11/05
2015
2015
Kolorowa Blanca.
Wydawać by się mogło, że Blanca otrzymała swoją nazwę z przekory. To małe ale urokliwe miasteczko jest pełne kolorów i tęczowych detali a biały jest ostatnim kolorem o jakim myślimy spacerując wąskimi uliczkami.
O pięknym położeniu miasteczka pisałam już w tym poście. Ale sama Blanca zachwyca równie mocno co okoliczności przyrody, w których jest usytuowana. Można spędzić tam dzień łącząc podziwianie przyrody z obserwacją codziennego - moim zdaniem spokojnego - życia mieszkańców.
Nie sądzę, żeby turyści tłumnie odwiedzali Blancę. Patrząc na to, jak często byłam zaczepiana, pozdrawiana, pytana skąd jestem i obsypywana informacjami z życia miasteczka i jego mieszkańców, mogę wnioskować, że obcokrajowcy nie docierają tu zbyt często. A szkoda, bo pomimo tego, że nie ma tam żadnych zabytków ani atrakcji powodujących szybsze bicie serca, Blanca zachwyca swoją zwykłością i spokojnym rytmem w jakim żyją jej mieszkańcy.
To jedno z takich miasteczek, gdzie wszyscy się znają, w wielu domach drzwi były pootwierane na oścież, mieszkańcy dbają o otoczenie w którym żyją i sprawiedliwie dzielą się podlewaniem kwiatów na zatopionych w roślinności uliczkach.
Na próżno szukać w Blance arcydzieł architektury i imponujących budynków - nie licząc kościoła i ruin małego zamku. W Blance zachwyca spokój i senny klimat małego miasteczka a tym, co przykuwa uwagę są wąskie uliczki i kolorowe fasady domów. I tak jak już wspomniałam na uwagę zasługuje położenie miasteczka - otoczona górami, dolinami, gajami pomarańczowymi i migdałowymi oraz przewiązana wstęgą rzeki Segura Blanca ujmuje swoją zwykłością.
Nad głową powiewa pranie, ptaki dają popisowe koncerty w zawieszonych nad drzwiami klatkach, krzyki bawiących się dzieci odbijają się echem od ścian a mieszkańcy siedzą na krzesełkach przed domem i dyskutują o tych bardziej i mniej ważnych sprawach.
Miasteczko pełne jest murali i ściennych malowideł umieszczonych w najmniej spodziewanych miejscach. Uwierzcie mi, że niektóre z nich zyskały dzięki tym rysunkom całkiem nowe i lepsze oblicze. Ruiny opuszczonego domu wyglądają całkiem inaczej kiedy wygrzewa się na nich namalowany kot :).
Jest nawet wśród tych murali nasz rodzimy akcent - ten stwór po prawej stronie na dole to dzieło Anny Rogowicz. Byłam mile zaskoczona tym polskim akcentem w małym, hiszpańskim miasteczku. Ale lubię takie zaskoczenia.
Ależ to wszystko klimatycznie wygląda. I jest tak cudownie pusto.
OdpowiedzUsuńPustka jest jedną z zalet Blanki.
Usuńświetne miejsce ! jak pięknie wygląda to miasteczko z góry, no i te murale :D
OdpowiedzUsuńMurale faktycznie oryginalne.
UsuńBardzo urokliwe miasteczko, zauroczyły mnie murale. :)
OdpowiedzUsuńZostałabym tam na zawsze...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Ja nie zostałam ale mam ochotę często wracać...
UsuńMasz rację patrząc na kolory trudno myśleć że biały a jednak z lotu ptaka, jest jasno.
OdpowiedzUsuńMiasteczko z tych właśnie które spokojem i kolorem wzbudzają zachwyt a jeszcze piszesz że drzwi pootwierane obok przyjaciel ....no to już marzenie.
Murale rewelacyjne, wszystkie, choć klimat czarno-biały najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście klimatyczne miejsce!
OdpowiedzUsuńOczywiście całkiem inne niż małe miasteczka w Polsce, a jednocześnie z niektórymi akcentami (choćby romantycznie odpadający tynk) tak bardzo akcentujące swoją małomiasteczkowość, to coś jak z ludźmi, ci z dużych miast zmuszeni są "trzymać fason" ci z małych mogą pozwolić sobie na okazanie słabości, tych pierwszych symptomów upadku i przemijania. Tam domy i ludzie choć starzy i zniszczeni trwają póki ich czas nie dobiegnie końca, w dużych miastach... no cóż tu nie ma czasu by czekać - stary człowiek... do DPSu, stary dom... do rozbiórki!
Niby rozumiem mentalność "wielkomieszczuchów" ale... nie bardzo wiem po co tak żyć?
I ja nie wiem...Bo choć w dużym mieście wychowana to i tak częściej na wsi...
UsuńW tak bajecznie położonym miejscu nie musi być żadnych arcydzieł! Jest mega klimatycznie i to wystarczy!
OdpowiedzUsuńMoże i dobrze, że są takie miejsca wolne od tłumu turystów. Dzięki temu, jak już ktoś tam trafi - może się w pełni nacieszyć miejscem - ma klimat! Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńCos czuje, ze bysmy sie z Blanca polubily:) ciii, im mniej ludzi ja zna tym lepiej :)
OdpowiedzUsuńJa jestem pewna Waszej - Twojej i Blanki - wzajemnej sympatii...
UsuńChciałabym kiedyś pomieszkać w samym sercu takiego miasteczka i budząc się rano od razu uczestniczyć w życiu mieszkańców.
OdpowiedzUsuńFajne klimatyczne miasteczko! Uwielbiam murale i te mnie zauroczyły. Ten kot, faktycznie bardzo fajnie wkomponowany:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie tajemnicze, wąskie uliczki! :)
OdpowiedzUsuńZgubić się w ulic labiryncie - bezcenne...
UsuńCoś w sobie to miasteczko ma...miło się patrzy i zdjęcia wprowadzają w pewnego rodzaju zadumę...:)
OdpowiedzUsuńPiękne miasteczko i faktycznie, sporo tam detali :)) Dlatego jest pewnie takie urokliwe :))
OdpowiedzUsuńFantastyczna opowiesc) I miasteczko przyklejone do gory, z sielska atmosfera. Chyba najbardziej, w zwiedzaniu, lubie spotkania z ludzmi:)
OdpowiedzUsuńUsciski:)
Niezwykłe miejsce. Malowidła i murale są fantastyczne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)*
Miasteczko w moim guście. Ciekawe zabytki nie zawsze są gwarantem dobrej zabawy. Dla mnie dużo ważniejszy jest klimat, jakie ma dane miejsce: jego mieszkańcy, uroda i dobre wibracje. Jeśli do tego jest czysto, jest dużo kwiatów i roślinności, i nie ma zbyt wielu turystów, to brzmi to prawie jak moja idealna destynacja :) Hiszpania na razie nie jest moim priorytetem, ale kiedyś nie odmówię sobie pobytu w tym kraju.
OdpowiedzUsuńCiepłe pozdrowienia ze słonecznej, ale trochę chłodnawej Irlandii.
Podoba mi się klimat miasteczka. Jest takie naturalne.
OdpowiedzUsuńWydawało mi sie, że pisałam już komentarz, ale być może oglądałam zdjęcia...
OdpowiedzUsuńTakie miejsca uwielbiam i mogłabym zatracić się w tych uliczkach.
Pozdrawiam Cię serdecznie.