26/03
2018
2018
O tym jak Montmartre uratował Paryż.
Pomimo niezbyt miłych wrażeń po pierwszym wieczorze i sylwestrowej nocy w Paryżu każdy kolejny dzień był lepszy od poprzedniego, a ostatni to już przebił wszystko. Na ten dzień zaplanowaliśmy Montmartre, na który cieszyłam się jak dziecko i wobec którego miałam wielkie oczekiwania. I pewność, że to będzie fajny dzień a Montmartre swoim artystycznym klimatem idealnie wpasuje się w moje gusta. Podczas poprzednich wizyt na Montmartre zabrakło mi czasu więc teraz na liście obowiązkowych paryskich miejsc zapisałam tę dzielnicę wielkimi literami i dodatkowo podkreśliłam jaskrawym markerem. Mogłam zrezygnować z czegoś innego ale z Montmartre nie.
Bardzo się cieszę, że zostawiliśmy sobie Montmartre na koniec. Z wielu względów. To był zdecydowanie nasz najlepszy z tych pięciu dni. Pomimo tego, że i w tych poprzednich nie brakowało fajnych i niezapomnianych momentów, to jednak ten był najprzyjemniejszy od samego rana aż do wieczora, bo zakończył się w Luwrze. Codziennie padał deszcz, dobrze że nie cały czas, i było szaro i raczej ponuro a w ostatni dzień wyszło piękne słońce a niebo miało oszałamiająco niebieski kolor. I tylko chłód i zimowe ubrania przypominały nam, że mamy styczeń.
O tym, że Paryż jest romantyczny i ma artystyczny klimat pisać nie muszę, bo z tego słynie. Montmartre to taka kwintesencja paryskiego klimatu, skupisko wszystkiego co jest w Paryżu najfajniejsze i co tak bardzo lubię. Brukowane ulice, sklepy z rękodziełem, uliczni malarze, przytulne kawiarnie, klimatyczne knajpki i "makaronikarnie". Nie brakuje też sklepów z pamiątkami wszelkiego typu, również Made in China, ale to pomińmy bo są też pamiątki Made in France a nawet hand made na miejscu. Można sobie kupić dopiero co namalowany obraz albo zakładkę do książki, albo ręcznie zdobioną puszkę na herbatę. Ja przywiozłam z Montmartre wszystko wcześniej wymienione, plus breloczek do kluczy, dwa ołówki, kilka magnesów i portfel na drobniaki. W ogóle jeśli chodzi o pamiątki to w Paryżu szalałam, ostatnim razem tyle pierdół przywiozłam chyba z Tajlandii ☺.
Nie dziwię się, że Montmartre przyciąga tłumy bo ma w sobie urok którym nie sposób się nie zachwycić. W tym dniu naprawdę poczułam, że jestem w Paryżu na urlopie a mojej radości nie przyćmiewał nawet fakt, że jutro wracamy ( bo podczas tego wyjazdu momentami bardzo chciałam do domu ). Było miło i przyjemnie a co najważniejsze nie padało ( no dobra, raz, ale akurat byliśmy w restauracji na obiedzie ) co było miłą i niepodziewaną odmianą po wcześniejszych dniach.
Jedną z najbardziej charakterystycznych budowli jest Moulin Rouge na którego deskach narodził się kankan. W tym kabarecie, założonym w 1889 r. występowało wielu znanych artystów ale mnie nie obeznanej w temacie ich nazwiska nic nie mówią. Przez ciekawość sprawdziłam harmonogram i cennik przed wejściem i byłam w sporym szoku kiedy przeczytałam, że na spektakl kabaretowy wraz z kolacją bilety kosztują 130 euro. Ale pewnie znając życie chętnych i tak nie brakuje.
Jak widać Czerwony Młyn to nie jedyny wiatrak w okolicy.
Bardzo się cieszę, że zostawiliśmy sobie Montmartre na ostatni dzień i to nie tylko dlatego, że w końcu wyszło słońce. Ten krótki urlop był jedynym podczas którego byłam bliska zarezerwować sobie lot powrotny na dwa dni po przylocie. Nie potrafiłam się cieszyć miastem kiedy przez pierwszy dzień mogłam się skupić jedynie na masowej ilości uchodźców i policji dosłownie wszędzie. Wiem, że Nowy Rok to nie jest zwykła data ale powiem Wam że chyba jeszcze nigdy nie czułam się tak niekomfortowo i niepewnie. Montmartre odciągnął moją uwagę od zmian jakie zaszły w Paryżu odkąd byłam tam ostatni raz i pozwolił odnaleźć klimat który tak bardzo lubię. Dzięki temu wracałam do domu w zdecydowanie lepszym humorze.
Na Montmartre można kupić wszystko a tradycyjne "mydło i powidło" ma tutaj pasujące jak ulał zastosowanie, bo oprócz mydeł i powideł można kupić obrazy, ubrania, słodycze, miód, biżuterię, rękodzieło, książki oraz mnóstwo innych gadżetów i pamiątek.
Kolejną najbardziej znaną budowlą nie tylko Montmartre ale i całego Paryża jest Sacre-Coeur. Nie ważne z którego miejsca by nie oglądać panoramy miasta nasz wzrok w końcu odnajdzie jasne kopuły tej bazyliki. Jest piękna chociaż jak dla mnie trochę chaotyczna, może za sprawą połączenia stylów bizantyjskiego i romańskiego. Mieszanka taka trochę orientalna. Wstęp do bazyliki jest bezpłatny i nie zrażajcie się kolejką bo wszystko idzie sprawnie a kolejka wynika jedynie z tego, że przed wejściem czeka nas szybka i sprawna kontrola w wiadomym celu.
Montmartre zawsze było i nadal jest jedną z najciekawszych i
najbardziej malowniczych dzielnic Paryża. Leży na wapiennym wzgórzu skąd
rozpościera się niesamowity widok na panoramę miasta. Warto poświęcić chwilę żeby spojrzeć na Paryż z trochę innej perspektywy. My byliśmy tam na chwilę przed zachodem słońca a że dzień był słoneczny i bezchmurny to i zachód słońca piękny.
Zwieńczeniem tego dnia był spontaniczny Luwr ( bo raczej nie planowaliśmy ) i spacer po wieczornym Paryżu jako pożegnanie z miastem. To był niezapomniany dzień ale powiem Wam szczerze, że jak jeszcze nigdy cieszyłam się na powrót do domu z urlopu. Życzę miastu jak najlepiej ale nie wiem czemu jestem przekonana, że zmiany które zauważyłam nie idą w dobrym kierunku.
Cudny klimat zdjęć. Ta część Paryża wiele lat temu mnie zachwyciła. Chętnie bym tam wróciła. A Twoje zdjęcia bardzo do tego zachęcają.
OdpowiedzUsuńMoc ciepłych pozdrowień.
Moja ostatnia wizyta w Paryżu była już trzecią i myślę, że na razie wystarczy. Póki co kolejnej nie planuję ale kto wie, może na starość wrócę powspominać. Myślę, że Paryż to jedno z miast, które warto a może nawet trzeba odwiedzić chociaż jeden raz. Jest magiczne i wyjątkowe ale niestety nie opiera się zmianom i upływowi czasu. A może to ja się zmieniłam...Pozdrawiam wiosennie ( aczkolwiek teraz deszcz ).
UsuńJa też zakochałam się w Montmartre. Szkoda, że Paryż jest teraz tak nieprzyjaznym miastem, chętnie bym tam kiedyś wróciła. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy jest nieprzyjaznym miastem bo w sumie nic złego mnie nie spotkało. Po prostu atmosfera jest zdecydowanie inna od tej jaką zapamiętałam z poprzednich wizyt a która tak bardzo mnie urzekła. Niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Paryż bardzo się zmienił i niestety te zmiany nie idą w dobrą stronę. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńCudne zdjęcia, bardzo czarujące. Zdecydowanie czuć klimat tego miejsca. Uwielbiam takie uliczki, gdzie kwiaty są niemal wszędzie, no uwielbiam. Bardzo tam magicznie, też chce tam pojechać. Tak pięknie piszesz o tym miejscu i no...czuć po całości Twoją radość, to się udziela!!! :)))
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej pozdrawiam. :)
Też zawsze się zachwycam tym, jak ludzie pięknie potrafią zadbać o otoczenie w którym żyją. Od razu robi się cieplej na sercu patrząc na takie zielone oazy w centrum dużego miasta. Również pozdrawiam bardzo ciepło.
UsuńParyż ma swój urok i klimat , chcociaż będą pierwszy raz jakoś go nie poczułam , a nastawiałam się na romantyczne miasto ;) ,a Montmartre mnie tez oczarował :D przez artystów :DD
OdpowiedzUsuńJa urok Paryża poczułam podczas dwóch pierwszych wizyt. Tylko podczas tej trzeciej miałam z tym problem nad czym bardzo ubolewam. Paryż bardzo się zmienił, albo może to ja...
UsuńWzgórze męczenników... No jakze inaczej?
OdpowiedzUsuńPięknie tam.
A ile zabuliłaś za zakladkę bo ostatnio kupuję Marzence do kolekcji (obok aniołków) z różnych miejsc i okazji?
Z wielką przyjemnością sprezentuję jedną zakładkę Marzence. Ewentualnie Tobie żebyś mógł ją sprezentować Marzence :). Jeśli wyrażasz chęć otrzymania tego skromnego podarunku podaj mi dane do wysyłki na malamo@op.pl. Niestety wyślę dopiero pod koniec kwietnia lub na początku maja bo wybywam daleko więc wyślę jak wrócę. Pozdrawiam ciepło.
UsuńJasne, dzięki!
UsuńSuch a gorgeous place to visit..
OdpowiedzUsuńPlease visit: http://from-a-girls-mind.blogspot.com
Kochana Mo!
OdpowiedzUsuńObfitości, nadziei i miłości.
Życzę Wam Wesołych Świąt Wielkanocnych!!!
I w tym momencie zaczynam dostrzegać, że ten Paryż nie jest wcale taki zły. Ale biorąc pod uwagę Twoje wcześniejsze doświadczenia, i tak nie jestem w 100% przekonana do wyjazdu.
OdpowiedzUsuńKurcze i w Paryżu też nie byliśmy, ile ja ma jeszcze do zobaczenia :) życia mi nie starczy :) świetne miejsce i bardzo klimatyczne. Jak będę w Paryżu to pójdę Twoimi śladami :) a ciasteczka hmmmm bym pojadła
OdpowiedzUsuń