2024
Tak było w Sztokholmie
Mój pierwszy w tym roku zagraniczny wyjazd można uznać za odbyty, wczoraj wróciłam do domu. Teraz pozostaje mi podzielić się tutaj wrażeniami, których pierwsza część już za chwilę. Powrót do domu ze Sztokholmu oznacza również, że śmiało mogę zacząć odliczać dni do kolejnego urlopu, do którego co prawda zostało jeszcze trochę ale lepsza perspektywa odległego urlopu niż żadnego w ogóle.
Sztokholm chciałam zobaczyć już dawno jednak świadomość tego, że jest tak blisko, ciągle spychała tę skandynawską stolicę na dalszy plan. Wiecznie szukałam wymówek, że przecież mam czas, i że jeszcze zdążę, i że przecież na Sztokholm nie potrzeba urlopu a jedynie weekend przedłużony o dzień lub dwa. Byłam w Sztokholmie trzy dni co w zupełności wystarczyło o tej porze roku, latem przydałyby się na Sztokholm jeszcze ze dwa dni żeby sobie pojeździć na rowerze pomiędzy wyspami, na których położona jest szwedzka stolica.
Mam po wizycie w Sztokholmie kilka przemyśleń, jeszcze cieplutkich i świeżych niczym bułeczki w piekarni o szóstej rano. Na sam początek zdumiały mnie pustki w samolocie co zapewne można tłumaczyć nijaką do podróżowania datą bo przełom lutego i marca nie napawa pogodowym entuzjazmem, zwłaszcza kiedy się leci na północ. Do Sztokholmu samolot zajety był może w połowie za to ze Sztokholmu leciało może ze dwadzieścia osob rozmieszczonych w pierwszej połowie samolotu. Tyły były puste zupełnie nie licząc takiej jednej dziwaczki, czyli mnie, bo ja uwielbiam latać w ostatnim lub przedostatnim rzędzie.
Generalnie Sztokholm sprawia wrażenie spokojnego miasta ale może to zasługa "przedsezonu". Bardzo się cieszę, że w końcu tam dotarłam, powiększając listę odwiedzonych krajów i stolic. Przez pierwszy dzień pogoda była średnia, drugiego nieco lepsza za to trzeciego tak nas cudownie zaskoczyła piękną pogodą, że spacerowałam w podskokach. Pamiętacie, jak po zimowym spacerze pisałam Wam, że chyba wypiłam ostatnie grzane wino w sezonie? No to nie, odwołuję wszystko, ostatnie grzane wino sezonu wypiłam w Sztokholmie podczas rejsu wycieczkowym statkiem.
Sztokholm jest pełen klimatycznych zakamarków i uliczek jakie lubię, pod względem atmosfery i architektury pobija nawet Kopenhagę. Jak się okazało najlepszą porą na spacer było niedzielne przedpołudnie bo cudowny brak ludzi pomagał lepiej poczuć klimat. Labirynt wąskich uliczek w najstarszej dzielnicy Gamla Stan miał w ciszy niedzielnego przedpołudnia jeszcze więcej magii.
Sztokholm był trzecią odwiedzoną przeze mnie skandynawską stolicą i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jeśli chodzi o klimat wszystkie są do siebie podobne. Pewnie to zasługa klimatu północy, zbliżonej historii i architektury, tak samo jak są do siebie podobne miasta Europy południowej. Jest w nich coś specyficznego, co je wyróżnia na tle innych miast, na przykład tych gdzie wyraźnym śladem odcisnęły się wojenne zniszczenia i późniejsza odbudowa.
Nie jest tajemnicą, że jeśli chodzi o podróżnicze destynacje to częściej wybieram dół Europy, gdzie są palmy, lazurowa woda i wiecznie świeci słońce. Od tego roku będę bardziej wszechstronna bo sama sobie obiecałam, że w miarę możliwości będę odwiedzać również miasta nie znajdujące się u szczytu mojej podróżniczej listy marzeń. Na city break i podróżniczy głód w czasie urlopowej posuchy będą w sam raz.
Zdjęcia wybrałaś chyba specjalnie dla mnie, uwielbiam takie uliczki i kolorowe lub nietypowe budynki!
OdpowiedzUsuńTak tak, te zdjęcia są ze specjalną dedykacją dla Jotki 🙂. Tym klimatycznym uliczkom nie można się oprzeć.
Usuńuwielbiam takie miasta, atrakcyjnie turystyczne , zwiedzać poza sezonem!
OdpowiedzUsuńSztokholm na Twoich zdjęciach wygląda magicznie, szczególnie w takiej aurze!
https://okularnicawkapciach.wordpress.com/
Poza sezonem turystyczne miejsca nabierają niespotykanego uroku, bez ludzi jest dużo fajniej 😉
UsuńEj, a ja lubię dziwaczki, to super istoty. :) Te mała ilość palaczy mnie totalnie zaskoczyła, toż to raj. hehe Sama nie palę i dym bardzo mnie drażni, mam wrażliwe oczęta, to też uciekam od dymu, jak najszybciej potrafię. Uwielbiam takie puste, tajemnicze uliczki, takie są najbardziej właśnie magiczne. Podoba mi się tam, bardzo klimatyczne zdjęcia, pięknie ukazałaś to miasto. Pojechałabym gdzieś z Tobą. hehe Aj też już marzę o wakacjach jakichś miłych, dziękuje za te wirtualne. Uściski. :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, dziwaczki są najfajniejsze i najbardziej interesujące, z nami nie można się nudzić 😃. Starym miastom pasuje mrok wynikający z braku słońca. Uściski i buziaki spod kocyka, bo chłodno.
UsuńEleganckie miasto i ma fajny klimat, tym ładniejszy, bo tłumów nie ma. A że nie palą, to też miasto ma na plus!
OdpowiedzUsuńJa w najbliższy weekend też mam city breaka, tylko krajowego do Opola. Już dawno się wybierałam i w końcu.
Nasz wyjazd urodzinowy!
Spełniania marzeń Monia. Trzymaj się:)))
Podróże po Polsce też są super, przecież to jest najpiękniejszy kraj! Pięknego pobytu Uleńka, przesyłam Wam moc przeserdecznych życzeń urodzinowych.
UsuńBardzo dziękujemy!!!
UsuńJa nie wiem jak ty to robisz, ale po przeczytaniu Twojej relacji zachciało mi się pojechać do Szwecji, może niekoniecznie do Sztokholmu, ale jakoś tak ten wpis przypomniał mi moją rowerową wyprawę po wysepkach Karlskrony i z przyjemnością bym tę wyprawę powtórzyła.
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tą bezgotówkową Szwecją, bo jak ostatnio tam byłam, to wszędzie płaciliśmy gotówką. No, ale to było kiedy? jakieś 5 lat temu chyba.
Sztokholm też jest fajny, podejrzewam, że również na rowerze przy bardziej sprzyjającej pogodzie.
UsuńChciałam sobie wymienić 5 euro bo kolekcjonuję monety ale całkiem zapomniałam. Zdobycie koron szwedzkich w najbardziej tradycyjny sposób było absolutnie niemożliwe.
Sztokholm sprawia wrażenie eleganckiego miasta z solidnymi mieszczańskimi kamienicami. Skandynawia znana jest z ekologicznego i zdrowego stylu życia, więc ten brak palaczy jest tego potwierdzeniem. Chyba pogoda sprawiła, że tak pusto na ulicach a te wąskie uliczki wręcz zapraszają na spacer. Trochę poczułem się jak w Rydze, ale byłem tam w lipcu i słońce dawało więcej kolorów. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa w Rydze byłam w sierpniu 🙂. W słońcu przeżywamy zupełnie inny rodzaj doznań chociaż myślę, że starym miastom pasuje niepogoda. Niedzielne pustki to nie sprawka pogody bo to był bardzo wiosenny dzień, dopisało i słońce, i spokojne rozleniwienie.
UsuńMoc cieplutkich pozdrowień.
Monis szybka jesteś :) już wpis wjechał z wyjazdu, i wygląda na to, że podróż do Sztokholmu była dla Ciebie niezwykłym przeżyciem! Cieszę się, że mogłaś odkrywać uroki tej skandynawskiej stolicy i doświadczyć wszystkich fascynujących obyczajów oraz magicznych chwil, jakie miasto ma do zaoferowania. Twoje relacje z podróży są inspirujące i sprawiają, że chce się odkrywać nowe miejsca. Mi też się podobało w Sztokholmie ibtez bylismy w marcu :) Mam nadzieję, że kolejne wyprawy będą równie porywające!
OdpowiedzUsuńJa w Sztokholmie powitałam marzec chociaż leciałam 29 lutego wieczorem. Po pierwszych marcowych dniach nie należy spodziewać się pięknej pogody jeśli podróżuje się w naszej części Europy ale cieszę się, że nie padało i że ostatniego dnia świeciło cudne słońce. Nawet jak kupowałyśmy bilety na rejs statkiem to pani w kasie cieszyła się, że świeci słońce bo podobno Sztokholm przy pięknej pogodzie to jest całkiem inne miasto.
UsuńBuziaki.
Podoba mi się to stwierdzenie: "ale lepsza perspektywa odległego urlopu niż żadnego w ogóle. " :) Takie prawdziwe. Ja w zeszłym roku cały urlop wykorzystałem w lutym, więc miałem perspektywę roku bez dłuższego wolnego. Na szczęście aż tak źle nie było, bo udało się wykorzystać "siłę wyższą" i parę dni jeszcze w listopadzie wpadło na krótko-urlopowy wyjazd.
OdpowiedzUsuńCokolwiek jest lepsze niż nic, no a przynajmniej w temacie urlopów :). Ja nigdy nie biorę urlopu dłuższego niż dwa tygodnie, pozostałym miesiącem rozporządzam tak, żeby przeżyć rok :). Kombinując z długimi weekendami i dniami wolnymi od pracy można naprawdę zdziałać cuda :)
UsuńSztokholm i Szwecję znam doskonale z filmów Ingi Lindström (pseudonim),niemieckiej pisarki Christiane Sadlo. Marzę aby kiedyś zobaczyć tę skandynawską stolicę bo jestem nią zauroczona. Cudne są te puste, urocze klimatyczne uliczki. W wielu krajach palenie papierosów jest passe, więc nie jestem zaskoczona, że koleżanka musiała się z tym ukrywać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)
Nie będę ukrywać, że Sztokholm da się polubić od razu, nie jest to jedno z miast, w których szybsze bicie serca pojawia się już od pierwszych kroków. Sztokholm wymaga czasu ale takie powolne zachwycanie się też ma swój urok, i w moim odczuciu jest typowy dla skandynawskich miast. Z zimową Kopenhagą miałam podobnie chociaż tam sprawę ułatwiały świąteczne dekoracje i śnieg. Z całego serca życzę Ci, żebyś miała kiedyś okazję przekonać się jak jest w Sztokholmie a sobie życzę, żebym mogła o tym u Ciebie przeczytać. Cieplutko pozdrawiam.
UsuńŻe skandynawskich stolic znam tylko Kopenhagę. I jest ona trochę podobna do Sztokholmu. Głównie dlatego że tez leży nad morzem. Ale też elegancka.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
Stokrotka
Elegancka to świetne określenie, i jeszcze dostojna i poważna. Może wszystkie skandynawskie stolice są takie? A może moje odczucia wynikają również z pory roku? Pierwszy raz w Kopenhadze byłam latem i wydawała mi się bardzo radosna, ta bożonarodzeniowa miała zupełnie inny klimat.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie, wszystkiego dobrego.
Dzięki za atrakcyjną wycieczkę. Podobają mi się chłodne miasta skandynawskie, wywołują (we mnie) wrażenie spokoju i elegancji. Piękne zdjęcia (jak zawsze) 🙂 Spełniania marzeń Ci życzę 🌞
OdpowiedzUsuńDla mnie skandynawskie stolice to również takie specyficzne dostojeństwo, nawet jak jest wesoło to na spokojnie 🙂. Specyficzna atmosfera, której jednak nie da się nie lubić. Obudzilam sie niedawno po, o zgrozo, prawie trzygodzinnej spontanicznej drzemce i nie wiem co ze sobą począć 😃. Uściski.
UsuńNigdy nie byłam w Skandynawii. Najbardziej na północ to chyba w Polsce nad Bałtykiem. ;)
OdpowiedzUsuńSztokholm wygląda przyjemnie, i tak jakoś przytulnie - może przez pogodę.
Brak gotówki mi się nie podoba, ale na brak palaczy bym nie narzekała. :)
Mnie ten brak gotówki przeszkadzał tylko pod jednym względem - nie mam nic szwedzkiego do kolekcji 😕. Zastanawiam się tylko jak sobie poradzą w Szwecji np. polskie dzieci na wycieczce szkolnej, no chyba że teraz nawet dzieci mają własną bankowość 😀
UsuńZauroczyły mnie te kolorowe kamieniczki i wąskie ulice, taki klimat bardzo lubię, przypomina mi trochę Przemyśl, choć nie jest to moje miasto rodzinne, ale jedno z ukochanych w Polsce.
OdpowiedzUsuńFajne niebo widać na tych zdjęciach, takie poszatkowane bielą, jakby pędzlem ktoś malował.
Świetna jest taka wycieczka, nawet jeśli krótka, więc ja dziękuję, że choć tylko wirtualnie, ale mogłam zwiedzić to urocze miejsce.
Pozdrawiam Cię cieplutko...
Ostatniego dnia szwedzkiej przygody wyszło słońce i niebo całkowicie zmieniło swoją barwę, wcześniej było raczej nijakie, nie zachwyciłoby Cię 😉. Serdeczności.
UsuńPrzyjemne miejskie widoczki, choć a akurat wolę włóczyć się wśród przyrody niż po miejskich uliczkach, ale do takiego Sztokholmu to bym się też chyba nawet wybrała, jakby mnie ktoś zachęcił:)
OdpowiedzUsuńJa też zdecydowanie wolę przyrodę i włóczęgę wśród lasów i pól, każdy dłuższy wyjazd planuję tak, żeby nacieszyć się i przyrodą, i kulturą. Celem tego city break'a była szwedzka stolica, gdybym miała więcej czasu na pewno ruszyłabym w dzicz 😀
UsuńAleż to piękne miasto, chociaż nigdy bym nie przypuszczała, że aż tak. Szczególnie podobają mi się te urokliwe kamieniczki. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńSztokholm ma swój urok, w chłodnym, typowym dla Skandynawii stylu. Myślę, że nie wszystkim się spodoba, zwłaszcza pod koniec zimy bo miasta chłodnej północy piękniej prezentują się w ciepłym blasku. Ale mi się bardzo podobało. Serdeczności.
UsuńA jeżdziłaś metrem? Ciekawią mnie te przepiękne (ponoć) stacje. Nigdy nie byłam w żadnej skandynawskiej stolicy i chyba najwyższy czas to zmienić, tzn. nie wróc...przez Sztokholm przejeżdżałam w drodze na wiatraczną Olandię :) . Z Twojej relacji wynika, że stolica Szwecji jest zdecydowanie w moim guście :) .
OdpowiedzUsuńJeździłam ale to już wiesz. Były jeszcze fajniejsze stacje ale jak to ja nie robiłam zdjęć telefonem 🙄. Napiszę tutaj o nich niebawem. Ściskam z całych sił!
UsuńPółnoc Europy marzy mi się w dniach upalnych, których nie ma zbyt wiele, ale jednak. Nie cierpię upałów i wówczas z chęcią poleciałabym na północ, gdzie chłodniej. Nie wiedziałam, że są tak klimatyczne tym bardziej dołączę do mojej listy podróżniczych celów. Ponad 25 tys kroków to całkiem sporo, jedynie raz udało mi się taki rezultat osiągnąć podczas ostatniego wypadu do Łodzi, co "zawdzięczam" poszukiwaniu bramy wejściowej na żydowski cmentarz. Bramy nie znalazłam choć obeszłam trzy z czterech boków cmentarza, ale co kroków zrobiłam to moje. Dziękuję za kartkę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że kartka doszła i sprawiła Ci dużo radości. Mnie również uszczęśliwia fakt, że małym drobnym gestem wywołałam Twój uśmiech. Zawsze będę o Tobie pamiętać w podróży. Dobrego czwartku.
UsuńSpacerowanie po starówce Gamla Stan w niedzielne przedpołudnie brzmi jak niesamowita przygoda. Cisza i spokój pewnie pozwoliły Ci jeszcze bardziej docenić piękno tego miejsca. Imponująca liczba przebytych kroków - 30 tysięcy w jednym dniu to naprawdę sporo, ale widocznie atmosfera Sztokholmu sprawiała, że byłaś pełna energii i chęci do odkrywania miasta.
OdpowiedzUsuń