20/09
2013
2013
Mojacar i nuda :)
Nie jestem fanką rutyny i wiedzą o tym wszyscy, którzy mnie znają. Fajnie, jak pewne rzeczy i sprawy toczą się swoim niezmiennym torem i są uporządkowane - wtedy jakoś tak na duszy bezpieczniej i spokojniej. Niemniej jednak bardzo często najzwyczajniej w świecie rutyna kojarzy mi się z nudą - a tej mówię zdecydowane NIE - i to zarówno w życiu, jak i w podróżowaniu. Staram się nie spędzać wakacji w tych samych miejscach, chociaż czasami los decyduje za mnie i po raz kolejny "ląduję" w Barcelonie lub w Londynie. Zawsze staram się z tych okazji korzystać bo:
1) niewykorzystane okazje pałają rządzą zemsty - nie raz i nie dwa się o tym przekonałam :)
2) jest mnóstwo osób, które chciałyby chociaż raz w życiu spojrzeć na panoramę Barcelony z kolorowej ławki w Parku Guell albo o five o'clock wypić earl grey'a z widokiem na London Eye - ja miałam kilka takich okazji i z każdej starałam się skorzystać mając na uwadze fakt, że może już więcej takowa się nie powtórzy.
Jest jednak coś, co zawsze przykuwa moją uwagę, a mianowicie "białe miasteczka".
Na przełamanie bieli...
W basenie Morza Śródziemnego takich mnóstwo. Niby wszystkie takie same - białe domki, wąskie uliczki a kolorytu dodają kolorowe drzwi, okiennice i kwiaty. To jednak zawsze po zaszyciu się w ulicznym labiryncie uda się znaleźć coś, czego w innych białych miasteczkach nie było.
Słyszę ciszę...
Tego dnia zajechaliśmy do Mojacar bo było "po drodze". Celem naszego wyjazdu była plaża nudystów ( a co! ), ale gdy tylko na tle gór zamajaczyły białe zabudowania zapadła szybka decyzja - jedziemy tam na chwilę na rekonesans.
Poniżej Urząd, tzn. Urzędzik Miasta. Nawet biurokracja wydaje się przyjazna :)
Nawet droga pod górkę jest przyjemnością, kiedy po bokach białe domki a nad głową błękit.
Atmosfera w takim miasteczku jest senna i błoga. Nie mam tu na myśli takich, w których jest tłoczno od turystów. Bo najbardziej uwielbiam te mniejsze, trochę jakby pominięte na turystycznych mapach, gdzie mieszkańcy siedzą przed domem i chętnie się wdadzą w pogawędkę, gdzie można pomóc w bieleniu ścian ( to o mnie, to o mnie!) i gdzie mam wrażenie, że ludzie wiodą życie spokojne i bezproblemowe - co od razu nasuwa mi na myśl, żeby tam zostać na zawsze...
A wracając jeszcze do wracania :)...nie powiem, że nie byłoby mi miło wracać do pewnych miejsc tak często jak bym chciała. Jednak zawsze wtedy gdy ogarnie mnie taka chęć i tęsknota spoglądam sobie na mapę świata i na listę miejsc, gdzie chciałabym dotrzeć (do której zdecydowanie więcej dopisuję, niż odhaczam ) - a wtedy chęć powrotu przegrywa z chęcią postawienia stóp tam, gdzie mnie jeszcze nie było.
Na plażę nudystów też dotarliśmy - ale z przyczyn oczywistych fotograficznej relacji nie będzie :). Napiszę tylko, że było cudnie. Zwłaszcza w wodzie!
jakie ładne te budynki:D
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia! Dla mnie takie białe domy, w takim stylu, to coś kompletnie nowego i egzotycznego, cieszę się, że zabrałaś mnie dzięki zdjęciom na taką wyprawę.
OdpowiedzUsuńI uśmiechnęłam się radośnie do ostatniego zdania o plaży nudystów i fotografiach ;)
Wspaniała ta biel, pomijam kwestie słońca. Tam musi być ciekawie, bo biel wszystko uwidacznia.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie w Polsce społeczności, która zdecydowałaby się zgodnie na jeden kolor,,
Te "białe miasteczka" wyglądają tak przyjemnie i estetycznie... Sama mogłabym w takim mieszkać :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCzasem wydaje się, że wszystkie te miasteczka są jednakowe, ale każde z nich ma niepowtarzalny urok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
mi się bardzo podoba taki klimacik. Te domeczki są urocze i wszystko takie czyste, schludne :) w połączeni z kwiatami. mega
OdpowiedzUsuńUwielbiam te białe domki, z kolorowymi oknami i drzwiami, oraz kwiatami dookoła. Lubię do tego stopnia, że swoje drzwi również pokoloruję. ^^
OdpowiedzUsuńTakie białe miasteczka maja wspaniały klimat! A wizyta na plaży niech pozostanie Twoją słodka tajemnicą ;)
OdpowiedzUsuńrozmarzyłam się! :)
OdpowiedzUsuńOooo, jak ja się uroczo "nudziłam" w Mojacar :) Nawet mam identyczne zdjęcie tych jasno fioletowych drzwi :) Ale na plażę nudystów nie dotarłam,heh :)
OdpowiedzUsuńLubię takie miejsca! Biel jest wspaniała - a t doniczki zawieszone - cudo!
OdpowiedzUsuńTakie białe miasteczka kojarzą mi się z latem i słońcem. Śliczne zdjęcia. Myślę, że oddają rzeczywistość. A co do tych powrotów, o których wspomniałaś... Też mam wiele takich miejsc, gdzie chciałabym pojechać jeszcze raz, ale z doświadczenia wiem, że za drugim razem to już nie jest to samo. Magia pryska. Dlatego wolę się powstrzymać i zobaczyć coś nowego. A wspomnienia i tak zostają na zawsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tam i z powrotem
Cudnie!!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u nas nie ma takiego klimatu i wszyscy nie mają takich białych domków... A może to ja powinnam się przeprowadzić? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O tak, takie miasteczka nigdy się nie nudzą! ;) Niby nic tam nie ma... ale spaceruje się inaczej... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
P.S. Wiesz, że ja też się uśmiecham na wspomnienie pewnych scen z "Milerów"? ;D Moim zdanie to oznacza, że warto było! :)
Też lubię spokojne miasteczka! Pociągają mnie nowe miejsca, ale są takie do których po prostu muszę wracać... :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
marta
Uwielbiam białe miasteczka, mam wrażenie, że to miejsca gdzie mieszkają Anioły.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia zawsze zachwycają.
Serdecznie pozdrawiam:)
Biel i błękit to chyba najbardziej optymistycznie nastawiające do świata połączenie kolorów. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa w komentarzu, bardzo, bardzo :*
Lubię jak wyłapujesz te detale! Uwielbiam patrzeć na Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńależ tu pięknie.
OdpowiedzUsuńZawsze mi sie podobaly takie bielone sciany w srodziemnomorskich budynkach. Az mi sie zachcialo tam teraz pojechac, polenic sie. A tej kapieli w cieplej wodzie zazdraszczam :)
OdpowiedzUsuńPiękne te miasteczka. O tej porze roku i takiej aurze w Polsce, to marzy mi się ucieczka w hiszpańskie rejony :)
OdpowiedzUsuńA co do Rumunii, to każdy, kto wraca z tamtych okolic jest bardzo zadowolony!
Owszem, na cyganów trzeba uważać, bo jest ich tam dużo, podobnie jak w Słowacji. Ale też nie wszędzie. Przy granicy najwięcej.
A uprzedzenia i opinie trzeba samemu zweryfikować i przekonać się na własnej skórze, że większość nie jest prawdą :)
Pozdrawiam :)
Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTeż nienawidzę rutyny i nawet Ci powiem, że spokoju także nie lubię. Chaos sprawia, że czuję, że żyję.
Co za cudowne miejsca!:)
OdpowiedzUsuńTy to jednak potrafisz zlapac ciekawe detale i niby banalne ale niebanalne widoczki:)
Pozdrawiam Cie sloneczne!:)
Ja dopiero we Włoszech poznałam smak prawdziwego lenistwa;) Kiedy można się snuć od kawiarni do kawiarni, leżeć pod oliwką na hamaku, wiosną zbierać bietole na łące, a zimowym wieczorem zaszyć się w kące pizzerii i zajadać się pizzą polaną oliwą z oliwek...I to jest jedyna rutyna, której mogę oddawać się bez żalu.
OdpowiedzUsuńMogłabym chodzić godzinami tymi uliczkami :) wyglądają uroczo
OdpowiedzUsuńTak, też lubię biały kolor na ścianach w połączeniu z czerwonymi pelargoniami, wytwarza się wtedy taki błogi spokój w mieście i w głowie,. wyłapujemy podobne kadry;)
OdpowiedzUsuńBudynki są ładne, a i owszem, ale te wąskie uliczki! Na wakacjach zawsze uwielbiałam spacerować takimi ścieżkami.
OdpowiedzUsuńBiałe miasteczka zawsze skłaniają mnie do odwiedzenia. W Grecji tego pełno, a i tak każde wydaje mi się wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńMy w przyszłym roku kierujemy się na Santorini, z powodów, które znasz:)
OdpowiedzUsuńBiel na ulicach ogromnie mnie fascynuje, choć to chyba nie_trafione określenie. Uwielbiam biel tak w ogóle. Choć nie analizowałam jeszcze szczegółowo, dlaczego tak mam:)
Fantastyczny klimat na Twoich zdjęciach. Trzeba tylko zapomnieć o najbliższym otoczeniu i można spacerować do woli!
pozdrawiam !!!
Ślicznie. Słonecznie i wakacyjnie. Chcę tam być:)
OdpowiedzUsuńjest pięknie !!!!
OdpowiedzUsuńKlimatycznie prezentują się białe zakątki:) Ja także raczej obstawiam nowe miejsca. Moim motywem są koszta podróży: jest tak dużo miejsc, których nie widziałam, że z żalem zainwestowałabym w coś co miałam okazję zobaczyć i zwiedzić, no chyba, że wyprawa taka miałaby być poszerzona o nowe atrakcje:) Może zmienię zdanie jak jakieś miejsce niesamowicie mnie zauroczy;) Londynu niestety nie odwiedziłam choć bardzo bym chciała:)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńKażdy wyjazd inne miejsce, też tak myślę i staram się robić. Białe domy i do tego niebieskie okiennice ( chociaż nie koniecznie) to cudowny widok. Widoki z miasteczka, które pokazałaś są urocze :)
OdpowiedzUsuńBiel pasuje do kamienia stąd pewnie ta wszechobecna biel w kulturze śródziemnomorskiej. No i biel odbija słońce, zmniejsza upał, chłodzi i sprawia wrażenie czystości.
OdpowiedzUsuńSię powtarzam: biały kamienny domek nad wielką wodą - to nadal moje marzenie