27/08
2014
2014
Colmar - kolorowa rzeczywistość.
Przejeżdżając samochodem przez Francję mam ochotę zatrzymywać się w każdej małej miejscowości, a w co drugiej osiąść na stałe. Szczególnie zachwyca mnie Prowansja i Alzacja - małe, pastelowe domki, kamienice, okna z okiennicami i parapety pełne kwiatów we wszystkich możliwych kolorach. Życie w takich miejscach ma niebywały koloryt chociaż ich mieszkańcy zapewne borykają się ze zwykłymi problemami znanymi nam wszystkim. Ale o ile przyjemniej stawić czoła rzeczywistości kiedy dookoła tak pięknie!
Alzackie Colmar miałam w planach od dnia kiedy całkiem przypadkiem natknęłam się w internecie na zdjęcia z tamtąd. A fakt, że kilkakrotnie przejeżdżałam obok tego miasta całkiem nieświadoma piękna jakie w sobie kryje wywołał u mnie złość wymieszaną z rozgoryczeniem. A takich uczuć nie lubię :). Wiedziałam, że w najbliższej podróży przez Francję przystanek w Colmar jest punktem obowiązkowym - czymś, bez czego dalej nie pojadę :).
Wąskie uliczki, małe kawiarenki, klimatyczne restauracje i sklepy z lokalnym rękodziełem i pamiątkami. Żałuję, że nie miałam tyle czasu, żeby wejść w każdą bramę i zajrzeć w każdy zakamarek, bo takie miejsca kryją w sobie najwięcej magii.
Ilość pięknych i przykuwających uwagę detali powodował u mnie oczopląs a zachwyt wywoływał szybsze bicie serca. Byłam rozdarta między chęcią patrzenia a robieniem zdjęć - bo niestety czasami podczas fotografowania wiele mi umyka. Taki absurd dziwny - niby aparatem utrwalam chwile a i tak mam wrażenie, że oczy i serce pamiętają lepiej.
Całe szczęście, że karuzela nie działała bo byłam w takim dobrym humorze, że miałam ochotę wskoczyć do karocy :)
I pomyśleć, że są ludzie dla których ta zachwycająca architektura jest codziennością...Ja miałam wrażenie, że to był sen i nawet już w samochodzie wyjeżdżając z Colmar miałam wątpliwości czy ta wizyta faktycznie miała miejsce...Na szczęście ten dzień wydarzył się naprawdę. Dowodem są zdjęcia. I myśli zbyt często ulatujące do tamtego pięknego, sierpniowego dnia...Tak się u mnie objawia tęsknota.
Nawet markowe sklepy i sieciówki usytuowane na deptaku są dyskretnie ukryte i nie rzucają się w oczy natrętnymi szyldami i bilboardami. Albo może nie zwracałam na nie uwagi bo zachwycałam się kamienicami i byłam zaprzątnięta bujaniem w obłokach...
Pora obiadowa spowodowała tłumy i zapełniła restauracyjne stoliki. Za to późniejsza siesta zasiała spustoszenie a ciche i spokojne uliczki rozbrzmiewały jedynie echem naszych głosów...
Kogo jak kogo ale Mili zabraknąć nie mogło.
W przyszłości marzy mi się taki Tour de France - może niekoniecznie rowerem ( ale czasami tak ) - po tych wszystkich małych i klimatycznych miasteczkach. Będę niespiesznie piła kawę, zagryzała sery chrupiącą bagietką a wszystko to popijała winem z miejscowych winnic. Pewnie po takim bliższym poznaniu będę miała ochotę zamieszkać w każdej z takich mieścinek, a nie jak teraz w co drugiej, ale co tam! Taki jest właśnie urok marzeń...
Racja, robią bardzo przyjemne wrażenie i wydaje się, że mają taki swój klimacik.
OdpowiedzUsuń...wspaniała architektura, zwłaszcza moje ulubione szachulce :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Za każdym razem jak u Ciebie jestem to nie mam ochoty iść dalej. Zachwycam się każdym zdjęciem z osobna! Pięknie...
OdpowiedzUsuńByłam w tym przecudownym miasteczku, ale sporo lat temu. Dzięki Twoim zdjęciom byłam tam znowu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńurokliwe miasto :)
OdpowiedzUsuńAleż tam uroczo! :) Byłabym chyba tym miasteczkiem tak samo zachwycona jak Ty, oczywiście można rozmarzyć się nad zdjęciami, ale co na żywo to na żywo... Pozazdrościć wizyty :) Wolę takie klimatyczne mieścinki od wielkich miast. Pozdrawiam ciepło Ciebie i Milę :)
OdpowiedzUsuńCudne miejsce! Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby się tam zgubić :)
OdpowiedzUsuńCudownie! Tak... francusko. A Mila jaka szczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńŚliczne miejsce, wcale się nie dziwię, że chciałaś pojechać po obejrzeniu zdjęć - teraz i ja chcę :)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze miejsce. Domki jak z obrazka. Zabudowa szachulcowa od zawsze mi się podoba i nadaje miejscu nieprzeciętnego klimatu.
OdpowiedzUsuńColmar mówisz? Już patrzę, gdzie to na mapie dokładnie:)
OdpowiedzUsuńWow, wow, wow! Jejku, jak ja kocham takie klimaty, widoki! Bardzo chciałabym zamieszkać w takim miejscu, cudownie!
OdpowiedzUsuńCo zajrze na Twojego bloga, to bardziej jestem chora ;-)))) .Do widokow Twojej Hiszpanii powoli sie przyzwyczajam, ale Francje rowniez uwielbiam.Od razu zajrzalam na mapy zobaczyc , gdzie Colmar jest polozony.W przyszlosci wybierajac sie do PL samochodem na pewno do niego zajedziemy.Pozdrawiam.M.
OdpowiedzUsuńA to moja codziennosc;) Kiedy bylismy tu jeszcze tylko na chwile, celebrowalam kazdy dzien:) Teraz , bardzo doceniam to co mam na wyciagniecie reki.
OdpowiedzUsuńA nastepna raza, to Cie napoje, nakarmie, psiule tez:)
Buziaki;)
A to moja codziennosc;) Kiedy bylismy tu jeszcze tylko na chwile, celebrowalam kazdy dzien:) Teraz , bardzo doceniam to co mam na wyciagniecie reki.
OdpowiedzUsuńA nastepna raza, to Cie napoje, nakarmie, psiule tez:)
Buziaki;)
O jak pięknie :) Kocham takie miejsca.
OdpowiedzUsuńBardzo piękne miasto, warte zobaczenia, szkoda tylko, że tak daleko. :)
OdpowiedzUsuńPięknie pokazane miasteczko :-) Mam ochotę wskoczyć w Twoje zdjęcia i spacerować tymi uliczkami :-)
OdpowiedzUsuńTez mam ochote zamieszkac w kazdej napotkanej francuskiej wsi:) Piekny ten Colmar.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi stare dobre czasy, jak mieszkałam tam w okolicach.
OdpowiedzUsuńZachwycam się do dziś :)
O.
Oj i co tu napisać. Baaardzo urokliwe miejsce. Zdjęcia , ach, rozmarzyłam się i trudno będzie mi wrócić do szarej rzeczywistosci... Pozdrawiam Cię weekendowo.
OdpowiedzUsuńPoczułam znajome ukłucie w serduchu. Wiem, że to brzydko, ale strasznie Ci zazdroszczę, że miałaś możliwość choć przez chwilę pobyć w raju na ziemi.
OdpowiedzUsuńPonoć co z oczu to z serca, ale pomyśleć ile takich perełek maleńkich gdzieś czeka na odkrycie...
Chciałam odwiedzić Colmar podczas pobytu w Strasburgu, ale niestety się nie udało. :(
OdpowiedzUsuńAle to niesamowite miejsce, rodem z bajek! :)
Ja to nawet gdzieś mam pocztówkę z Colmaru od wujka ;) Jak zobaczyłam tytuł Twojego posta od razu przypomniały mi sie z widokówki te kamieniczki, kanały, mostki.. Piękne miejsce!
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcie bajka! Cudownie tam! Dziękuję za relację :)
OdpowiedzUsuńGdybyś nie wspomniała, że to Francja, nigdy bym nie zgadła. To miejsce przypomina mi raczej bawarskie klimaty wyrwane wprost z baśni. Aż chciałoby się tam być...
OdpowiedzUsuńUwielbiam taką architekturę! Zgadzam się z Tobą, że we Francji w co drugim miasteczku, albo co drugiej wiosce człek chce zamieszkać na stałe... :)))
OdpowiedzUsuńzdecydowanie po drugiej stronie drogi do absolutu... ;-)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie perełka, a pewnie moja Marzenka to by głupawki z zachwytu dostała.
Widze ze mamy podobne wrazenia z Francji, tez moglabym sie zatrzymywac w kazdym miescie, a w co drugim krzyczalam, ze chce tu zostac na zawsze :) piekne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny klimat, chciałabym zobaczyć na żywo :-)
OdpowiedzUsuńznam Colmar tylko ze zdjęć, też mnie zachwyciło i jest moim "must see" ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam małe francuskie miasteczka! Są cudne, kolorowe, ukwiecone, pachnące chrupiącymi bagietkami i poranną kawą :-) Ach, jak się rozmarzyłam.
OdpowiedzUsuńSamochodowy Tour de France też jest moim marzeniem! Niech no tylko wygram w lotto :-)
Annecy znasz?
Świetne miejsce. Ściana z zamocowanymi krzesłami mnie urzekła. :) I ten mur pruski.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. :)
Alzacja jest niesamowita! We wrześniu spędziliśmy tydzień buszując po winnicach, a mimo to czuję niedosyt. W ogóle Francja chyba nigdy nam się nie znudzi :) Bardzo się cieszę, że w koncu do Ciebie trafiłam - super miejsce totalnie w moich klimatach :-) (ja też bez moich Luśkowych czterech łap żyć nie mogę ;) )
OdpowiedzUsuń