Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


11/06
2023

Urlop na tle morza

 Wróciłam. Opalona, wypoczęta, spokojna i szczęśliwa. W dużej części składam się teraz z szumu fal bo morze było moim najwierniejszym towarzyszem, patrząc na morze zaczynałam dzień, z widokiem na morze kładłam się spać. Na jego tle działo się niemal wszystko. 


Plażowiczka ze mnie kiepska, no chyba że mojemu plażowaniu towarzyszy książka i parasol, wtedy jak na moje możliwości jestem w stanie spędzić nad wodą trochę więcej czasu. Mieszkałyśmy z koleżanką w połowie długiej na osiem kilometrów plaży skąd miałam świetny start na spacery na dwa jej krańce. Jak to ja, chodziłam na tym urlopie jak dzika, nieposkromiony apetyt w odkrywaniu nowych miejsc trwa przy mnie dzielnie niczym najwierniejszy przyjaciel. Dzień po dniu pobijałam rekordy kroków i to tym rekordom zawdzięczam cudowną opaleniznę którą, wybaczcie narcyzm, nie mogę przestać się zachwycać.



Kto zagląda tutaj regularnie i od dłuższego już czasu dobrze wie, że jestem powsinogą. Nie dla mnie pobyty w kurortach polegające w głównej mierze na pokonywaniu trasy między plażą a hotelowym basenem, z małym przystankiem przy hotelowym barze, no bo przecież all inclusive. Ja muszę smakować, odkrywać i eksplorować, czas ucieka a życia nie przybywa, nie można tego marnotrawić. Szybko stworzyłam sobie swoją własną rutynę składającą się z przemierzania okolicy w pierwszej części dnia i z książki i parasola w drugiej. I chociaż te nasze plażowe popołudnia miały w sobie mnóstwo magii pomimo tego, że oprócz jedzenia, gadania i czytania nie robiłyśmy nic więcej to zdałam sobie sprawę, że taka bezczynność nie jest dla mnie.


Do leniwych urlopów nie jestem przyzwyczajona, nie mam też w tym temacie doświadczenia bo kiedy idzie się przez życie z drugim powsinogą urlopowa bezczynność nie ma racji bytu i nigdy nie trwa zbyt długo. Ale ale, dzięki tym plażowym popołudniom udało mi się przeczytać dwie książki, w Hiszpanii kupiłam sobie dwie kolejne, jedną zaczęłam czytać w samolocie. Fajnie było obserwować jak pustoszeje plaża, cudownie się uspokajałam po tym wcześniejszym rozedrganiu, z radością witałam wieczorny chłód.

CZYTELNICZE PLANY NA NAJBLIŻSZE DNI

Był to urlop pełen długich rozmów, głośnego śmiechu, wspominania przeszłości i pysznego jedzenia i wina, nasze menu składało się w głównej mierze z owoców morza. Czasami jechałyśmy sobie do Alicante, wjechałyśmy na zamek, wsparłyśmy hiszpańską gospodarkę kilkoma w ogóle niepotrzebnymi ale dającymi radość wydatkami co poskutkowało tym, że potrzebowałam drugiej pary rąk i kolan żeby dopiąć walizkę. Cztery ostatnie urlopowe dni spędziłam już w innym towarzystwie i w innym miejscu, również w zupełnie inny sposób, bardziej głośny i towarzysko intensywniejszy. Po tych spokojnych sześciu dniach właśnie tego mi było trzeba.



No i to by było na tyle, od wczoraj jestem w domu, spragniona obecności Mojej Najbliższej Osoby, którą po tych dziesięciu dniach rozłąki nie mogę się nacieszyć. Przepełnia mnie spokój okraszony sporą dawką energii do działania, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że ta cudowna mieszanka będzie mi towarzyszyć również we wtorek o dziewiątej rano, kiedy to wrócę do pracy. Póki co mam jeszcze poniedziałek aby dojść do siebie, plany mam zacne bo rowerowe, nie sposób się jutrem nie cieszyć.




A co u Was moi przemili Goście, kto już po urlopie a kto przed? A może ktoś w trakcie? Jak Wam mija codzienność?

Komentarze

  1. Opis miejsca pobytu brzmi zacnie :) I chyba nie było tak tłocznie, wnioskując po Twoich zdjęciach?

    Bo w życiu trzeba mimo wszystko zachować równowagę - ani nadmiar pracy nie jest dobry, ani też przesadne lenistwo i bezczynność. Cieszę się, że udało Ci się naładować baterie i że teraz tryskasz tym wakacyjnym humorem :)

    Znasz hiszpański? Wow, nie wiedziałam! Pozazdrościć!

    PS
    Ale jak to?! To ja się cieszyłam, że Cię przegonię w czytaniu, a Ty mi robisz taki numer i kończysz dwie książki? No wiesz co?! ;P Foch!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czułam Twój oddech na karku, to on przewracał mi strony :). A tak szczerze to sama nie wiem jak to się stało, że wróciłam z dwoma książkami na plusie. Jak widać to był świetny urlop po każdym względem, czytelniczym też.
      No tak, znam hiszpański i jestem z tego dumna :).
      I proszę się na mnie nie fochować, nieładnie tak traktować koleżankę :). Dzisiaj na przykład cały dzień nie było mnie w domu i poczytałam tylko trochę rano do herbaty, czyli jak widzisz czasami daję Ci fory :). Latem z reguły czytam mniej, wykorzystaj odpowiednio tę szansę :). Uściski.

      Usuń
    2. Haha :) Zaraz, zaraz, czyli jeśli to mój oddech na Twoim karku przewracał Ci kolejne strony, to w takim układzie ja chyba też powinnam sobie doliczyć te dwie przeczytane książki, nie sądzisz? ;)

      To super, nie miałam o tym pojęcia - kiedy się go nauczyłaś i w jaki sposób? Sama tego chciałaś? Pytam z ciekawości, bo ja uczyłam się wielu języków (np. łaciny, rosyjskiego, przez krótki czas nawet niemieckiego, choć NIGDY mi się nie podobał i zawsze mnie od niego odrzucało), ale tylko nauka jednego, dwóch tak na prawdę sprawiała mi frajdę. Wybacz mi te "Sto pytań do..." :)

      Ach, no i tak gwoli ścisłości, choć pewnie doskonale to wiesz, te teksty o fochach i książkowych wyścigach to tylko i wyłącznie przyjazne przekomarzanie się :)

      Usuń
    3. Wiem wiem, też się z Tobą droczę 🙂. Miłego dnia.

      Usuń
  2. Jeszcze przed urlopem, ale dwa długie weekendy spędzone w Szampanii doładowały nadwątlone baterie. Ten weekend spędzony na poszukiwaniu plaży idealnej też dodał energii więc jest dobrze. Złoty kolor się wyłania na obliczu co może oznaczać przygotowania do pojawienia się na mojej wyspie.
    U Ciebie jak zwykle pięknie, werbalnie i fotograficznie😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po długiej, spowodowanej urlopem, przerwie w blogowaniu nie miałam wyjścia jak tylko wspiąć się na wyżyny radosnej twórczości. Chyba byłam tego uzewnętrzniania się solidnie spragniona 😊

      Usuń
  3. Też nie potrafię leżeć na słońcu, przy hotelowym basenie, czy popijać drinki w barze (a przynajmniej nie wyłącznie). Rok temu postanowiłam, że może spróbuję, żeby nie było, że mówię, a nie wiem, co mówię, bo może tracę coś fajnego. Zarezerwowałam hotel - marmury, baseny, bajery i fajnie było przez jeden dzień, potem zaczęło mi się to nudzić. Zaczęłam spacerować bo to było przyjemniejsze i ciekawsze niż siedzenie cały dzień na basenie czy w jacuzzi. Cieszę się, że tak cudnie spędziłaś urlop. Ja na urlopie nieustająco od lutego. Jutro kolejny króciutki wypad. Jest wspaniale. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wyjeździe all inclusive nigdy nie byłam ale i tak wiem, że to nie dla mnie. Zdecydowanie bardziej lubię małe i kameralne hotele gdzie człowiek człowiekowi znajomym :). Jestem obieżyświatką chociaż może cierpię na niezdiagnozowane ADHD :). Buziaki i cudownego wyjazdu.

      Usuń
  4. No ja to pewnie nie nadaję się do Waszego towarzystwa. Bo pytanie "jak plany urlopowe" są już dawno za mną. Teraz tylko ważne owocnie przeżyć każdy kolejny dzień, żeby być w pełni usatysfakcjonowaną. Jakże inaczej wygląda brzeg morza w porównaniu z naszymi nadbałtyckimi plażami. Miałaś udany urlop, też lubię spacerować po plaży, do wylegiwania się na niej nigdy nie miałam ciągot. Pozdrawiam i w urlopowym nastroju Powróć do pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coś Ty, świetnie tutaj pasujesz! Jesteś na wygranej pozycji bo dotrwałaś do punktu, o którym marzy wielu z nas w ciężki roboczy dzień. Jesteś w trakcie niczym nieograniczonego urlopu, dla wielu to powód do zazdrości. Czerp z całą mocą z tych wolnych dni. Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  5. Cześć Monis :) I ja wrócićilam i powiem Ci nie pamiętam kiedy tak bardzo się cieszyłam że wróciłam do domu. Ta Ameryka która widzialm nie dla mnie jest... Były fajne miejsca ale to zdecydowanie nie dla mnie. Ja jednak jestem człowiekiem który uwielbiam naturę, przyrodę, spokój I ciszę taka miejska dżungla to nie miejsce dla mnie :)
    Cieszę się że Tobie urlop się udało i baterie naładowałeś :) nie ma nic lepszego jak wrócić z dobrze spędzonego urlopu :) czekam na kolejne jego odsłony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam nadzieję, że poświęcisz chociaż jeden wpis wrażeniom z Ameryki bo powiem Ci szczerze, że mnie zaintrygowałaś. Też nie wyobrażam sobie Ciebie w miejskiej dżungli bo kojarzysz mi się z naturą, wolnością, wiatrem we włosach i zdobywaniem świata, w ogóle mi nie pasujesz do drapaczy chmur, betonu i gwarnych ulic. Buziaki i uściski pourlopowe.

      Usuń
    2. Wpis będzie, będzie może nawet
      dwa :) i jak się zepnę to jeszcze w tym miesiącu postaram się go ogarnąć :)

      Usuń
    3. Wybaczcie, moje drogie Panie, że się Wam tutaj wtrącę, ale muszę, bo również jestem zaintrygowana, a nawet niesamowicie zaskoczona tym, co napisała Ania. Prawdę powiedziawszy, myślałam, że będziesz wniebowzięta po tej wyprawie - spotkaniem z córką, to wiadomo, ale ogólnie możliwością poznania "nowego świata". Przyznam się, że mnie nigdy nie ciągnęło do Ameryki, i jakoś nie do końca rozumiałam tych, dla których szczytem marzeń był wyjazd do USA i Nowego Jorku. Czekam z niecierpliwością na amerykański wpis :)
      Pozdrawiam Was serdecznie :)

      Usuń
    4. Wtrącaj się wtrącaj, zawsze jesteś tutaj mile widziana. Podobnie jak Ty byłam ciekawa amerykańskich wrażeń Ani. Ja bym chciała zobaczyć Nowy Jork, nawet już miałam konkretne plany z datą wylotu i w ogóle. Ale przyszła pandemia i krótko przed moim wylotem zamknęli nam świat. Ale nie odpuszczę, może w przyszłym roku się uda.
      Kiedyś na urodzinach u kolegi poznałam ludzi, którzy dużo podróżują i Nowy Jork to jedno z miejsc, gdzie podobało im się najmniej. Nie zniechęciło mnie to, chcę się na własne oczy przekonać jak tam jest. Ale też uważam, że poza NJ no i może Wielkim Kanionem nie ma w USA nic ekscytującego 🙂

      Usuń
  6. My po dwóch długich weekendach póki co, które spędziliśmy na własnym podwórku - Puszcza Białowieska i Pojezierze Brodnickie :)
    Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkasz w cudnym miejscu i umiesz się tym cieszyć, dla mnie moje przydomowe łąki, jeziora i lasy to też ulubione miejsca świata. Fajnie mieć gdzie się zaszyć w tych długich odstępach między urlopami. Pozdrawiam przeserdecznie.

      Usuń
  7. Czyli byłaś w raju.
    Prawie że pękłam z zazdrosci :-))
    Żartuję oczywiście.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do raju daleko ale stworzyłam sobie namiastkę :). Trochę za spokojnie jak na moje standardy ale cóż, raz na pół życia można spędzić urlop i tak :).
      I kto jak kto ale Ty to nie masz mi czego zazdrościć :)

      Usuń
  8. Nad morze wybieram sie w sierpniu, ale tak puste plaże to rzadkość!
    Plażowiczka tez ze mnie żadna, szukam więc miejsc do zwiedzania, ale najpierw góry i uzdrowiska będą.
    Piękne zdjęcia zrobiłaś:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też masz fajne wyjazdowe plany, to będzie udane lato.
      Od zatłoczonych miejsc uciekałam poszukując tych odludnych, efekty tych poszukiwań były szalenie satysfakcjonujące.
      Cudownego lata!

      Usuń
  9. Śliczne zdjęcia. :)
    Ze mnie też słaba plażowiczka, ale spacery wzdłuż brzegu bardzo lubię (chociaż lepiej, jeśli słońce za mocno nie praży). Siedzenie z książką i potaplanie się od czasu do czasu w wodzie też, tylko nie za długo. :) A najbardziej to chyba lubię różnorodność. Zawsze byłam sceptyczna wobec hotelowych basenów, ale kiedy morze próbuje cię zabić, to i one się przydają, żeby sobie popływać. :D
    A na swój urlop wybywam niedługo. Będzie najpierw zwiedzanie, a potem bardziej plażowo, ale i w tym plażowym etapie liczę na spacery i odkrywanie okolicy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baseny są ok ale nie te hotelowe, na szczęście przez cały pobyt miałam do dyspozycji otwarty basen należący do budynku, w którym mieszkałam i to była super sprawa, zwłaszcza wieczorem. I nawet woda była ciepła na tyle, że mogłam się tym basenem nacieszyć do woli - bo jestem zmarźluchem.
      Cudownego urlopu w takim razie, jestem ciekawa destynacji. Ja teraz muszę pracować aż do końcówki lipca.

      Usuń
  10. Lubimy morze, ale podobnie jak Ciebie nosi nas po okolicy. Pogoda też sprzyjała raczej zwiedzaniu a nie plażowaniu, ale rejsu wzdłuż wybrzeża nie mogliśmy sobie odmówić. Fajne są takie miejsca, gdzie nie ma tłumów, wtedy można usłyszeć szum fal, wyciszyć się a dobre towarzystwo dodaje radości. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morze uwielbiam ale do plażowania się nie nadaję, co innego spacery wzdłuż wybrzeża i wpatrywanie się w bezkres wody ograniczony jedynie linią horyzontu. Takie widoki i doznania mają wielką moc.
      Serdeczności.

      Usuń
  11. Piękne te morskie zdjęcia! Bardzo relaksujące. Nie mogę się doczekać mojego wyjazdu i szumu błękitnego morza. Też mam nadzieję się opalić i zresetować. I zwiedzić jeszcze mniej znaną wyspę Thassos.
    Całusy, Monia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz myślę nad tym jak zachować tę opaleniznę jak najdłużej, mam nadzieję, że pomocne będą wycieczki rowerowe i spacery, no i same słoneczne dni.
      Kartki ze Słowenii nie ma 🙁.
      Ściskam mocno. Buziaki.

      Usuń
    2. Wysłałam ją z Polski po powrocie, bo tam nie było jak, więc ruszę naszą pocztę!

      Usuń
    3. Niedawno prawie po roku doszła jedna i do tej pory jedyna kartka z Jordanii. Myślę, że i tej słoweńskiej widokówce musimy dać trochę czasu 🙂. Miłego dnia.

      Usuń
  12. Kolejny raz pokazałaś przepiękny kawałek slonecznej Hiszpanii. Najważniejsze, że miałaś cudowny, niezapomniany urlop. Wróciłaś zrelaksowana i opalona.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było trochę zbyt leniwie jak dla mnie bo ja najlepiej wypoczywam zwiedzając ale takie spowolnienie też ma czasem swój urok, na krótką metę zwłaszcza :). Bliskość morza doceniałam i wykorzystywałam niemal bez przerwy, do tej pory słyszę szum fal.
      Wysyłam Ci ogrom ciepłych myśli.

      Usuń
  13. Plażowiczka ze mnie też marna :) W takim typowym kurorcie wytrzymam weekend i mnie nosi!
    Piękne zdjęcia!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może weekend też dam radę ale dociągnę do końca ostatkiem sił i może będę bardziej zmęczona niż przed urlopem :)

      Usuń
  14. Też jestem nad oceanem, atlantyckim, w północnej Portugalii, mam do plaży 100 m, plaże lubię wczesnym rankiem i późnym wieczorem i to spacerując a nie leżąc, w dzień myszkuję po okolicach lub siedząc por parasolem, tutaj są takie ładne, białe, szydełkowe....sączę dobrą kawę i patrzę na ludzi, wzdłuż plaż przechodzi ścieżka do Santiago de Compostela , jest co oglądać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale masz teraz cudną codzienność, nie sposób nie zazdrościć :). Pamiętam z którego z Twoich wcześniejszych wpisów tę przyplażową ścieżkę do Santiago. Ciesz się teraźniejszością chociaż jestem pewna, że i tak to robisz, wykorzystuj ciekawie każdy moment dnia, wypoczywaj i podglądaj świat. I koniecznie podziel się z nami spostrzeżeniami. Pięknego pobytu nad oceanem. Uściski.

      Usuń
  15. Ależ tam pięknie. Szczególnie zachwyciłam się tym błękitnym morzem. Coś cudownego. Ja niedawno wróciłam z Włoch (dostałaś może pocztówkę?), teraz mam maraton na uczelni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widokówka jeszcze nie doszła ale z góry dziękuję, będę wypatrywać listonosza 😊. Pięknego weekendu.

      Usuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.