9/02
2018
2018
( Nie ) Codzienność. Dziś.
Cudownie jest mieć wolne w piątek. Jeden dzień wyrwany pracowitej codzienności. Jeden a pomysłów tyle że starczyłoby żeby cały tydzień rozplanować. No ale plany planami a rzeczywistość rzeczywistością. Wiadomo. Skąpany w słońcu fotel, na nim ja z herbatą. A przede mną okno prawie całe w błękicie. Chwila wystarczyła żebym była gotowa do wymarszu, ubrana w cztery warstwy i wyposażona w aparat ( jak się okazało z baterią naładowaną na tyle tylko, żeby zrobić kilkanaście zdjęć, co w sumie nie powinno mnie dziwić skoro ostatnie ładowanie mialo miejsce ponad miesiąc temu w Paryżu ).
Ostry mróz był najlepszą motywacją do szybkiego marszu, chociaż w pierwszej chwili miałam ochotę wrócić do domu, do tego fotela skąpanego w słońcu i do kaloryfera :). I do dzbanka z herbatą. Nie codziennie zdarza się wolny piątek i pomimo tego, że plany miałam wielkie na ten dzień, "przebimbanie" go na spacerze wydało mi się opcją najlepszą z możliwych. I najprzyjemniejszą.
Mróz dawał o sobie znać, czerwienił nosy i policzki. Błękitne niebo i oślepiające słońce wprowadzało w błąd, że to niby wiosna. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko śniegu skrzypiącego pod butami.
Przeszłam 7 km wzdłuż Łaby. Półmetkiem był earl grey i sernik w kawiarni na statku, przy stoliku z widokiem na zachodzące powoli słońce.
To był naprawdę fajny dzień a ja po raz już nie wiem który byłam zdumiona tym, ile radości może dać zwykły spacer i że nie trzeba robić wielkich rzeczy ani jechać nie wiadomo gdzie żeby codzienność stała się trochę niecodzienna. A ze spontanicznej decyzji żeby jednak nie spędzić całego dnia w piżamie naprawdę jestem dumna. O ile łatwiej byłoby znaleźć milion wymówek na to żeby jednak zostać w domu.
Wróciłam zrelaksowana i wypoczęta a złe emocje zrobiły miejsce nowym pomysłom i zdecydowanie lżejszym myślom. Nawet sobie je zapisałam żeby mi w tej codzienności nie umknęły, mogą się przydać jeszcze. Obiecałam sama sobie, że zrobię z nich pożytek.
Lubię czuć się turystą w miejscach dobrze znanych. I zdarza mi się to dosyć często.
Mam nadzieję, że cisza i spokój tego spaceru zostaną ze mną na długo. I bezwietrzność. To naprawdę wielka rzecz móc czerpać tyle radości z własnych kroków. Mantra wyznaczana śladami stóp.
To co miałam zrobić dzisiaj zrobię jutro. Albo pojutrze. No chyba, że znowu pójdę na spacer. Wtedy to wszystko zrobię kiedy indziej.
Tobie udało się wygospodarować wolny koniec tygodnia, a mnie zapowiada się początek. Mam też nadzieję na porządny spacer przy sprzyjającej pogodzie :)
OdpowiedzUsuńJa to jestem powsinoga i pogoda mnie nie odstrasza. No chyba że ulewa no ale w sumie na to też jestem przygotowana bo mam kalosze :).
UsuńŚwietny blog. Uwielbiam w wolnych chwilach przeglądać blogi o takiej tematyce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTy niebawem przeczytasz u mnie coś podobnego.hehe Też wybrałam się na spacer i miałam podobne przemyślenia. U mnie jednak nie było tak kolorowo, a biało. Kochana, bardzo spodobał mi się ten post. Zdjęcia prześliczne. Widzę, że mieszkasz w pięknym miejscu. Chciałabym tam pospacerować, och chciałabym. Spędziłaś dzień najpiękniej, jak mogłaś. Stworzyłaś wspomnienie, spisałaś myśli, zrobiłaś piękne zdjęcia i dzięki temu powstał tak przyjemny post dla nas również. Ja normalnie czuje się zrelaksowana, co tak mi się spodobało. Dziękuję Ci za to. :*
OdpowiedzUsuńŻyczę cudownego, naprawdę radosnego weekendu. :)
Trzeba się cieszyć z rzeczy małych i zwykłych bo w dzikim pędzie codzienności to czasem nasza jedyna odskocznia ( a w planach nie ma akurat dalekich podróży ). Uściski.
UsuńMiałaś dylemat czy posiedzieć w cieplutkim mieszkańcu i przez okno podziwiać błękit nieba czy pójść na spacer brzegiem morza gdzie królował wiatr, ziąb. I bardzo dobrze, że wybrałaś spacer, przynajmniej mogłaś czerpać energię z aury tych terenów. Zauważyłam, że było już po odpływie.
OdpowiedzUsuńWracam myślami do Twoich dawnych postów, kiedy to spontanicznie brałaś rower i gnałaś hen daleko w nieznane, trochę dzikie nieznane hiszpańskie tereny.
Wszystkiego najlepszego na niemieckiej ziemi. Powodzenia:)
Dziękuję z całego serca.
UsuńTutaj też roweruję tylko pogoda ciut gorsza i póki co rower stoi na rowerowym parkingu w piwnicy.
Do Hiszpanii latam tak często jak się da, czasem na weekend nawet ( chwała niech będzie tanim lotom! ).
Przesyłam pozdrowienia.
Dobrze, że Cię "poniosło" w tak piękny słoneczny, chociaż mroźny dzień. Miałaś wspaniały spacer, relaks, możliwość przemyśleń. My wiemy w jakich okolicach teraz przebywasz i podziwiamy Twoje zdjęcia. Następnym razem zabierz zapasową baterię do aparatu :)))
OdpowiedzUsuńNajpierw muszę ją kupić :).
UsuńNiestety nie każdy potrafi dostrzec piękno otaczającego świata.
OdpowiedzUsuńJak widać, zwyczajny spacerek po okolicy również może być dobrą okazją do chwili refleksji i zadumy. Też lubię takie momenty w życiu:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo fajny blog. Lubię taką tematykę. Będę tutaj częściej zaglądać.
OdpowiedzUsuńCałkiem fotogeniczny ten twój Hamburg. Sam bym sobje po nabrzeżach pospacerował. A wyjscie z domu jest zawsze najlepszą opcją, potem jak się czlowiek rozgladnie, zmarznie (albo spoci, to zalezy od czynników zewnętrznych) to i kawa (herbata opcjonalnie) lepiej smakuje i fotel wygodniejszy.
OdpowiedzUsuńHerbata ( kawa opcjonalnie ) faktycznie lepiej smakuje i pozwala szybciej odtajać.
UsuńAleż Ci dobrze z tym piątkiem... Wyobraź sobie, że ja miałam wolne ferie, dwa tygodnie na ktore czekalam z utęsknieniem....! A tu trach - pierwszy tydzien corka chora, drugi tydzien ja.... :( I z ferii nici... No ale coż, życie :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało Ci sie milo spedzić czas :)
Pozdarwiam
Ostatnie zdania idealnie oddają mój stan ducha w ostatnim czasie ;) Choć w sumie obecnie najwięcej wolnego czasu spędzam przy laptopie i dostając białej gorączki... Wybrałabym się na taki spacer wzdłuż rzeki z TAKIM zachodem słońca :)
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia robią na mnie naprawdę duże wrażenie :)
OdpowiedzUsuńMy po prostu z czasem przestajemy doceniać takie małe rzeczy. Ja uwielbiam spacery, może nie w zimie, ale jak jest ciepło to bardzo lubię. Czasami właśnie w taki sposób trzeba przebimbać dzień, dla naszego zdrowia psychicznego:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ja zimę i mróz z dnia na dzień lubię coraz mniej. Ostatnie dni nieźle dały mi w kość. Już nie mogę się doczekać wiosny. I jak tylko wyjdzie słońce i zrobi się cieplej, z przyjemnością pójdę na jakiś spacer, bo już się stęskniłam za kaszubskimi lasami.
OdpowiedzUsuń