2/03
2014
2014
Cieplejszy wieje wiatr.
Unosi mnie dwa metry nad ziemią. Łapię go w żagle. Coraz trudniej usiedzieć mi w domu. Czasem jestem nazywana podróżniczką, czasem powsinogą, i szczerze mówiąc to drugie określenie chyba lepiej do mnie pasuje. Nie mam złudzeń. Gdy robi się cieplej, nic mnie w domu nie zatrzyma. Do zabrania się za sprzątanie muszę mieć naprawdę silną motywację. A tej póki co brakuje. Tak często jak się da wychodzę z tego nieładu i wyrzuty sumienia zagłuszam widokami.
Oczywiście z tymi wyrzutami sumienia to był żart. W kwestii uchylania się od sprzątania takowych nie posiadam.
W mojej głowie co i rusz pojawiają się myśli o ruszeniu w plener. Valle del Ricote to moje ostatnie odkrycie. Przyrodnicze cudo regionu, które niczym wstęga oplata rzeka Segura. Widoki takie jak na zdjęciach i wierzcie lub nie, ale są miejsca gdzie jest jeszcze piękniej. Można sobie wyskoczyć na jednodniową wędrówkę, ale można też spędzić tam kilka dni, przemierzyć Valle del Ricote wzdłuż i wszerz, spać w schroniskach lub w prywatnych kwaterach a jedyny kontakt z cywilizacją mieć w małych i klimatycznych miasteczkach i wioskach napotykanych gdzieś po drodze.
Spacerowaliśmy kilka godzin tylko, i to dolinami, wyższe partie zostawiając na następny raz. Ciągnęło mnie też do tych małych mieścinek z domkami z kamienia, ale to wymagało zboczenia z obranego kursu i dłuższej wędrówki. Dzień chylił się ku końcowi a niebo przybierało barwy nie będące oznaką niczego fajnego.
Oczywiście nie może zabraknąć Mili. W pysku ma swojego nieodłącznego towarzysza - jeża. Podczas szykowania się w drogę Mila jest pierwsza przy drzwiach i jako pierwsza wskakuje do samochodu - tak jak by się obawiała, że o niej zapomnimy albo się rozmyślimy i zostanie w domu. Przy czym to drugie zdarza nam się niezwykle rzadko. Nie po to mamy psiaka, żeby siedział w domu i tęsknie czekał aż reszta rodziny wróci z wycieczki.
Valle del Ricote pełne jest ścieżek, dróg i szlaków, które tylko czekają, żeby ktoś je przemierzał. Na przykład my. W wolne dni bywa tam tłoczno bo pasjonaci wędrówek chętnie wybierają to miejsce na spędzenie wolnego dnia. A czasami można przez cały dzień nie spotkać żywej duszy. W takim miejscu zawsze mam problem bo ciężko mi jest zawrócić z drogi. Mogłabym tak iść i iść, każda pojawiająca się ścieżka i kolejny piękny widok sprawiają, że mam ochotę być tam już dzisiaj. Czasami mam problem z dawkowaniem sobie przyjemności i bywam zbyt zachłanna.
Nie da się przejść obojętnie obok oznak wiosny, które występują już w ilościach hurtowych. Zielone listki i kolorowe kwiaty na drzewach owocowych pozwalają mieć nadzieję, że teraz będzie już tylko cieplej. I nie ma dnia żebym nie widziała motyli. Więc moje szwędactwo objawia się ze zdwojoną mocą a ja nawet z tym nie walczę, bo wiem, że jestem na straconej pozycji. Lubię być w terenie, w plenerze, w drodze...a w domu to niekoniecznie. A przynajmniej nie w taką pogodę.
Przepiękne widoki :-)
OdpowiedzUsuńPrzy takich widokach moje wyrzuty sumienia spałyby snem sprawiedliwego. Swoje chadzam usypiać na plażę ;D
OdpowiedzUsuńlubię takie tereny dzikie ;)
OdpowiedzUsuńJak z końca świata... Powsinogo Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMila świetna, widoki takie suorwe bym powiedział.
OdpowiedzUsuńcudnie tam!
OdpowiedzUsuńTeż bym nie sprzątała ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne okolice! I mam wrażenie, że jesteś jakieś dwa miesiące do przodu w porównaniu z nami...
Pozdrawiam z zimnego Olsztyna!
piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńpochodziłabym sobie takimi ścieżkami
z pozdrowieniami, Ella
Aż mi zrobiłaś ochotę na taki spacer..świetne widoki!
OdpowiedzUsuńMiły i piękny był spacer z Tobą i Milą. Trochę się zmęczyłam, ale co zobaczyłam, to moje :)
OdpowiedzUsuńPies też człowiek, w domu siedzieć nie lubi :)
OdpowiedzUsuńWidoki przepiękne! Aż Ci ich zazdroszczę.
Pozdrawiam.
Zapraszam również do mojego filcowego bloga :)
www.cinnamongirl.bloog.pl
Matce naturze to ja NIGDY PRZENIGDY niczego nie odmówię - a Twoje zdjecia oddają wszystko o czym w tej chwili myślę :)
OdpowiedzUsuńDziekuję :)
Pozdrawiam ciepło :)
aleee widoki! cudo!!!
OdpowiedzUsuńSprzątać można na okrągło i wciąż jest się na początku drogi. Znacznie przyjemniej jest podróżować, nikt nam tych wrażeń nie zabierze
OdpowiedzUsuńSprzatanie nie zajac...
OdpowiedzUsuńPieknie jak zwykle u Ciebie...zastanawiam sie dlaczego ja mieszkam w tak ponurym kraju :-(.
Pozdrawiam serdecznie.
mnie mama w wieku 7 lat nazwała "Jasiem wędrowniczkiem" i już tak zostało. Max to dwie godziny w jednym miejscu :) cudne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMnie też ciężko zatrzymać w domu, gdy czuję wiosnę w powietrzu. Takie widoki to ja się nie dziwię, że sprzątanie zeszło na kolejny plan.
OdpowiedzUsuńSuper, że nie podrzucanie Mili do jakiegoś psiego hotelu tylko podróżuje z Wami :) W dodatku widać po zdjęciach i uśmiechniętym pysku, że bardzo się jej podoba taki stan rzeczy :D Tereny przepiękne, co tu więcej pisać. Życzę wielu fajnych chwil na tym wyższym pułapie. Pozdrowienia od powsinogi dla powsinogi :):)
OdpowiedzUsuńNiebo na pierwszym zdjęciu <3
OdpowiedzUsuńtoz to wiosna pelna geba! Kwiaty, swiatlo...az czuje ten wiosenny wiaterek, tym latwiej mi to przychodzi im slonce ostatnio jest jakby wyrazniejsze pomiedzy strugami deszczu:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite plenery. Żeby mi się tak udawało rodzinę na wędrówkę wydrzeć z domu - pozostaje tylko Aura. Ona zawsze i bez względu na pogodę. Z drugiej strony zawsze gdy wybieram się na wędrówkę, tak by potem od razu jechać do pracy (siłą rzeczy nie dla niej impreza) to muszę chyłkiem z domu wychodzić, tak by nie zorientowała się gdy drzemie na tarasie.
OdpowiedzUsuńW każdym razie w planach mam Santiago di Compostela więc pewnie zapoznam się z tymi terenami.
jak wiosennie, jak ciepło! aż chce się spacerować :)
OdpowiedzUsuńUrodziwy post!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Te zdjęcia są jak miód dla mojej duszy, kiedy za oknem szaro i ponuro. W północnej Polsce o wiośnie trudno na razie mówić. Śniegu co prawda nie ma, ale natura wciąż jest uśpiona.
OdpowiedzUsuńFajnie tak z Tobą podróżować :)
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych :)
Pozdrawiam
Piękne niebo! Piękne widoki! Piękny pies! :-)
OdpowiedzUsuńJak patrzę na zdjęcia, to już mnie ciągnie, gdzieś tam przed siebie. Cudowne, niezwykłe widoki, ach, rozmarzyłam sieę Pozdrawiam Cię ciepło!
OdpowiedzUsuńAle bym się spakowała i gdzieś poleciała, a muszę ..... elewację zrobić. A niech to! Pocieszam się patrząc na pięknie wykończone domy, a na zdjęcia z wakacji staram się nie patrzeć:) No, ale coś za coś, nie mogę mieć wszystkiego na raz. Szkoda!
OdpowiedzUsuńLubię "łyse" góry, nie pokryte roślinnością. Wtedy mogę się im przyglądać i odgadywać historię ich powstawania, zgniatania przesuwania , czy przechylania. Chociaż to wszystko dzieje się gdzieś na dnie mórz, w końcu i tak trafi na powierzchnię. Świetna zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Aż chcę tam być! Super! pozdrowienia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńO Boże, jak tam pięknie.
OdpowiedzUsuńNie jestem zdziwiona, że nie masz ochoty siedzieć w domu i zajmować się przyziemnymi sprawami...
Tutaj wszystko zachwyca, każda góra, ścieżka, wioska, kwitnące i owocujące drzewo...
Za każdym zakrętem jest coś ciekawego, nowego...
Wybacz mi ale bardzo tęsknię za Hiszpanią, krajami Południa...
Marzę o jakimś fajnym, dłuższym wyjeździe lub urlopie...
Przesyłam Ci moc pozdrowień z chłodnej i szarej Polski.
Wiem na pewno obok Twoich wypraw i fotografii również nie da się przejść obojętnie ;) świetna eskapada!
OdpowiedzUsuń