3/10
2018
2018
Niebanalne Wilno dla ciekawskich.
Wilno jak każde miasto ma wiele twarzy, czasem naprawdę zdumiewających w najmniej oczekiwanym miejscu. W sierpniu miałam okazję odwiedzić to miasto kolejny raz. Trzy lata temu spędziłam w Wilnie dwa dni i poznałam tę zabytkową stronę miasta ale i tak wyjeżdżałam targana niedosytem. Plan na ten pobyt był taki, żeby odkryć tę niekoniecznie znaną i popularną stronę Wilna, której wcześniej nie dostrzegłam albo która mi umknęła wśrod kościołów i kamienic.
Zaglądanie w bramy skutkuje fajnymi zakątkami - w jednej z nich, w centrum Wilna, znalazłam widoki jak z polskiej i litewskiej wsi.
Polubiłam Wilno od pierwszego dnia. To miasto wolnej sztuki, artystycznych kawiarni i sklepów, fajnych zakładów rzemieślniczych ... i salsoteki na wolnym powietrzu. Kiedy jechałam tutaj pierwszy raz był to mój debiut w podróżach na wschód ( ten nam bliższy ) i sama nie wiedziałam czego się spodziewać. Bardzo chciałam pojechać gdzieś za naszą wschodnią granicę ale muszę się przyznać, że nie nastawiałam się na jakieś spektakularne wrażenia i przeżycia
( no wiem, trochę wstyd ). Tymczasem moje ciepłe uczucia do Wilna dały o sobie znać bardzo szybko i z dużą mocą i teraz bardzo się cieszę, że mam tam do kogo jeździć w odwiedziny.
( no wiem, trochę wstyd ). Tymczasem moje ciepłe uczucia do Wilna dały o sobie znać bardzo szybko i z dużą mocą i teraz bardzo się cieszę, że mam tam do kogo jeździć w odwiedziny.
Wilno ma swój klimat wyczuwalny bardzo szybko. To miasto radosnej twórczości, której najwięcej widać na Zarzeczu. Jest to chyba najbardziej klimatyczna i urokliwa część miasta i ciężko uwierzyć, że jeszcze kilkanaście lat temu była bardzo zaniedbana. Przed wojną mieszkała tam społeczność żydowska a później litewska bohema artystyczna oraz ludzie z marginesu społecznego. Ducha tej bohemy czuć do dzisiaj i chociaż niektórych "dzieł sztuki" nie rozumiem bo całkowicie mijają się z moim poczuciem estetyki, to bardzo lubię Użupio. To taki wileński Montmartre.
I chociaż czasem ciężko mi pojąć i zrozumieć nowoczesną sztukę współczesną i przekaz w niej zawarty to zawsze doceniam zaangażowanie ludzi i ich pomysłowość. Przecież sztuka nie musi być powszechnie rozumiana albo interpretowana przez wszystkich tak samo. Fajnie, jeśli dodaje życiu kolorytu.
Użupio tętni życiem, artystycznym i imprezowym. Tutaj organizowane są warsztaty, koncerty oraz liczne wernisaże i wystawy, w tym również plenerowe. Tutaj odbywają się liczne festiwale i niebanalne imprezy. Niezależna Republika Zarzecza ma swój własny rząd, prezydenta, flagę i konstytucję, która jest taka fajna i pozytywna, że mogłaby służyć jako konstytucja dla całego świata. Moje ulubione punkty to:
Człowiek ma prawo do szczęścia.
Człowiek ma prawo opiekować się psem do końca życia (swojego lub psa).
Człowiek ma prawo być nieznany i niewybitny.
Człowiek ma prawo do lenistwa i nicnierobienia.
Człowiek ma prawo czasami nie wiedzieć, czy ma obowiązki.
Na jednej ze ścian wisi Konstytucja Użupia przetłumaczona na kilkanaście języków co czyni ją zrozumiałą dla tłumów a przez to łatwiejszą do praktykowania we własnej codzienności. Bo jak powiedział kiedyś premier Użupia - "Nasza republika nie jest pojęciem geograficznym; można mieszkać w Kownie, w Nowym Jorku i być jej obywatelem, jeżeli tak chcesz i tak zdecydujesz".
Człowiek ma prawo do szczęścia.
Człowiek ma prawo opiekować się psem do końca życia (swojego lub psa).
Człowiek ma prawo być nieznany i niewybitny.
Człowiek ma prawo do lenistwa i nicnierobienia.
Człowiek ma prawo czasami nie wiedzieć, czy ma obowiązki.
Na jednej ze ścian wisi Konstytucja Użupia przetłumaczona na kilkanaście języków co czyni ją zrozumiałą dla tłumów a przez to łatwiejszą do praktykowania we własnej codzienności. Bo jak powiedział kiedyś premier Użupia - "Nasza republika nie jest pojęciem geograficznym; można mieszkać w Kownie, w Nowym Jorku i być jej obywatelem, jeżeli tak chcesz i tak zdecydujesz".
Najstarsza część Wilna to plątanina uliczek gwarantujących przyjemny spacer. Bramę ze zdjęcia poniżej odkryłam przypadkiem i aż przystanęłam z zachwytu - to chyba jeden z najpiękniejszych zakątków miasta i jedna z najfajniejszych ulic.
Wilno ma klimat jaki lubię i w którym fajnie się czuję - taka dopasowana. Jako fanka wąskich ulic, bram, pastelowych kamienic, bajkowych domków z kolorowymi okiennicami i klimatycznych kawiarni byłam w swoim świecie. To jedna z tych europejskich stolic gdzie klimatu nadaje odpadający tynk ukazujący surowe cegły i potykanie się o kocie łby.
W centrum jednej z europejskich stolic można znaleźć sielskie i wiejskie zakamarki i poczuć się jak na folwarku. Byłam zaskoczona tym w jak zupełnie inną scenerię można trafić zaglądając w bramy i przejścia. Moja ciekawość została wynagrodzona widokami jakie lubię i po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że bycie ciekawskim to jednak zaleta.
Wiele jest ulic w Wilnie podobnych do siebie na pierwszy rzut oka ale jest jedna wyjątkowa, która się wyróżnia. To
ul. Literacka ( Literatu gatve ) znajdująca się, a jakże, w Zaułku Literatów - w XIX w. przy tej ulicy znajdowało się dużo księgarń i antykwariatów - stąd nazwa. Na tej ulicy znajduje się Ściana Literatów, na której ceramiczne, szklane lub metalowe oryginalne i pomysłowe tabliczki upamiętniają znanych pisarzy, poetów i tłumaczy litewskich lub w jakikolwiek sposób z Litwą związanych. Oczywiście nie brakuje polskich akcentów - na Ścianie Literatów swoje tabliczki mają m.in. J. Słowacki, I. Kraszewski, K.I. Gałczyński, Cz. Miłosz, W. Szymborska i A. Mickiewicz który z resztą mieszkał przez jakiś czas na ul. Literackiej 5.
ul. Literacka ( Literatu gatve ) znajdująca się, a jakże, w Zaułku Literatów - w XIX w. przy tej ulicy znajdowało się dużo księgarń i antykwariatów - stąd nazwa. Na tej ulicy znajduje się Ściana Literatów, na której ceramiczne, szklane lub metalowe oryginalne i pomysłowe tabliczki upamiętniają znanych pisarzy, poetów i tłumaczy litewskich lub w jakikolwiek sposób z Litwą związanych. Oczywiście nie brakuje polskich akcentów - na Ścianie Literatów swoje tabliczki mają m.in. J. Słowacki, I. Kraszewski, K.I. Gałczyński, Cz. Miłosz, W. Szymborska i A. Mickiewicz który z resztą mieszkał przez jakiś czas na ul. Literackiej 5.
Wyszukiwanie polskich akcentów może być fajną zabawą w spostrzegawczość a ich odnalezienie przyjemnością dla tych, którzy z entuzjazmem reagują na takie niespodzianki. Tabliczki wykonane są z różnych materiałów, w różnej kolorystyce i stylach. Twórcy ściany wykazali się pomysłowością, miejsce jest bardzo oryginalne, warto poświęcić czas i spokojnie "przyjrzeć się ścianie" bo zdecydowana większość tabliczek zasługuje na uwagę.
Można zwiedzać Wilno szlakiem zabytków architektonicznych i historycznych a można też odłączyć się od tłumu i iść po swojemu - też bywa tłoczno, ale zdecydowanie rzadziej. Opcja idealna to połączyć te dwie opcje - co polecam - aczkolwiek rozumiem, że nie zawsze są chęci i czas. Wilno zasługuje na poświęcenie mu uwagi i chęć poznania miejsc i zakamarków niekoniecznie opisanych w przewodnikach.
Fajnie się złożyło, że mogłam przeczytać ten post, bo jutro jadę do Wilna z uczniami:) Na pewno zobaczymy Zaułek Literatów:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wycieczki. Też bym chciała chociaż byłam niedawno.
UsuńŻyczę wspaniałego wyjazdu.
Cudowne, jest Wilno przedstawione Twoimi oczami. Śliczne, klimatyczne, z elementami polskości. Uwielbiam w miastach takie zakamarki. Stare Miasto w stolicy Litwy ma wiele uroczych maleńkich uliczek, podwórek w których można zagubić się. dziękuję za Gałczyńskiego. Lubię jego wiersze a
OdpowiedzUsuńJuż kocham cię tyle lat,
na przemian w mroku i w śpiewie,
może to już jest osiem lat,
czytam i czytam ten wiersz już tyle lat i ciągle jest dla mnie nowy, cudowny.
Pozdrawiam serdecznie:)
Też lubię Gałczyńskiego. A polskość czułam w Wilnie wielokrotnie i ogromną radość oraz dumę sprawiało mi odkrywanie polskich elementów.
UsuńFajnego weekendu.
Ciągnie mnie w tamtą stronę, ale zacznę od Lwowa, pójdę szlakiem moich Dziadków, pokażę Tedowi moje korzenie. Znam tam miejsca z opowiadań i tęsknych wspomnień Kogoś, Kto Nie Mógł Tam Wrócić. Taki jest plan.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś Lwów odwiedzę i zajrzę w każdy dostępny zakamarek.
UsuńNiczyj szlak to będzie.
Tylko mój własny z kimś bliskim dzielony.
Klimatycznie i oryginalnie zwłaszcza ten fortepian nad rzeką :)
OdpowiedzUsuńOj tak, nad Wilenką same cuda :).
UsuńWygląda niezwykle inspirująco :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twoich wycieczek :) fantastyczne miejsca pokazujesz i widzę że tak jak ja lubisz zaglądać w zakamarki :) ja uwielbiam "dziury" bo tak nazywam włoskie albo greckie wąskie uliczki w kamiennych miasteczkach, zawsze ale to zawsze je fotografuje. Ciekawa jestem co tam jest, jak mieszkają, lubię ich kwiaty w wielkich donicach i gacie na oknach :) mój maż wie juz co będę szukała wchodząc w takie miejsce :) a od jakiegoś jeszcze czasu pstrykam okna i drzwi :)
OdpowiedzUsuńwpis pierwsza klasa :) pozdrawiam
Też zaglądam wszędzie a drzwi i okna uwieczniam od dawna już. I kołatki.
UsuńMoże i ciekawość to pierwszy stopień do piekła ale jak już się tam znajdę to przynajmniej z fajnymi wspomnieniami:).
Ogrom pozdrowień.
Ciekawe spojrzenie na to miasto. Inne od tego, które widzimy spacerując utartymi ścieżkami. Tylko dwa miejsca kojarzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dokładnie. Jestem tego samego zdania :)
UsuńMyślę, że każde miasto ma miejsca mniej znane, które często się pomija, skupiając się na tych znanych i popularnych. A ja uwielbiam "zbaczać z trasy" i chodzić tam, gdzie nie ma tłumów. Wtedy naprawdę dużo więcej można zauważyć i dostrzec.
UsuńObpoatrz a do Użupio nie trafiłem... Szkoda wielka. Czyli jest po co wracać.
OdpowiedzUsuńWróć koniecznie. Użupio jest wyjątkowe.
UsuńNo no! Ciekawe to Wilno!
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja. :)
OdpowiedzUsuńWilno też mnie zachwyciło. Też czuję niedosyt. Byliśmy za krótko.Zdecydowanie.
Pozdrowionka!