Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


13/01
2019

Kambodżańskie kadry z drogi.

Zdaję sobie sprawę, że tytuł brzmi tak, jak bym co najmniej przejechała Kambodżę wzdłuż i wszerz. Tymczasem pokażę Wam tutaj zdjęcia z naszej samodzielnej wycieczki po okolicach Siem Reap, na wypożyczonym skuterze dającym nam niczym nieograniczoną samodzielność i zapewne wiatr we włosach gdyby nie kaski. 


Podczas tych wojaży zrobiłam kilka zdjęć moim zdaniem wartych uwagi a które ciężko mi jakoś skategoryzować. Jednak jest ich zbyt mało, żeby o każdym z miejsc zrobić osobny wpis ale jakoś szkoda ich nie pokazać. Może i miejsca, które mijaliśmy po drodze nie są ani spektakularne ani nie wiadomo jak piękne to na pewno są egzotyczne i moim zdaniem interesujące.


Trochę żałuję, że na pomysł wynajęcia skutera wpadliśmy dość późno, już po zwiedzaniu Angkor Wat kiedy to trzy dni korzystaliśmy z tuk tuka. Ale z drugiej strony tuk tuki też są super i o ile skutery można wypożyczyć wszędzie o tyle tuk tuki już nie. Więc trzeba korzystać.


Wypożyczenie skutera jest szalenie łatwe i niedrogie, wystarczy paszport zostawiany w zastaw i adres miejsca, w którym się zatrzymaliśmy. My za nasz zapłaciliśmy 20 euro za dwa dni. W gratisie dostaliśmy mapki i materiały informacyjne o tym gdzie warto pojechać i jak tam dotrzeć.


Chociaż poruszanie się takim małym bzykiem w normalnym, cywilizowanym kraju jest proste o tyle w Kambodży może sprawiać małą trudność patrząc na panujące tam, ciężkie do zrozumienia, zasady ruchu. Jak już udało nam się połapać o co chodzi i że musimy jeździć tak jak oni, nasz czerwony skuter był głównym bohaterem dwóch niezapomnianych kambodżańskich dni. Bycie turystą ułatwiało nam zadanie bo Kambodżanie ustępowali nam pierwszeństwa uważając nas zapewne za zagrożenie w ruchu z tymi naszymi dziwnymi cywilizowanymi zasadami jazdy i upartym dążeniem do przestrzegania ich. Najgorsze z tego wszystkiego były skrzyżowania bo nie dość że tylko na nielicznych była sygnalizacja, to jeszcze panująca tam samowolka pozbawiona była jakichkolwiek zasad. Rządził tam slalom wśród innych użytkowników ruchu a komu udało się wszystkich ominąć jechał dalej w swoją stronę.



Jeżdżąc po okolicy widzieliśmy i spaloną słońcem ziemię, i zieloną bujną roślinność. Jeździliśmy po biednych wioskach gdzie tylko nieliczni mieli murowane domy, przeważały takie zbudowane z czego i jak się da. Machali do nas mili i uśmiechnięci ludzie biegnący z pytaniem czy nie potrzebujemy pomocy kiedy zatrzymywaliśmy się na skraju drogi żeby się napić albo zrobić zdjęcie. Gdybym miała w sobie więcej odwagi, mogącej nazywać się już bezczelnością, to pokazałybym Wam teraz takie wiejskie domostwa. Wiekszość jednak takich chwil albo niemych porozumień z mieszkańcami wyrażających się w uśmiechach zepsułabym w momencie, w którym skierowałabym na nich aparat.




Te dzieci same podeszły do nas mówiąc foto, foto a swoją radość z późniejszego ich oglądania wyraziły piskiem i głośnym śmiechem.




Jeżdżąc po okolicy dotarliśmy do wielu ciekawych dla nas miejsc chociaż z punktu widzenia atrakcyjności turystycznej zapewne nie plasują się wysoko. Dla nas im bardziej dziko tym fajniej bo kadry z kambodżańskich wsi to rzecz dla nas nowa i egzotyczna.


Dojechaliśmy m.in. do plantacji kwiatów lotosu - wielkie połacie ciągnących się po horyzont brunatnych mokradeł rozjaśnionych kwiatami lotosu w różnej fazie kwitnienia.


Spędziliśmy kilka godzin nad okolicznym kąpieliskiem. Pomimo tego, że do wody nie weszłabym za żadne skarby świata bo jej kolor przypominał rzadkie błoto, to się nie nudziłam. Z ciekawością obserwowałam mieszkańców i naprawdę nie mogę wyjść z podziwu że można się kąpać w ubraniu. Nawet gdybym przełamała swój wstręt do koloru wody i wyobraźnię podsuwającą mi obrazy czających się gdzieś pod wodą robali, węży i krokodyli, to chyba nie byłabym w stanie kąpać się w ciuchach a kąpać się w stroju nie miałabym odwagi bo byłabym jedyną tak bardzo rozebraną. Pomimo upału wielu mieszkańców chodziło w Kambodży w dżinsach i w bluzkach z długim rękawem, i w takim też stroju się kąpali.



Leżałam więc sobie w hamaku, w cieniu pod kolorowym materiałowym zadaszeniem i obserwowałam letników.





Podczas naszych samodzielnych wojaży widziałam wiele pieknych kadrów. Gdybym chciała zatrzymywać się za każdym razem kiedy widziałam coś wartego zapisania na karcie pamięci to nie zajechalibyśmy zbyt daleko. Nie chciało mi się za każdym razem zatrzymywać żeby wyciągnąć aparat z plecaka a trzymanie go na szyi nie wchodziło w grę. Rdzawy piach i pył oblepiał wszystko bezlitośnie co świetnie było widać pod prysznicem.


Dwa dni na skuterze to był niezapomniany czas a taki sposób przemieszczania się stał się jednym z naszych ulubionych. Myśleliśmy też o rowerach ale pedałowanie w takim upale jest raczej mało przyjemne. Niezależność wynikająca z własnego środka lokomocji dała nam dużo dobrego i pozwoliła być w miejscach, do których raczej nie docierają zorganizowane wycieczki. Widzieliśmy kilka imprez weselnych, praktycznie wszystkie w jednej wsi co trochę nas zaskoczyło. Piliśmy mrożoną kawę w kawiarni składającej się z dwóch plastikowych czerwonych stolików i dziwną herbatę z równie dziwnego dzbanka jako poczęstunek. Pozdrawiano nas niezliczoną ilość razy a ja praktycznie bez przerwy odmachiwałam.


Jedliśmy obiad będąc jedynymi "obcymi", w miejscu któremu daleko do nazwania go restauracją i chlapaliśmy się wodą z dzieciakami. Cieszyliśmy się ich radością z podarowanych im puzzli i nie mogliśmy wyjść z podziwu że zabawką może być ciągnieta na sznurku butelka po wodzie, do której dorobiono koła z zakrętek. Widzieliśmy wielopokoleniowe rodziny żyjące pod wspólnym, małym dachem i kobiety podczas wykonywania swoich codziennych obowiązków. I chociaż doskonale pamiętam emocje towarzyszące mi podczas zwiedzania Angkor Wat to pamiętam i te z miejsc niebędących atrakcjami turystycznymi. Możliwość obserwowania ludzi podczas ich codziennych obowiązków w miejscach nie uchodzących raczej za atrakcję turystyczną to jedne z moich najfajniejszych kambodżańskich wspomnień.

Komentarze

  1. Nie sądziłam, że kwiaty lotosu mają swoje plantacje...
    Miałaś możliwość zobaczenia prawdziwego życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpatrywać codzienność uwielbiam i jest to dla mnie jedna z największych zalet samodzielnego podróżowania.

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia :) Obserwowanie codziennego życia ludzi to na pewno ciekawe doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna wycieczka:)
    Zastanawiam się nad klimatem w Kambodży. Słyszałam, że nasi rodacy niezbyt dobrze się tam czują ze względu na dużą wilgotność powietrza. Czy rzeczywiście jest to prawda.
    Chętnie wybrałabym się w tak egzotyczną podróż, ale mam kłopoty z sercem, więc zastanawiam się czy byłby to dobry pomysł?
    Nie ma jak podróżowanie własnym środkiem transportu. Wtedy najlepiej można poznać i kraj i ludzi.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno w Kambodży jest gorąco. Wilgotności powietrza jakoś specjalnie nie odczułam ale ja jestem ciepłolubna więc może mam na nią zwiększoną odporność :). Ale upał pamiętam doskonale chociaż np. zdecydowanie bardziej parno i wilgotno było w Tajlandii.
      A Kambodża cudna!
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Piękny i mądry wpis. Jeden z najlepszych jakie czytałem w blogosferze, na pewno "na pudle" w konkurencji teksty o Dalekim Wschodzie.

    Do tego świetne ilustracje.

    OdpowiedzUsuń
  5. To są właśnie plusy własnego środka lokomocji. Można dotrzeć do miejsc mniej znanych, zatrzymać się prawie w każdym momencie i uwieczniać niezapomniane chwile na fotografiach.
    I bardzo dobrze rozumiem Twoje obawy przed wejściem do tej wody. Ja wchodzę tylko wtedy, jak widzę, co tam pływa. Więc nawet jeśli wiem, że woda jest bezpieczna, to w nocy, gdy nic nie widać, bym nie weszła :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej wodzie na pewno nic groźnego nie pływało no ale kolor miałą paskudny. Mój chłopak pływał i nie dość, że przeżył to jeszcze mu się bardzo podobało. W Hiszpanii wielokrotnie pływałam w nocy i nie mam przed tym obaw.
      Pozdrowienia.

      Usuń
    2. Tak a'propos czegoś niebezpiecznego co pływa w wodzie... Przypomniały mi się opowieści jak to żona kolegi weszła do rzeki a wszystkie piranie rozpoczęły paniczną ucieczkę na brzeg... ;)

      Usuń
  6. I takie zdjęcia są najciekawsze.
    Nie wyobrażam sobie kąpieli w takich niebezpiecznych miejscach.
    Pozdrawiam Cię Mo bardzo ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro mieszkańcy się kąpali to nie mogło być niebezpiecznie. Tylko kolor obrzydliwy więc wyobraźnia podsuwa najrożniejsze rzeczy. Z resztą mój V. pływał i bardzo mu się podobało.
      Przesyłam moc pozdrowień.

      Usuń
  7. Czasem takie zdjęcia zrobione na bezdrożach najlepiej pokazują okolicę i życie z dala od centrum miast. Warto skorzystać z własnego środka lokomocji, bo z biurem podróży nie dotrze się do takich miejsc.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własny skuter to rewelacja, samodzielność podróżowania jakiej nie daje nic innego. Teraz zawsze będziemy tak zwiedzać.
      Pozdrowienia.

      Usuń
  8. Bardzo ciekawy wpis i jestem pod wrażeniem życia tych ludzi i ciesze się że dzięki Tobie mogłam zobaczc jak ono wygląda. Kwiaty lotosu wygląda pięknie :) to musiała być ciekawa wyprawa :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była tak ciekawa, że pewnie nigdy jej nie zapomnę.
      Również przesyłam pozdrowienia.

      Usuń
  9. Cudowna relacja i przepiękne zdjęcia. Jestem autentycznie zaskoczona plantacjami lotosów.
    Faktycznie, tamtejsze wody odstraszają jednak nie Twojego V, już nie M?
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, już nie M. Prawie cztery lata minęły jak mi się trochę w życiu pozmieniało ( sama dokonałam tych zmian ). Żyję i podróżuję u boku innej osoby. Uściski.

      Usuń
  10. Kurczę jak bardzo czasami nie doceniamy, tego co posiadamy :(. Zdjęcia cudne a te dzieciaki pewnie skradłyby moje serce, bo mam słabość do dzieci. Pozdrawiam Marta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.