Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


6/09
2019

Tęczowa wyspa Burano.

Jakiś czas temu wróciłam z Włoch. Chociaż byłam już we Włoszech to na drugą wizytę w tym pięknym kraju cieszyłam się tak bardzo jak na tę pierwszą. Lot mieliśmy do Treviso i tam też mieszkaliśmy w fajnym drewnianym domku z ogrodem tak wielkim, że mówiliśmy na niego park. Śniadania i kolacje jadaliśmy w ogrodzie właśnie i spędzaliśmy tam wieczory. Mieliśmy piękny staw z karpiami, wiewiórki, jabłonie i zieleń aż po horyzont. To był niezapomniany czas.


I chociaż naszym głównym celem były Dolomity to odwiedziliśmy na jeden dzień Wenecję, a w przedostatni dzień urlopu popłynęliśmy na dwie wyspy, Murano i Burano. 

Dzisiaj będzie o pierwszej z nich, chociaż odwiedziliśmy ją jako drugą.




Na czas urlopu tradycyjnie już wypożyczyliśmy samochód na lotnisku w Treviso, było nas pięcioro więc takie rozwiązanie było najwygodniejsze i najłatwiejsze w temacie poruszania się. Wyjątek zrobiliśmy dla Wenecji i samochód zamieniliśmy na pociąg. Sporo się naczytaliśmy na temat braku miejsc parkingowych oraz cenach jeśli już takowe udałoby się nam znaleźć. Za pociąg z Treviso płaciliśmy 7 euro za osobę w dwie strony a podróż trwała ok. 40 min. Wysiadaliśmy na dworcu St. Lucia skąd zaczynaliśmy zwiedzanie. 


Zaraz przy wyjściu z dworca znajdują się kasy sprzedające bilety na rejsy po Wenecji i stanowiska skąd one kursują. Opcji kupna biletu jest mnóstwo podobnie jak firm oferujących swoje usługi. My wybraliśmy najtańszą z nich i najwygodniejszą bo z Wenecji do Burano i Murano popłynęliśmy zwykłym środkiem transportu nazywanym tutaj vaporetto. Kupiliśmy bilety jednodniowe 
za 20 euro/os. co wychodziło taniej patrząc na to, że bilet jednorazowy kosztuje 7,50 euro. Połynęliśmy na nim na trasie Wenecja - Murano, Murano - Burano, Burano - Wenecja. Fajnie, wygodnie, dużo miejsc siedzących chociaż ja osobiście wolałam stać i podziwiać widoki.



Byłam już kiedyś w Wenecji, podczas pobytu w Bergamo przyjechaliśmy tu na jeden dzień. Ale wtedy nawet nie pomyśleliśmy o tym, żeby udać się do Murano za to teraz to był punkt obowiązkowy. Marzyłam o tym, żeby zobaczyć te kolorowe domki i pospacerować wzdłuż skąpanych w tęczowych kolorach kanałów. Uwielbiam kolory, również te w architekturze zawsze mnie zachwycają i przyciągają uwagę, zapisując się w pamięci kolorowymi wspomnieniami.


Murano za sprawą kanałów przypomina rzecz jasna Wenecją, ma też niczym Piza swoją krzywą wieżę przy kościele St. Martin.



Pomimo sporej liczby turystów Burano było ciche i spokojne. Wydawało się nierzeczywiste i czasami ciężko było mi uwierzyć, że mieszkają tu ludzie. Pomimo tego, że dużo domków za sprawą zamkniętych okiennic sprawiała wrażenie niezamieszkanych widziałam też mieszkańców wykonujących tak przyziemne i zwyczajne rzeczy jak podlewanie kwiatów czy wieszanie prania.


Murano słynie z rękodzieła zwanego merletto, te misternie tkane koronki można kupić w wielu sklepikach, są ozdobą obrusów, pościeli a nawet dziecięcych ubranek i śliniaków. Można kupić też koronkowe kolczyki i chociaż ja bardzo lubię przywozić sobie z wyjazdów ręcznie robioną biżuterię to ta nie bardzo jest w moim stylu. Przywiozłam sobie zamiast tego śliczną zakładkę do kiążek, która jest tak delikatna, że teraz żal mi jej używać :). Myślę o tym, żeby ją zalaminować.


Chociaż ja ze względu na moją miłość do niebieskiego to właśnie w takim domu zamieszkałabym najchętniej, bardzo podobały mi się również te intensywnie żółte albo zielone. Ten czerwony ze zdjęcia powyżej też jest niczego sobie :).


Burano cieszy oczy kolorami i chociaż mieszkańcom zapewne nie brakuje codziennych problemów to może taka uliczna koloroterapia pomaga się z nimi borykać i poprawia humor.



Kiedyś kolory fasad miały ułatwić rybakom wracającym z połowu odnalezienie domu. I chociaż teraz rybaków w Burano już niewielu to prawie każdy z mieszkańców zamiast niepotrzebnego tu samochodu ma łódkę, a kolory domów stały się atrakcją turystyczną, przyciągają na wyspę turystów i wyróżniają ją spośród innych. Nie wiem czy gdziekolwiek istnieje podobna, równie kolorowa.


Jestem pewna, że mieszkańcy Burano się znają. Ciekawe tylko czy pamiętają też kolory domów sąsiadów i czy używają ich podczas lokalizacji, np. Maria z czerwonego domu przy piekarni albo Luigi z zielonego domu między pocztą a kawiarnią.



Jestem zachwycona Burano, szalenie mi się tam podobało, to był najbardziej kolorowy spacer naszego urlopu i chyba najbardziej kolorowe miejsce, w którym byłam. I chociaż mam wiele kolorowych wspomnień, np. z Sintry, Costa Nova albo z Parku Güell to Burano pobija chyba wszystkie intensywnością i różnorodnością barw.


Myślę, że nie sposób nie zachwycić się Burano. Jest kolorowe, bajkowe i całkiem inne od pozostałych odwiedzonych przeze mnie miejsc. I chociaż mam w życiu to szczęście, że pięknych miejsc widziałam sporo to nigdy nie zapomnę spaceru po Buranu, ekscytacji faktem, że naprawdę tu jestem, radości z robienia zdjęć i cappuccino wypitego na małym placyku otulonym kolorami.

Komentarze

  1. Będąc w Wenecji przepływaliśmy tylko koło Burano i Murano ale ich nie zwiedzaliśmy. Dzięki Tobie zwiedziłem sobie dzisiaj co prawda wirtualnie ale jednak daje to jakieś pojęcie o danym miejscu. Bardzo fajne , nie tylko kolorowe ale bardzo autentyczne, nie komercyjne miejsce. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podczas pierwszej wizyty w Wenecji też tam nie byłam i z tego co pamiętam nawet nie wiedziałam, że Burano istnieje...Cieszę się, że za drugim podejściem udało się zobaczyć tę kolorową wyspę bo miejsce jest naprawdę ładne, a trzeciej wizyty w Wenecji nie planuję, chociaż kto wie jakie życie ma plany...Pozdrawiam z Hiszpanii.

      Usuń
  2. Wenacji nie byłam mają tam piękne kolorowe domy piękne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest Burano, wyspa koło Wenecji. Sama Wenecja jest mniej kolorowa aczkolwiek przepiękna. Burano jest jedyne w swoim rodzaju.

      Usuń
  3. To miesjce wspomimamy z wielką radością :) to było pierwsze kolorowe miasteczko jakie wiedzieliśmy we Włoszech i które zrobiło na nas ogromne wrażenie :) bardzo lubimy takie miejsca i z chęcią tam wrócimy :)
    Miło było powspominać i znowu pospacerować uliczkami Burano :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Burano jest niepowtarzalne. Takie miasteczko malowane tęczą. Cieszę się że byłam i że Wy też byliście. Uściski przesyłam.

      Usuń
  4. Estupendo reportaje. Las fotos están llenas de luz y color. Un lugar con mucho encanto
    Buen domingo.
    Un abrazo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Si, es cierto. Burano es increible y unico, me siento muy afortunada por poder visitar este precioso lugar. Saludos desde Torrevieja.

      Usuń
  5. Koloroterapia i na mnie działa! Nie mogę przestać oglądać tych pięknych zdjęć!
    Jest ładniej niż w Wenecji, a już na pewno mniej tłoczniej, bo udało Ci się zrobić zdjęcia pustych ulic, co w Wenecji by się nie zdarzyło:)
    Dzięki za tę kolorową wycieczkę:) Zasyłam pozdrowienia:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie tam, to prawda ale według mnie nie jest łądniej niż w Wenecji. Jednak Wenecja to Wenecja i dla mnie zawsze będzie wyjątkowa. Co nie zmienia faktu, że Burano mnie zachwyciło swoim klimatem i kolorami. Też jest wyjątkowe.
      Pozdrawiam przeserdecznie z urlopu.

      Usuń
  6. Nawet jeśli nigdy nie dotrę na tę bajeczną wyspę, to cieszę się, że mogłam dzięki Tobie ujrzeć jej piękną oryginalną zabudowę pełną cudnych, energetyzujących kolorów.
    Ciepło pozdrawiam. Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że kiedyś tam dotrzesz jeśli oczywiście jest to coś, o czym marzysz. Bo miejsce jest naprawdę niepowtarzalne.
      Moc pozdrowień.

      Usuń
  7. Byłam, widziałam i potwierdzam, że jest pięknie i bardzo kolorowo.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza kolorowo :). Bardzo się cieszę, że pdobnie jak ja widziałaś to miejsce na własne oczy. Przesyłam moc pozdrowień.

      Usuń
  8. Tam to nie można być smutnym. Te żywe kolory poprawiają humor i na pewno też pomagają patrzeć na świat w pozytywny sposób ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeżeli kogoś dopadnie tutaj chandra to walka z nią nabiera trochę innych barw :)

      Usuń
  9. Łał - przepięknie !!! Bożesz, jak pięknie!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Tym razem pochlonela mnie Wenecja, lecz podczas nastepnej wizyty z pewnoscia udam sie na obie wyspy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak zrobiłam. Za pierwszym razem Wenecja, za drugim Wenecja oraz Burano i Murano.

      Usuń
  11. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. O tak pięknym miejscu bardzo łatwo i przyjemnie się pisze.

      Usuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.