Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


1/08
2025

O tym, jak było w Norwegii po raz trzeci

 Jakkolwiek niewiarygodnie to brzmi, a muszę przyznać, że najbardziej niewiarygodnie brzmi to dla mnie samej, kilka dni temu wróciłam z Norwegii. Na uwagę zasługuje fakt, że był to mój trzeci norweski urlop w ciągu roku z kawałkiem a decyzję o wyjeździe do Bergen podjęłam niemal spontanicznie, ulegając namowom koleżanki. Do wyruszenia w podróż i do jedzenia nie trzeba dwa razy mnie namawiać, nie inaczej było i tym razem.



 Mam ogromną przyjemność przedstawić Wam skandynawskiego ulubieńca bo fakty są takie, że minione kilka dni spędziłam w najpiękniejszym skandynawskim mieście, w jakim byłam kiedykolwiek. Z Bergen nie mają szans żadne Sztokholmy, Osla ani Kopenhagi, w porównaniu z nim słabo wypada również wiele nie skandynawskich miast i miasteczek. 


 Wiem, że jeśli chodzi o podróże, ( aczkolwiek o zwykłe życie też ) z reguły wszystko mi się podoba, drobiazgi ekscytują i urastają do rzeczy wielkich i mało spraw jest w stanie wytrącić mnie z równowagi. Nie inaczej było w Bergen, gdzie podobało, ba!, przezachwyciło mnie wszystko. Miasto jest piękne, szalenie klimatyczne, cudnie położone i jakby tego było mało to miejskim autobusem można dotrzeć do miejsc, o jakich mi się nie śniło.


 Jeden dzień spędziłyśmy na końcu świata, spacerując po jednej z jego krawędzi. I niech to nawet zabrzmi niewiarygodnie, co mi tam. W tamtym momencie miałam wrażenie, że dzieje się coś niezwykłego. Dodająca szczyptę tajemniczości pogoda, koniec świata i bezkres otaczającej nas wody. Lubię pobyty w miejcach, gdzie patrzę na horyzont z miejsca, w którym nie mogę pójść nawet o krok dalej.




 Kiedy już po kupieniu biletów i znalezieniu noclegu sprawdziłyśmy pogodę, miałyśmy ochotę rzęsiście zapłakać; równie rzęsiście jak według prognoz miał padać deszcz podczas CAŁEGO naszego pobytu w Bergen. Jeszcze na dzień przed wylotem prognozy zapowiadały aurę taką, że jako pierwsze spakowałam przeciwdeszczową kurtkę i buty. Moją wiarę w to, że gwałtownie zmienią się prognozy, podkopywała również jakże optymistyczna wiedza o tym, że w Bergen pada przez ponad dwieście dni w roku. Zatem jako trzecią rzecz spakowałam najgrubszą czekającą na przeczytanie książkę.


 I jeśli spodziewaliście się, że teraz nastąpi część dotycząca psioczenia na pogodę to cóż, muszę Was rozczarować, aczkolwiek o pogodzie będzie ale w samych superlatywach! Przez cały nasz pobyt w Bergen, czyli przez pięć dni, było ciepło i słonecznie, momentami upalnie. Życie uratował mi fakt, że w ostatniej chwili wrzuciłam do plecaka kilka koszulek z krótkim rękawem, lekkie spodnie i okulary przeciwsłoneczne. Kurtkę przeciwdeszczową założyłam dwa razy podczas rejsu po fiordach bo bardzo wiało a kurtka miała kaptur. Jako ochronę przed deszczem tej kurtki nie założyłam ani razu. Przez cały, calusieńki pobyt towarzyszyło nam słońce a padało tylko raz, w nocy, o czym zorientowałyśmy się rano widząc kałuże na ulicach.



 To był wspaniały wyjazd, Norwegia zachwyciła mnie po raz kolejny i mam nadzieję ( zaryzukuję nawet stwierdzenie, że pewność ), że nie ostatni. Bergen dostarczyło mi mnóstwa powodów do zachwytów, spacerując najstarszymi uliczkami miałam wrażenie podróżowania w czasie, dwa razy popłynęłyśmy w rejs a raz udałyśmy się autobusem w nieznane. Ta przygoda zakończyła się tak, że objechałyśmy jedną z wysp autobusem, w którym byłyśmy jedynymi pasażerkami, a wyglądający jak wiking kierowca okazał się chętnym do rozmowy przewodnikiem. Usiadłyśmy koło niego a on opowiadał nam o tym co mijamy. Opiszę niebawem ten dzień bo był niezwykły i otulający serce gamą najpiękniejszych uczuć. Nie mogę o nim zapomnieć bo przypomniał mi, jak fajnie można spędzić czas z kimś poznanym przypadkowo ( nawet jeśli jest to tylko kierowca miejskiego autobusu ) i że to takie momenty w dużej mierze uświadamiają mi, że świat jest pełen dobrych i pięknych ludzi. I że kiedy na bezludziu zatrzymuje się autobus, jadący w przeciwnym kierunku niż chcemy my, to trzeba wsiadać😀. Bo czasem to co nie po drodze wskaże nam najlepszą i najciekawszą drogę, chociaż niekoniecznie najkrótszą 😊.



 Dla takich chwil i takich podróży warto żyć a nawet wydać przeznaczone na coś innego oszczędności 🙈. Cieszę się, że mój podróżniczy kryzys jest już wspomnieniem chociaż teraz obawiam się, że wpadłam ze skrajności w skrajność i nie mogę przestać planować i marzyć o miejscach, w których chciałabym być, najlepiej w najbliższym czasie. Budzenie się w mieszkaniu z widokiem na fiord, ze świadomością, że z calutkim okrąglutkim dniem mogę zrobić cokolwiek będę chciała, nawet jeśli tym czymś będę spacery w tę i z powrotem, jest naprawdę bardzo ożywcze i sprawia, że kocha się tę codzienność jeszcze mocniej. I bardziej się ją docenia. Każda kolejna podróż, która przecież zawsze jest wyjątkowa, utwierdza mnie w przekonaniu, że trzeba robić wszystko aby spełniać marzenia, nawet jeśli wiąże się to z zakasaniem rękawów i wyrzeczeniami. Czasem, żeby spełnić najmniejsze z marzeń trzeba zrobić trzy kroki w tył albo nawet się zatrzymać, aby znów ruszyć w dobrym kierunku. Ja wiosną w tym moim spełnianiu marzeń zatrzymałam się na moment ale teraz radośnie mogę już oznajmić, że odzyskuję formę.

Przesyłam Wam ogrom serdeczności i dobrych życzeń. Dbajcie o siebie i cieszcie się codziennością. Uściski.



Komentarze

  1. W takim razie - Bergen, ale czy emeryta na taki wyjazd stać?
    Nie martw się takim uzależnieniem, to chyba jedno z najlepszych, poza czytaniem książek :-)
    W takiej lokalizacji nawet nie wypada psioczyć na pogodę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nawet emeryta stać, wszystko to kwestia dobrej organizacji. Można znaleźć tanie loty, niedrogi nocleg i niekoniecznie wszystkie posiłki jadać w restauracjach. Ja sama w restauracjach jadałam najczęściej obiady albo kolacje, na wycieczki albo rejsy zabierałam prowiant i herbatę, śniadanie też zawsze w domu. Wydałam trochę na słodkości i kawę na zimno, którą bardzo lubię ale to już były raczej moje kaprysy a nie rzeczy bez których nie mogłabym się obejść. Jestem pewna, że da się zwiedzić Bergen tanim kosztem, nie tracąc nic z jego uroku ani z atrakcji, które oferuje. Miasto spokojnie da się obejść pieszo, my miałyśmy do centrum 40 min. a i tak chodziłyśmy pieszo żeby przyoszczędzić prawie 4,50 euro na bilecie. W dwie strony to już 9 euro a te pieniądze można przecież wydać w fajniejszy sposób. No i ruch to zdrowie 🙂

      Usuń
  2. Kolejna Twoja wspaniała podróż... cudownie! Opisałaś to tak plastycznie i z takim entuzjazmem, że miałam wrażenie, jakbym sama tam była. Przyznaję Ci rację, że dla podróży można zrezygnować z wielu rzeczy... żałuję tylko, że sama tak późno doszłam do tego wniosku. Ale już wiem, że na ile moje zdrowie i samozaparcie mi pozwoli, to też będę latać, gdzie tylko dusza zapragnie :)
    Cudowne kadry z przepięknego rejonu... rzeczywiście warto było odwiedzić to miejsce. I cieszę się, że nawet pogoda było Twoim sprzymierzeńcem. Ciekawa jestem, co już tam knujesz nowego??? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno odkryć jakąś pasję niż nie odkryć jej w ogóle. Może i masz w zwiedzaniu świata pewne zaległości ale równocześnie wielki głód, żeby to nadrobić. A wiesz co mam ją? Pewność, że jeśli chodzi o podróże to jeszcze nieraz nas zaskoczysz! Z całych sił Ci kibicuję i mam nadzieję, że to wiesz. Fajnego sierpnia Iwonka, buziaki.

      Usuń
  3. Cudowne widoki i wspomnienia. Super też, że pogoda Wam dopisała i mogliście korzystać z uroków tego pięknego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, pogodę miałyśmy wspaniałą. Jeśli chodzi o Norwegię to jeszcze nie doświadczyłam chłodu zimnej północy 😃. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Byłam tylko raz w Norwegii i zapałałam do niej prawdziwą miłością, więc rozumiem Twój zachwyt i zazdroszczę tego trzeciego razu, widzę że Twój entuzjazm podróżniczy ma się dobrze i niech tak trwa.
    Norwegia jest droga ale trzeba posilać się własnym sumptem, tak też robiliśmy, też tylko czasem pozwalaliśmy sobie na kawę w ładnych miejscach i tyle. Dzieli nas duża różnica wieku ale bardzo podobnie myślimy i cieszymy się światem...ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam nastolatką na utrzymaniu rzecz jasna rodziców i już pojawiała się we mnie chęć poznawania świata, obiecałam sobie, że zrobię wszystko żeby zobaczyć tego świata jak najwięcej. Byłam skłonna spać gdziekolwiek i czymkolwiek podróżować byle tylko podróżować. Moja sytuacja i życiowa i ekonomiczna zmieniła się od tamtego czasu ale nie zmienił światopogląd. Gdzie się da ograniczam koszty, nie zatrzymuję się w hotelach a zamiast tego wolę mieć samodzielną kwaterę z dostępem do kuchni bo to zawsze pozwala przygotować posiłek samodzielnie. Oczywiście chodzę do restauracji, kupuję sobie pamiątki albo spełniam niektóre zachcianki ale wydawanie pieniędzy na luksusowe hotele, w których przecież tylko będę spać jest dla mnie wyrzucaniem pieniędzy. Nie ekscytuje mnie dostęp do basenu, sauny albo spa bo i tak z tego nie skorzystam bo mi będzie szkoda czasu 😃. To co zaoszczędzę na noclegu wolę przeznaczyć na kolejny lot albo jakieś atrakcje już na miejscu. Nie szastam pieniędzmi ale i nie żałuję sobie czegoś na co mam ochotę. Jednocześnie jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego byle tylko ruszyć w świat. Gdyby moją jedyną możliwością zwiedzania świata było żywienie się własnym prowiantem i sypianie w najtańszych kwaterach ( chociaż te moje najczęściej właśnie takie są 😃 ), byle były czyste i miały niezależną łazienkę, to i tak bym podróżowała. Uważam, że naprawdę da się podróżować ograniczając koszty. Teraz w Norwegii popłynęłyśmy w dwa rejsy, każdy kosztował 70 euro co nie ukrywajmy jest sporym wydatkiem. Ale miałyśmy ze sobą prowiant i herbatę na cały dzień i rejsu, i zwiedzania miasteczka, co sprawiło że przez cały dzień nie wydałyśmy nic na jedzenie.
      Ściskam Cię mocno!

      Usuń
  5. Norwegia ciągle jest u mnie na liście kierunków niezdobytych. Ale podglądam twoje wpisy i myślę, że jestem coraz bliżej realizacji wycieczki na północ. Dziękuje za to, że dzielisz się wrażeniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci wyjazd do Norwegii z całego serca i życzę realizacji planów dotyczących wyjazdu tam. Ktoś kto kocha przyrodę i naturę, również w jej dzikim wydaniu, wróci z Norwegii przezachwycony i od razu będzie planował powrót tam. Widzę to po sobie.
      Uściski.

      Usuń
  6. Dzięki swojemu niezwykłemu położeniu i ukształtowaniu geograficznemu Norwegia zachwyca na każdym kroku. Prym tu wiodą niezwykłe krajobrazy, ale i architektura jest wspaniała, co widać na załączonych obrazkach. Widać to u Ciebie i u Ani na blogu. Chętnie bym to zobaczyła na własne oczy. Nawet mam w planach, ale kto wie? Cieszę się, że miałaś super pogodę, bo zawsze przyjemniej się wtedy zwiedza.
    Dalszego optymizmu życiowego ci życzę Monia i serdecznie pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Norwegia to przede wszystkim piękno natury, która zachwyca na każdym kroku. Miasta i miasteczka schodzą w Norwegii na drugi plan ale muszę przyznać, że Bergen się wyróżnia. Obawiam się, że w całej Norwegii ciężko o drugie mu podobne.
      Buziaki Uleńka, udanego weekendu.

      Usuń
  7. Przed chwilą wpadłam w jakiegoś doła i weszłam na Twojego bloga i od razu humor mi się poprawił. Jak tam jest pięknie! Zazdroszczę Ci tego szczęścia do pogody. U mnie deszcz i chłód w podróży to standard. Już się nie mogę doczekać relacji z wycieczki autobusem!!!
    Ściskam
    I dziękuję za poprawienie humoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też pogoda sprawiła wielką niespodziankę bo zgodnie z tym co pokazywały prognozy, miało codziennie padać. Pewnie z łatwością możesz sobie wyobrazić jakie było moje nastawienie, tym bardziej że ja nie jestem zbyt wielką fanką muzeów. Może faktycznie mam szczęście do pogody, a już na pewno do pogody w Norwegii, bo jak już wspomniałam we wpisie przez cały czas świeciło słońce. Jeśli nadal masz gorszy humor to pisz do mnie na priv, jakoś temu zaradzimy. Uściski.

      Usuń
  8. Już nie raz pisałem, że Twój entuzjazm jest zaraźliwy a Norwegia piękna. Lata lecą, jestem coraz starszy a apetyt na podróżowanie nie maleje. W czasach mojej młodości podróżowało się autostopem z namiotem i własnym prowiantem. Te lata ciułania każdego grosza powodują, że staramy się zawsze zwiedzać w sposób ekonomiczny ale czasem pozwalamy sobie na kawę z widokiem lub inną zachciankę. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czasem bywam rozrzutna, lubię pójść na kawę w jakimś fajnym miejscu, popłynąć w rejs, wjechać gdzieś wyciągiem itp., nie żałuję sobie na zachcianki ale z reguły są to takie, które na długo zapamiętam. Nie przywiązuję za to zbyt dużej wagi do noclegu, najczęściej wynajmujemy prywatne kwatery, w miarę blisko centrum. Nie ekscytuje mnie ilość gwiazdek przy nazwie hotelu 😀.
      Dziękuję za dobre słowa odnośnie mojego entuzjazmu, to miłe.
      Serdeczne pozdrowienia.

      Usuń
  9. Najwyraźniej Norwegia Cię lubi
    i dostarcza samych pozytywnych wrażeń. To dla Ciebie specjalnie świeci tam słońce i przestaje padać deszcz. Uśmiecham się do Twojej notatki na temat Bergen i do pięknych zdjęć. Czuję czar tej krainy, gdzie nawet kierowca autobusu wygląda jak Wiking i pokazuje turystkom to, co warte jest zobaczenia. Proszę o dalsze opowieści.😉😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie Norwegia mnie lubi, z wzajemnością. Myślę jednak, że wie jakim uczuciem ją darzę i odwdzięcza się tym samym. Moja koleżanka, z którą byłam w Bergen zapowiedziała mi, że przynosi pecha do pogody, a jednak i tak wygrałam ja i moje przyciąganie słońca. Ta wycieczka autobusem to była niezapomniana przygoda chociaż przez większość trasy jechałyśmy w innym kierunku. A może właśnie przez to 😀.
      Udanych pierwszych dni sierpnia.

      Usuń
  10. Tak twój entuzjazm zaraża, jak pisze Wiesiu. Już zastanawiam się, nie czy, tylko kiedy się wybrać. Bergan już kiedyś rozpracowywałam. Bilety lotnicze były niedrogie, noclegi też dało się przeżyć, tylko wówczas coś stanęło na przeszkodzie, chyba brak urlopu. No a teraz na ten brak nie mogę narzekać. Może przyszłe lato. Jako że nie lubię upału i gorąca na lato dobra będzie północ, choć ostatnie lata lato spędzam raczej u siebie, tak przerwa w podróżowaniu, aby zatęsknić. I przyznaję, że już mnie korci, już mi zaczyna brakować wyjazdów, już przeglądam loty i noclegi i wymyślam nowe cele. Fantastycznie, że udaje ci się realizować swoje marzenia. Trzymaj tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to Bergen było naprawdę spontaniczne chociaż czasem sobie myślałam, że muszę kiedyś się wybrać. Zatem dlaczego nie teraz? Podczas mojego pobytu w Bergen było cieplej niż w Polsce, o chłodzie północy póki co nie miałam okazji się przekonać 🙂.
      Miłego planowania kolejnych podróży i fajnego początku sierpnia. Pozdrowienia.

      Usuń
  11. Śliczne kadry - i te, których bohaterką jest natura, i te miejskie.
    Ciekawi mnie Twój dzień z autobusem, takie niespodziewane atrakcje i spontaniczne decyzje często zostawiają najlepsze wspomnienia.
    Znajomy opowiadał o wyjeździe kamperem do Norwegii i również był zachwycony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tej wycieczki autobusem nie zapomnę nigdy, takie przygody lubię. Zdecydowanie bardziej wolę przyrodę i naturę chociaż jeśli chodzi o Bergen, to zapewnia i zwiedzanie, i obcowanie z pięknem natury. Pewnie dlatego tak mnie zachwyciło.

      Usuń
  12. Każdy kto był w Norwegii wraca zauroczony pięknym natury i przyrody. Co do tego nie ma wątpliwości. Ja też kiedyś miałam lecieć do Bergen, bo tam są bardzo tanie loty w niektórych miesiącach. Ale chyba nie miałam kogo namówić, że nie pojechałam. Teraz trudno mi znaleźć koleżankę, z którą bym zgadzała się w podróży. Na wycieczki też próbowałam jeździć, to denerwowały mnie obowiązkowe zbiórki. Teraz, gdy tak myślę, to najchętniej z wnuczką mi się jeździ, gdy na przykład wcześniej mąż zarezerwuje jakiś hotel. A ja lubię teraz dobre hotele, bo po zwiedzaniu, to chce się odpocząć. Cieszę się ,że nie muszę szaleć już z tym podróżowaniem. Warto wcześniej spełniać marzenia, bo potem może się już nie chcieć 🤣
    Robisz piękne pocztówkowe zdjęcia.
    Miłego tygodnia. Ja nadal rodzinnie chociaż już w okrojonym gronie.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym spełnianiem marzeń to raczej zależy od tego jakie ktoś ma możliwości. Za młodu może i bardziej się chce ale trzeba pracować więc niekoniecznie ma się wystarczającą ilość wolnego czasu. Poza tym trzeba myśleć o zaspokojeniu podstawowych potrzeb. Znam dużo osób, które właśnie na emeryturze złapały podróżniczego bakcyla i teraz nic nie jest w stanie ich zatrzymać. Jak dożyję do emerytury to chcę być taka jak one 🙂. Weekend był u mnie deszczowy ale dzisiaj wyszło słońce. Jupiiiii.

      Usuń
    2. Najczesciej podróżowałam między 37. a 57. rokiem życia, gdy miałam najwięcej pieniędzy. Wcześniej to może dwa razy na rok, gdzieś za granicę, czasami nawet daleko. A ponieważ pracuje na swoim, to jeździłam kiedy chciałam. Podróżowanie to również ciekawe wyjazdy w kraju. Mamy piękne miejsca i hotele. Potem pojawiły się wnuczęta, najpierw
      śluby córek, czy ich związki, rozwody, ich nowe mieszkania, pracę, domy. Ojciec dwóch moich córek nie żyje. Mój obecny mąż, Gospodarz jak go nazywam, to obcokrajowiec żyje swoim życiem.Miałam wyrzuty sumienia, że za mało czasu z nimi spędzam. Jestem niby na emeryturze,działalność przekazałam córce, ale szkoda mi się nie angażować, bo ta praca to jest moje trzecie dziecko. Ale teraz denerwują mnie strasznie dojazdy na lotniska, ciągłe spóźniania samolotów, prostackie zachowywania w samolotach, szczególnie na czarterowych lotach lub w ekonomicznych liniach. Jak gdzieś już jadę, to lubię zostać dłużej, bo w podróży najbardziej irytują mnie przemieszczania 🤣 samolotem czy samochodem. Mam czas, to lubię pociąg.
      Nie wiadomo jak wasze pokolenie będzie traktowało życie za 20 lat, a wiele też zależy od konkretnej sytuacji indywidualnej rodzinnej.
      To się nagadałam tak szczerze ♥️ pozdrowienia Moniko. Kiedyś byłam po prostu beztroską Alą a teraz Alicją 🤔

      Usuń
    3. Kochana, Ty nadal jesteś beztroską Alą, mnóstwo osób, również dużo młodszych od Ciebie, zazdrości Ci energii i chęci do przeżywania codzienności najlepiej jak się da. Na zdjęciach wyglądasz jak nastolatka, dwa warkocze, kolorowa sukienka, też chcę taka być w Twoim wieku 😀.
      Też mnie denerwują przesiadki, opóźnienia albo pasażerowie stojący w kolejce aby wysiąść z samolotu ledwo ten dotknie płyty lotniska. Ale podróżowanie daje mi tyle szczęścia, że szybko o tych niedogodnościach zapominam.
      Ściskam Cię mocno kochana, nie trać energii i pogody ducha!

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Przepięknie nawet! Bo pięknie to mało powiedziane 🙂

      Usuń
  14. Mój szwagier 2 lata mieszkał w Bergen a ja głupia go nie odwiedziłam...
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, bez szwagra też będzie fajnie! Ja np. nie mam w Bergen szwagra 😀. Polecam Ci Bergen całym sercem!

      Usuń
  15. Wszystko wiem :) ale zafladam i tu i znowu lecę z Tobą przez te chmury, chociaż tylko oczami wyobraźni 😄 Bergen jak z bajki, to wiem, bylismy tam jakis czas temu i troche żaluje ze mam daleko do tego miasta icw tamte regiony. Monia, Ty naprawdę masz pogodowy układ z norweskim niebem... zresztą tak jak my 😉
    Uwielbiam czytać Twoje relacje – to jak podróż z osobistym przewodnikiem po krainie cudów i przypadkowych autobusów, w których wiking opowiada bajki. Czekam na ciąg dalszy tej przygody (i tych zaskakujących zakrętów!).
    Ściskam spod nieco mniej spektakularnych chmur ✈️☁️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle chyba mam szczęście do pogody w podróży, szkoda tylko że w naszej szerokości lato jest w tym roku do d.... Może powinnam wyjechać na caluśkie lato :). Kiedy usiłowałam przekonać koleżankę, z którą leciałam do Bergen, że na pewno nie będzie aż tak strasznie lać jak to zapowiadają prognozy, powiedziała mi, że ona do pogody ma pecha i ten pech się teraz przeniesie na mnie. Ja jej powiedziałam, że do pogody mam szczęście i że jej pech z moim szczęściem nie ma żadnych szans. I proszę, moje szczęście okazało się silniejsze i cały czas świeciło nam słońce!
      Nasza kolejna wspólna destynacja na pewno będzie upalna, ciekawa jestem jaka będzie ta kolejna ale wierzę, że pogodowe szczęście nadal będzie nam sprzyjać. Buziaki.

      Usuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.