30/01
2020
2020
Werona. Popularność za sprawą nieszczęśliwej miłości
Werona swoją sławę zawdzięcza Szekspirowi i jego miłosnemu dramatowi z zakończeniem, któremu daleko do happy endu, a który znamy wszyscy. Nie trzeba czytać dzieł Szekspira żeby znać Romea i Julię bo ich historię znają chyba wszyscy. To właśnie dwa zwaśnione rody Capuletti i Montecchi rozsławiły Weronę, która była tłem tej miłosnej historii.
Zakładać się nie będę bo hazardzistka ze mnie żadna ale jestem przekonana, że gdyby nie Romeo i Julia Werona nie byłaby tak znana ani tak bardzo oblegana przez turystów. Bo jeśli chodzi o atrakcyjność to miastem jest raczej średnim i na tle innych włoskich miast, które miałam szczęście odwiedzić wypada raczej słabo.
Myślę, że tak jak większość przyjezdnych także i my pierwsze kroki skierowaliśmy pod balkon. Ten od Julii. Najpierw jednak było śniadanie i w moim przypadku Aperol Spritz zamiast włoskiej kawy. Podczas pierwszego pobytu we Włoszech pizza na śniadanie wydawała mi się awangardą. Jak zatem można określić koktail alkoholowy jako część śniadania? Lepiej skończę te wspominki bo na swoim koncie mam jeszcze szklankę zimnego Martini do śniadania w Porto. A ja generalnie rzadko piję alkohol.
Na dziedzińcu pod balkonem ścisk i tłok a chętnych do dotknięcia piersi Julii ( co podobno przynosi szczęście w miłości ) sporo.
To nie jest tak, że Werona jest brzydka. Poprostu brakuje jej "tego czegoś" co przyciąga uwagę i wyróżnia ją spośród innych włoskich miast. A sam balkon to za mało. Mimo wszystko podczas spaceru udało nam się dojść do kilku ładnych i ciekawych miejsc oraz urokliwych uliczek. Jednym z nich jest Palazzo della Ragione.
Najstarszym zabytkiem z czasów rzymskich jest rzymski amfiteatr będący np. siedzibą odbywającego się latem Festiwalu Szekspirowskiego oraz oper i sztuk teatralnych. Piazza Bra, na której się znajduje to jeden z obowiązkowych punktów zwiedzania miasta.
Jednym z miejsc w Weronie, które najbardziej mnie zachwyciło jest Piazza dei Signori, nazywana również Placem Dantego za sprawą stojącego tu pomnika tego włoskiego poety i filozofa. Plac otoczony jest ślicznymi pastelowymi kamienicami, arkadami i licznymi kawiarenkami we włoskim stylu.
Zdaję sobie sprawę, że na zdjęciach Werona wygląda naprawdę ładnie. W rzeczywistości też jest miła dla oka. Możliwe, że problemem jestem ja i najzwyczajniej w świecie miałam wobec niej większe oczekiwania a prawda jest taka, że trochę mnie Werona rozczarowała. A mnie raczej łatwo uszczęśliwić bo wobec podróży nie mam zbyt wysokich wymagań i każda podróż mnie cieszy. Tutaj brakowało mi tego charakterystycznego włoskiego klimatu chociaż śliczne małe balkoniki oraz drewniane okiennice występowały dosyć często, ku mojej wielkiej radości.
Przez Weronę przepływa rzeka Adyga. Warto tak ułożyć trasę zwiedzania miasta żeby przejść się chociaż kawałek wzdłuż rzeki bo nabrzeże Adygi jest jedną z najładniejszych części miasta.
Niestety nie starczyło nam czasu na widoczne poniżej wzgórze i zamek św. Piotra. Trochę też odstraszyły nas gromadzące się nad zamkiem ciemne chmury.
Apetyt rośnie w miarę zwiedzania i wraz z liczbą odwiedzonych miejsc zmieniają się nasze oczekiwania. Chociaż w sumie nie wiem czy to działa właśnie tak bo Stonehenge rozczarowało mnie w momencie, zanim rozkręciłam się podróżniczo, kiedy świata widziałam niewiele a moje oczekiwania wobec niego miałam raczej niskie. Może poprostu Werona nie do końca wpasowuje się w moje podróżnicze gusta chociaż Włochy jako kraj oceniam wysoko i należą do moich europejskich faworytów.
Sława Werony sprawiła, że możliwe iż całkiem niesłusznie miałam wobec niej większe oczekiwania. Nie można jej zarzucić braku uroku bo spacer plątaniną krętych uliczek ukrytych wśród kościołów i kamienic niewątpliwie był przyjemnością. Najwięcej turystów odwiedza dom Julii, możliwe, że są też i tacy, którzy przyjeżdżają do Werony tylko po to. Na dziedzińcu pod balkonem panował niezły tłok ale na szczęście na wielu uliczkach i placach było spokojnie i cicho a bywało i tak, że oprócz nas nie było nikogo. I to był zdecydowany plus.
Werona była jednym z ostatnich punktów naszych włoskich wakacji. Wcześniej byliśmy w Wenecji, w Burano no i przede wszystkim w Dolomitach a z taką mieszanką ciężko konkurować. Może też dlatego nasze wrażenia są średnie i dalekie od zachwytów. Przez cały pobyt zachwycaliśmy się tak bardzo i z tak dużą częstotliwością, że nasze oczekiwania wobec Werony osiągnęły trochę inny, zdecydowanie wyższy poziom i ciężko było im sprostać.
No wlasnie, mnie zdarzylo sie podobnie, i pamietam, ze powiedzialam sobie wtedy ze trzeba bylo zaczac od Werony a potem pojechac do innych bardziej atrakcyjnych miejsc i zdecydowanie konczyc Wenecją. bo po Wenecji juz trudno wpadac w zachwyt porownywalny.
OdpowiedzUsuńAle zdjecia zrobilas zachecajace..ja w Weronie bylam dwa razy i z lekka sie upilam na Piazza delle Erbe grappą. To tak na marginesie Twoich ekscesow alkoholowych...
No właśnie z Wenecją i z Dolomitami ciężko konkurować. Po takiej dawce atrakcji również i od Werony oczekiwaliśmy nieustających powodów do zachwytów.
UsuńByłam w Weronie kilka lat temu, ale oprócz balkonu niczego z niej nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że za kilka lat nawet o balkonie zapomnę😊. Blog mi o nim przypomni w razie czego.
UsuńBalkon jest przereklamowany, tym bardziej, że został dobudowany w latach 30-tych XX wieku. Natomiast Werona podobała się nam mimo, że faktycznie brak tego efektu wow. Czasem też tak jest z książką po pierwszym przeczytaniu nie zachwyci a po latach nagle staje się czymś wartościowym. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńZ książkami mam podobnie ale jak mi się nie podoba to odkładam na półkę, zaznaczam gdzie skończyłam i za jakiś czas wracam do niej jeszcze raz. Bo wcześniej to może czas był nie ten, co już kilkakrotnie się sprawdziło.
UsuńMoże nie czułaś tam włoskiego klimatu, ale zdjęcia są piękne i widać na nich tę historyczną Weronę. No i piękne jest położenie miasta. Mnie się podoba nawet bez Julii, choć rzeczywiście fascynujące jest, jak taka historia potrafiła rozsławić miasto na całym świecie. Fajna wycieczka! Wielkie dzięki:)))
OdpowiedzUsuńTo prawda, smutne romantyczne historie mają wielką moc i siłę przyciągania turystów.
UsuńWielu uważa, że nie warto odwiedzać tego miasta. Muszę Ci powiedzie, że mnie się podoba Werona. To, że ma ciekawą historię wie każdy kto ją odwiedza. Wg mnie jest pełne atrakcji, ciekawych miejsc wartych odwiedzenia. I mają tutaj przepyszne lody.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ja chyba miałam zbyt duże oczekiwania od Werony i zupełnie inne o niej wyobrażenie. Werona nie jest brzydka, ma swój urok ale jakoś między nami nie zaiskrzyło. Pozdrawiam przeserdecznie.
UsuńUwielbiam Wasze klimatyczne zdjęcia! A w Weronie jeszcze nie byłam - wygląda cudnie <3
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach faktycznie wygląda pięknie. W rzeczywistości zrobiła na mnie trochę gorsze wrażenie🙂
UsuńMonis spadłas mi z nieb dziś z tą Werona :) za jakiś czas wybieramy się po raz kolejny do Włoch i córka nasza zaznaczyła nam że musimy jechać do Werony bo ona musi się tam spotkać że znajomymi, a my w tym czasie mamy ochotę coś zobaczyć w tym mieście. Fajnie było coś już poczytać i wiedzieć na temat tego miasta. Słyszałam różne opinie na temat tego miasta i zobaczymy ja my je odbierzemy :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa Waszych wrażeń bo nasze są raczej średnie. Uważam, że Weronę spokojnie można sobie darować a zamiast tego pojechać w jakieś fajniejsze miejsce.
UsuńZ miastami i z miejscami jest jak z ludźmi. Spotykasz kogoś komu "niczego nie brakuje" i w zasadzie wszystko jest ok - ale fajerwerków nie ma. Innym razem znów osoba jest jednym wielkim konglomeratem wad i przywar, ale ją się właśnie pokocha.
OdpowiedzUsuńI w ludziach i w miastach cenię sobie sympatię od pierwszego wejrzenia.
UsuńBo to wbrew obiegowym opiniom że "trzeba kogoś lepiej poznać" - idealny sposób na zgranie się. czy to kwestia feromonów, czy "wibracji" czy jeszcze czegoś innego - są miejsca gdzie czujemy się "u siebie" nawet na końcu świata i takie gdzie możemy mieszkać dziesięcioleciami i zawsze "na walizkach". Tak samo jest z ludźmi - kogoś lubię "z niczego" i tyle. Można się przyzwyczaić do obecności osoby "obcej" - ale nigdy ie będzie się za nią tęsknić.
UsuńA ja Ci napisze, że Twoja Werona bardzo mi się podobała :) To tak jak to nasze Faro, niby nic tam nie ma a jednak ma coś w sobie ;)
OdpowiedzUsuńW Faro jest ładniej! Sama jestem zaskoczona jak ładnie Werona wyszła na zdjęciach co i tak nie zmienia moich wrażeń.
UsuńJak dla mnie Werona jest warta odwiedzenia, warto wykroić parę godzin na wizytę w tym mieście. Mam fajne wspomnienia z Werony i pamiątkę, może kiedyś napiszę o ty u mnie na blogu. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś mam mieszane odczucia, spodziewałam się, że Werona bardziej mnie zachwyci. Pozdrowienia.
UsuńNa zdjęciach pięknie się prezentuje i jeśli byłabym w okolicy, chętnie bym odwiedziła Weronę, żeby przekonać się na własne oczy jaka ona jest.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciach faktycznie wygląda bardzo ładnie tylko jakoś nie poczułam w Weronie fajnego klimatu ani atmosfery zapadającej na długo w pamięć. Nie ma tam nic co się po latach fajnie wspomina.
UsuńNa zdjęciach Werona wygląda zachęcająco. Szczerze, chciałabym Ją kiedyś zobaczyć, nawet ten ponoć przereklamowany balkon :)
OdpowiedzUsuńBuziole.
Rozumiem Cię doskonale, nie zawsze potrzeba wielkiego "wow" żeby było fajnie. U mnie Werona nie wywołała szybszego bicia serca a i tak jest miłym wspomnieniem.
Usuń