14/10
2018
2018
Początek jesieni na rowerze.
Tegoroczna jesień to jest jakiś obłęd. Już lato było szaleństwem ale widać, że jesień nie chce być gorsza. Nie ma dnia żebym nie szalała z radości widząc aurę za oknem. Uszczęśliwia mnie przeogromnie tak długi sezon rowerowy, praktycznie nie ma dnia żebym po pracy nie pojeździła chociaż godzinę. Kilka dni temu pojechałam do lasu szukać jesieni a znalazłam lato. Symfonia ptasich treli, ozłocone słońcem drzewa i ten zapach! Tak łapczywie go wdycham, że się prawie zachłystuję. Zapach lasu powinien należeć do siedmiu cudów świata. Dla mnie to jest najpiękniejszy aromat zaraz po farbie drukarskiej i earl grey'u.
To niesłychane jak bardzo mogą człowieka uszczęśliwić tak przyziemne rzeczy. I jak bardzo czasami są niedoceniane. Dla mnie, jak się okazało człowieka lasu, codzienna przejażdżka po pracy to najważniejszy z planów dnia. I wyczekiwany już od ósmej rano.
Uwielbiam te moje dobrze już znane ścieżki ale lubię też nowe drogi, szukanie miejscówek na książkę i herbatę, gubienie się i odnajdywanie bo chociaż orientację w terenie mam całkiem niezłą, to w lesie czasem mnie zawodzi.
Podchodzą tak blisko, że można je głaskać i karmić jabłkami i marchewką.
Pełnia szczęścia.
Czy Was też wzruszają takie widoki?
Szkoda, że mogę Wam jedynie pokazać zdjęcia a jeśli chodzi o całą resztę - promienie słońca, gra światła i cieni, miłe dźwięki uchu i sercu bliskie oraz leśny aromat - to musicie mi uwierzyć na słowo i sobie to wszystko wyobrazić.
Jeżdżę codziennie i zauważam zmiany w scenerii - więcej liści szeleści po kołami, więcej gołych gałęzi nad głową. Ale i tak jest fajnie - zielone liście zastąpi cała paleta ciepłych jesiennych barw. Na to też czekam. Niech tylko słońce nie znika bo bez niego to już nie będzie to samo.
Zawsze mam ze sobą termos z herbatą i książkę. Odkryłam tyle fajnych miejscówek do czytania, że mam dylemat którą wybrać. O tych moich leśnych kącikach czytelniczych też bym mogła stworzyć wpis ale nie bójcie się, aż tak nudno tu nie będzie póki co. Aczkolwiek w smutnej sytuacji braku ciekawszych tematów nic nie mogę obiecać.
Poniżej jeden z moich ulubionych odcinków w drodze do domu - tutaj zawsze jest słonecznie. Po lewej stronie są łąki i pola. Promieni słońca nie zasłania absolutnie nic.
Niech taka jesień trwa aż do zimy - chcę jeszcze czytać w hamaku, pić herbatę na balkonie, spać przy uchylonym oknie, w dodatku bez skarpet. I chcę spędzać wolne chwile na rowerze, te trochę zajęte też - wszak sprzątanie poczeka. Zdecydowanie bardziej lubię być zmęczoną rowerzystką niż zmęczoną panią domu.
Pizza z zamrażalnika to też obiad.
Te zdjęcia dedykuję wszystkim tym, którzy mają do lasu daleko. Ja bym chyba teraz bez tego mojego raju, do którego mam 10 minut na rowerze, żyć nie potrafiła. Czasem myśl o spacerze albo o czekającym w piwnicy rowerze pozwala mi przetrwać w pracy do końca dnia i przy tym nie zwariować.
Gubię się wśród ścieżek i nacieszyć się nie mogę zapachem i widokami. Odsuwam póki co od siebie myśl, że taka jesień kiedyś się skończy a rower pokryje się kurzem i będzie mnie tęsknie wyczekiwał w piwnicy.
Wiem, że tak jak teraz wariuję ze szczęścia podczas tych moich codziennych przejażdżek, tak pewnie za czas jakiś będę za tym wariowała z tęsknoty.
U mnie do lasu tylko 5 minut piechotą, ale takich pięknych zwierząt nie zobaczę. Co najwyżej 1-2 sarenki przebiegną szybko i skryją się przed ludźmi. Zbyt dużo ludzi chodzi do lasu z psami i nie trzyma ich na smyczy :(
OdpowiedzUsuńJa ostatnio pobiłam rekord jeśli chodzi o ilość saren. Czasem widywałam jedną lub dwie ale taki stadami to z daleka jedynie. Byłam przeszczęśliwa!
UsuńWłaśnie wybieramy się na rower, ale do takich atrakcji mamy za daleko.
OdpowiedzUsuńTrzeba korzystać z tak pięknej pogody. Ja codziennie "roweruję".
UsuńMasz rację początek tegorocznej jesieni jest obłędny. Mimo, że od kilku dni męczy mnie okropne przeziębienie wczoraj, po bardzo pracowitym tygodniu wyrwałam się z domu.
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona taka ilością danieli. Wiem, że sarnowate przywiązują się do ludzi ale aby podejść do nich aż tak blisko? aż trudno mi uwierzyć. Cudowna jest Twoja relacja. Jak wiesz zawsze lubiłam Twoje rowerowe podróże z książką, Milą i herbatką E.G.
Droga Mo, życzę Ci miłej, relaksującej niedzieli i cudownego, jesiennego tygodnia:)
Też byłam zdumiona, ze się nie bały i nie próbowały uciekać tylko spokojnie dłubały trawkę jak by mnie tam nie było :).
UsuńCudowne chwile. Bycie sam na sam z przyrodą, podziwianie, jak zmienia się otoczenie wokół nas, jego kolory, zapachy. Do tego ulubiona lektura. I jeszcze wiatr we włosach w czasie jazdy rowerem. Naprawdę, nie trzeba dalekich wojaży by zobaczyć, że świat jest piękny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Otóż to, czasem na wyciągnięcie ręki mamy piękne krajobrazy, nie trzeba ruszać w daleki świat. A podziwianie go z roweru to dodatkowa frajda.
UsuńZdecydowanie się zgadzam, choć sam osobiście do czytania preferuję fotel.
OdpowiedzUsuńA las przepiękny. U mnie jest z jazdą po lesie zawsze klopot bo to Pogórze i prócz terenu trzebabteż walczyc z podjazdami.
Prawda, podjazdy czasem męczą. Ja mam najczęściej płasko a nawet jeśli jest pod górkę to nawet tego nie czuję, takie to tyci wzniesienia.
UsuńCudna wycieczka za miasto :)
OdpowiedzUsuńTo nawet nie wycieczka. Niedaleko domu mam takie cuda.
UsuńUwielbiam takie miejsca i uwielbiam jesień ;) w tym roku jesień w Norwegii jak na złość była paskudna. Ciągle lało, wiało i było zimno. Liście bardzo szybko opadły i nie maiłam co fotografować :( mam nadzieję że za rok będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę było zimno? Ja mam wrażenie, że lato trwało pół roku i byłam przekonana, że w całej Europie tak. Nie pamiętam aż tak pięknej jesieni. Jestem zmarźluchem więc bardzo się cieszę, że jesień jest taka słoneczna i ciepła.
UsuńW tym roku było bardzo zimno, od dwóch tygodni mamy cieplej niż na początku września brrrr jak ja nie lubię zimna :)
UsuńNie dziwię się, że czekasz na tę przejażdżkę, w takiej scenerii to po prostu bajka!
OdpowiedzUsuńNo a życie żeby czasami było łatwiejsze, powinno polegać na tym żeby widzieć te drobiazgi i umieć się z nich cieszyć. Wyświechtane to, ale jednak prawdziwe:)
Pozdrawiam cieplutko:)
Dokładnie tak. Myślę, że ten kto się nie potrafi cieszyć z drobiazgów wiele traci bo przecież nie można od życia oczekiwać, że codziennie będą fajerwerki i wiwaty.
UsuńPozdrawiam równie ciepło.
Super sprawa, spędzać tak czas po pracy. Ja niestety ostatnio po aktywnych trzymiesięcznych wakacjach trochę się leniłam, mimo że miałam na początku motywację: "gdy tylko zacznę semestr....." Ale...mam nadzieję, że jeszcze zmienię własne lenistwo ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://wolnosc-ponad-wszystko.blogspot.com/
Ja na rower nie wsiadłam od ostatniej eskapady do Szwecji. Co za wstyd. A do równie pięknego lasu mam dwie minutki.
OdpowiedzUsuńTo chociaż na spacer idź do lasu bo mając go obok domu wstyd nie odwiedzać :)
UsuńMo, ale w fajnym miejscu mieszkasz, uwielbiam lasy.
OdpowiedzUsuńObcowanie z taką naturą to szczęście.:)Wspaniale zdjątka.
OdpowiedzUsuńDla mnie też złota, słoneczna jesień mogłaby trwać przynajmniej do grudnia.
Pozdrawiam cieplutko.
Dom na ostatnim zdjęciu to jakiś raj? Ale ktoś tam musi mieć widoki z okien! Co prawda ja wolałabym mieszkać bliżej wody, ale do takiego domku chętnie wyskoczyłabym na przykład na weekend :)
OdpowiedzUsuńPiękna jest tegoroczna jesień, choć ten weekend jest niestety strasznie, strasznie zimny. Też zdarzało mi się spać przy otwartym oknie jeszcze pod koniec października a raczej jestem sporym zmarzluchem. Co do słońca w lesie to uwielbiam jak przedziera się przez koronę drzew. No i jesień ma w tym roku cudowne zachody i wschody słońca, no i te mgliste poranki :)