15/11
2019
2019
Odkrywanie siebie w Dolomitach.
Decyzją podjętą w ostatniej chwili postanowiłam podzielić zdjęcia i wrażenia z Dolomitów na dwa wpisy. Nie jestem w stanie pokazać ich piękna ani opisać mojego nimi zachwytu w jednej tylko relacji. Miałam do tej pory w życiu tyle szczęścia, że widziałam wiele miejsc na widok których serce biło mi mocniej, na rękach pojawiała się gęsia skórka, oczy błyszczały ze wzruszenia a mi brakowało tchu. Dolomity mają w sobie tyle magii i piękna, że powodowały wszystkie te wcześniej wymienione doznania nie dość, że jednocześnie to jeszcze z niebywałym natężeniem i mocą. I nie chcę zabrzmieć jak kaznodziejka ale Dolomity naprawdę pozwoliły mi głębiej zajrzeć do własnego wnętrza.
Dolomity już od dawna były na liście moich podróżniczych marzeń a zdjęcia, które oglądałam w internecie tylko utwierdzały mnie w postanowieniu, że kiedyś muszę tam być. Tegoroczny sierpień wydawał się być idealną porą na spełnianie marzeń a Dolomity były najpiękniejszym pourodzinowym prezentem jaki mogłam ofiarować sama sobie.
W Dolomity jechaliśmy samochodem z Treviso i kiedy tylko na horyzoncie pokazał nam się delikatny zarys gór, poziom ekscytacji wśród nas wyskoczył z impetem w górę sięgając najwyższego punktu w zachwytowej skali. Nawet jeszcze nie dojechaliśmy, nie wysiedliśmy z samochodu, nie odbyliśmy najkrótszej nawet wędrówki a już wiedzieliśmy, że te góry tak nas zachwycą, że nie będziemy mogli zasnąć z nadmiaru wrażeń.
To musi być niebywały prezent od losu budzić się i zasypiać mając wokół siebie tyle piękna, nieodłącznego towarzysza codziennych obowiązków, drogi do pracy, rozwieszania prania czy spacerów z psem. I chociaż mam słabość do wody i do prawidłowego funkcjonowania potrzebuję regularnego widoku na duży, najlepiej lazurowoniebieski akwen z plażą i skalistym wybrzeżem, to jednak góry mają w sobie taki majestat i magię, że już sama nie wiem co wolę. W górach bywam zdecydowanie rzedziej niż nad ciepłą i błękitną wodą stąd też może wynika moja wieczna do gór tęsknota.
Jestem gadułą i świetnie się czuję mogąc z kimś dzielić się wrażeniami i spostrzeżeniami w podróży. Dolomity skłoniły mnie do milczenia co dla tych, którzy mnie znają było sygnałem, że dzieją się rzeczy wyjątkowe. I tu nie chodzi o to, że brakowało mi słów, chociaż to też - mi poprostu na gadanie było szkoda czasu, podobnie jak na robienie zdjęć - mogłam tak iść w ciszy i skupieniu, albo w ciszy i skupieniu stać, i najprościej w świecie przyglądać się tym majestatycznym, budzącym jednocześnie zachwyt i pokorę szczytom.
Widziałam Dolomity z samego rana, wyłaniające się z jaśniejącego nieba. Na tle niezmąconego niczym błękitu oraz spowite tumanem szarych, groźnych chmur. Zachwycałam się nimi, kiedy podświetlał je słoneczny blask albo widać je było niewyraźnie zza lekkiej jak puch mgły. I wiecie co? W każdym z tych momentów, przy bardziej lub mniej sprzyjającej widoczności i zmieniających się warunkach pogodowych zachwycały mnie tak samo. Za każdym razem najmocniej jak się da.
Czasami zastanawiam się co bardziej wolę, czy zwiedzać miasta i podziwiać architekturę czy zachwycać się naturą i pięknymi krajobrazami. Nie dla mnie muzealne sale ani bogato zdobione wnętrza kościołów, i tego już od dawna jestem świadoma. Najszczęśliwsza jestem mogąc tak sobie zaplanować urlop, żeby łączyć i architekturę i naturalne cuda. W Dolomitach nabrałam pewności, że mogłabym tam spędzić cały urlop, nie szukając rozrywki w innej formie.
Naprawdę ciężko mi wyrazić moje wrażenia z tych dni. Byłam szalenie podekscytowana a jednocześnie dziwnie spokojna. Chciałam jednocześnie skakać i krzyczeć z zachwytu tak, aby moja radość echem niosła się wśród szczytów gór i cieszyć się widokami w ciszy, nawet nie robiąc zdjęć. Te majestatyczne szczyty uruchomiły we mnie całą gamę uczuć co samo w sobie też było ciekawym i niezapomnianym doświadczeniem.
I chociaż wiele zwrotów wydaje się banalnych to prawdą jest, że zapierają dech z zachwytu i powodują szybsze bicie serca a ich piękno i majestat potrafią powalić na kolana. Albo wbić w fotel wagonika kolejki linowej, o czym sama się przekonałam, bo widziane z wysokości też są niebywale imponujące.
Dolomity to jedno z najpiękniejszych miejsc, w jakim byłam i w dodatku plasują się na samym szczycie mojej osobistej listy cudnych miejsc. Chociaż turystów nie brakowało to przez większość czasu byliśmy praktycznie sami. Cisza, spokój, czyste powietrze i ogrom piękna dookoła. Powiem Wam, że czasami moje wrażenia były zbliżone do tych z Angkor Wat, a tam to przecież wiadomo, że był szał.
Spodziewałam się po Dolomitach wiele i już jadąc tam miałam pewność, że to będą jedne z wyjątkowych dni. A i tak rzeczywistość przewyższyła moje najśmielsze oczekiwania i żadne z oglądanych przeze mnie wcześniej zdjęć nie były w stanie przygotować mnie na taki ogrom zachytów. Byłam bliska zostania zwolenniczką filozofii, że stanie i wpatrywanie się w horyzont to najlepsza forma spędzania wakacji, a ja przecież od zawsze wolę być w ruchu. W Dolomitach to norma, że od nadmiaru piękna ciężko oderwać wzrok i zrobić kolejny krok. Nawet teraz jak to piszę co chwilę wracam do galerii zdjęć i przywołuję w pamięci te fajne, sierpniowe chwile. I po cichu planuję powrót tam na dłużej bo czekają na mnie niepoznane jeszcze szlaki.
Dałaś mi wiele radości pokazując te zachwycające widoki! Też tak miałam za każdym razem, gdy wjeżdżaliśmy do Włoch. Góry, niby każde inne, ale wszystkie mają w sobie taką magię i magnetyzm, że trudno się oprzeć ciągłemu gapieniu z otwartą buzią. Wczoraj podobnych wrażeń ze Szwajcarii dostarczyła mi Ania z bloga http://ekstraktzycia.blogspot.com/2019/11/soncem-podpisane.html.
OdpowiedzUsuńSerdeczne dzięki za tę piękną przygodę:)))
To prawda, każde góry mają w sobie jakąś ciężką do opisania magię ale Dolomity przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Wywarły na mnie niesamowite wrażenie i naprawdę marzę o tym, żeby wrócić tam na dłużej i nacieszyć się nimi do woli.
UsuńDziękuję za link do Ani, z przyjemnością zajrzę tam za chwilę.
Zachwyciły mnie zdjęcia z Dolomitów, góry zawsze są piękne. W młodości myślałem jak Ty, tylko cuda natury są warte oglądania. Z wiekiem patrzę również z zachwytem na cuda architektury. Może zmieniły mi się poglądy, a może po porostu siły już nie te i nie na każdą górę dam radę się wspiąć. Nie mniej jednak Świat jest piękny i ciekawy.:)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś częściej podróżowałam po miastach ale przyszedł moment, że zatęskniłam za naturą. Teraz staram się tak planować wyjazdy żeby czasu starczyło i na jedno i na drugie. I tak jest najlepiej, zawsze wracam "spełniona".
UsuńA Świat jest przepiękny!
Moja Droga, nie dziwię się Twoim zachwytom. W swoich słowach tak poetycko i wyczerpująco oddałaś piękno tej krainy. Zdjęcia są tylko miłym dla oka dodatkiem. Wyobraź sobie, że w miniony weekend odwiedziłam koleżankę, która w sierpniu właśnie była (z grupa osób) w Dolomitach wędrując po kilku ferratach. Po obejrzeniu zdjęć przepadłam... I jeśli tylko w tym roku, ten wyjazd ponownie się odbędzie, to już zgłosiłam swój udział. Zgadzam się z Tobą, że GÓRY to jakaś magia, która na taką skalę nie występuje w innych miejscach, a mówię to, jako osoba, która kocha i góry i morze...
OdpowiedzUsuńDzięki za tę dawkę magicznego i hipnotyzującego piękna.
Życzę udanego weekendu. Anita
Ja też kocham morze i góry chociaż częściej bywam nad morzem. Może właśnie dlatego tak mnie oszołomiły Dolomity i tak bardzo rozbudziły tęsknotę za górami.
UsuńJedź w Dolomity koniecznie, ja też tam wrócę niedługo bo bardzo mnie tam "ciągnie" znów... A przecież byłąm niedawno...
Miłego tygodnia.
Piękne zdjęcia. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i również pozdrawiam - spod koca :).
UsuńGóry zawsze robią ogromne wrażenie. Z jednej strony piękne, a z drugiej trochę przerażające.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. To taki zachwyt z "dreszczykiem".
UsuńNiesamowite fotki. Górskie widoki sa przepiękne. Ja w górach nie łykam juz wiele wiele lat. Ostatni raz jak byłam to właściwie byłam jeszcze dzieckiem. Co roku planuje sobie wyjazd w góry ale ostatecznie zawsze jakos braknie czasu
OdpowiedzUsuńJa do niedawna wolałam nadmorskie klimaty ale teraz ciągnie mnie na szczyty gór a Dolomity to już w ogóle namieszały mi w podróżniczych priorytetach.
UsuńBo i miejsce zjawiskowe.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Dolomity to majestatyczne masywy górskie. Są przepiękne i takie niesamowite. A tutejsze krajobrazy na długo zapadają w pamięć. Jakiś czas temu wędrowałam m.in. w pobliżu Passo Falzarego, przełęczy w Dolomitach. Niestety, nie miałam szczęścia do takiej cudownej pogody jaką oglądam na Twoich zdjęciach. Było pochmurno, nad górami wisiały gęste, niskie chmury a momentami była nawet mżawka.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Pogoda w Dolomitach była trudna do przewidzenia i zmieniała się kilka razy dziennie. W jednej minucie świeciło słońce a już po chwili było szaro i mglisto i nadciągały chmury. Na szczęście cały czas było ciepło.
UsuńTo piękne góry a widoki na zawsze zapadają w pamięć, budząc jednocześnie zachywt i szacunek.
Pozdrowienia.
Ja Dolomity pokochałam od pierwszego zdjęcia w internecie a potem tylko utwiedziłam się w tym będą na miejscu. To dla mnie niezwykle i niesamowicie miesjce. Czekam drugiego spotkania z nimi tylko pytanie kiedy...
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspomnienia :)
Twoje zdjęcia też były jednym z motywatorów zorganizowania wyjazdu w Dolomity, więc masz w tym wszystkim swój udział. Zatem bardzo dziękuję bo takich widoków dawno nie widziałam.
UsuńUściski.
Zdecydowanie Dolomity to moja bajka.
OdpowiedzUsuńOj tak, to zdecydowanie Twój świat.
UsuńPrzepiękne zdjęcia <3 Marzę o tym kierunku!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci w takim razie spełnienia tego marzenia. Jestem pewna, że będziesz wniebowzięta.
UsuńDolomity robią wrażenie. Majestatyczne i piękne.
OdpowiedzUsuńJednak już nie dla mnie...
Dziękuję za wspaniałą wycieczkę. :)
Dolomity to nie tylko wspinaczka i długie wędrówki. W wiele pięknych miejsc można spokojnie dojechać samochodem, widoki będą równie cudne.
UsuńOooo rety, ale cudnie. Aż mnie zatkało. Niesamowite. Bardzo Ci zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńKasinyswiat