5/05
2015
2015
Calpe - powtórka ze spełniania marzeń.
Moja kolejna, nieplanowana wizyta w Calpe była powtórką z radości, szczęścia i satysfakcji jaką daje spełnienie marzenia z dzieciństwa kolejny raz. A wszystko to za sprawą widokówki, której historię opisałam TU. Więc kiedy sąsiedzi zaproponowali mi wyjazd do Calpe nie zastanawiałam się długo - takiej okazji przepuścić nie można. Przez długi czas marzyłam o tym, żeby kiedyś tam być chociaż raz. Kolejnej wizyty w planach nie miałam. Ale życie miało na ten temat swoje własne zdanie. Wiadomo...
Calpe jest kurortem z bogatą plażową ofertą - jeśli kogoś taki wypoczynek interesuje na pewno wróci usatysfakcjonowany i zadowolony. Do zwiedzania nie ma praktycznie nic oprócz typowych dla takich miejsc promenad i tras spacerowych. Ale jest coś co wyróżnia to miejsce spośród innych tego typu - Peñon de Ifach - wysoka na 332 metry skała, będąca jednym z najbardziej charakterystycznych symboli Costa Blanca.
Pomimo tego, że wejście na sam szczyt łatwe nie jest, to nie jestem w stanie zrozumieć, że będąc w Calpe można pominąć tę atrakcję. Piękne widoki są najlepszą nagrodą za trud włożony we wspinaczkę. Droga na szczyt pnie się wokół skały, przez większość trasy jest łatwa i w miarę płaska. Ale są też momenty, że trzeba wdrapywać się po wyślizganych tysiącami butów skałach albo przy pomocy lin, często na kolanach, wchodzić coraz wyżej.
Naprawdę warto bo widoki zarówno po drodze jak i z samej góry to jedne z najpiękniejszych jakie widziałam. Poza tym skoro Mila się wdrapała ( przy naszej pomocy ), to każdy się wdrapie. Co prawda ja do pomysłu zabrania Mili podchodziłam trochę sceptycznie i miałam ochotę zostawić ją w hostelu, ale znajomi mi zabronili :). Co innego ich dwa pieski, małe kundelki które można wziąć na ręce. Ponad 30 kg mojego psiego szczęścia jest zdecydowanie trudniejsze do uniesienia. No ale Mila zdobyła szczyt i co widać na zdjęciu była tym faktem bardzo zadowolona ( trochę mniej cieszyło ją wciąganie jej po skałach, kiedy to łapy rozjeżdżały się jej we wszystkie strony a nam na pomoc przychodzili inni turyści :) ).
Co prawda hotele i apartamentowce kiepsko wpasowują się w krajobraz ale i tak widoki są piękne a woda ma kolor powodujący zawroty głowy. Chyba właśnie kolor morza jest tym co najbardziej utkwiło mi w pamięci. Za każdym razem patrząc na wodę miałam ochotę skoczyć w dół i zanurzyć się w błękicie.
To był piękny i słoneczny weekend. Dosłownie na dwa dni przypadające na nasz wyjazd przestało wiać i padać, ciężkie i ciemne chmury ustąpiły miejsca błękitnemu niebu a słońce świeciło cały dzień.
Po wysiłku związanym ze wspinaczką należała nam się nagroda. Świeża mariscada smakowała nam wszystkim i pozwoliła w bardzo przyjemny sposób nadrobić stracone podczas zdobywania szczytu kalorie. Dla takich smaków warto żyć!
Psiepięknie miejsce ;-)
OdpowiedzUsuńPsiznaję Ci rację :)
UsuńRaj, ze wszech miar raj!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Przepiękne widoki! Marze o plaży teraz!
OdpowiedzUsuńAle cudne krajobrazy, aż się oko ucieszyło:)
OdpowiedzUsuńDzielna ta Twoja Mila, mój Leon pewnie by się zaparł i nie poszedł, wprawdzie nie waży 30 kg, ale 9 kg pod górkę to też byłoby wyzwanie:)
Pozdrawiam:)
Jestem z Mili dumna, świetnie sobie dała radę :)
UsuńAle tam pięknie! Też chętnie nałapałabym słońca i ciepła w takim miejscu :)
OdpowiedzUsuńWitaj droga Mo. Powolutku wracam do blogosfery.
OdpowiedzUsuńU Ciebie znów pięknie, świetne fotki.
Och, tak bardzo marzę już o podróżach... Pozdrawiam Cię ciepło!
Miło widzieć Cię z powrotem. Dużo radości życzę.
UsuńGratulacje dla Mili za zdobyty szczyt :):) A ten kolor wody... Hipnotyzujący wręcz. Będę musiała wreszcie zabrać swojego Miko na jakąś wędrówkę. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMila zdobyła mnóstwo szczytów w swoim życiu ale ten to jeden z tych bardziej spektakularnych...
UsuńPięknie tam!
OdpowiedzUsuńPrzepięknie!
UsuńWidoki przepiękne. Mila zachwycona i szczęśliwa, że jednak nie pozostała w hostelu i może cieszyć ślepka;)
OdpowiedzUsuńTen błękit mi zawrócił w głowie:)
OdpowiedzUsuńMnie też niezmiennie zachwyca!
UsuńCo za widoki! Co za wypad! Idę jeszcze raz obejrzeć zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPo minie Mili widać szczęście - nie tylko jej, ale czuć też Wasze :))))))))
OdpowiedzUsuńKochany psiak :))))
Przekochana jest! :)
UsuńPięknie,wakacyjnie i wypoczynkowo. Dobra perspektywa na wakacje:)
OdpowiedzUsuńŁadnie pokazane atrakcyjne miejsca. Pozdrawiam serdecznie 😃
OdpowiedzUsuńWzajemnie :)
UsuńAch ten błękit nieba! W takim miejscu chętnie bym spędziła wakacje, przepiękne widoki :)
OdpowiedzUsuńnie mogę. za każdym razem jak widzę "ot, wycieczkę. ot, samochodem" u Ciebie na blogu to doskwiera mi, że choćbym nie wiem jak to zrobiła, w polsce nie mam aż takich widoków na wyciągnięcie ręki. i jeśli kiedyś zrealizujemy plan zamieszkania na chwilę gdzies indziej, to chyba będę lobbować za hiszpanią.
OdpowiedzUsuńAleż widoki! No no! zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce. Takie widoki są warte każdego trudu, jest potem co wspominać :)
OdpowiedzUsuńTo fakt. To jedne z najpiękniejszych widoków w Hiszpanii.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZdjęcie psiaka na tle morza najlepsze :D rewelacyjne widoki :)
OdpowiedzUsuńGenialny ten widok z góry! WOW! I psina jaka boska / szcześliwa :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego psa!
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńPo prostu pięknie!
OdpowiedzUsuńWidoki roztaczające się z góry przepiękne. Nie dziwię się, że Mila była zachwycona. Panorama wynagradza nawet trud wspinaczki ;)
OdpowiedzUsuńrewelacyjne
OdpowiedzUsuń