16/07
2019
2019
O lataniu. Wpis wysokich lotów.
Dzisiaj będzie o lataniu. Temat może nudny i przyziemny, aczkolwiek podniebny. Latać uwielbiam i zanim odbyłam swój pierwszy lot to wiedziałam, że w chmurach będę się dobrze czuła i że tam jest moje miejsce. Perspektywa każdej kolejnej podniebnej podróży napawa mnie radością i szczęściem i zanim zacznę cieszyć się urlopem to najpierw cieszę się drogą ku niemu.
Moim żywiołem jest powietrze. Uwielbiam być wysoko i patrzeć na wszystko z góry. Skoczyłam ze spadochronem i uwierzcie mi, że ani przez moment nie czułam strachu, tylko tak wielką radość i ekscytację, że na zdjęciach i filmie wyglądam jak szalona. I wiem, że na tym jednym skoku się nie skończy.
Jestem maniaczką robienia list - ale takich na papierze. Mam listę książek do przeczytania, filmów do obejrzenia, miejsc do odwiedzenia oraz planowanych wpisów na bloga ( no przecież! ). Mam tyle tych list, na różnych karteczkach i w różnych notesach, że chyba powinnam kiedyś zrobić listę moich list, żeby sobie ułatwić wśród nich rozeznanie. Nikogo zatem nie powinien dziwić fakt, że mam też listę lotów, które odbyłam ( aczkolwiek jak sama to teraz czytam, to ja faktycznie jestem dziwna, więc możecie się dziwić, bardzo proszę a nawet zachęcam ). Z tej listy wynika jasno, że leciałam 42 razy o ile niczego nie pominęłam i dobrze policzyłam ( a z tym u mnie raczej kiepsko ).
W dole Hiszpania.
Okolice Alicante.
Tutaj dokładnie nie wiem ale te zdjęcia zrobiłam podczas lotu z Alicante do Hamburga. Myślę, że to jest Francja.
Jestem jedną z tych, które za dodatkową opłatą wybierają sobie miejsce w samolocie - przy oknie, a jakże. Mało tego, ja muszę jeszcze siedzieć tak, żeby mi skrzydło nie przysłaniało widoków na świat. Podczas każdego lotu robię mnóstwo zdjęć i tak się cieszę ( i lotem, i zdjęciami ), że zapewne obserwujący mnie pasażerowie są przekonani, że lecę pierwszy raz.
Tajlandia. Chwilę przed lądowaniem w Phuket, podczas lotu z Kambodży.
Hiszpania.
Tak się szczęśliwie składa, że wszystkie moje loty przebiegały spokojnie i bez zakłóceń. Raz wracałam do domu z lotniska bo odwołano nam lot i raz kołowałam nad Poznaniem i wylądować udało się dopiero podczas trzeciej, ostatniej próby. Problemem była mgła a pilot już nas uprzedził, że jeśli się nie uda wylądować to polecimy do Wrocławia, gdzie warunki były dobre. Opóźnień nawet nie zliczę ale po Europie latam najczęściej Ryan Air więc sami rozumiecie...Bardzo lubię moment startu i lądowania aczkolwiek po lądowaniu w Paryżu w grudniu 2017 miałam ochotę wracać do domu lądem. To było najgorsze lądowanie w moim życiu, już na płycie lotniska skakaliśmy raz na jednym raz na drugim kole, pootwierały się schowki na walizki a mi upadł na ziemię aparat który trzymałam na kolanach.
Świat widziany z nieba wydaje się odległy a widoki jakie czasami oferuje nierzeczywiste. Bardzo lubię patrzeć na szczyty gór, wstęgi błyszczących się w słońcu rzek, środkowoeuropejską szachownicę pól albo świat mieniący się kolorami jesiennych liści.
Widoki z samolotu zawsze mnie zachwycają i pomimo tego, że lecąc najczęściej czytam książkę to w sytuacji kiedy nie, zawsze patrzę przez okno. Można patrzeć się dwie godziny na chmury? No jasne.
U góry na zdjęciu Alpy i pamiętam, że podczas tego lotu mój zachwyt osiągnął apogeum. Od widzianych w dole ośnieżonych szczytów nie mogłam oderwać wzroku. Cieszę się, że miałam przy sobie lepszy obiektyw. W tej podróży zdałam sobie sprawę jakie to wysokie góry, niektóre miałam niewiele poniżej linii wzroku. Zrobiłam mnóstwo zdjęć i nieskromnie przyznam, że wszystkie mi się podobają.
Zdjęcie lecącego samolotu wykonane z lecącego samolotu. Zachwyca mnie ten kadr. I chociaż latam często i regularnie to za każdym razem wsiadając do samolotu albo widząc samolot podczas startu albo lądowania zdumiewa mnie fakt, że ta maszyna lata.
Podczas wybierania zdjęć do tego wpisu zaczęłam przeglądać przenośny dysk w poszukiwaniu tych najfajniejszych. Idąc alfabetycznie doszłam do S i jakież było moje zdumienie widząc folder "Samolot". Folder, który zapewne sama utworzyłam a o istnieniu którego zapomniałam. Niech to będzie kolejny dowód na moją samolotową fiksację - nawet zdjęcia z lotów musiałam mieć osobno. Przy okazji go sobie dzisiaj zaktualizowałam.
Świadomość bycia w przestworzach to naprawdę fajne uczucie.
Takie zawieszenie gdzieś pomiędzy światem i niebem. Marzy mi się lot helikopterem bo widoki na pewno są niezapomniane. I balonem. A czasem, jak mi się wyobraźnia wymknie spod kontroli to sobie marzę jak to by było fajnie, gdyby linie lotnicze oferowały - dla chętnych rzecz jasna - możliwość spędzenia kilku minut w kokpicie z pilotami, w tym z opcją żeby usiąść na moment za sterami ( niech już nawet będzie to opcja dodatkowo płatna 😜 ).
Takie zawieszenie gdzieś pomiędzy światem i niebem. Marzy mi się lot helikopterem bo widoki na pewno są niezapomniane. I balonem. A czasem, jak mi się wyobraźnia wymknie spod kontroli to sobie marzę jak to by było fajnie, gdyby linie lotnicze oferowały - dla chętnych rzecz jasna - możliwość spędzenia kilku minut w kokpicie z pilotami, w tym z opcją żeby usiąść na moment za sterami ( niech już nawet będzie to opcja dodatkowo płatna 😜 ).
Tymczasem odliczam już dni do kolejnego lotu, zostały 34 dni.
Rzeczywiscie piekne zdjecia! Ale i tak do samolotu nie wsiade :)
OdpowiedzUsuń😊
UsuńOch, prawdziwe cudo!
OdpowiedzUsuńTeż zachwycam się widokami położonymi w dole.
Bardzo dziękuję za te wspaniałe doznania.
Serdecznie pozdrawiam:)
Spoglądanie na świat z góry to naprawdę niesamowite doznanie.
Usuńjeżu, aż mnie zmotywowalaś żeby o dwóch latach zaktualizować swój flightdiary i od ponad godziny wklepuję zaległości z dwoch lat. też lubię latać, patrzeć przez szybę i cykać foty - mimo że wiem, że przez brudny gruby kawałek plastiku nic mi nie wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńPrzez ten brudny plastik czasem coś wychodzi. Jak mi wyszło to Ty nas wszystkich powalisz na kolana i nawet tych odczuwających strach przed lataniem przekonasz do tego, że nie ma się czego bać i dla widoków warto pokonać strach :).
UsuńPodzielam Twoją pasję. Także uwielbiam latać i podczas podróży, gdy mogę, zawsze wybieram miejsce przy oknie. Ten miniaturowy świat widziany w góry jest niesamowity!!! Nie wiedziałam, że tyle jest kolorów piasków na pustyni, że takie kształty mogą mieć chmury. A te wyładowania burzowe gdzieś na horyzoncie! Miło było sobie przypomnieć. Teraz marzy mi się moja miejscowość z lotu ptaka, ale to jest wykonalne, bo mamy aeroklubowe lotnisko. Dzięki i do usłyszenia:)
OdpowiedzUsuńJa też bym chciała kiedyś odbyć lot po okolicy - helikopterem, szybowcem lub balonem. A Tobie życzę spełnienia podniebnego marzenia.
UsuńDziękuję bardzo! Pozdrawiam:)
UsuńW życiu nie latałam. Boję się i jednocześnie chcę. haha Ja się zupełnie nie dziwię, dlaczego tak to kochasz i zupełnie nie dziwię się, dlaczego wszystkie zdjęcia Ci się podobają. Widoki mnie zachwycają, tak, że chce mi się normalnie płakać. Wiesz, lubię cię. hehe Jesteś fajowa i każdy Twój post powoduje, że chce mi się popłakać, ale to dobre uczucie. No, a co do dziwności, ja takich ludzi uwielbiam, no uwielbiam. Dziwny to często unikalny, czyli super. :D Patrz, co ja robię: odpisuję koleżance normalnie, że tak, pójdziemy tu i tam i pytam o godzinę spotkania, następnie dodaję takie coś: Jeśli foka spotka fokuna, to będzie miłość fokowa. buahahahahahaha Ciekawe, jaką masz minę... ja to też dziwna. :D
OdpowiedzUsuńJeśli mnie odwiedzisz, to mój najnowszy post nie jest tym, co tam piszę. Mam ukryte przesłanie, daję podpowiedź. ;D
Ps. Uwierz, bo prawdę Ci piszę, że te domki cały czas ubarwiają mi myśli. hahaha No i jeszcze jedno! Życzę, byś i helikopterem poleciała i byś sobie samolotem posterowała, by Twoje marzenia się spełniały. Zresztą Ty im baaardzo w tym pomagasz. :)
Może kiedyś uda Ci się wzbić w niebo jeśli o tym marzysz. Póki co wzbijasz się pod chmury robiąc piękne zdjęcia a my unosimy się nad ziemę z zachwytu. Buziaki.
UsuńŚwietny post Mo.
OdpowiedzUsuń42 razy - wspaniały wynik :) To my z M. skromne 21, ale 42 jeśli liczyć tam i z powrotem :).
Kochana, też lubię patrzeć przez okno i pstrykam zdjęcia. Może kiedyś przygotuję podobny post?
Ciekawe, gdzie tym razem lecisz? Gdziekolwiek - szczęśliwego lotu Ci życzę.:)
No i szacun - skok ze spadochronu, co to, to nie dla mnie...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Buziaki podniebne posyłam.
No ja liczę w dwie strony, bo liczę każdy lot, zatem mamy remis :).
UsuńLecę do Włoch spełnić marzenie o Dolomitach.
CUDOWNIE!!!
UsuńPieknke :( ja też już troszkę latalam ale powiem że nie lubię latać i boję się okropnie. Jak mam wsiąść do samotu to cała jestem spieta z bólem w klatce... masakra... świat taki piękny a ja lecę w każde miejsce z ogromnym ciśnieniem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię za to i muszę powiedzieć Brawo Ty :)
Dobrze, że chociaż pokonujesz strach i zdobywasz końce świata. Z całą pewnością dla kogoś kto się boi latania kilka godzin w samolocie to musi być męczarnia. Nie zazdroszczę. Kiedyś słyszałam, że wino pomaga :).
UsuńOdbyłam znacznie mniej lotów niż Ty, ale już od pierwszego pokochałam latanie. Ale że jestem tylko biedną bezrobotną, nie pozwalam sobie na luksus wykupienia miejsca przy oknie i liczę na szczęście. Ostatnio lecąc z Barcelony do Palmy, szczęście dopisało :) Majorka jest przepiękna, a podziwiana z góry chyba jeszcze piękniejsza.
OdpowiedzUsuńJa za to jestem milionerką i szastam pieniędzmi wydając 6 euro na wybór miejsca :).
UsuńChociaż jak kiedyś ryzykowałam to i tak losowy dobór miejsc najczęściej sadzał mnie przy oknie. Albo w pobliżu było wolne miejsce więc się sprytnie przesiadałam.
Zdjęcia przepiękne, świat widziany z wysoka jest bardzo ciekawy. Leciałem i samolotem i balonem ale skok ze spadochronem to już sport ekstremalny - wielki szacun.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że czasy mamy takie iż latanie stało się powszechne i za sprawą tanich linii raczej ogólnie dostępne. Lotu balonem zazdroszczę!
UsuńNiesamowite zdjęcia, uwielbiam latać samolotem i myślę, że też będę mieć podobny wynik do Twojego bo sporo już latałam, najbardziej kocham moment startu i zawsze czekam na turbulencję, które również uwielbiam.
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś skoczyć ze spadochronem, to musi być niesamowite przeżycie :)
Ja turbulencję lubię do momentu kiedy sobie wbiję do głowy scenariusz, że teraz to już na pewno spadniemy :). Chociaż czasami czuję się jak w wesołym miasteczku, które z resztą też uwielbiam.
UsuńJak sobie wygram w totka, to sobie kupię sterowiec...
OdpowiedzUsuńCzuj się zaproszona na pokład.
Jupi!
UsuńMam tylko nadzieję, że jesteś systematycznym graczem.
Hmmm... ja nigdy nie leciałam samolotem i chyba czas w końcu zdecydować się na ten pierwszy raz, zwłaszcza, że widoki, które wstawiłaś naprawdę robią wrażenie.
OdpowiedzUsuńOj tak, pod niebem jest pięknie...
UsuńW swoim życiu leciałam tylko 4 razy samolotem. Mąż jeszcze nie wiem co to znaczy lot samolotem na takich wysokościach. Nim polecimy dalej, musimy zrobić test czy do niego wsiądzie i czy da radę lecieć.
OdpowiedzUsuńWidoki które miałaś za oknem są nieziemskie. Ogólnie lubię zawsze wchodzić na jakąś górę czy wieże w mieście i zobaczyć całą panoramę.
Pozdrawiam.
Skoro Marco jeszcze nie leciał i nie wie czy to lubi czy nie, to ustalcie, że lubi. To najlepszy punkt wyjścia do podniebnych podróży. Poza tym myślę, że przed pierwszym lotem zawsze najbardziej odczuwamy ciekawość. Pozdrowienia.
UsuńCudne zdjecia z gory! Gratuluje odwagi :)
OdpowiedzUsuńhttps://svizzera.travel.blog/