2025
Z wody wszystko widać fajniej! Rejs do Rosendal
Pobyt w Bergen obfitował w mnóstwo fajowych chwil, był też okazją żeby podziwiać okolicę w jeden z najfajniejszych sposobów, wykorzystując fakt, że miasto położone jest nad fiordem. Bliskość wody w naturalny sposób nasuwa na myśl wykorzystanie szlaków wodnych jako dróg transportu a przyjemność wynikająca ze spędzenia kilku godzin na wodzie, oczywiście w przypadku osób nie cierpiących na chorobę morską, wymusza poniekąd zapoznanie się z ofertą firm organizujących rejsy po fiordzie. Już pierwszego dnia wiedziałam, że aby osiągnąć pełnię zachwytu i poziom satysfakcji nie dający nawet krzty niedosytu, wypłynę na fiord więcej niż raz, bardzo szybko też wiedziałam gdzie chcę płynąć. I niby wszystko było jasne i z góry miałyśmy wszystko ustalone a i tak ostatniego dnia przechodząc obok wsiadających na prom ludzi, spontanicznie kupiłyśmy bilety, mając nadzieję, że nie będzie po drodze żadnych przygód ani opóźnień i zdążymy na samolot do domu.
Bo musicie wiedzieć, że chociaż samo Bergen oferuje moc emocji i atrakcji to niebywałą przyjemnością jest również szwendanie się po okolicy czy to na nogach, czy to autobusem, czy promem właśnie. O przyjemności wynikającej z takich rejsów nie muszę Wam chyba nic mówić - lekkie i przyjemne kołysanie, oszałamiające widoki i sprzyjająca pogoda. Nie trzeba ruszać się nawet o krok żeby przemierzać świat i się zachwycać bo fantastyczne widoki pojawiają się same i przewijają jak najpiękniejszy przyrodniczy film. No chyba że jest się mną i biega się od jednej do drugiej strony burty, bo z każdej z tych stron jest najpiękniej - wtedy to podczas takiego rejsu można wyrobić dzienny limit kroków.
Spontaniczność wynikająca z kupienia biletu w ostatniej chwili ma również tę zaletę, że nie miałyśmy czasu żeby biadolić, jak jest drogo i czy nas na to stać, bo w momencie kiedy zdałyśmy sobie sprawę ile nas ta atrakcja kosztowała byłyśmy już tak daleko od brzegu, że nie mogłyśmy się wycofać. No i szczęście jakie odczuwałyśmy płynąc sobie fiordem w siną dal i podziwiając wszystko to co miałyśmy wokół siebie niemal na wyciągnięcie ręki sprawiło, że szybko zapomniałyśmy ile wydałyśmy bo tej frajdy i radości nie dało się przeliczyć na żadną istniejącą na świecie walutę. A po powrocie z tej całodniowej prawie wycieczki byłyśmy przekonane, że trafiła nam się ona prawie za darmo, tak było fajnie! 😃.
Ogrom dzikiego krajobrazu wokół, szczyty gór schowane w szarych chmurach, wciśnięte między te góry wioski i co chwilę na krańcach lądu dom, w którym zamieszkałabym od zaraz. Albo chociaż spędziła kilka dni w towarzystwie wody, przyrody i ciszy, dzieląc wolny czas pomiędzy nie robieniem niczego a robieniem niewiele. Przez caluśki dzień świętowałabym leniwą, spokojną i piękną przyrodniczo codzienność w której najważniejszymi obowiązkami byłoby parzenie herbaty i codzienne spacery po okolicy.
Świat jest oszałamiająco piękny i mam nadzieję, że nikt z Was nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. A przyroda i arcydzieła natury to dla mnie zupełnie inny, najwyższy poziom najpiękniejszych i najumiejętniej mnie definiujących doznań. Kadry, na których jednym zaledwie spojrzeniem mogę objąć góry, wodę, niebo, chmury i zieloną łąkę stworzoną do biegania boso albo do turlania się to są zawsze moi "widokowi" ulubieńcy. Zajmują honorowe miejsce w mojej osobistej zachwytowej loży VIP.
A rejsy mają tę zaletę, że można grzecznie sobie siedzieć, dyndać nogami i oprócz patrzenia nie robić zupełnie nic bo wszystko dzieje się samo. Mnie z ekscytacji taki bezruch przychodzi z dużym trudem i póki co takie ekscesy odkładam sobie na starość 😊.
Mam wrażenie, że z wody podobnie jak z nieba, wszystko widać i lepiej, i wyraźniej, i z szerszej perspektywy. A kiedy świat odbija się w wodzie niczym w lustrze, mnożą się jeszcze te i tak już liczne powody do zachwytu i radości. A do tego rejsu jeszcze wrócę bo był on jedynie drogą do celu.
Fajnego dnia!

Fantastyczna wycieczka, przepiękne widoki! Nie dziwię się Twojej ekscytacji, zwłaszcza że na żywo to wszystko na pewno było jeszcze bardziej oszołamiające :).
OdpowiedzUsuńZdjęcia oddają dużo z tego piękna chociaż wiadomo, że na żywo odczuwa się to wszystko inaczej, intensywniej. Moją największą obawą jest zawsze jakich słów użyć żeby przekazać wszystko to co czułam i jakie emocje mi towarzyszyły. To jest największe wyzwanie 🙂. Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplutko.
UsuńZgadza się, doświadczyłam tego zachwytu w czasie rejsu na Simi, bieganie od burty do burty, by zobaczyć jak najwięcej!
OdpowiedzUsuńZ wody wyraźniej widać ogrom skał i głębokość akwenu!
Fiordy robią jeszcze większe wrażenie, bardziej dzikie i strome!
Mój plan był taki, żeby w jedną stronę stać po prawej a w drugą po lewej stronie ale domyślasz się pewnie co z tego wyszło 😀. A to ładna chmura, a to inne położenie słońca i już wszystko było inaczej... A ja koniecznie musiałam zrobić temu zdjęcie.
UsuńRejsy zawsze bardzo mi odpowiadały,, jako rodzaj poznawania świata od strony wody. Lubiłam tak płynąć przed siebie, nawet, jeśli jak okiem sięgnąć widać było jedynie wodę i niebo, tak oddalać się od lądu, uwalniać od tego co przyziemne, dać się ponieść swobodzie przepływu myśli. A wiatr rozwiewa włosy i nawet starsza pani czuje się jakoś dziwnie młodo, nawet, jeśli wie, że jutro będzie narzekała na łupanie w kościach, bo przewiało :) Norwegia to nadal moje niespełnione marzenie podróżnicze, no ale jak się ma tych marzeń całą setkę to trzeba się pogodzić, że zawsze będzie coś za coś. No chyba, że znajdzie się sponsora i wyruszy w rejs dookoła świata :)
OdpowiedzUsuńMożna też próbować zaoszczędzić, ja np. miałam kiedyś specjalną skarbonkę na Kambodżę 🙂. Poza tym wiem jak działa Norwegia, jak się pojedzie raz to chce się jechać i drugi, i trzeci, i ósmy 🙂
UsuńOj na moje marzenia podróżnicze nie wystarczyłaby jedna skarbonka, musiałyby stać po jednej w każdym rogu każdego pomieszczenia :)
Usuń😀😀😀
UsuńDlatego musisz zrobić tak jak ja i wybrać z tych marzeń największe. Dla mnie przez długi czas była takim właśnie Kambodża 🙂
Jestem kolejnym fanem rejsów i oglądania świata z poziomu wody. To bieganie z burty na burtę też znam, bo przecież nic nie może umknąć jeśli takie są widoki. Z pewnego oddalenia te białe domki na zielonych łąkach wyglądają jak pięknie ułożone klocki lego a tłem są góry i błękitne niebo. Te norweskie krajobrazy są nieziemskie. U nas krajobrazy też ładne, zimowe a dzieci szaleją. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŚniegu to Ci całym sercem zazdroszczę bo u mnie pierwsze podrygi zimy trwały zaledwie jedną noc. Wieczorem nasypało a rano było błoto 😀. Czekam zatem na panią zimę z utęsknieniem.
UsuńSerdeczności.
Uwielbiam Norwegię i każdy jej kąt czekam z utęsknieniem na wiosne i lato na dligoe dni i żeby znowu moc wedrowac znanymi o mle znanymi szlakami 😉 kocham ten kraj bardzo za jego piękno...tak z wody widać o wiele lepiej i to czego nie widać z drogi.. ale zatesknilam za wioana po Twoim wpisie..sciskam mocno i zycze dobrego dnia 😘😘😘😘
OdpowiedzUsuńZaraz będziecie mieć lato, od razu nabierzesz energii 🙂. Ja w tym roku jakoś wyjątkowo łagodnie znoszę jesienne spowolnienie ale pewnie to w dużej mierze wina tego, że nie ciagnie mnie w świat i wygodnie mi tu pod kocem 😝
UsuńMarzy mi się Norwegia, rejs po fiordach i Islandia. Widoki i wrażenia niesamowite! Zarażasz swoją pasją droga Mo.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się też zobaczyć kiedyś wieloryba.
Świat jest po to, by go odkrywać. 😉
Ach, jeszcze tyle pięknych marzeń przed nami! Mam nadzieję, że przychylność losu sprawi, że spełnisz te swoje, czego zyczę Ci z całych sił. Ściskam mocno!
UsuńCześć Moniko, pięknie piszesz a zdjęcia oddają to co w tekście. Cieszę się że potrafisz tak realnie i trafnie odnieść się do otaczającej rzeczywistości bo bardzo miło się to czyta. Uśmiechnąłem się nie raz 😀 Przyjemnej soboty, przesyłam mnóstwo dobrych myśli ☀️
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca mają to do siebie, że łatwo jest wyrazić swoje myśli, które przecież są niczym innym jak szeregiem słów zachwytu. Bardzo dziekuję za dobre słowa dotyczące mojej radosnej twórczości. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńMonia! Z pewnością wiesz, że jestem ogromną fanką wszelakich rejsów czy to po morzach, jeziorach, rzekach. Już samo Bergen potrafi oczarować każdego a gdy można jeszcze skorzystać z takiego rejsu to człowiek wraca z Norwegii naprawdę bardzo szczęśliwy. Monia, kolejny raz oglądam Twoje zdjęcia i nie mogę oderwać oczu od tych cudownych krajobrazów.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię bardzo serdecznie:)
Norwegia to są nieustanne zachwyty a dla miłośników przyrody to prawdziwy raj! Czy to z wody, czy to z autobusu - wszędzie widać cuda.
UsuńGrudniowe serdeczności.
Świetna wycieczka, piękne kadry! Dziękuję że mnie tam na chwilę zabrałaś w ten ponury, jesienny dzień. Uściski ♥️
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie. Odkrywanie świata to niebywała przyjemność, tak samo jak dzielenie się wrażeniami z moją blogową paczką🙂. Pięknego grudnia.
UsuńTobie Monia chyba starość nie grozi, nie przy twoim żywiołowym charakterze. Chyba zawsze będziesz przy obu burtach wyrabiać kilometrówkę. Tego ci w każdym razie życzę. Kończę, bo idę jeszcze co nieco dopakować i jutro o szóstej.... A potem, parę godzin później Cię uściskam:)))
OdpowiedzUsuńHa ha ha, niedługo sama się przekonasz czy ten mój temperament nie jest udawany🙂. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że już za moment pokażę Ci kawałek mojego świata. Jestem przeszczęśliwa że przyjechałaś😍😍😍
UsuńMam mieszane uczucia co do rejsów, bo z jednej strony oglądanie świata od strony wody to atrakcja, a z drugiej czasami choroba morska mnie dopada i kiedy płynie się za długo i za mocno czuć bujanie, przyjemność ustępuje mdłościom... Ale na większych statkach ryzyko jest mniejsze i zazwyczaj podziwianie widoków pozostaje niezakłócone ;)
OdpowiedzUsuńNo jasne, rejsy są super dla kogoś kto dobrze je znosi. Ja znoszę zatem się nimi cieszę, gdybym miała chorobę morską to bym w ogóle nie pływała bo co to za przyjemność😃
UsuńTak, kocham takie widoki, takie miejsca. Dobrze się czyta, tak ładnie oddajesz wdzięczność, radość. Natura to na serio najwybitniejsza artystka. Z samych zdjęć czuć, powiedziałabym, że nawet powietrze, takie czyste. Jakoś tak Twa radość i zdjęcia dają mi do myślenia, ale tego, które chętnie przyjmuję. Pozdrawiam, mam nadzieję, że i grudzień masz pełen radochy. :)
OdpowiedzUsuńNic nie przebije naturalnego piękna naszej planety, żadne fotoshopy ani żadna sztuczna inteligencja. Masz rację, powietrze było czyste I rześkie za sprawą morskiej bryzy. Aż się chciało zachłystywać 😊.
UsuńOgrom grudniowych serdeczności dla Ciebie i Twojej rodzinki.
Hej. Nigdy nie wiem czy to jest na pewno twój ostatni post, bo mi wszystkie się przeglądają po kolei 🤔 wtedy szukam daty ostatnich komentarzy 🤣
OdpowiedzUsuńCzyli zaszalałaś i poleciałaś do Bergen? To piękne wspomnienie. Czarodziejska przyroda potrafi nas zauroczyć do głębi. I w gronie przyjaciół tak miło spędzać przyjemny czas.
Rejsy niestety nie dla mnie, ubolewałam nad tym wcześniej, gdy więcej podróżowałam, a mąż przecież pracował na statku archeologicznym i mógł mnie zabierać. Pływałam z nim, ale na krótkich trasach👍 ale w sezonie zimowym, gdy statek był zacumowany na Malcie to to mieszkaliśmy nawet tygodniami 👍 uwielbiam mariny.
Ten najnowszy post wyświetla się jako pierwszy a przynajmniej powinien 😊. Co tu ukrywać, morskie dolegliwości w ogóle mi do takiej szalonej podróżniczki nie pasują bo byłam pewna, że takiego wulkanu energii nie zatrzyma nic. A jednak zatrzymają fale 😉. Tak czy siak nieustannie mnie zadziwia jak ciekawe miałaś życie i ile fajnych przygód przeżyłaś.
UsuńŚciskam Cię serdecznie i życzę pięknych dni.
Najbardziej zapadła mi w pamięć ta myśl o „leniwym nicnierobieniu”, o miejscu, gdzie jedyne obowiązki to herbata i spacery. To takie proste, a jednocześnie pokazuje, że naprawdę wiesz, czego potrzebujesz, żeby odetchnąć. Mało kto potrafi to tak precyzyjnie uchwycić.
OdpowiedzUsuńTwój opis nie jest turystyczną laurką — jest szczery, osobisty i właśnie dlatego działa. I zostawia ten przyjemny niedosyt, że człowiek sam chciałby się znaleźć na tej burcie, biegać z jednej strony na drugą i też zapomnieć o cenie biletu.