2022
Wszędzie dobrze ale na rowerze najlepiej
Dzisiaj dopisało mi szczęście i to była cuuuuuudna środa. Po raz pierwszy od dawna zgrało się wszystko bo słoneczny dzień przyszedł równocześnie z dniem wolnym od pracy, zatem plan na tę środę mógł być tylko jeden. Już od rana byłam tak podekscytowana, że niemal czułam złość na pralkę, że tak wolno pierze a niestety jednym z planów na ten dzień było uporanie się z "brudami" wyskakującymi z kosza na pranie. Na szczęście pralkę i kosz na pranie mamy w pomieszczeniu gospodarczym i ani tego nie muszę oglądać, ani się o to pranie potykać kiedy w pracy urwanie głowy, a po pracy to już niewiele rzeczy się chce. A już w ogóle niewiele z tych, które się zrobić powinno.
W samo południe wskoczyłam na rower z uśmiechem niemal dookoła głowy, tylko ja jedna wiem jak bardzo mi tego rowerowania brakowało. Do tego stopnia, że kiedy wjechałam do lasu to wierzcie mi lub nie ale miałam w oczach łzy. Siedzę sobie teraz na balkonie i myślę o tej środzie, która przecież jeszcze się nie skończyła, a która była przepiękna. A przecież z wyjątkowych rzeczy nie wydarzyło się nic bo jedno raptem pranie się nie liczy.
Słońce prześwitujące przez liście drzew tworzyło mi na ścieżce fantazyjny wzór, ptaki wyćwierkiwały najpiękniejsze muzyczne tło a las pachniał tak jak tylko może w czerwcu.
Nie będę kłamać, że nie uszczęśliwiają mnie podróże bo sami wiecie jak jest. Nie będę też ukrywać, że nie napawa mnie ekscytacją fakt, że przyszła środa będzie moim ostatnim przedurlopowym dniem roboczym. Ale wiecie co? Za każdym razem kiedy objeżdżam na rowerze moje ulubione szlaki, zatrzymuję się na książkę i herbatę albo tylko po to żeby najzwyczajniej w świecie pogapić się w niebo nie mogę wyjść z zachwytu nad tym, co mam tak blisko domu. Nie trzeba latać na koniec świata żeby się tym światem zachwycać.
Niby zwykłe rzeczy a tyle w nich niezwykłości, ciężko się tym światem nie cieszyć kiedy wokół tyle ku tej radości powodów.
Miałam też dzisiaj przygodę która trochę ten mój zachwyt światem przyćmiła. Siedziałam na ławce na pomoście nad stawem ( drugie zdjęcie ) i nagle usłyszałam dziwny żabi skrzek. Żab w tym stawie dużo i ani ich widok ani odgłosy nikogo już nie dziwią jednak to co ja słyszałam było trochę dziwne. Żadna ze mnie spacjalistka od żab ani tym bardziej od odgłosów jakie wydają ale to co słyszałam nie pozwoliło mi siedzieć spokojnie ani skupić się na tym co czytałam. Postanowiłam zlokalizować źródło dźwięku i po chwili mi się to udało - niedaleko brzegu zobaczyłam żabę, która wyglądała jakby się topiła. Wiem wiem ale co zrobić skoro to naprawdę tak wyglądało. To zanurzała się to wychylała główkę łapiąc zachłannie powietrze, zastygała w bezruchu albo machała łapami nad wyraz energicznie. Pomyślałam, że może zaplątała się w jakieś trawy albo wodorosty i nie umie się wyplątać. Nie zastanawiając się długo ruszyłam jej na pomoc zaopatrzona w dwa znalezione na szybko patyki, w tej akcji ratunkowej poślizgnęłam się na błocie i wpadłam do wody jedną nogą. I kiedy z tych patyków zrobiłam coś na kształt podbieraka i udało mi się żabę wydostać na powierzchnię zobaczyłam coś co mnie i załamało, i przestraszyło bo połowa tej żaby znajdowała się w pysku żmii. Kiedy zaczęłam moją akcję ratunkową bałam się, żeby tej żaby nie uszkodzić bo ingerencja w przyrodę zawsze niesie ze sobą ryzyko ale czegoś takiego się nie spodziewałam. I nie umiem pozbyć się z głowy widoku tej oddalającej się strumykiem żmii i połowy żaby usiłującej walczyć o życie w tej przegranej już walce. Ja wiem, że to naturalna kolej rzeczy i że ta żaba, którą zjadła żmija, zjadła wcześniej te śliczne niebieskie ważki, którymi się zachwycam. Jednak i tak wiedzieć to a to widzieć to jest zupełnie coś innego.
Tym trochę smutnym akcentem kończę, to i tak była piękna środa a będzie jeszcze fajniej bo zanim tu usiadłam zrobiłam chlebek bananowy i z utęsknieniem czekam na sygnał dźwiękowy od piekarnika, że to już.
A jak Wasza środa? I jakie plany na czwartek?
Też sądzę, że przyroda jest cudna nie tylko na końcu Świata. Chętnie zwiedzamy, ale też cieszymy się tym co wokół nas. Przejażdżka rowerowa w taki ładny dzień to prawdziwa frajda. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńUrlopy i dalsze wyjazdy zdarzają się zdecydowanie rzadziej niż możliwość cieszenia się światem, który mamy w zasięgu wzroku. Dlatego trzeba korzystać z tej możliwości tak często jak się da. Moc pozdrowień.
UsuńŚwietny opis spotkania z przyrodą i zachwytu nad nią. I ja to lubiey.
OdpowiedzUsuńZatem lubimy to samo :)
UsuńMoja środa średnio, do tego jeszcze podczas pilatesu zrobiło mi się słabo... Czwartek lepszy, bo chociaż wolne, tylko zapowiadają się burze. :)
OdpowiedzUsuńRównież lubię podróże (choć ze mnie mniejsza podróżniczka niż z Ciebie) i również uważam, że jednocześnie trzeba doceniać to, co się ma pod ręką, bo może jest już opatrzone, ale przecież też znajdzie się mnóstwo miejsc godnych uwagi i nawet pobliski park potrafi dać radość.
Jeśli chodzi o przyrodę, to podczas ostatniego wyjazdu widziałam mewę porywającą gołębia... Normalnie nie jestem jakaś bardzo spostrzegawcza, na wycieczkach patrzę na drzewa i budynki, że też akurat to musiałam zobaczyć. :/ Zgadzam się, co innego wiedzieć, a co innego widzieć...
Też nie wiem jak ja tę żabę znalazłam wśród traw i trzcin, tym bardziej, że żab tam mnóstwo. Trochę żałuję, że nie ruszyłam z odsieczą trochę wcześniej, może jeszcze coś by to dało... No weź, Ty też jesteś podróżniczka, która trochę już świata widziała.
UsuńMoja środa robocza bardzo, ale to ostatnie dni, więc jakoś wytrzymam.
OdpowiedzUsuńMój rower czeka na lepsza kondycję i ochotę, na razie jestem zbyt zmęczona fizycznie.
Przyroda ma swoje prawa, cóż zrobić?
Mnie z kolei ostatnio częściej doskwiera zmęczenie psychiczne bo pracy dużo tak jak i u Ciebie. Całe szczęście, że wystarczy chwila na balkonie albo spacer i już mi lepiej. Ostatnio zasnęłam w hamaku na balkonie i gdy się obudziłam to byłam taka wypoczęta, że mogłabym góry przenosić.
UsuńZ podziwem patrzę na piękne zdjęcia i leśne krajobrazy, które mienią się w promieniach słońca. A ty czując wiatr we włosach pędzisz tamtejszymi ścieżkami. Ach, jak zazdroszczę ci tych rowerowych wojaży. U mnie środa bez wielkich ochów. Przed chwilą przeszła burza, najpierw z gradem i z ulewnym deszczem.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Z tym pędzeniem to u mnie raczej średnio, najczęściej jadę takim tempem, żeby mieć z tego frajdę, muszę się napatrzeć, nacieszyć i nawdychać lasu a przy szybkim tempie skupiam się najbardziej na tym, żeby się nie wywalić :)
UsuńCudownego weekendu.
Wszystkie piękne, ale to trzecie od końca zauroczyło mnie, że wzroku nie mogłam oderwać. Takie tajemnicze i bajkowe zarazem. Niczym sceneria dla obrazów prerafaelitów.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że widoczne na tym zdjęciu jezioro jest zimą lodowiskiem? :). I może nie wygląda tak pięknie jak latem ale dostarcza mnóstwo frajdy.
UsuńW środę wydałem sporo kasy na coś, co powinno mi gwarantować NFZ, no ale wiadomo jak jest... A w czwartek po prostu będę w domu :)
OdpowiedzUsuńMiłej końcówki urlopu w takim razie, spędź ten czas tak jak lubisz.
UsuńRaczej nie żmija tylko zaskroniec - po kontakcie ze żmiją żaba raczej nie wydawała by głosu, tylko była sparaliżowana neurotoksyną z jadu węża. A swoją drogą wiesz co to "Efekt Bambiego" ;)
OdpowiedzUsuńCo zaś do robót domowych - odpalam pralkę, zmywarkę i robodkurzacz ... a potem jadę przed siebie, luzik ktoś się zawsze zlituje i to pranie rozwiesi, naczynia wyjmie i robotowi pomoże się wypróżnić
To na pewno był zaskroniec :)
UsuńZe zmywarką nie mam problemu, może myć nawet jak mnie nie ma w domu, samoodkurzającemu sprzętowi nie ufam a co się zaś tyczy prania to obawiam się, że po tylu godzinach w pralce musiałabym albo te ubrania jeszcze raz wypłukać albo wyprasować, a ja prasuję mało co i tylko ciuchy galowe :)
U nas taki system się sprawdza... A odkurzanie jest ok - tylko trzeba Ultenię na dwa przebiegi wypuszczać.
UsuńNiezwykła przygoda. Dobrze, że żmija tylko na żabkę polowała i nie zainteresowała się większym obiektem 😉
OdpowiedzUsuńJa mam dziś prace porządkowe w ogrodzie, bo się trochę nazbierało chwastów przez moją nieobecność. Dobry relaks 😊
Pięknego weekendu Ci życzę 😘
Zaskroniec nie miałby ze mną szans chociaż pewnie uciekłabym w popłochu. Już i tak miałam stan przedzawałowy kiedy go na tym patyku wyciągnęłam, z żabą w pysku :).
UsuńMiłych prac w ogrodzie, niech Ci sprzyja piękna pogoda. Uściski.
Znów nie wskoczył na blog Twój komentarz, jest tylko na mailu. Nie wiem, co jest nie tak 😕
UsuńJuż od jakiegoś czasu blogger szwankuje, nie wiem co jest bo po opublikowaniu komentarza widziałam go u Ciebie i nawet czytałam raz jeszcze. A nie masz żadnych ustawień kontroli komentarzy albo coś?
UsuńObok nazwy bloga na www. masz trójkąt i słowo "niezabezpieczona". Spróbuj zabezpieczyć swojego bloga, może to coś zmieni, bo ja nic innego nie wymyślę. Pa
UsuńNiestety tak już musi być w przyrodzie, ale fakt faktem, trochę to smutne. Cieszę się, że mimo wszystko miałaś udaną środę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, zdaję sobie sprawę jak jest skonstruowany świat, mam również świadomość tego, że i mnie kiedyś coś zje :). Ale tak czy siak było to trochę straszne i drastyczne jak tego zaskrońca wyciągnęłam z wody, z żabą w pysku bo w ogóle się czegoś takiego nie spodziewałam. Raczej takich niespodzianek nie lubię :)
UsuńUrokliwe miejsce, sama bym z chęcią wybrała się na wycieczkę rowerową w takich okolicznościach przyrody :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że oprócz ogromnej przyjemności jaką daje jazda na rowerze można również zadbać o kondycję i zgubić zbędne kilogramy w bardzo przyjemny sposób. Polecam!
UsuńRower dobry na w miarę szybkie przemieszczenie się w wyznaczone miejsce. Nad stawkiem masz piękne miejsce do odpoczynku, czytania i słuchania zarazem odgłosów przyrody. Tak to już jest w przyrodzie, że silniejszy zjada słabszego. Ja staram się wykorzystać każdy dzień choćby na krótki wyjazd za miasto, albo spacer po naszym parku. Szkoda marnować pogody na siedzenie w domu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiem, jakie zasady funkcjonują w przyrodzie ale pewnych rzeczy wolałabym nie widzieć :). Wystarczy mi świadomość, że jest jak jest :). Udanego tygodnia, pozdrawiam cieplutko.
UsuńCudownie! Taki wolny dzień i kontakt z naturą dużo daje, oj duuużo ;) Oby ten piękny czas trwał jak najdłużej, a jesień przyszła późno. Tyle się czekało na wiosnę, a ona już ucieka :(
OdpowiedzUsuńPo wiośnie będzie lato a to jest super perspektywa :)
UsuńPamiętasz moją opowieść jak Ted z naszym szefem ratował kaczątka? W ciągu następnych dwóch tygodni drapieżniki zabiły wszystkie. Natura jest piękna ale i brutalna niestety.
OdpowiedzUsuńO nieeeee...Pamiętam, byłam z nich dumna :)
UsuńTo jest ciekawe - ludzie podróżują coraz dalej, coraz więcej, ale tak rzadko doceniają, to co jest dookoła. Od jakiegoś czasu szukam ładnych miejsc w miarę blisko domu i często tam jeżdżę na rowerze, ale jednak nieustannie ciągnie mnie gdzieś dalej...
OdpowiedzUsuńMnie od zawsze cieszyły również te bliskie podróże a w pandemicznej niewoli polubiłam je jeszcze bardziej. Co nie zmienia faktu, że zaczynający się jutro egzotyczny urlop nie napawa mnie ekscytacją :)
Usuńczekam u mnie na powrót letniej aury! na razie dość jesiennie:)
OdpowiedzUsuńSzybkiego odzyskania słońca w takim razie :)
Usuń