2025
O tym, jak było w Budapeszcie
Aby nie trzymać Was zbyt długo w niepewności od razu napiszę, że było przefantastycznie! Nie będę robić tajemnicy z faktu, że miałam wobec Budapesztu ogromne oczekiwania a wobec tego duże też obawy, czy miasto im sprosta. A tymczasem Budapeszt hojnie obdarzył mnie ogromem i zachwycających miejsc, i pięknych wrażeń, a suma tych obu sprawiła, że węgierska stolica z marszu została mianowana ulubieńcem. Powitajmy zatem Budapeszt w zacnym gronie moich ulubionych miast i stolic, szalenie miło jest mi go tutaj widzieć.
WIDOK NA PARLAMENT I DUNAJ ZE WZGÓRZA ZAMKOWEGO |
SKALNY KOŚCIÓŁ |
MOST WOLNOŚCI |
Odkryłam w Budapeszcie skrawki moich ulubionych europejskich stolic - Pragi, Lizbony i Rzymu. Dostrzegłam również w Budapeszcie Paryż ale on akurat nie jest ulubieńcem. Ogromna ilość pięknej architektury, ciekawie zdobionych fasad, parków i kawiarenek na rogach ulic sprawiła, że Budapeszt zaskoczył mnie swoją europejskością, i tutaj bardzo Was przepraszam, bo wiem jak niedobrze to brzmi. Wiedziałam, że zachwyci mnie Parlament, góra zamkowa i spacery wzdłuż Dunaju ale to, że pomiędzy najbardziej znanymi zabytkami Budapeszt okaże się tak pięknym i zaskakującym miastem było najlepszym prezentem od losu ( i od węgierskiej stolicy ). Czy może być dla miasta lepszy komplement niż to, że zaczęłam za nim tęsknić zanim z niego wyjechałam?
PARLAMENT |
BUTY NAD BRZEGIEM DUNAJU |
Czy składam się teraz z gulaszu, langosza, paprykarzu z kluseczkami oraz różnych owocowych piw? Tak! Czy patrząc na Budapeszt ze wzgórza zamkowego albo z Baszty Rybackiej miałam ciarki z zachwytu? Możliwe 😊. Czy uroniłam łezkę żegnając się z Budapesztem w drodze na lotniskowy autobus? Być może
BASZTA RYBACKA |
Jak to ja ruszyłam zwiedzać Budapeszt wrzucając od razu piąty bieg chociaż obiecałam sobie, że nie będę się rozpędzać. A gdzie tam, czcze gadanie, pod tym względem nawet sama sobie nie ufam. Zamiast dawkować emocje gnałam przed siebie napędzana chęcią zobaczenia wszystkiego, najlepiej od razu, w efekcie czego wieczorem ledwo doczłapałam się do domu. Ku uldze własnej ale i mojego przekochanego towarzysza drugiego dnia obudziłam się już dużo spokojniejsza a chęć zwojowania Budapesztu na nogach ustąpiła zamiarowi delektowania się nim w zwolnionym tempie.
Jak już zobaczyliśmy wszystko to co zwiedzić trzeba sumienie miałam zdecydowanie spokojniejsze, i wtedy zaczęło się najlepsze. Chodziliśmy sobie niespiesznie to tu, to tam, skręcając tam, gdzie naszła nas ochota. Przysiadywaliśmy na placach i skwerkach oddając się temu, co uwielbiamy oboje - obserwowaniu świata. Zrobiliśmy sobie piknik w parku karmiąc resztkami wróble i gołębie. Ilość jedzenia jaką pochłonęłam w Budapeszcie sprawia, że sama w sobie wzbudzam podziw; ja to jednak potrafię 😊. Po tym jak już byliśmy tam, gdzie w Budapeszcie być trzeba, trasę zwiedzania kreśliliśmy na bieżąco, a raczej kreśliła się ona sama w trakcie drogi. Zaglądaliśmy do bram i na podwórka, na pchle targi oraz do niepozornie wyglądających sklepów i kawiarenek. Wszystko to sprawiło, że Budapeszt długo nie da o sobie zapomnieć.
Odniosłam wrażenie, że w Budapeszcie wszędzie jest pięknie bo nawet kiedy wydawało się, że jest zwyczajnie to nagle zadzierałam głowę i widziałam uroczy balkonik podtrzymywany przez wdzięczne kariatydy albo drzwi, co prawda stare ale tak fotogeniczne, że miałam wrażenie, że mi pozują.
Nie spodziewałam się, że Budapeszt stanie się scenerią takich pięknych chwil, z których większość była raczej z tych zupełnie niepozornych. Przejażdżki żółtymi tramwajami, stare, klimatyczne stacje metra, próba chóru w pięknym małym kościele, do którego weszliśmy tylko dlatego, że usłyszeliśmy śpiew. Spodziewalibyście się, że Budapeszt pachnie lawendą, która rośnie na każdym niemal kroku?
Kiedyś tutaj wspomniałam gdzieś między wersami, że od jakiegoś czasu dręczyła mnie w ogóle do mnie nie podobna ani całkowicie niezrozumiała niechęć do podróżowania świata. Nie mogłam wskrzesić iskry do odkrywania nowych miejsc, nie czułam ekscytacji szukając kolejnych fascynujących destynacji, nieustannie zadawałam sobie pytanie: po co to wszystko? Za jakiś czas może napiszę o tym więcej bo kiedy zaczęłam o wszystko podejrzewać starość okazało się, że problem tkwi gdzie indziej. Dzisiaj jednak z radością spieszę Wam napisać, że kryzys został zażegnany a Budapeszt na nowo mnie uskrzydlił, przypominając za co tak bardzo kocham bycie "w świecie". Już zawsze będę mu za to wdzięczna.
Fakt, Budapeszt może oczarować i nie dziwi mnie Twój zachwyt. Byliśmy w Budapeszcie trzy dni a i tak nie obejrzeliśmy wszystkiego, najbardziej podobał mi się nocą gdy odbyliśmy dość długi spacer. Są miasta do których chce się wracać, w moim przypadku to Praga, Budapeszt i Rzym. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNo mnie Budapeszt oczarował pogodą, architekturą, klimatem i jedzeniem. Czyli wszystkim! Miałam nadzieję, że wrócę zachwycona ale skala moich dobrych wrażeń sięga nieba. Naprawdę nie spodziewałam się, że to jest aż tak piękne miasto.
UsuńDobrego tygodnia.
Jaka starość! Sama mi mówiłaś, żeby nawet o tym nie wspominać, więc się tego trzymam. A co do Budapesztu to byłam spokojna i wiedziałam, że tak będzie. To wspaniałe miasto, choć nie brak mu chwil zadumy, jak te buty nad Dunajem, które są niezwykłym pomnikiem Holokaustu. Chętnie wrócę, bo podczas mojej wizyty część miasta była zamknięta ze względu na wizytę tureckiego przywódcy i nie zobaczyłam wielu pięknych miejsc. Super fotki Monia. Cieszę się, że doświadczyłaś tylu wspaniałych wrażeń. Całusy!
OdpowiedzUsuńJa byłam chyba wszędzie, w niektórych miejscach - zupełnym przypadkiem - nawet dwa razy 🙂. I to jest chyba jeden z niewielu razy kiedy nie wróciłam do domu z uczuciem niedosytu bo z czystym sumieniem mieliśmy czas na wszystko, na "nicnierobienie" też. Piękny to był pobyt w wyjątkowym mieście.
UsuńPrzed wyjazdem poczytałam sobie Twoje wspomnienia z węgierskiej stolicy.
Przytulam Cię Uleńka mocno mocno!
Ja nie zobaczyłam wielu miejsc, więc mam niedosyt. Ale to odrobię!
UsuńJa z kolei bardzo się cieszę, że tak zaplanowałam pobyt, żeby starczyło " z nawiązką " bo znając mnie pewnie wracałabym z uczuciem niedosytu. Życzę Ci tego nadrobienia. Buziaki.
UsuńSpędziłam w Budapeszcie tylko niecały dzień przy okazji pobytu na Węgrzech i bardzo mi się spodobał, myślę, że powinnam kiedyś wrócić. Praga bardziej, ale Budapeszt jest niedaleko. Budynek parlamentu był wtedy w remoncie i pozastawiany rusztowaniami, więc niestety jego nie mogłam dobrze obejrzeć. I nie mogę odżałować, że nie mam żadnych zdjęć...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o europejskość, byłam zaskoczona, że dało się łatwo porozumiewać po angielsku - w mieście, gdzie mieszkałam, najczęściej musiałam sobie radzić łamanym niemieckim.
Budapeszt tak bardzo mi się spodobał, że jeszcze długo nie ochłonę. Już dawno żadne miasto nie wywarło na mnie aż takiego wrażenia. Piękna architektura, czysto, zielono, sympatyczni ludzie, jestem oczarowana. I też byłam zaskoczona europejskością ale z trochę innych niż Ty powodów. Jeśli chodzi o europejskie stolice Budapeszt jest u mnie w pierwszej trójce. Leć!
UsuńKilka razy byłam w Budapeszcie ale to już dosyć dawno. Za każdym razem byłam oczarowana. Ale najbardziej podobał mi się nocny rejs po budapeszteńskim Dunaju. Wszystkie zabytkowe budowle były przepięknie oświetlone.
OdpowiedzUsuńNo i teraz zatęskniłam za tym miastem...
I masz rację - można w tym mieście znależć "kawałki" Pragi, Lizbony i Rzymu...
Naprawdę nie przypuszczałam, że Budapeszt jest taki piękny, zielony i czysty. Klimatyczne kawiarenki, ogrom zachwycającej architektury której mogłyby pozazdrościć Budapesztowi bardziej znane i popularne miasta. To mój podróżniczy hit, żałuję, że tak długo zwlekałam z podróżą tam.
UsuńSerdeczności.
Nigdy tam nie byłam, więc twoje zdjęcia to moja podróż, pięknie na każdym kroku!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie dylemat, które fotki pokazać?
Jak Cię znam, to już myślisz o kolejnej wyprawie!
Przejrzałaś mnie, wczoraj kupiłam bilety 🙂. Tym samym zaplanowanych podróży mam trzy a w perspektywie 10 lotów, z czego właśnie zdałam sobie sprawę. O kurczę 🙈
UsuńO kurczaki 👍👌
UsuńNo wiem, trochę mnie poniosło 🤭
UsuńNigdy nie byłem w Budapeszcie, a Węgry kojarzą mi się głównie z gulaszem. Piękne zdjęcia niesamowitych miejsc. Ciekawy jestem, co porabia właściciel tych butów.
OdpowiedzUsuńTe buty to jedna z sześćdziesięciu par nad brzegiem Dunaju, będących pomnikiem ku czci rozstrzelanych nad brzegiem Dunaju Żydów. Buty to symbol "ku pamięci".
UsuńCiekawa relacja! Zupełnie nie wiedziałabym, czego się spodziewać po tym mieście, a teraz mam przynajmniej jakieś pojęcie ;)
OdpowiedzUsuńJa się spodziewałam ale i tak to co zastałam milion razy przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Budapeszt naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, to mój faworyt w temacie europejskich stolic. Będę go wszystkim polecać i reklamować komu się da 🙂.
UsuńJak to przyjemnie oglądać chociaż na zdjęciach tyle pięknej architektury, tego uroku kafejek. Nigdzie nie widać betonowych kwadraciaków. Zdaję sobie sprawę, że jak w każdej stolicy i tam są. Świetnie pokazałaś to miasto. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo jasne, zwykłe kamienice też tam były ale jakoś tak fajnie wtapiały się w tło. Budapeszt jest czysty i zadbany chociaż na wielu budynkach widać upływ czasu. Jestem zachwycona jego architekturą i klimatem, podobało mi się wszystko, nie wiem kiedy ochłonę po tak hurtowej ilości pięknych wrażeń. Pozdrawiam przeserdecznie.
UsuńWprawdzie nie byłam w Budapeszcie, ale czytając Twój wpis miałam wrażenie, że słucham zachwytów mojej córci, która w Budapeszcie jest zakochana. Była tam już kilka razy i z pewnością jeszcze wróci, a jej ekscytacji nie ma końca. Rzeczywiście, Twoje zdjęcia pokazują, że to ogromnie urokliwe miasto.
OdpowiedzUsuńTwoja "niechęć do podróży" ogromnie mnie zaniepokoiła... ale na szczęście wyjaśniasz, że to już minęło. Niemniej ciekawa jestem przyczyny, bo jakoś mi to do Ciebie niepodobne :(
Mocno Cię ściskam!!!
Może zabierzesz się z córką? Gwarantuję Ci, że będziesz przezachwycona. Ja już wróciłam do domu a i tak nie mogę ochłonąć po urokach Budapesztu. Już dawno żadne miasto nie zrobiło na mnie aż tak wielkiego i całkowicie pozytywnego wrażenia.
UsuńO moim podróżniczym kryzysie napiszę ale póki co potrzebuję czasu, żeby uporządkować myśli i ubrać je w słowa. Dobra wiadomość jest taka, że został zażegnany, mam nadzieję, że na zawsze.
Wysyłam w Twoją stronę ogrom ciepłych myśli, udanego lipca.
No i wiedziałam! ❤️ Wiedziałam, że Budapeszt Cię porwie – chociaż nie ukrywam, że przez chwilę bałam się, że historia z Hallstatt się powtórzy 😂 Ale jak dobrze czytać, że znów Ci się chciało, że zaiskrzyło i że wróciła ta Twoja podróżnicza iskra! Budapeszt potrafi, co? Te kariatydy, tramwaje, podwórka – totalnie Twój klimat. A teraz czekam aż wspomnisz o tych wszystkich paprykarzach i owocowych piwach, bo jestem pewna, że masz jeszcze parę smaczków do dorzucenia 😉 Trzymam kciuki, żeby każda kolejna podróż była właśnie taka – z zachwytem i ciarkami
OdpowiedzUsuńO powtórkę z Hallstatt będzie ciężko bo mnie się rzadko kiedy gdzieś nie podoba 😊. Ale Hallstatt dostąpił tego zaszczytu i już. Trudno.
UsuńZa to Budapeszt zachwycił mnie bardzo bardzo! I teraz sytuacja jest taka, że istnieje duża szansa, że znajdzie się w pierwszej trójce najpiękniejszych europejskich stolic, może nawet na pierwszym miejscu. Decyzję podejmę jak mi trochę opadną emocje. Buziaki i przytulaki.
O tak, Budapeszt jest niezwykly a chodzi o jego piękno, pierwszy raz byłam w Budapeszcie w wakacje , zaraz po zdaniu egzaminu na studia, czyli dokładnie 60 lat temu, zarobiłam sobie na wyjazd pracując miesiąc w jakimś biurze porządkując papierki, pamiętam zauroczenie tym miastem ale niewiele więcej , za to doskonale pamiętam takie zdarzenie, siedziałam w restauracji i nagle przede mną kelner postawił duży talerz z jakimś kolorowym deserem, zaprotestowałam, że o to nie prosiłam, skinął głową, że wie i wskazał mi ręką pana z sąsiedniego stolika, że to jego dla mnie prezent...przypomniałam sobie teraz to zdarzenie i wprowadziło mnie to w dobry humor.
OdpowiedzUsuńPotem byłam w Budapeszcie jeszcze kilka razy, tak to piękne miasto. Wolę jednak Pragę , Porto, LIzbonę, za Paryżem też nie przepadam...Londyn tak, bardzo mi się spodobał...fajnie jest tak sobie przebierać w takich miastach😊
Bardzo piękne obrazy tego miasta zamieściłaś..a wyspa Małgorzaty gdzie?😀
Grażynko, chyba 50 lat temu?
UsuńBudapeszt zaprezentowany przez Ciebie jest przepiękny. To miasto z duszą. Bardzo dziękuję, że odświeżyłaś mi wspomnienia, aż zatęskniłam za tym cudownym miastem! Jest w nim mnóstwo śladów historii i dostojeństwa przepięknych budowli, a zarazem takie ogarniające zewsząd ciepło - urokliwe zakątki, przemiłe knajpki i wspaniała kuchnia.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ardiolitko...jestem dobrą matematyczką jak wszyscy fizycy😀😀😀😀 ...60...60...sama w to nie wierzę.
UsuńGrażynka, to cudowne że pomimo upływu lat nadal pamiętasz o tym deserze-prezencie, chociaż ja podobnie jak Ardiola nie wierzę, że od tamtego czasu minęło sześć dekad. Wszystko wskazuje na to, że spodobałaś się owemu dżentelmenowi, ale to miłe! To cudowne, że mój pierwszy wpis o Budapeszcie sprawił, że mogę tutaj poczytać o Twoich wspomnieniach z tego miasta. Pozdrawiam Cię cieplutko.
UsuńŁucja-Maria ~ we wpisie zapomniałam wspomnieć, że jako nastolatka, wracając autokarem z mojej pierwszej zagranicznej podróży, przejeżdżaliśmy nocą przez Budapeszt. Z tej podróży pamiętam moje wrażenie, że Budapeszt to jest bardzo przytulne miasto ale nocą o takie wrażenia łatwo. Najlepsze jest to, że teraz się tylko w tej przytulności utwierdziłam, przez ten czas nic się pod tym względem nie zmieniło. Myślę, że to za sprawą kamienic i starych budynków. A knajpki i kawiarenki mają przeurocze, to fakt. Serdeczności.
UsuńCześć Monia, swoimi pięknymi zdjęciami zainspirowałaś wszystkich do wspomnień. Miło czytać o twoim oczarowaniu Budapesztem.Pewne pokolenie, które będąc w wieku conajmniej nastoletnim czy młodzieńczym pamięta czasy komuny, i mieszkało gdzieś na południu kraju, to z pewnością zna Budapeszt. Ja do takich należę, a do tego studiowałam w Rzeszowie, to stamtąd niemalże rzut beretem🤣 dworzec Keleti był zawsze pełen Polaków. Przyjeżdżało się turystycznie i handlowo. Po dezodoranty, kostiumy kąpielowe i ładne sweterki. A co się sprzedawało to nie pamiętam. Od znajomych którzy mniej podróżowali albo wcale, kupowało się forinty z tak zwanych książeczek walutowych, żeby było więcej, bo oficjalna wymiana była niewysoka i dlatego trzeba było handlować 🤣 piękny Budapeszt był wtedy dla nas niemalże jak Wiedeń, w końcu cesarstwo Habsburgów. Zwiedzało się też obowiązkowo Wzgórze Zamkowe, Górę Gellerta i Wyspę św Małgorzaty oraz Parlament będąc z drugiej strony Dunaju, bo prawie wyglądał jak ten w Londynie nad Tamizą.🤣 Zatrzymywałyśmy się z koleżankami w jakichś studenckich hostelach. Podrywali nas najczęściej jacyś Arabowie. Młodzi i baardzo przystojni.Młodzi ludzie mówili po angielsku, ale niemiecki był bardziej rozpowszechniony. Pamiętam wspaniałe dyskoteki. Mam dużo wesołych wspomnień z przełomu lat 70 i 80. I dobrze pamiętam ❤️ w latach 90. na Węgry jeździły moje córki na kolonie, zwykle do Hajduszoboszlo z wycieczkami do Budapesztu. Też im się bardzo podobało. Ale to były dzieci wtedy. Raz byliśmy z rodziną. Baseny termalne to była dla nas wtedy wielka atrakcja.
OdpowiedzUsuńNatomiast pierwszy raz od około 30 lat pojechałam na Węgry 2 lata temu do Miszkolca na baseny w jaskiniach oraz do winiarni tokaju. Kraj wydawał mi się bardzo prowincjonalny i ubogi w porównaniu nawet ze Słowacją, którą przejeżdżaliśmy.
Ale z pewnością stolica To zupełnie co innego. Według rankingów należy do najpiękniejszych stolic europejskich.
Pozdrowienia z Dolnego Śląska.
Więc dodam trochę do uwag Ardioli, jakis 3 lata temu byłam w Egerze i Debreczynie i moje wrażenia były raczej negatywne, hotele jak za czasów naszego socjalizmu, chwiejące się łózka na niepewnych nóżkach, łazienki obtłuczone i zapyziałe, centra tych miast jako takie ale restauracje np Debreczynie wręcz tragiczne..poza centrum dziury w chodnikach i przekopywane ulice, byliśmy bardzo zaskoczeni. Budapeszt to jednak stolica i to bardzo turystyczna...
UsuńDziękuję, że się ze mną podzieliłyście swoimi wspomnieniami i wrażeniami. Rozmawiałam o Budapeszcie z wieloma osobami i większość ma wspomnienia podobne do Waszych. Wczoraj byłam u fryzjera i moja fryzjerka też mi opowiadała, że jako nastolatka była w Budapeszcie i to tam kupiła pierwszą w życiu Fantę, dezodorant w kulce i trampki z cekinami 🙂. Grażyna, całkiem możliwe, że Budapeszt jako stolica prezentuje europejski poziom bo jest wizytówką kraju a w małych miasteczkach bieda i zaniedbanie. Jechaliśmy do małego miasteczka niedaleko Budapesztu i pociąg był już chyba zabytkiem, miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie kilka dekad wstecz. I trzeba było skasować bilet w kasowniku robiącym dziurki w bilecie. Ta podróż uzmysłowiła mi, że Budapeszt to całkiem inny świat i to co się dzieje poza nim pewnie nie zachwyciłoby mnie tak bardzo jak stolica. Tak czy siak czytając Wasze wspomnienia nie sposób się nie uśmiechnąć, jeszcze raz dziękuję, że się ze mną nimi podzieliłyście. Ściskam Was mocno.
UsuńNo i proszę, nigdy nie byłam i teraz mam wielką ochotę!
OdpowiedzUsuńDziękuję za cudowny spacer! Budapeszt wydaje się przepiękny!
https://okularnicawkapciach.wordpress.com/
Bardzo się cieszę, że zrobiłam Ci smaka na Budapeszt, to miasto na pewno Cię zachwyci.
UsuńBudapeszt, jak wiele chyba już razy wspominałam na blogach (starcze powtórzenia?) to moja pierwsza zagraniczna podróż na zachód, bo w latach osiemdziesiątych był dla nas Budapeszt (Węgry) namiastką zachodu. Pamiętam te rozdziawione buzie na widok pełnych towarów półek sklepowych, gdy u nas tylko ocet na półkach stał. Pamiętam, że pamiątką z podróży nie była widokówka czy mały gadzet, a sok pomarańczowy, kiełbasa salami i tubka przecieru paprykowego (pasty, którą do dziś uwielbiam). Z Budapesztu, w którym gościliśmy jeden dzień niewiele pamiętam, jedynie odbijającą się w szybach jakiegoś nowoczesnego budynku świątynię, czy zamek) i spacer na wyspę Małgorzaty, choć już z samej wyspy niewiele. Muszę i ja się tam wybrać.
OdpowiedzUsuńI też miewałam takie obawy, na szczęście chwilowe i przeszłe, czy jeszcze mnie będzie zachwycało odkrywanie nowych lądów, czy wszystko już było i po co to wszystko. I tak dobrze znane zachłanne gonienie, jeszcze to, i to i tamto zobaczyć, a potem przychodzi opamiętanie i zwolnienie tempa.
Też uwielbiam tę pastę! Kiedyś moja koleżanka przywiozła mi ją z Węgier i od tamtej pory jest stałym elementem mojej diety 😆. Na szczęście jest łatwo dostępna i u nas, ja uwielbiam tę wersję pikantniejszą bo jeśli chodzi o ostre przyprawy to zjadłabym ogień.
UsuńMój kryzys podróżniczy/egzystencjalny został zażegnany i z perspektywy czasu widzę, że dobrze mi zrobił. Na nowo odkryłam radość jaką dają podróże i doceniłam fakt, że mam ku temu możliwości bo był moment kiedy myślałam, że od tego częstego podróżowania w głowie mi się poprzewracało. Ale odzyskałam już pion.
Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną węgierskimi wspomnieniami, są podobne do tych jakie mają Ardiola i Grażyna. Mnie jako trochę młodszej od Was ciężko jest trochę uwierzyć, że dekady temu Budapeszt wypadał na tle Europy jako ten bogaty i trochę luksusowy. Ale wierzę oczywiście. Serdeczności.
Udało mi się zwiedzi Budapeszt w 2014 roku, a więc 11 lat temu. Bardzo mi się podobało. Ale chyba największe na mnie wrażenie zrobił, i najlepiej zapamiętałam, budynek parlamentu. Przyciąga uwagę turysty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO tak, parlament robi wrażenie, jest nawet piękniejszy niż wiele królewskich pałaców, które widziałam. A nocą wygląda jak diament, jak jedno z najpiękniejszych dzieł architektury. Mogłabym patrzeć na niego bez końca ( co szczerze mówiąc często robiłam 😊 ). Fajnego weekendu Karolcia.
UsuńCieszę się, że Budapeszt "zagrał" na najczulszej nucie, bo trafił prosto w serce :-)) Oczarował Cię i uskrzydlił! Nie dziwię się, bo sama byłam zachwycona zwiedzając kolejne miejsca węgierskiej stolicy. Widoki ze Wzgórza Zamkowego, architektura miasta, parki, zamek Vajdahunyad oraz słynne mosty i rejs Dunajem. Budapeszt potrafi uwieść... Ta pasja podróżowania (nawet, jeśli chwilowo przygasa) dostarcza nam obieżyświatom całą gamę emocji i niesamowitych wrażeń!
OdpowiedzUsuńUściski posyłam...
Anita
Moja pasja przygasła ale powróciła z przeogromną mocą ( powód znasz ) i teraz nie mogę przestać planować i wymyślać nowych destynacji. Kryzys uważam za zażegnany.
UsuńCzytałam sobie Twoje wpisy z Budapesztu przed węgierskim urlopem, to również dzięki nim i Twoim wrażeniom byłam pewna, że Budapeszt mi się spodoba.
Ściskam Cię z całych sił Anitka i życzę Ci dobrego weekendu, pełnego słońca.
Wow, nie wiedziałam że Budapeszt jest tak piękny! Mnie zdecydowanie namówiłaś na wycieczkę! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńWłaśnie od Ciebie wracam 💗. Budapeszt jest przepiękny, bardzo mnie zauroczył i zachwycił. Buziaki. Fajnego weekendu życzę Tobie i dziewczynkom.
UsuńZgadzam się z każdym słowem. Budapeszt jest przepiękny. Mnie oczarowała wyspa św. Małgorzaty. No i te wszystkie monumentalnie nieco ulice. Niestety nie miałam okazji zwiedzić Parlamentu wewnątrz. Ale co się odwlecze...
OdpowiedzUsuńJa na wyspę św. Małgorzaty nie dotarłam, zostawiłam ją sobie na kolejny raz 🙂. Zgadza się, Budapeszt jest przepiękny, wróciłam bardzo zachwycona. Pozdrawiam cieplutko.
UsuńBeautiful photos. Thank you so much for sharing 😊 ❤️ I don't travel, I am a 68 year old retired lady but thanks to you I have had a chance to see another part of the world. Warm greetings from Montreal, Canada 🇨🇦
OdpowiedzUsuń