Kiedy po powrocie z Lofotów zgrałam zdjęcia na dysk i zobaczyłam ile ich mam, to oprócz wielu emocji poczułam przede wszystkim spokój ducha. Szybka kalkulacja pozwoliła mi uzmysłowić sobie, że przy dobrym zarządzaniu i borąc pod uwagę wszystko to, co się wydarzy w międzyczasie, mam spory zapas i zdjęć, i przemyśleń. I że powinno mi ich wystarczyć aż do jesieni albo nawet i zimy. W te najgorsze i najcięższe pory roku perspektywa sięgania pamięcią do tych najlepszych wydaje się być szalenie kusząca a możliwość pisania o jednym z najpiękniejszych miejsc świata w deszczowy i szary dzień jest na wagę złota. Przydadzą mi się te wspomnienia jak już się zacznie pogodowe zło, będę miała Lofoty w zanadrzu.
Zatem tak, dzisiaj będzie o Lofotach, które zasłużyły, żeby wystąpić na blogu po raz drugi. Minął prawie miesiąc a ja nadal nie ochłonęłam a wrażenia i emocje są tak intensywne jak były po powrocie. W dalszym ciągu przepełniają mnie najpiękniejsze z uczuć na myśl o lofockich dniach i nocach tylko z nazwy, bo to ciągle był dzień. Tęsknię za współtowarzyszami a wspomnienia wielu momentów wywołują nieustannie gęsią skórkę i w oczach łzy.
Chwała niech będzie dzisiejszym czasom, rzecz jasna nie za wszystko, ale np. za bezkliszowe aparaty fotograficzne to tak. Gdybym miała na Lofotach używać kliszy to bym zbankrutowała i na ich kupowaniu, i na wywołaniu zdjęć. Z matmy byłam i jestem kiepska zatem za pomocą kalkulatora obliczyłam sobie właśnie, że na Lofotach zużyłabym 29 trzydziestosześcioklatkowych klisz. Niemało 😊. Ale już Wam przecież wspominałam, że tam nie sposób było odłożyć aparat.
Nasze poranki zawsze zaczynały się tak samo - wspólnym śniadaniem. Ja to jeszcze musiałam odsiedzieć swoje na tarasie i pozachwycać się widokami oraz odbyć tradycyjny już spacer do latarni, oczywiście w piżamie. Na szczęście do latarni mieliśmy może z 5 minut a mieszkaliśmy w miejscu tak cudnym i spokojnym, że nikogo ta moja piżama nie dziwiła. Bywało, że do tej piżamy miałam założone skarpety w muminki i klapki, co też wydawało się być jak najbardziej normalne. I moda i życie na dalekiej północy rządzą się swoimi prawami. Po śniadaniu jechaliśmy w świat, który w najpiękniejszy możliwy sposób pokazywali nam kierownicy turnusu. A że w ogóle się nie ściemniało to nie mieliśmy żadnej kontroli nad upływem czasu i dla nas ciągle było wcześnie.
Wiecie co było na Lofotach najcudniejsze? Oprócz widoków, które zachwycały do łez dostarczając nieustannego powodu do zachwytu? I oprócz pogody, która dopisywała nam non stop? I oprócz białych nocy? I oczywiście oprócz towarzystwa ludzi, których przed Lofotami nie znałam a którzy w mig stali się bliscy jak rodzina? To, że krajobrazy obdarzały na zmianę szczytami sięgającymi chmur, wyspami, raskimi plażami i domkami jak z bajek. Uwierzcie mi, że można było stać w miejscu i tylko obracać się wokół własnej osi aby zobaczyć to wszystko! Czad no nie?
Ogrom piękna, którego doświadczyłam na Lofotach jest wprost niewyobrażalny, w swoim zachwycie osiągnęłam poziom, że sama sobie zazdroszczę, że tam byłam. Były miejsca, w których byłam pewna, że piękniej już być nie może po czym za jakiś czas okazywało się, że jednak jest.
Często zadaję ludziom pytanie czy wolą bardziej przyrodę czy architekturę? Ja zdecydowanie to pierwsze ale jestem ciekawa co wolicie Wy?
Ależ tam pięknie, jak w bajce. Uwielbiam takie krajobrazy, gdzie góry odbijają się w wodzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie połączenie wody i gór na jednym kadrze to najpiękniejszy widok świata! Uściski.
UsuńJak tam cudnie. Zachwycające krajobrazy. Czuję ogromny niedosyt. Dlaczego tak malutko zdjęć skoro masz ich całe mnóstwo?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)
Ale miło mi Cię tu widzieć 🙂. Uzmysłowiłaś mi, ze faktycznie dodałam bardzo mało zdjęć, nie wiem jak ja tak mogłam i jak to się stało. Po Twoim komentarzu dodałam kilka więcej i na przyszłość obiecuję poprawę 😊. Tymczasem pozdrawiam radośnie.
UsuńNo po prostu raj na ziemi!
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, ze nie ma już klisz, to byłby problem!
Nie umiem wybrać, ale chyba jednak przyroda, zwłaszcza widoki jak wyżej!
jotka
Architektura, zwłaszcza ta z długą historią też jest piękna ale jeśli chodzi o zachwyty to przyroda nie ma sobie równych.
UsuńPozdrawiam przeserdecznie.
Tak sobie myślę, że należymy do elitarnego klubu milionerów, bowiem każda i każdy z nas podróżników-pasjonatów jest niezwykle bogaty. Bogaty we wspomnienia, przeżycia, wrażenia, piękne widoki, wspaniałe towarzystwo. A co ja wolę piękną architekturę na tle cudownej przyrody, albo piękną przyrodę otoczoną cudowną architekturą. Jedno jest pewne, że architektura bez przyrody bywa niepełna, przyroda bez architektury radzi sobie doskonale.
OdpowiedzUsuńWiesz co? Dzisiaj prawie cały dzień spędziłam na rowerze i oprócz radości z tego pięknego dnia towarzyszyła mi myśl, że jestem szczęściarą. Że mogę sobie do tego lasu przyjechać, usiąść z książką w jednym z ulubionych miejsc, cieszyć się słońcem i pięknym zapachem lasu. I że po drodze głaskałam owce, i że motyl usiadł mi na rowerze. Jestem bogata bo mam świadomość jaki piękny jest świat i umiem się tym cieszyć i to doceniać. I że taki na pozór zwykły dzień uszczęśliwia mnie tak jak egzotyczna podróż. A zaraz jadę jeszcze na zachód słońca na torfowiska. Uściski i serdeczne pozdrowienia.
UsuńMonia Twój post o Lofotach jest absolutnie magiczny. To byl cudowny czas i ja to wiem ;) niesamowicie udało Ci się oddać tu atmosferę tego miejsca i te niezapomniane chwile tu dla nas :). Ten zapas wspomnień i zdjęć na jesienne i zimowe dni to prawdziwy skarb, tak ma i cieszęsięz tego bardzo. A te poranki w piżamie i skarpetach byly czadowe :)Dzieki za dzielenie się tymi wrażeniami i cieszęsię że mogłam być- światkiem tych zachwytów :)z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy. Co do pytania, to ja też zdecydowanie wolę przyrodę :)
OdpowiedzUsuńWiem wiem, zapytałam się Ciebie osobiście co wolisz i odpowiedziałaś tak jak ja. Aga wybrała architekturę 😊. Z rozrzewnieniem wspominam Pawła zawsze zaniepokojonego, że jeszcze nie byłam przy latarni żeby wrócić do domu z kolejną dawką zdjęć cha cha cha. I przecież musiałam szukać jeżozwierzy 😊. To ja Tobie z całego ❤️ dziękuję. Za wszystko.
UsuńMiejsce wręcz magiczne więc nie dziwię się ilości zdjęć sam pewnie nie mógłbym się powstrzymać. Podobnie jak Ty lubię w pochmurne dni oglądać wakacyjne zdjęcia i wrócić wspomnieniami do letnich słonecznych dni. Na pytanie przyroda czy architektura świetnie odpowiedziała Małgosia - guciamal lepiej bym tego nie ujął. Pozdrawiam serdecznie, udanego weekendu :)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie jestem team przyroda, bez żadnego wahania wskażę naturę jako swojego ulubieńca. I nie muszą być to wcale jakieś egzotyczne widoki.
UsuńPozdrawiam cieplutko znad kubka z poranną kawą.
Lubię jak się cieszysz Monia, bo zarażasz wtedy swoim niebywałym optymizmem i radością. I też się cieszę, gdy Ty się cieszysz i oglądam tę wspaniałą naturę, którą miałaś okazję podziwiać na własne oczy. A wiesz, że miałaś kolory chyba wszystkich plaż świata i kolory wszystkich mórz, choć byłaś tylko w Norwegii?
OdpowiedzUsuńCiągłej radości Ci życzę. Całusy:)))
To jest jedna z najpiękniejszych rzeczy w Norwegii: z jednej strony góry niczym Dolomity, z drugiej piasek i woda znane mi z egzotycznych plaż. Bardzo często mozna się cieszyć obiema tymi rzeczami w jednym kadrze. Spodziewałam się po Lofotach cudów ale rzeczywistość przeskoczyła wyobrażenia o milion stopni.
UsuńPozdrawiam radośnie chociaż poniedziałkowo. Buziaki.
Wcale się nie dziwię, że Twój zachwyt nie mija. Dla mnie połączenie gór i wody, to cudowny duet, taki też ma być w Czarnogórze, dlatego między innymi tak bardzo się cieszę :)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia fantastyczne, widoki cudowne i jedyne w swoim rodzaju, też nie mogłabym się otrząsnąć po takich przeżyciach. Twój entuzjazm i radość czuć przez monitor i jest zaraźliwy, dlatego jak to piszę, to uśmiecham się sama do siebie i to jest Twoja zasługa :)
Buziaki serdeczne i wstawiaj kolejne fotki z tego cudownego miejsca.
Czarnogóra to mój plan na jeden z przyszłorocznych urlopów zatem już wyczekuję Twoich relacji bo na pewno się zainspiruję. Góry i woda to również moje ulubione połączenie, w Czarnogórze będziesz przeszczęśliwa bo takich widoków jest tam mnóstwo. Achhh, będziesz miała wspaniały urlop.
UsuńPozdrawiam Cię w ten burzowy u mnie wieczór. Wiem, że nie lubisz burz ale ja ... cóż, ja jestem zachwycona. Uściski.
Możesz nas zarzucać tymi pięknymi zdjęciami do końca roku, a nawet i dłużej. Zazdroszczę, że tam byłaś, widziałaś to wszystko na własne oczy i jeszcze spędziłaś miły czas z niesamowitymi ludźmi.
OdpowiedzUsuńPs. Plaża na trzecim zdjęciu wygląda prawie jak na Majorce.