nie ma. Myślę, że przy wyjeździe do tak egzotycznych krajów zdjęcia osób miejscowych stanowi konieczne dopełnienie opisywanych miejsc. Podobają mi się Twoje zdjęcia, dobrze, że przełamałaś tę nieśmiałość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No właśnie - zdjęcia mieszkańców danego miejsca to ważna i wartościowa część wspomnień. W Europie w ogóle nie umiem się przełamać żeby zrobić komuś zdjęcie. Egzotyczne miejsca dodają mi trochę odwagi.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
To trochę taka postkolonialna postawa. Podejrzewam iż gdyby zdjęcia tym ludziom robił ktoś miejscowy w naljepszym razie został by zrugany.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie umiem robić zdjęć ludziom inaczej niż jako części krajobrazu, ale mam też świadomość że wędrówki które (że tak powiem) pomijają element ludzki są dalece uboższe.
Z tym ostatnim się nie zgodzę. Wędrówki gdzie nie ma ludzi ( i w ogóle, i jako obiekt do sfotografowania ) absolutnie nie są uboższe. Jak idę do lasu albo jadę rowerem to często liczę na to, że nikogo nie spotkam. Ja też generalnie wolę robić zdjęcia zabytkom lub widokom. Tylko takie egzotyczne wyjazdy wywołują we mnie chęć fotografowania ludzi, u nas w Europie najczęściej tylko chcę i na tym się kończy bo się za bardzo krępuję :). W Kambodży było jakoś łatwiej, ale może dlatego że miałam strategię - nawiązywałam kontakt wzrokowy, zagadywałam i jak widziałam przyjazne nastawienie to się pytałam czy nie będzie problemem jak zrobię zdjęcie. Muszę i na naszym kontynencie to potrenować :).
UsuńOwszem samotny wypad jest wartościowy, ale to jednak drugi człowiek jest podstawowym odnośnikiem i zawsze uważałem iż jeśli nie ma kogoś kogi mogę spotkać, z kim mogę zagadać, to prawie tak jak by mnie też nie było. To był zresztą jeden z powódów dla których zacząłem oprowadzi blog.
UsuńA propos... Ostatnio fotografowali mnie na rowerze Japończycy (to pewnie przez malowniczą jaskrawą chustę na głowie) Europejczycy tego nie robią. To chyba też kwestia tam-tu. Tam jest inaczej i pewne konwenanse milkną. Ciekawe czy Japończycy robią takie portrety innym Japończykom?
Ale mi przypomniałeś historię z Tajlandii. Na Bamboo Island podeszła do mnie młoda japońska dziewczyna, podekscytowana wielce, i machając aparatem zapytała: foto? foto?. Odpowiedziałam, że jasne, z przyjemnością zrobię jej zdjęcie. Jakie było moje zdziwienie kiedy z piskiem zbiegły się jej koleżanki, otoczyły mnie ciasno i zaczęły sobie robić zdjęcia... ze mną. Zmieniała się tylko osoba robiąca zdjęcie. Byłam tak zaskoczona, że radośnie uśmiechałam się do zdjęć bo w sumie sytuacja była wesoła. Ale ciągle się zastanawiam z kim sławnym mnie pomyliły, mam nadzieję,:). Bo ich ekscytacja i piski były naprawdę zdumiewające.
UsuńCzyli pewnie jesteś teraz gwiazdą japońskiego internetu ;)
UsuńDroga Mo, wspaniałe zdjęcia. Tyle na nich emocji. Każda twarz wyraża coś innego.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia oddają klimat tamtego miejsca. Zdjęcia dzieci przeurocze.:)
Ja także pytam ludzi o zgodę, czasem bardzo rzadko fotografuję z daleka...
Jeśli chodzi o czas, wiem coś o tym. Ciągle mam zaległości. Praca i niestety nowe mnożące się problemy nie pozwalają mi, by być na bieżąco...
Ale póki co jeszcze próbuję być...
Pozdrawiam Cię ciepło!
Zdjęcia ludzi z tej egzotycznej jak by nie było wyprawy to dla mnie bardzo ważna pamiątka. Lubię je oglądać bo przywołują fajne momenty.
UsuńWiem, co to znaczy nie mieć czasu na blogowanie. Też muszę się trochę namanewrować żeby pamiętać o pisaniu. Za Ciebie i za siebie trzymam kciuki. Życzę radosnego weekendu.
Musze przyznać że jesteś bardzo odważna :) ja boje sie robić ludziom zdjęcia, zaraz mam wyobrażenie że mnie będą gonić, zabiorą aparat albo co gorsza pobija :) bardzo bym chciał kiedyś będąc w egotycznym kraju porobić jakieś portrety ale takie zwykłe fotki podczas rożnych czynności :) może sie kiedyś odważę na chwile obecna boje się :)
OdpowiedzUsuńJa chyba jeszcze długo nie przełamię się do fotografowania ludzi. Uwielbiam oglądać takie zdjęcia, ale zdecydowanie nie potrafię ich robić.
OdpowiedzUsuńCo do pisania, nie martw się, mam podobnie. Najważniejsze, żeby nie robić nic na siłę.
Piekni ludzie. Piekne zdjecia.
OdpowiedzUsuńA bloga, mozna zapisac i kiedys po latach, moze byc fajna pamiatka.
Pozdrawiam:)