2021
Po drugiej stronie Tatr.
Jestem w wiecznym niedoczasie a sił nie brakuje mi tylko dlatego, że napędza mnie chaos. Hotel, w którym pracuję, działa już prężnie na pełnych obrotach a co za tym idzie praca wre i jak u większości to ona stanowi największą część codzienności. Po pracy zwykłe życie przecinane weekendami, które stanowią miłą odmianę od pięciodniowej rutyny. Z niedowierzaniem przyjęłam fakt, że już od dzisiaj jesień; nie ma sensu się dłużej oszukiwać, że jeszcze będzie ciepło, słonecznie i jasno od samego rana bo bliższe są nam czasy kiedy jeszcze o ósmej rano będzie noc. No trudno. Jesieni generalnie nie lubię ale tylko chwilowo, do czasu aż się nie zacznie. Świadomość, że zbliża się wielkimi krokami niosąc ze sobą ciemność, zimno i chłód pozbawia mnie sił witalnych. Kiedy już nadejdzie i zacznie się nieuniknione to jakoś się z nią oswajam i przypominam sobie wszystko dobre co ze sobą niesie. Lubię owijać się w koc, zapalać świeczki, nosić grube skarpety, zaparzać herbatę w dzbanku z podgrzewaczem i zasypiać wsłuchana w krople deszczu ciesząc się, że nie moknę. Pocieszająca jest myśl, że po jesieni jeszcze tylko zima ... i znów będzie wiosna.
Ale ja dzisiaj nie o tym. Ku mojej wielkiej radości na moje tatrzańskie wpisy zareagowaliście z entuzjazmem równym temu, z jakim je piszę. Zatem dzisiaj znów wracamy w Tatry ale od drugiej strony. Słowackiej. Pewnego dnia naszego górskiego urlopu przekroczyliśmy uśpioną granicę i ruszyliśmy na spotkanie z nowym krajem aby odbyć spacer po jaskini i wejść bardzo wysoko, ja to nawet wyżej niż On.
Wiem, że może na podstawie zdjęć ciężko w to uwierzyć ale w takim razie uwierzcie mi na słowo - ten dzień zaczął się deszczem, zimnem i mgłą. Byłam do tego stopnia rozczarowana i zrezygnowana, że chcieliśmy przełożyć plany na inny dzień. Ale stał się cud bo praktycznie w chwili kiedy podjęliśmy decyzję o nie wyruszaniu na szlak zaczęło się przejaśniać. Rozjaśniało się niebo a wraz z nim moje oczy i wizja tego dnia. Bo wiecie jak to jest w miejscach takich jak góry - wyrusza się na szlak po to by podziwiać widoki a mgła u celu wędrówki może być lekko mówiąc wkurzająca.
Naszym celem było Predné Solisko ( Skrajne Solisko ), szczyt w słowackich Wysokich Tatrach o wysokości 2.093 m n.p.m. Na wysokości 1.850 m. znajduje się schronisko, restauracja oraz budynki wyciągu narciarskiego. I to właśnie tutaj nasza dwuosobowa grupa rozdzieliła się na dwie pojedyncze ale powiem Wam, że nie było łatwo przekonać V. żeby pozwolił mi iść samej na szczyt. On zrezygnował przez zmęczenie i dobrze Go rozumiem, ja jednak chciałam iść najwyżej jak się da.
Nie wiedziałam co mnie czeka bo wszystko zakrywały chmury i mgła. I prawda jest taka, że po kilku minutach wędrówki na szczyt sama stwierdziłam, że wracam bo przez zmęczenie nie dam rady. Bolały mnie kolana, miałam problemy z oddychaniem i mimo intensywnej wędrówki było mi bardzo zimno a droga była usłana wielkimi głazami, no i cały czas w górę. Usiadłam na chwilę żeby odpocząć i nabrać sił na powrót kiedy nagle wszystko się we mnie uspokoiło, zmęczenie opadło a ja wstałam i ruszyłam szlakiem dalej... oczywiście w górę.
Ten dzień wpisał mi się w pamięć szeregiem różnych emocji, z których teraz pamiętam tylko te najpiękniejsze. Radość z bycia w nowym kraju, ekscytację z wędrówki po górach, zachwyt widokami i wdzięczność wobec pogody, która zrobiła mi najlepszy z możliwych prezent. I wiecie co? Po tym ostatnim urlopie mam stuprocentową pewność, że Tatry to jeden z najpiękniejszych kawałków świata.
Po słowackiej stronie zdobywałam Tatry tylko raz, z Strzybskiego jeziora do Popradzkiego, łatwy szlak i bardzo piękny. A Ty jesteś dzielna bardzo, zdobywając szczyt, piękne zdjęcia, szczególnie to nr 10...zamieszczaj wszystkie, głodne jesteśmy takich widoków, ja tęsknię bardzo za Tatrami, ciągle jeszcze mam nadzieje, ze może w październiku je odwiedzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
My nad Strzybskim Jeziorem też byliśmy ale była taka mgła, że nic nie było widać. Później je z góry widziałam jak zdobyłam szczyt :).
UsuńŻyczę Ci tych Tatr w październiku bo rozumiem Twoją tęsknotę.
Moc serdeczności.
W górach pogoda zmienna jak kobieta, więc przekonywać nie musisz.
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć góry jesienią, bo zimy nie lubię, a latem zbyt dużo ludzi...
Zdjęcia zjawiskowe!
Ja uwielbiam góry zimą, zwłaszcza ośnieżone szczyty na tle niebieskiego nieba. Niestety sportów zimowych nie uprawiam ( jedynie łyżwiarstwo ha ha ha ) zatem w góry zimą nie jeżdżę ale kto wie co przyniesie przyszłość :).
UsuńFajnego weekendu.
Z tą mgłą jest uroczo :) Ja szłam nad Czarny Staw Gąsiennicowy. Zapowiadali słoneczny dzień. Nie było widać nic.. Kompletnie, staw tylko brzeg :D i osobę przed i za mną. Na miejscu pan z Tatrzańskiego Parku opowiadał. Po tej stronie byłoby widać Kościelec, a po tamtej.... to i owo :D No czarna rozpacz. Minęło kilka dni, pogoda średnia, ale bez deszczu, pędzę znowu nad ten staw, no muszę go zobaczyć, tak sobie ubzdurałam. I udało się. Podczas wędrówki słońce, dochodzę do stawu, zaczyna pojawiać się mgła, ale na szczęście zdążyłam go zobaczyć :D
OdpowiedzUsuńTakie zwiedzanie we mgle to świetny trening dla wyobraźni :). Całe szczęście, że druga próba skończyła się sukcesem i udało Ci się zobaczyć to co wcześniej zakryła gęsta mgła. Cieszę się,
UsuńGóry są piękne zarówno w słońcu jak i zamglone, z obłoczkami czy nawet z chmurami byle nie lało. Gratuluję zdobycia szczytu i to w pojedynkę. A Tatry mają w sobie jakiś magnes i nie dziwię się, że Cię tam ciągnie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że po ostatnim urlopie ciągnie mnie w góry okrutnie. Lekko zamglone szczyty są piękne, ale tylko lekko :). Zdobywanie szczytów w mlecznej chmurze jest moim zdaniem pozbawione połowy przyjemności bo przecież we mgle nic nie widać a w górach widoki cudne, które jednak lepiej widzieć :)
UsuńPozdrawiam przeserdecznie i życzę dobrego weekendu.
Nie mogę się napatrzeć! Jak dla mnie mogłoby być ich nawet więcej, bo wyszły Ci super. I te owiane mgiełką tajemnicy, i te z surowymi szczytami, i te w promieniach słońca. A szczególnie to, na którym zza mgły wyłania się panorama miejscowości. Rozkoszuję się tymi widokami, bo pewnie tak wysoko i daleko już nie wejdę.
OdpowiedzUsuńPrawdziwa uczta, pozdrawiam więc z sentymentem i westchnieniem:)))
Ula, dziękuję Ci za te cudne słowa. Cieszę się bardzo, że zachwycasz się widokami tak jak ja. Nie zniechęcaj się, że tak daleko już nie wejdziesz bo zawsze przecież możesz wjechać i zjechać też. Widzisz, jakie fajne Ci pomysły podsunęłam :). Świat jest pełen udogodnień i trzeba z nich korzystać!
UsuńMiłego weekendu i pięknego początku jesieni.
Już z tych dogodności skorzystałam, bo jestem w Świeradowie Zdroju a kondycja do bani!
UsuńPięknego pobytu w Takim razie, no chyba że już wróciłaś do domu. W takim wypadku życzę Ci pięknych jesiennych dni.
UsuńPiękne fotki, szczególnie te z mgłą w tle. Uwielbiam takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ja też bardzo lubię mgłę ale niekoniecznie w górach. Kiedyś nad Jeziorem Como przekonałam się jak bardzo gęsta mgła może popsuć plany. Pojechałam tam dla widoków a nie widziałam nic :). Ale masz rację, że mgła jest bardzo klimatyczna, chociaż wolę ją wśród łąk i pól.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Słowacką część Tatr lubiłam za to, że było tam mniej ludzi, i to jeszcze zanim się wyszło gdzieś wyżej. ;) Ale byłam dawno temu, w ogóle w Tatrach nie było mnie całe wieki... musiałabym sobie wybrać jakąś bezpieczną trasę i kiedyś pojechać.
OdpowiedzUsuńFaktycznie musiało być trudno wybrać zdjęcia, skoro na każdym są zachwycające widoki. :)
Za każdym razem jak wybieram zdjęcia do tatrzańskich wpisów to kończy się na tym, że oglądam je kolejny raz :). Wyszły cudne ale w takich okolicznościach przyrody bardzo łatwo o piękny kadr.
UsuńPiękna jest Twoja relacja i jak zawsze zachwycające zdjęcia. Chłonę te krajobrazy i Twoje słowa całą sobą. W wyjątkowy sposób potrafisz wszystko opisać i pokazać. Chociaż w ostatnich latach nie chodzę po Tatrach to jestem w nich zakochana.
OdpowiedzUsuń"Widziałem góry większe, wspanialsze i bardziej majestatyczne. W góry piękniejsze od Tatr jednak nie wierzę” (S.Zieliński).
Serdecznie pozdrawiam:)
Z każdym kolejnym przeglądaniem tatrzańskich zdjęć coraz bardziej się zgadzam z tymi pięknym słowami pana Zielińskiego. Byłam kiedyś w Dolomitach i do niedawna to one wygrywały w rankingu najpiękniejszych gór świata. Tatry mają tę przewagę, że są nasze, polskie a to zdecydowanie przechyla szalę.
UsuńDziękuję Ci Łucja za ciepłe słowa i komplementy. To szalenie miłe :). Uściski.
Góry jak dla mnie zawsze są piękne niezależnie od strony. Korzystaj, realizuj marzenia, bo czas szybko mija. Piękna fotorelacja. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZdążyłam już niestety zauważyć, że czas szybko mija, coraz szybciej. Dlatego robię wszystko, żeby nie przeciekał mi przez palce i żeby wykorzystać każdą z tych cennych chwil.
UsuńPozdrowienia.
Wspaniale ogląda się Twoje zdjęcia. zachęciło mnie to do spojrzenia na moje archiwum z wycieczek górskich. Jakieś wycieczki po słowackich tatrach mam uwiecznione ale to były wyjścia w dużej grupie. Samotne lub dwuosobowe wyprawy mają smak szczególny. Tatry są piękne; widziane z dołu jak i ze szczytów.
OdpowiedzUsuńRzadko podróżuję w pojedynkę, czasem gdzieś sama wyskoczę na kilka godzin blisko domu i tyle. I na rowerze jeżdżę sama bo bardzo często nie mam z kim. A tak to wiecznie z kimś, najczęściej z jedną i tą samą najbliższą mi osobą :). Podziel się kiedyś z nami Twoimi zdjęciami z gór.
UsuńPięknie! poszłabym, ale to już nie moje obecne 'warunki';( tego roku miałam ochotę wyskoczyć chociaż w dolinki, ale odstraszyły mnie informacje o tłumach na szlakach i parkingach:(
OdpowiedzUsuńO tłumach coś tam mogłabym powiedzieć chociaż na szczęście na naszych tegorocznych ścieżkach było raczej luźno. Najwięcej ludzi było w miejscach najbardziej w Tatrach znanych a te już mamy odwiedzone, niektóre nawet kilkakrotnie. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńKochana, zacznę od końca ;)) Otóż zdecydowanie zgadzam się z Twoim ostatnim zdaniem! Cieszę się ogromnie, że uległaś tak mocno czarowi Tatr. Nasi południowi sąsiedzi mają to szczęście, że to do nich należy niemal 78 % Tatr wraz z całym, fenomenalnym krajobrazem wokół. Dlatego właśnie po słowackiej stronie można odkryć ogrom tatrzańskiego piękna. Sama uwielbiam tam wędrować, bo nie ma tłumów, a sieć szlaków daje tak wiele możliwości :-))
OdpowiedzUsuńGratuluję zdobycia zacnego szczytu i dzięki za świetną fotorelację, ponieważ na Skrajne Solisko jeszcze nie dotarłam!
Pozdrawiam Cię najserdeczniej i więcej czasu na odpoczynek życzę ;-))
Anita
Właśnie wróciłam z pięciodniowego wyjazdu i jestem wypoczęta. Znów nabrałam sił do zmierzenia się z jesienią, ciekawe na jak długo wystarczy? :). Wrócę kiedyś w słowackie Tatry bo to co widziałam rozbudziło mój apetyt na więcej. I na dłużej.
UsuńWiem Kochana, że Ty masz góry we krwi ale powiem Ci, że ja już trochę też :)
Uściski, pięknych wczesnojesiennych dni.
Z przykrością stwierdzam, że po drugiej stronie Tatr jest JESZCZE PIĘKNIEJ niż u nas....:-)))
OdpowiedzUsuńAle zdjęcie na moim blogu przedstawia mnie siedzącą nad Hińczowym Plesem po drugiej stronie Mięguszów...jakieś 20 lat temu.
Rozumiem Cię doskonale jeśli chodzi o miłość do Tatr...
Jeśli chodzi o Tatry to Słowacy mają pod tym względem przewagę i większe pole do popisu. Może i "u nich" jest piękniej ale do naszej części Tatr mam zdecydowanie większy sentyment. Jedno jest wspólne dla Tatr po obu stronach granicy - powodują, że człowiek zakochuje się po uszy a widoki wynagradzają trud każdej wędrówki.
UsuńSkąd ja to znam 🙈 góry i zmienna pogoda...czasami aż strach iść, my nie raz zawracali bo mgła była straszna, a zgubić się podczas takich warunków to kwestia chwili. Nigdy nie byłam w Tatrach, a szkoda bo widziałam piękne zdjęcia z tamtych gór. Może kiedyś tam dotrę i zobaczę wszystko na właśnie oczy :)
OdpowiedzUsuńCudownego weekendu kochana, u mnie żaby latają tak leje 🙈 wyjazd odkładam do wiosny ☺🙈
Znając Ciebie w Tatry dotrzesz prędzej czy później ale raczej prędzej :). U mnie bez deszczu ale jest tak ciemno, że mam wrażenie że już wieczór a jest 10.30 rano. To będzie szary dzień. Buziaki.
UsuńDo gór jeszcze nie dorosłam, a do wspinaczki nie dorosnę nigdy, ale bardzo lubię oglądać widoki rozciągające się ze szczytów gór. Sprzeczność? tak, ale tak właśnie jest. Szczyt górski (bardzo nieduży) zdobyłam ze dwa razy, a widok zeń się rozciągający pamiętam do dziś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie takie sprzeczności widział świat :). Mój brat nie cierpi pomidorów ani ketchupu ale najlepsza zupa to pomidorowa a pasatte i przeciery pomidorowe wyjada ze słoika łyżką :). Ja wspinaczki we własnym wykonaniu też sobie nie wyobrażam pomimo tego, że nie mam lęku wysokości i się nie boję ani latać, ani skakać ze spadochronem, chociaż na bungee bym nie skoczyła. Na szczęście góry mają to do siebie, że widziane nawet z dołu są piękne i dostarczają cudnych wrażeń. No i nie zapominajmy, że są wyciągi :)
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Pięknie! A jesienią lubię robić dokładnie to co Ty - koc, książka, herbata i otulanie się światłem w postaci świeczek, lampeczek...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie flowersblossominthewintertime.blogspot.com
Chociaż zdecydowanie wolę cieplejsze pory roku to jesień jest znośna o ile ją ułaskawię - zapachowymi świeczkami, spokojną muzyką i dużą ilością ciepła, również w postaci grzanego wina :)
UsuńW górach jest niesamowita nieprzewidywalność 🙂 Rankiem mgła, która za chwilę się podnosi, przemieszcza odsłaniając błękitne niebo i wpuszczając słońce... Uwielbiam! Przecudne fotografie. Pozdrawiam 🙂
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię albo bezchmurne niebo już od rana albo szczyty gór wyłaniające się zza chmur. Bo wtedy już od samego rana dzieje się magia...
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Mgła w górach jest standardem. Tak samo jak burza i deszcz. Chyba nie było żadnego wyjazdu w góry, żeby chociaż jednego dnia nie padało i grzmiało. Można się wkurzać, ale potem i tak jest radość, bo nawet mgła ma swój urok. Może widoki marne, ale jakie wspomnienia... Ja do końca życia nie zapomnę, jak to szłyśmy na Połoninę Wetlińską, bo wszyscy zachwalali tamtejsze krajobrazy, a jak się już wdrapałyśmy na szczyt, to widoczność była nie większa niż na wyciągnięcie ręki :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam za odwagę i wytrwałość, bo niełatwo jest samemu w góry iść. Na Majorce wiele razy wychodziłam na szczyty samotnie i wiem, że strach jest wtedy głównym towarzyszem, ale jeśli mamy świadomość, że góry to nie żarty i jesteśmy ostrożni, to wyprawa kończy się zawsze szczęśliwie, bo na szczycie czekają nas najpiękniejsze widoki. A to zmęczenie też jest pozytywne, dodaje mnóstwa energii :D
Sama szłam może dwie godziny zatem nie jest tak źle. No i nie byłam sama bo spotkałam kilkanaście osób po drodze, przez jakiś czas wędrowałam nawet z grupką miłośników gór ze Słowacji. A na szczycie spotkałam trzech chłopaków z Polski dzięki którym mam kilka zdjęć jako dówód, że tam byłam :)
Usuń