3/06
2019
2019
Koniec świata na Cabo da Roca.
Jednym z punktów naszej majówkowej wycieczki do Portugalii był Cabo da Roca. Poranek i popołudnie spędziliśmy w Obidos a wieczorem spacerowaliśmy już po Lizbonie. Na koniec Europy zajechaliśmy jadąc z Obidos do stolicy.
Nasza spontaniczna wycieczka składała się w zdecydowanej większości ze zwiedzania miast gdzie mogliśmy zachwycać się architekturą, co oczywiście robiliśmy. Niewiele mieliśmy okazji do zachwytów nad portugalską naturą i zabytkami przyrodniczymi a jedną z niewielu ku temu okazji był Cabo da Roca właśnie. Mieliśmy w planach Algarve i te chyba jedne z najbardziej znanych europejskich plaż ale plany pokrzyżowała nam pogoda. I Lizbona, z której żal było wyjeżdżać. Niemniej jednak trasa z Porto do Lizbony i z powrotem zaskoczyła mnie ilością zieleni i praktycznie brakiem palm. Nie wiem czemu ale spodziewałam się krajobrazów zbliżonych do tych znanych mi z Hiszpanii, czyli spalonej słońcem ziemi, gajów oliwnych i palm. Naprawdę byliśmy zaskoczeni tymi połaciami zieleni, soczystej i intensywnej oraz ilością bujnych drzew a widziana po drodze roślinność przypominałą tę środkowoeuropejską.
Na przylądku znajduje się latarnia morska i obelisk z wyrytym napisem "Gdzie ląd się kończy a morze zaczyna".
Przylądek da Roca był miłą przerwą w zwiedzaniu miast i chociaż znaliśmy te spektakularne widoki z internetu, bo przecież miejsce jest znane, to zachwycanie się nimi na żywo było doznaniem wyjątkowym i niezapomnianym. Nie bez znaczenia był fakt, że znajdowałam się na najdalej na zachód wysuniętym punkcie Europy kontynentalnej a ja raczej jestem podatna i "wrażliwa" na takie detale.
Wybrzeże jest skaliste a kamieniste czasami ścieżki wymuszają ostrożność. Niestety widoki odwracają uwagę co jest zrozumiałe bo mało kto patrzy pod nogi mając przed sobą bezkres wody i wynurzające się z niej przy brzegu skały. Ale zalecam ostrożność.
My na Cabo da Roca spędziliśmy może dwie godziny. Teraz wiem, że to mało bo okolica jest piękna a widziane z daleka ścieżki, wydeptane tysiącami stóp, zachęcają do spacerów i są gwarancją fajnie spędzonego dnia. Trochę żałowałam, że nie mamy więcej czasu a na widok wędrowców rozbudzała się we mnie tęsknota za pójściem w ich ślady. Mogliśmy zostać i spędzić na przylądku następny dzień ale miałam świadomość, że odbędzie się to kosztem Lizbony, a na to zdobyć się nie umiałam.
Udało nam się być na dwóch spektakularnych widokowo punktach i niestety tym się muszę zadowolić póki co. Nie myślałam, że to miejsce obfituje w takie trasy spacerowe bo może gdybym to wiedziała, to zaplanowałabym trochę więcej czasu tam. Pamiętając o wypadku sprzed kilku lat, kiedy to polskie młżeństwo spadło ze skał chcąc zrobić sobie selfie, zastanawiałam się nad niebezpieczeństwem wynikającym z takiej wędrówki. Większość trasy wiodącej wzdłuż linii brzegowej znajduje się na wysokich klifach. Nie może być jednak chyba tak niebezpiecznie skoro spacerowiczów było dużo w tym dzieci i rodzice z pociechami w nosidełkach. Po tych ludziach widać było że przyjechali na Cabo da Roca z nastawieniem na trekking, mieli np. odpowiednie obuwie.
Trochę żałowałam, że nie mamy czasu na zejście na widoczną na ostatnich zdjęciach plażę. Co prawda zejście wydawało się strome ale obserwując schodzących nie widziałam żeby mieli jakieś trudności. Poruszali się szybko i sprawnie. Jestem ciekawa jakie widoki rozciągają się z tych znajdujących się na końcu Europy plaż. O kąpieli nie wspominam bo temperatura wody w oceanie przewyższa zdecydowanie moją odporność na zimno a fale umiejętności pływackie. Zdobyłam się na odwagę i weszłam do wody niedaleko Costa Nova i zimno poczułam nawet w szczęce.
Brakowało mi widoków wielkiej wody i jej bezkresu ograniczonego jedynie linią horyzontu. Ostatnio podróżuję raczej po miastach więc byłam spragniona natury w najczystszej postaci. Cabo da Roca to najpiękniejsze krajobrazy tej portugalskiej przygody a świadomość, że byłam na końcu kontynentu to naprawdę fajne doznanie. Stałam na klifie i oprócz nieba i oceanu nie było nic widać a przecież za horyzontem była cała reszta świata.
Niestety będąc w Lizbonie nie zdążyliśmy tutaj dotrzeć, więc z przyjemnością pobyłam u Ciebie i pooglądałam zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Szkoda, że się nie udało bo miejsce naprawdę zjawiskowe.
UsuńKrajobraz jest obłędny, taki jaki ja uwielbiam, o jakim marzę. <3 Dobrze, że napisałaś o ostrożności, bo tam można rzeczywiście tak zachwycić się naturą, że ostrożność pójść może na drugi plan. Wiesz, stęskniłam się za Twoim blogiem, za Tobą. Cudowne zdjęcia, znów zabrałaś mnie w świat marzeń. Takie widoki często mi się marzą. Pozdrawiam najserdeczniej, dużo dobra kochana. :)))
OdpowiedzUsuńTeż się często karmię zdjęciami, wspomnieniami z podróży i planowaniem kolejnych...
UsuńDziękuję za dobre słowo :)
Posyłam Ci moc wiosennych pozdrowień.
To i tak długo tam byliście i fak e masz foteczki :) my byliśmy tam bardzo krótko bo plan był ogromny na ten dzien. Ja planuję Portugalie na przyszły rok i mam nadzieję spędzić tam ciut dłużej :)
OdpowiedzUsuńMy też grafik mieliśmy napięty bo musieliśmy jeszcze dojechać do Lizbony, a chcieliśmy zdążyć przed nocą. Jednak nie chciałam być na Cabo da Roca tylko po to, żeby odhaczyć ten punkt na liście. Od jakiegoś czasu podróżuję spokojniej, nie gnam szaleńczo w dzikim pędzie :)
UsuńCudowne wybrzeze.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Widoki zapadają w pamięć.
UsuńImponujące widoki. Mogłabym tam spędzić cały dzień. Nawet te tłumy by mi nie przeszkadzały :D
OdpowiedzUsuńTłumy były tylko w dwóch najbardziej obleganych punktach. Poza nimi było spokojnie zatem spędzenie tam całego dnia to na pewno fajna opcja.
UsuńWidziałam to miejsce tylko z góry lecąc do Maroka, ale oczywiście to nie to samo. Widoki spektakularne, takie jakie lubię. Ładne zdjęcia! Dzięki za tę podróż. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZ samolotu też na pewno niesamowicie to wyglądało!
UsuńTo aby nie na tym klifie fiknęło polskie małżeństwo jakiś czas temu robiąc sobie selfiki?
OdpowiedzUsuńTak, to tu, nawet wspomniałam o tym we wpisie.
UsuńA faktycznie jest wpis na ten temat. Wybacz. Czasami przewijam w smartfonie szybciej niż mi odświeża stronę i bywa że przegapię zdjęcie lub akapit.
UsuńWybaczone ;)
UsuńPrzepiękne widoki.:)
OdpowiedzUsuńJuż kilka razy chyba pisałam, że Portugalia jest na naszej liście.
Z Polski to dosyć drogie wyjazdy niestety...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Z ciekawości w wolnej chwili poszukam lotów z Polski. Byłam przekonana, że nie może być drogo bo to popularny kierunek wśród Polaków a w Portugalii często spotykałam turystów-rodaków. Pozdrowienia.
UsuńNo, niestety nie... Chyba, że poza sezonem. Ja na razie nie mam z M. takich możliwości.
UsuńAle na emeryturze, jak tylko zdrowie pozwoli, czemu nie :)
Tego z całego serca Wam życzę!
UsuńCabo da Roca jest niesamowite. Zachwycają tamtejsze krajobrazy i klify schodzące do oceanu.
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że pamiętasz ten wypadek gdy polska para spadła z urwiska do oceanu. Jestem ciekawa czy w dalszym ciągu za 2 euro sprzedają (imienny) certyfikat pobytu na Cabo da Roca?
Kiedy straciliśmy wszystkie zdjęcia cieszyliśmy się jak dzieci, że mamy pamiątkę w postaci tego certyfikatu. Teraz mamy chociaż trochę odzyskanych zdjęć a nasz certyfikat leży sobie w sekretarzyku.
Pozdrawiam:)