2/06
2015
2015
Zamek wojskowy La Azohia - Mazarron
Dzisiaj o jakąś sensowną treść będzie trudno bo ja nawet sama dokładnie nie wiem gdzie byłam. Wydaje mi się, że dobrze znam region w którym mieszkam i nawet jeśli są miejsca, gdzie jeszcze nie dotarłam to wiem o ich istnieniu z lokalnej telewizji, z internetu lub ze zdjęć znajomych.
O istnieniu tego zamku nie miałam bladego pojęcia, podobnie jak większość znajomych. Dotarliśmy tam dzięki rodzinie jednego z kolegów, która przyjechała z Litwy na urlop wyposażona w przewodniki i wydruki z internetu. Niesamowite, że potrzeba było znajomych z końca Europy żeby nam pokazali to co mamy tak blisko.
Dopiero po powrocie do domu zaczęłam szukać informacji, aczkolwiek ich ilość i treść nie wzbogacają wiedzy tak jak bym chciała. Wiem tylko tyle, że byliśmy między Mazarron a Cartageną, w miejscowości La Azohia, do której dotarliśmy wąską i krętą drogą prowadzącą wzdłuż wybrzeża. Po drodze nie zauważyłam żadnej tablicy informacyjnej ani znaku mogącego ułatwić dojazd - no ale może byłam za bardzo przejęta widokami.
Byliśmy zgodni co do tego, że zamek - pomimo tego, że kiedyś należał do wojska - jest mało militarny. I gdyby dodać mu trochę kolorytu mógłby być scenerią do bajki Walta Disney'a. Z jednej z wież nieszczęśliwie zakochana księżniczka, uwięziona tam przez ojca, mogłaby się rzucić prosto w morskie fale :). Ciężko mi uwierzyć, że kiedyś przebywali tam wojskowi "twardziele" w mundurach a te kamienne romantyczne mury były scenerią ich służby Królestwu Hiszpanii.
Zamek mógłby być scenerią do bajki a i sama sceneria jest bajkowa. Znajduje się na końcu klifu z trzech stron otoczonego obłędnie błękitną woda sięgającą aż po horyzont, gdzie zlewa się z równie obłędnie niebieskim niebem. Wzdłuż wybrzeża miliony ludzkich stóp wydeptały siatkę ścieżek będących gwarancją udanej wędrówki, z pięknymi widokami w tle.
Zamek jest niewielki i myślę, że wystarczy mniej niż godzina żeby nacieszyć się widokami i porobić zdjęcia. Wewnątrz zamku nie ma praktycznie nic, pomijając puste pomieszczenia ze śladami jego wojskowego przeznaczenia. Z tego co zauważyłam większość spotkanych tam osób prosto z zamku wyruszała w drogę jedną ze ścieżek i to właśnie wędrówka była głównym celem pobytu, a zamek punktem po drodze. Albo startem.
W naszym przypadku zamek też był tylko jednym z punktów. Od niego zaczęliśmy intensywny dzień, który skończył się grillem, grzesznymi ilościami piñacolady oraz przywiezionym z Litwy trunkiem którego degustację zakończyłam po pierwszym toaście. Zdecydowanie bardziej wolę połączenie kokosu z ananasem :).
Często tak bywa, że człowiek nie wie co ma właśnie pod nosem, ale dobrze, że tam dotarłaś, bo zamek jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńCzytając tytuł i widząc kilka pierwszych zdjęć właśnie tak pomyślałem, że... jakoś to mało wojskowo mi wygląda :) No widzisz z jednej strony trochę dziwne, że mieszka się w sumie niedaleko i się nie wie, nie słyszało o takim miejscu, a fajne, że ktoś z innego kraju o takim miejscu wie, nawet jeśli wynalazł to w internecie czy gdziekolwiek indziej. Zameczek całkiem fajny, nawet trochę urokliwie wygląda. Jestem ciekaw jaki to trunek próbowałaś i spasowałaś po I kieliszku ... Trejos Devynerios (Trzy dziewiątki) czy może Starka, albo i jeszcze co innego :)
OdpowiedzUsuńSuktinis to był :)
UsuńAha. Kojarzę, ale nie tak bardzo jak wymienione :)
UsuńAch, jak pięknie! Uwielbiam zamki, zwłaszcza takie surowe, zawsze sobie wyobrażam ich mieszkańców i minione wydarzenia :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaj sie ile zdjec zrobilas,bo przypuszczam,ze sporawo :).Alez Ci zazdroszcze tych kolorow i ciepla...u mnie dzis rano termometr pokazywal 6st. :(.
OdpowiedzUsuńNo dobra, przyznaję - zdjęć mam mnóstwo!
UsuńPrzyznaj sie ile zdjec zrobilas,bo przypuszczam,ze sporawo :).Alez Ci zazdroszcze tych kolorow i ciepla...u mnie dzis rano termometr pokazywal 6st. :(.
OdpowiedzUsuńNiesamowita budowla!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
No, zamek wyjątkowo bajkowy. :) A te kolory. Piękne. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. :)
Bajka... jedyne adekwatne słowo.
OdpowiedzUsuńKokos z ananasem... nipijalny melanż... ;-)
Uwierz mi, że pija(l)ny. I to bardzo :)
Usuńwierze na słowo, ale próbował nie będę - wolę tradycyjne produkty fermentacyjno destylacyjne ;-)
UsuńJa też tradycyjnymi nie pogardzę :)
UsuńPrzy oglądaniu zdjęć miałam takie samo skojarzenie. Jak z bajki.:)
OdpowiedzUsuńBajka i już! Kompletnie brak skojarzeń z wojskiem:) Tak to jest, że czasem nie wiemy co mamy pod nosem:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, militarne skojarzenia w ogóle nie wchodzą w grę.
UsuńZamek pięknie położony, wart odwiedzenia. Czasem trzeba kogoś z końca Europy, żeby się dowiedzieć co się ma pod nosem za atrakcję. U mnie było tak jak pojechałam do Edynburga do znajomych i jak się okazało to ja im pokazywałam co ciekawego można tam zobaczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W sumie to fajnie, że jest jeszcze coś do odkrycia w najbliższej okolicy. Może i ja któregoś dnia na coś ciekawego trafię u siebie ;) Piękne fotografie Mo, pozdrowienia! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, wygląda jak filmowa dekoracja. Ładna dekoracja. Zamkiem jednak jest. Najlepszym dowodem na jego doskonałe umiejscowienie jest ta , w miarę współczesna, bateria i inne "urządzenia" militarne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Twierdzy w takim miejscu jeszcze nie widziałam - wzgórze w połączeniu z wodą - rewelacja! Piękne krajobrazy! :)
OdpowiedzUsuńWygląda jak z bajki!Przyznam, że i mnie zdarza się dopiero po długim czasie odkrywać miejsca, które mam cały czas pod nosem. Ale takie sytuacje akurat bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie kolejny raz. Jak pewnie pamiętasz jestem zamkową maniaczką.
OdpowiedzUsuńPokazałaś nam przepiękną twierdzę. BAJKA!!!!
Pozdrawiam:)*
Ależ piękne miejsce na końcu świata!
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie litewski trunek, cóż to być mogło? :-)
Suktinis
UsuńA to chyba nie próbowałam ;-)
UsuńMy preferujemy Malunininku - zawsze przywozimy mały zapasik. Kieliszek tego w przeddzień kolokwium czy egzaminu Córusia działa szczęśliwie i dbamy, żeby nie zapomnieć o tym rytuale ;-)
Pasuje do Game of Thrones :)
OdpowiedzUsuńCudooowne miejsce. Uwielbiam takie.
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjęcia Mo. My też ostatnio odkrywamy na nowo nasze okolice. I warto...
Pozdrawiam Cię ciepło.
a u Ciebie znów niebiesko i słonecznie
OdpowiedzUsuńzawsze czytam i oglądam, a potem odczuwam - optymizm :) tak ot, po prostu !
pozdrawiam po przerwie :)
Takie podobne twierdze widziałam również we Francji, aż dziw bierze, że właśnie w takich miejscach wojsko miało swoje bazy. Czasami też mi się coś takiego zdarza, tyle, że to ja pokazuje mieszkańcom regionu takie piękne miejsca. Pozdrawiam Mo.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo często odkrywam przed tubylcami piękno regionu w którym żyją, a przecież powinno być odwrotnie :)
UsuńZ pewnością byłaś bardzo zaskoczona jak dowiedziałaś się, że blisko Ciebie jak tak wspaniały zamek i do tego pięknie położony. Tak niestety czasami bywa, że nie wiemy co jest blisko nas i źle się z tym czujemy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ pewnością byłaś bardzo zaskoczona jak dowiedziałaś się, że blisko Ciebie jak tak wspaniały zamek i do tego pięknie położony. Tak niestety czasami bywa, że nie wiemy co jest blisko nas i źle się z tym czujemy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFaktycznie bajkowy klimat. Czasami niepozorne (mniej popularne) miejsca robią znacznie większe wrażenie aniżeli te, o których jest masa artykułów czy przewodników. Ten zamek i otoczenie jest tego znakomitym przykładem. A widok na tę niebieską wodę i jej otoczenie musiał zapierać dech.
OdpowiedzUsuńMiejsce mało znane w regionie pewnie ze względu na swoją militarną historię. Wojsko nie chciało się afiszować ze swoją twierdzą, więc niewiele osób wiedziało o istnieniu tego zamku. Rzeczywiście sceneria bajkowa. Żołnierzom przynajmniej było przytulniej :)
OdpowiedzUsuń