27/07
2015
2015
Czepiam się szczegółów - Barcelona.
Czepiam się szczegółów, do czego przyznawałam się publicznie tutaj już nie raz. Może w życiu codziennym nie zawsze ma to zastosowanie, za to w podróżowaniu ta przypadłość objawia się ze zdwojoną mocą. Lubię się rozglądać i wyszukiwać mniejsze i większe szczegóły na które inni niekoniecznie zwracają uwagę.
Rozglądam się na boki, patrzę pod nogi, zadzieram wysoko głowę żeby znaleźć jak najwięcej drobiazgów i detali typowych dla danego miejsca. I pomimo tego, że bardzo się staram wiem, że i tak wiele mi umyka. Granica między patrzeniem a dostrzeganiem jest cienka ale za to różnica między tymi dwoma czynnościami bywa kolosalna - nad czym ubolewam. Bo czasem patrzę i nie widzę. Widzę a nie dostrzegam.
Miasta takie jak Barcelona, bogate w zabytki i cuda architektury, niestety skutecznie odciągają uwagę od wyszykiwania detali. Dobra wiadomość jest taka, że i detali w takich miejscach więcej. Kreatywność mieszkańców i artystów przybiera najróżniejsze formy, a niezgoda na szarą rzeczywistość wyraża się na wiele sposobów. Pomysłowość niektórych twórców naprawdę potrafi zaskoczyć.
Czasem jak widzę takie fajne płyty chodnikowe to z szacunku dla miejsca mam ochotę ściągnąć buty :).
Pamiętam, że w Barcelonie często miałam dylemat, czy coś jest jeszcze detalem czy już sztuką na wielką skalę.
Ja, używająca słowa JUPI zawsze kiedy się cieszę lub coś mi się podoba, byłabym ulicy Jupi idealnym mieszkańcem i jej godnym reprezentantem.
Nie wiem co to ma być ale ja tam widzę gałki oczne :).
Otóż to Moi Drodzy, otóż to...
Detale tworzą całość :) Kiedy mam czas też się ich czepiam :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Czepiaj się jak najczęściej, bo przyjemnie się takie detale ogląda!
OdpowiedzUsuńNie dziwie się, że tak się czepiasz, bo wg. mnie Barcelona to zdecydowane miasto detali. Różności co niemiara, jest na czym oko zawiesić ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, że zwiedzamy na ogół tak globalnie, całościowo, a detale nam umykają... Patrząc na Twoje zdjęcia utwierdzam się w przekonaniu, że warto czepiać się szczegółów. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBo jak to mówią: diabeł tkwi w szczegółach:)
OdpowiedzUsuńPiękne szczegóły. Właśnie tak powinno się zwiedzać, skupiając się na szczegółach, bo resztę można zobaczyć na widokówkach ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Takich też się czepiam. Uwielbiam. Mistrzynią w wyszukiwaniu szczegółów jest moja Młoda :)
OdpowiedzUsuńTe płyty chodnikowe to rzeczywiście... czapki z głów!
OdpowiedzUsuńO tak, takich detali możesz sie czepiać ile chcesz i nas tu zachwycać o każdej porze :)))))
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją spostrzegawczość! Wow. Naprawdę.:)
OdpowiedzUsuńPięknie się uczepiłaś. Rewelacyjne zdjecia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie.
Barcelona kolorami się mieni. I detalami. W miastach z tak wieloma zabytkami zawsze zapominam o szczegółach. Skupiam się na większych formach, a potem żałuję...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bez dwóch zdań że do Barcelony chcę pojechać, bo zachwyca mnie w niej tak wiele że pewnie będę się tam czuła jak w histerii zchwytu.
OdpowiedzUsuńJak zawsze doskonale pobudziłaś i tak już spory mój apetyt na Hiszpanię.
:))
Otóż to, Mo! :) Dobre podsumowanie na zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńOtóż to - gdy pierwszy raz byłem w domu rodzinnym mojej żony, oczarowało mnie nagromadzenie bibelotów, tysiące szczegółów i znaczeń ukrytych we wzajemnej konfiguracji drobnych, na pierwszy rzut okaz zdawało by się (laikowi) bezwartościowych przedmiotów.
OdpowiedzUsuńTeraz tak samo mamy w swoim domu, mogę żyć na pchlim targu, ale nie umiem i nie chcę w IKEI.
Ja to najbardziej lubię w zwiedzaniu i odwiedzaniu nowych miejsc - to patrzenie i wypatrywanie. A jak już się uda zobaczyć, to radość jest ogromna.
OdpowiedzUsuńW Barcelonie byłam jeszcze w czasach przedfotograficznych - ach jakże ubolewam ;-)
dokonałaś chyba niemożliwego - dostrzegłaś w Barcelonie coś znacznie więcej, niż pokazują katalogi turystyczne. nigdy mnie nie ciągnęło do tego miasta, właśnie dlatego, że kojarzyła mi się z totalna komercją. kto wie, może kiedyś tam pojadę i zaskoczy mnie również miło, jak też podobno oklepany Paryż? :)
OdpowiedzUsuńBarcelona ma wiele takich ciekawych miejsc, pięknie pokazane :)
OdpowiedzUsuńNie łatwo jest dojrzeć i zobaczyć.
OdpowiedzUsuńPatrzeć, a widzieć to różnica.
A jeszcze uchwycić...To talent i odrobina magii
I Ty to posiadasz:)
Świetne! Wszystko mi się podoba :) Pozdrowienia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Barcelonę. Też wyszukuję przeróżnych detali.
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia.
Pozdrawiam:)*
świetne zdjęcia, masz dobre oko, pewnie połowa osób by tego nie zauważyła
OdpowiedzUsuńUwielbiam detale:))
OdpowiedzUsuńBuziaki)
Oj Kochana jak ja Cię rozumiem. Uwielbiam się czepiać szczegółów tak ja Ty:) Pięknie to pokazałaś, mogłabym oglądać i oglądać. No i zdecydowanie to są gałki oczne;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Szczegóły są ważne. Czepiaj się ich zawsze! A zdjęcia są naprawdę wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńAleż takie "czepianie się" szczegółów, akurat w fotografii, ma ogromne znaczenie. Dla wielu szczegół jest równoznaczny z przestawieniem aparatu na funkcję "makro", a wcale nie o to chodzi - trzeba się rozglądać po mieście, po napotykanych twarzach, po budynkach. Tylko w ten sposób można uchwycić w podróży ten niezwykły, niemalże intymny element, który sprawi, że pozostanie on nam na zawsze w pamięci i uczyni podróż wyjątkową. Jejku, bardzo filozoficznie to wyszło ;P Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwww.ladywagabunda.blogspot.com
Ja notorycznie miewam problem z patrzeniem i widzeniem. Detektywem zostać bym nie mogła.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy zestaw zdjęć:)
Chętnie pojechałabym znowu do Barcelony. Piękne miasto. Urzekła mnie dzielnica gotycka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Byłam w Barcelonie dwa lata temu ale nie wyłapałam nawet połowy tyle co Ty :)
OdpowiedzUsuńPogapię się jeszcze na Barcelonę :)))
OdpowiedzUsuńI coś dopiszę.
OdpowiedzUsuńMiejsc, które pokazujesz, nie widziałam.No prawie.Widziałam za to inne w tym i tę ulicę główną prowadzącą do portu, na której są pokazane przez Ciebie parasolki.
Pa:)
Kocham takie szczegóły i lubię je oglądać, a i sama to robię. Podoba mi się różowy skuter, ale nie tylko on oczywiście :)
OdpowiedzUsuńKocham takie szczegóły i lubię je oglądać, a i sama to robię. Podoba mi się różowy skuter, ale nie tylko on oczywiście :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam :))
OdpowiedzUsuńO Barcelonie można w nieskończoność.Ciągle mam do pokazania sporo zdjęć z Barcelony i Hiszpanii w ogóle. Na razie wykorzystałam niewiele.
OdpowiedzUsuń:)))
Mo :-) badz znowu tutaj
OdpowiedzUsuńBardzo fajny, wesoły post!
OdpowiedzUsuńPięknie pokazałaś miasto od nietypowej strony. To niezwykle wzbogaca zwykłe zwiedzanie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to jest prześliczne miasto :D
OdpowiedzUsuń