2023
Miłe jesieni początki
Co tu dużo pisać - tak pięknego września nie pamiętam i to nie dlatego, że mam zaniki pamięci albo przeprowadziłam się na drugą półkulę. I nie piszę tutaj o dniach, które spędziłam na Majorce i które pogodowo spełniły wszystkie oczekiwania ale o całej reszcie. Ze zjawisk atmosferycznych typowych dla września w naszej szerokości geograficznej nie było nic - ani deszczu, ani zimna, ani ciężkich szarych chmur. Były za to sandały, całodniowe wycieczki rowerowe, czytanie książki na balkonie - no sami powiedzcie czy to nie brzmi tak, jak bym pisała o lipcu ( który swoją drogą przypominał w tym roku październik )?
Pogoda zepsuła się niedawno, już w październiku, jakżeby inaczej w dniu wolnym od pracy, na który sobie zaplanowałam długi spacer i zbieranie kasztanów na zimę dla sarenek. Jeden jesienny dzień, wietrzny i deszczowy, bezlitośnie pozbawił mnie złudzeń i dziecięcej wiary w to, że jesieni w tym roku nie będzie. Pomimo dwóch podejść do wyjścia z domu żadne nie zakończyło się sukcesem, chociaż raz udało nam się zajść dwie ulice dalej. Napędzał nas mój optymizm, że teraz to już na pewno na dobre przestało padać, który nie miał żadnego uzasadnienia patrząc na ciemne i straszne chmury. Padało z przerwami przez cały dzień.
Jak się okazało jeden dzień w zupełności wystarczył, żebym zdała sobie sprawę, że w kwestii pogody zmierzamy w złą stronę, i lepiej to już w tym roku było. Za rogiem czai się to co najgorsze, a jeśli nie najgorsze to najmniej przeze mnie lubiane. Pora porobić zapasy w jesiennych świeczkach, dobrej literaturze, wyciągnąć na światło dzienne dzbanek z podgrzewaczem, zmienić ustawienie skarpetowych szuflad tak, żeby łatwiej było mi wyciągać te dłuższe i cieplejsze.
Przysięgam, że zajesieniło się w ciągu jednego dnia.
Sama nie wiem jak to się stało, jak i kiedy, że prosto z cienkich bluzek wskoczyłam w płaszcz i szalik. Nie było nic pomiędzy, żadnego czasu, żeby się do tej zmiany przyzwyczaić. Teraz mam wrażenie, że od ostatniego ciepłego dnia minęły lata świetlne a słońce ostatni raz widziałam w zeszłym roku.
Zanim jednak jesień zagości się u mnie na dobre sprawdzę jaka jest w Alzacji. Już jutro rano ruszamy do Francji, plan na ten pobyt jest zacny, zaczynamy w Strasburgu koncertem mojego ulubionego Francuza, który już jutro wieczorem. Na resztę pobytu mamy plan utkany z siatki małych, najpiękniejszych alzackich miasteczek oraz spotkanie z blogową koleżanką, cieszę się jak nie wiem co! Mam tylko nadzieję, że dopisze pogoda i zamiast zwiedzania winnic nie będziemy zmuszeni do degustowania pochodzącego z nich produktu w zadaszonych, ogrzewanych miejscach, zachęcających klimatem i przytulnością. A nawet jeśli to trudno, przed przeznaczeniem się nie ucieknie, z wielką radością przyjmę wszystko to co zaoferuje alzacka codzienność.
Mam nadzieję, że Wasze początki jesieni są równie udane jak moje. Bądźcie szczęśliwi.
Starajmy się być szczęśliwymi w każdą pogodę i wbrew wszystkiemu, bo zawsze może być gorzej. Im jestem starsza, tym bardziej cieszy mnie każdy dzień, zwłaszcza ten bez bólu...
OdpowiedzUsuńCiepłych i słonecznych dni!
jotka
Otóż to, niech nigdy nie będzie tak źle żeby nie mogło być gorzej :)
UsuńA u nas przeplatanka i w przewadze ciepłe dni, ale już po weekendzie ma przyjść ochłodzenie, byle nie padało. Kolorów w mojej okolicy jeszcze na lekarstwo, ale wybieram się do Krakowa, może tam je znajdę. Udanej Alzacji życzę. No i muszę to powiedzieć, muszę, cudne masz butki 🙃
OdpowiedzUsuńButki mam cudne, to fakt, mi również się podobają, zaletą małej stopy jest możliwość kupowania butów w sklepie dla dzieci, niech żyje 37 :),.
UsuńW Alzacji było fantastycznie, widziałam przecudne miasteczka, winnice i pierwsze kolory jesieni.
U nas kolory jesieni jeszcze takie nieśmiałe, ostatnio nawet pogoda dopisuje. Alzacja jesienią musi być bajkowa, udanej wyprawy i moc wrażeń z koncertu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKoncert był fenomenalny, do dzisiaj mam w sobie pokoncertowe emocje, ale o tym jeszcze napiszę. No i Alzacja, sam rozumiesz... zachwyciła mnie niemożliwie :). Serdeczności.
UsuńOj, jak ja lubię te zdjęcia herbatki/kawki, ciasteczka i książki w tle ze słonecznymi promykami. Tylko twoje zdjęcie uzmysłowiło mi, że muszę wybrać się do okulisty, skoro bitą śmietanę wzięłam pierwotnie za zmiętą serwetę :(. Ja dziś po raz pierwszy wyciągnęłam szaliko-golfik taki udawany golf który się nosi zamiast szalika na szyi w chłodnie dnie. dopadło mnie przeziębienie, więc coś ciepłego na szyi wskazane. Życzę udanego pobytu (inny być nie może) przy takim podejściu - w Alzacji zazdroszcząc rzecz jasna. Na mój jesienny wypad muszę poczekać jeszcze prawie miesiąc. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie ten przeskok z letnich ciuchów na te typowo jesienne nastąpił zbyt gwałtownie, w ogóle nie było okazji żeby ubrać lekkie jesienne fatałaszki bo od razu hop, i płaszcze, szaliki, kryte buty i wieczne towarzystwo parasola :).
UsuńAlzacja jest przecudna, zakochałam się!
U mnie na razie zielono i pogoda dopisuje. Niezapomnianych wrażeń z Alzacji. Jest to jeden z najładniejszych zakątków Europy, nie tylko ze względu na krajobrazy, lecz również z uwagi na miasta i miasteczka, stare, zabytkowe, malownicze. A jesień w Alzacji jest niezwykle malownicza.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Przedsmak Alzacji miałam kilka lat temu w Colmar, teraz wróciłam żeby zagłębić się w szczegóły i co? Zachwytom nie było końca! Winnice w jesiennych już barwach i klimatyczne miasteczka w stylu jaki tak bardzo lubię. Cudo!
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Przyjemnego pobytu w Alzacji i na koncercie! Czekam potem na relację, bo jeszcze w tamtym rejonie nie byłam. Dla mnie wrzesień piękny pogodowo nie był emocjonalnie łaskawy, ale mam nadzieję w sercu, a ty Monia dużo optymizmu, więc przetrwamy.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, pa:)))
Ulcia, Alzacja jest przecudna, spodobałaby Ci się. Miej ją na uwadze, wszak do Francji nie jest znów aż tak daleko. Latem zapewne tłumy turystów ale jesień pasuje do wizyty w Alzacji idealnie. Poczekaj na moje alzackie wpisy, to będzie dla tego regionu najlepsza reklama.
UsuńUściski Uleńka, dbaj o siebie.
Rzeczywiście piękny początek jesieni. Słonecznie było, ciepło jak w lecie. Dla mnie super, oby jak najdłużej, bo nie lubię zimna i śniegu.😀
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię zimna ale śnieg już tak :). Początki jesieni to było lato, u mnie początek lata był dużo gorszy niż wrzesień, lipiec zamienił się pogodą z październikiem. Teraz już powoli przygotowuję się psychicznie na zbliżające się wielkimi susami pogodowe zło :)
UsuńJa generalnie uważam, że tegoroczne lato i jesień były bardzo ładne. Brakowało takich typowych dla tych pór roku atrakcji (częstych burz latem, a potem zimnych nocy i pogodowej kratki jaka często potrafi panować na przełomie września i października), za to było ciepło nawet nocami.
OdpowiedzUsuńFaktycznie masz rację, nie było letnich burz ani ciepłego, pachnącego przecudnie letniego deszczu. U mnie lipiec był beznadziejny ale za to wrzesień cudny, wszystko się ładnie wyrównało :).
UsuńJesień tego roku jest dla mnie piękna...bo za 2 dni lecę polować na kolejne wiatraki, a 25 dni spotkam się z Tobą. Czyż nie jest mi cudownie?
OdpowiedzUsuńJest jest, lepiej być nie może :)
UsuńPrzepiękne zdjęcia, mega nastrojowe, takie mi bliskie. Cieszę się, że piszesz tak od serca, dlatego tak łatwo pisze się do Ciebie. No wiesz, że ja kocham te chmury, zimno, deszcz i mrok. Nie wiem, kochana, ja w tym widzę totalną baśń i latam po dworze i cieszę się na maksa. Zwyczajnie tak już mam od narodzin, że jesień i zima są dla mnie magią. Cieszę się, że jedziesz, ba...Ty tam pewnie jesteś, albo wróciłaś. Ciekawe, jak się bawiłaś, co widziałaś, czekam na relacje, a wiem, że będzie piękna. Przytulam Cię mocno, nosz fajna z Ciebie kobieta!
OdpowiedzUsuńByłam i wróciłam, zakochana w Alzacji po uszy!
UsuńJesień i zimę lubię jedynie za klimat, te wszystkie świeczki, kocyki, dzbanki z herbatą, klimatyczne światło rozświetlające mrok. Nie cierpię tylko zimna, ciemnych poranków i szybkich wieczorów oraz tego, że większość czasu spędza się w domu. To jest dla mnie najgorsze zło bo ja chcę na rower, nad rzekę i do lasu :).
Trzymaj się radośnie Ty Moja Miłośniczko Jesieni, niech nie opuszcza Cię dobry humor.
Ten rok jest dla mnie bardzo ciężki. Ale październik zdaje się, że przełamał złą passę i jest nadzieja, że końcówka roku zrehabilituje cały 2023. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci z całego serca, żeby końcówka roku była już spokojna i dobra, bez złych i smutnych zdarzeń. NIech to będzie wspaniała jesień. Wszystkiego dobrego.
UsuńO przeciwnościach pogodowych ja z kolei mógłbym opowiadać wiele ale o tych wrześniowych, no uparł się ów miesiąc na mnie i postanowił że będzie mnie głaskał we wszystkie weekendy "pod włos". W październiku jest niby lepiej, ale nie na tyle abym go znów wychwalał, kolory takie sobie jak na razie, a temperatura jak dla mnie zaniżona o jakieś 10 stopni minimum, no cóż, nie wiem czy już ogłosić czekanie na kolejną przyszłoroczną jesień, czy jeszcze coś się da uratować z tego... czas pokaże.
OdpowiedzUsuńAle za to Tobie życzę wspanialej pogody tam daleko... bonjour lub bonsoir, w zależności kiedy to przeczytasz... :)
Powodzenia!
U mnie też zielono, tzn. było jeszcze wczoraj, dzisiaj taka wichura i ulewa, że nie wiadomo co z tej zieleni zostanie. Za to w Alzacji miałam już przedmak złotej jesieni, w dodatku ze słońcem i obłędnie niebieskim niebem nad głową. Od powrotu jednak aby zobaczyć niebo muszę się wychylić spod parasola :).
UsuńMam nadzieję, że jesień się jeszcze rozchmurzy i będziemy mieli wiele sposobności ku temu, żeby się nią nacieszyć w odpowiedni sposób czyli na spacerze z aparatem :).
Pozdrawiam cieplutko.
U nas pogoda różna, ale w dalszym ciągu przeważają pogodne, słoneczne w miarę ciepłe (jak na październik) dni. W sobotę zamierzam debiutować w oprowadzaniu ludzi po Wadowicach, mam nadzieję, że nie będzie gwałtownego załamania pogody ze śnieżycą na czele (i to się zdarzało o tej porze). Piękne kadry. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnie dni są okropne, zimno, mokro i wieje, nawet nie próbuję doszukiwać się w tej pogodzie pozytywów :).
UsuńPowodzenia w sobotę w nowej roli. Niech to będzie piękny dzień.
Nie lubię jesieni, ale to dlatego, że jestem zmarzluchem. Lubię kolory i smaki i zapachy, pieczenie chleba i dyniowych ciasteczek. Niestety zmarznięta doceniam to średnio. Ratuje mnie trochę dogrzewanie, ale poproszę już o wiosnę
OdpowiedzUsuńJa kiedy jestem zamrznięta doceniam wiele rzeczy, głównie jednak ogrzewane pomieszczenia :). Ciężko się cieszyć zimnem, błotem i deszczem, ja póki co nawet nie będę próbować :). Humor ratuje mi nowa seledynowa przeciwdeszczowa kurtka w parasole, więcej dobrych rzeczy nie pamiętam :)
Usuńdokładnie, mam wrażenie, że jesień przyszła w ciągu jednego, dosłownie jednego dnia! Toż to skandal. z Balatek, musiałam się przesadzić w kozaki!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Co tu się dziwić, że człowiek nie lubi jesieni skoro tak go atakuje z nienacka...
UsuńMonis Twoje opisy początku jesieni brzmią jak poezja. Przenoszą mnie w magiczny świat zmieniających się krajobrazów i nastrojów. Mam nadzieję, że spędzilas wspaniały czas w Alzacji i docenilas urok tej pięknej pory roku, która potrafi zaskakiwać nie tylko pięknymi widokami, ale także niespodziewaną chłodną pogodą. Oby Twój czas we Francji był pełen ciepłych chwil, smakowitych degustacji i miłych spotkań. A ja czekam z niecierpliwością na zdjecia które masz tam dla nas :) Sama mysle kiedy sie tam wybrac i popatrzeć na te niesamowite miejsca :) Dzięki za dzielenie się tymi wspaniałymi wrażeniami! Buziaki :)
OdpowiedzUsuńMam blogowe osłabienie i muszę mobilizować wszystkie chęci żeby cokolwiek się tutaj działo, jakoś nie umiem się zebrać do pisania chociaż codziennie wracam do domu z myślą, że dzisiaj to już na pewno otworzę laptopa. Nie wiem kiedy pojawią się tutaj alzackie wpisy, mam nadzieję, że w tym roku, muszę się tylko wziąć w garść :).
UsuńZnośnego listopada Anulka, nie daj się jesieni.