Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


20/11
2014

Najpyszniejsze miejsce w Barcelonie - La Boqueria.



La Boqueria to uczta dla zmysłów. Wszystkich. Ten najbardziej znany w Barcelonie, a może i w całej Hiszpanii targ zaspokoi nawet najbardziej wybredne żywieniowe gusta i poskromi największe apetyty.



Byłam na targu wcześnie rano, Barcelona dopiero co wybudziła się ze snu, podpatrywałam więc sobie pracę dostawców i sprzedawców i jakoś nie miałam śmiałości robić zdjęć. Jednakże w mgnieniu oka targ zapełnił się klientami i turystami. Dla mieszkańców Barcelony to miejsce handlowe a dla przyjezdnych takich jak ja atrakcja turystyczna. Szybko wyciągnęłam aparat i wmieszałam się w tłum bo jak się okazało robienie zdjęć w Boquerii jest jak najbardziej na porządku dziennym. Nikogo nie dziwi robienie zdjęć serowi lub kiełbasie.




Owoce we wszystkich kolorach tęczy, najróżniejsze rodzaje serów, świeże warzywa, wędliny suszone, wędzone i peklowane, oliwki, przyprawy z najdalszych zakątków globu, ryby i owoce morza praktycznie "prosto z morza", orzechy, bakalie, oliwa z oliwek, pieczywo i słodycze. Brzmi jak raj?





  Nie wiem jak to możliwe, że są ludzie, którzy w miejscach takich jak to potrafią stwierdzić, że już samym patrzeniem można się najeść. U mnie tak to nie działa, ba!, u mnie nawet zasada ta działa zdecydowanie odwrotnie. Wszelkiego rodzaju bazary i targowiska rozbudzają mój apetyt i choć bym nie wiem jak była najedzona to nie ma możliwości żeby nie znalazło się miejsce na coś jeszcze.






W moim przypadku szansa na to, że kiedykolwiek najem się patrzeniem jest tak nikła, że póki co nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Mało tego - wcale bym nie chciała. Uwielbiam jeść i korzystam z każdej sposobności by to czynić. Mhmm nikogo nie powinien zatem dziwić fakt, że bez roweru byłoby ze mną kiepsko :).


Stoiska ze słodyczami były tymi przy których zatrzymywałam się najczęściej. I na najdłużej. Po czym ukradkiem wycierałam ślinę i ruszałam w poszukiwaniu kolejnego słodkiego stoiska.



Zmysły wariują od nadmiaru bodźców wszelakich. Spacer po La Boquerii cieszy oko i cudownie łaskocze podniebienie a gruczoły ślinowe pracują na zwiększonych obrotach. 



W La Boquerii można również wypić kawę i zjeść śniadanie np. w postaci przekąsek przyrządzonych z dostępnych na targu składników. Z własnego doświadczenia wiem, że w takim miejscu apetyt dopisuje a pojęcia takie jak dieta lub dbanie o sylwetkę nie mają racji bytu. Bo dietę można zacząć po powrocie do domu a Boqueria może się już więcej nie powtórzyć...


Komentarze

  1. Ah, jak miło zobaczyć te miejsce. Od powrotu minęło już ponad 1,5 miesiąca, ale wydaje mi się jakby to było chwilę temu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kolorowo i różnorodnie. aż zgłodniałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachwyca wykwint wystawienniczy. Ale pewnie czul bym się zagubiony jak na suku w Salonikach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo przydatny wpis :) od 1 grudnia będę w Barcelonie i własnie poszukuję takich miejsc :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak zawsze ogromnie brakuje mi takich targowisk u nas ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe zdjęcia, można wylizać monitor :D Turystyczne i komercyjne trochę to miejsce, ale uważam, że fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń
  7. W Barcelonie zrobiłam podobne zdjęcia. Grzech nie sfotografować takiej mieszanki kolorystycznej:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ cuda! I do patrzenia, i do fotografowania! O jedzeniu nie wspominam, bo ślinka mi cieknie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam i ja! Kupione owoce cudownie orzeźwiły nas w upalny lipcowy dzień, koktajle też były niezłe. Niestety do stoisk z rybami jedynie podeszłam i uciekłam, bo nie mogłam znieść tego zapachu...

    OdpowiedzUsuń
  10. Fantastyczne miejsce! Uwielbiam wszelakiego rodzaju targi...

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiele jest przeróżnych targów, z ogromną gamą towarów, zastanawiam się dlaczego La Boqueria zapamiętuje się na długo?
    Kupiłam ogromne brzoskwinie i kawałek sera. Pychota.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. To miejsce zawsze będzie mi się kojarzyć z kolorami, zapachami i smakami! :)
    Cudownie tak jest! :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojj tak, ten targ robi zawsze niezwykłe wrażenie. I te owocowe koktaljce na początkowych stanowiskach za 1 euro. Kuszą od razu :) Tego lata jadłam tam właśnie pyszne pierożki na ciepło z warzywami i krewetkami... Nie mogłam się oprzeć.

    Pozdrawiam ciepło !

    OdpowiedzUsuń
  14. Wyobrazam sobie te zapachy:) Kuka, akurat przed obiadem jestem;)
    jesli bede w barcelonie, to musze tam wpasc. Bo targi wszelakie -uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie, kolorowo, prawdziwa uczta dla oczu i podniebienia. Ach...
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. ...i pewnie smakują tak jak winny smakować :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ja bym od razu zjadła te smakowite rzeczy!

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety nie dotarlam w to miejsce przez moje male marudy.Bardzo zalowalam, a teraz zaluje jeszcze bardziej.I mam nadprodukcje sliny w tym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Za każdym razem jak tam jestem nie mogę przestać się zachwycać różnorodnością towarów i kolorów. Taki ogrom smakołyków w jednym miejscu, zwłaszcza kolorowe sałatki owocowe mnie tam kuszą. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pięknie! Ja wspominam czule te miejsca....na pewno tam wrócę, choć zawsze tak mówię i potem wybieram coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przy takiej ferii barw, zapachów trudno oprzeć się... To prawda ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.