9/08
2019
2019
Óbidos. Najbarwniejsze z portugalskich wspomnień.
To był dzień pełen wrażeń. Zaczął się w Óbidos a skończył wieczornym spacerem po Lizbonie. I jak by mało było atrakcji to w drodze między tymi dwoma destynacjami był jeszcze spacer po Cabo da Roca.
Zanim pojechałam do Óbidos wiedziałam, że będę tym miasteczkiem zachwycona. Mało tego, ja byłam o tym przekonana już wtedy kiedy Portugalia była tylko dalekim planem na kiedyś tam. Wiedziałam, że zachwyt Agnieszki z bloga http://www.calezyciewpodrozy.pl/ będzie moim własnym a te kolorowe domki i ciasne uliczki staną się jednym z najbarwniejszych portugalskich wspomnień.
Nie ma tutaj szerokich ulic, galerii handlowych, odnowionych kamienic ani zabytków w ilościach zapewniających turystom atrakcje na cały dzień. Są za to przeurocze wąskie uliczki a pomiędzy nimi schody w górę i schody w dół. Są klimatyczne bielone domki, których kolorystyczną monotonię przełamuje niebieski, czerwony i żółty, ze zdecydowaną przewagą tego pierwszego. Ku mojej radości bo to mój faworyt w gamie barw.
Nad Óbidos góruje wzniesiony na niewielkim wzgórzu średniowieczny zamek otoczony fortyfikacją, po której można spacerować wokół zamku. Taki też mieliśmy plan bo podobno z zamku roztaczają się piękne widoki na okolicę poprzecinaną wstęgą rzeki Arnoia. Niestety trafiliśmy akurat na festiwal czekolady i w związku z tym zamek był zamknięty. Słodka impreza pozwoliła nam przełknąć gorzką pigułkę rozczarowania a największa w tym zasługa ginji - słodkiej wiśniowej nalewki pitej z czekoladowych ( później oczywiście zjadanych ) kieliszków. To właśnie Óbidos słynie z produkcji tego tradycyjnego portugalskiego trunku.
Nie mogłam przejść obojętnie obok przykuwających uwagę detali, przepych ustępuje tutaj miejsca prostocie, którą lubię zdecydowanie bardziej. Awangarda nie jest w moim stylu, nie rozumiem nowoczesnej sztuki za to z wielką pasją zachwycam się glinianymi donicami przyczepionymi do ścian domów, krzywym brukiem i obdrapanymi okiennicami.
To jedno z miasteczek, gdzie zachwyt wzbudza nawet odpadający ze ścian tynk. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że to artystyczne zaniedbanie wpływa na atrakcyjność miasteczka i podnosi jego wartość w oczach lubiących takie klimaty turystów. Wszystko wydaje się bliskie i proste, życie też a spokojny spacer w gąszczu wąskich brukowanych ulic jest tym, co bardzo lubię w podróżowaniu i co chyba nigdy mi się nie znudzi.
Ten dom poniżej to mój architektoniczny hit. I chociaż ideałem byłoby gdyby stał gdzieś na wzgórzach, wśród łąk i pól to i tak moja rozpędzona wyobraźnia podsuwa mi miłe obrazki ze mną i z tym domkiem w rolach głównych. Tylko otoczyłabym go roślinnością.
W tym barwnym miasteczku spędziliśmy może 3 godziny. Turystów był ogrom ale jak się okazało większość z nich poruszała się tylko główną uliczką a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Poza nią praktycznie nie spotkaliśmy turystów nie licząc pojedynczych egzemplarzy. A szkoda bo niektóre zakątki kryły w sobie cuda w postaci ślicznych domków z kolorowymi ramami okien oraz balkonami tak zastawionymi roślinnością, że zostawało miejsce tylko dla dwóch stóp.
Óbidos swoją atmosferą i klimatyczną zabudową wpisuje się idealnie w mój podróżniczy gust. Jest małe, nienachalne, pozbawione krzykliwych neonów, ruchliwych ulic, nawoływań i ludzi biegnących przed siebie w dzikim pędzie. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to miejsce dla każdego. Specyficzny klimat zaspokoi osoby lubiące takie miasteczka, żądni większych wrażeń turyści zapewne nie będą skakać z zachwytu. Chociaż ja osobiście nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że można nie zalać Óbidos lawiną ciepłych uczuć.
Nasz wyjazd do Portugalii był spontaniczny o czym chociażby może świadczyć fakt, że bilety kupiliśmy trzy dni przed. Nie mieliśmy czasu, żeby zaopatrzyć się w mapy i w przewodniki. Jestem fanką papieru i nawet w dobie tak wysoko rozwiniętej cywilizacji wolę gromadzić informacje w tradycyjnej formie. W Portugalii zbierałam takie na bieżąco w punktach informacji turystycznej a blogosfera pomogła mi nakreślić trasę podróży. Nasz urlop, pomimo tego że krótki ( bo to raczej była przedłużona majówka ) był różnorodny pod względem miejsc i doznań. Było Porto i Lizbona jako przedstawiciele dużych miast, zachwycają natura na Cabo da Roca, trochę historii w Sintrze, spacer między oceanem a domkami w paski w Costa Nova i zachwycające klimatem i kolorami Óbidos.
Bardziej idealnej majówki chyba nie jestem sobie w stanie wyobrazić.
Przepięknie, urokliwie.
OdpowiedzUsuńTak krótko, mam straszny wylew w oku.
Moc pozdrowień i buziaków!!!
To prawda, Óbidos jest szalenie urokliwe. Jestem pewna, że wróciłabyś zachwycona tak bardzo jak ja.
UsuńŻyczę Ci dużo zdrowia i pozdrawiam.
Jak na krótki wypad to widzieliście sporo pięknych miejsc. Miasteczko prócz tego, że urokliwe tchnie spokojem czego w dzisiejszych czasach coraz mniej. Pozdrawiam kolorowo :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem zdumiona jak dużo zobaczyliśmy, przy okazji znajdując też czas na lenistwo i zwykły, zdrowy wypoczynek. Odkąd zmieniłam podejście do podróżowania mam wrażenie, że czas na urlopie płynie wolniej i zwykły tydzień ma więcej niż siedem dni.
UsuńTyle się naczytałam o mieście na blogach, że muszę je zobaczyć. Jest cudne, mnie się też podobają takie niewymuskane turystycznie miejsca! Fajnie je opisałaś, z każdego słowa wynika, że to Twoje klimaty. I nie musiałaś się przeciskać między tłumami turystów. To piękne! Dzięki i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz kiedyś tam pojechać. Na pewno zakochasz się w Óbidos.
UsuńCudowna relacja fotograficzna
OdpowiedzUsuńPo takich miasteczkach mogę się plątać godzinami. Całkowicie podzielam twoje zdanie. Ba jeden pieczołowicie zadbany domek, zastąpić mi może całą dzielnicę "atrakcji".
OdpowiedzUsuńW moim przypadku nawet te domki mniej zadbane mogą mi zastąpić całe multum atrakcji.
UsuńKocham Obidos, jest bajeczne! Pioerwszy raz byłam w 2006 roku i widzę, że nic się nie zmieniło :)
OdpowiedzUsuńNo przecież to Ty zaraziłaś mnie tą miłością.
UsuńPortugalia jest piękna - stwierdzamy to po Twoich zdjęciach Mo. :) Zakochalismy się w nich.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie dotarliśmy, na razie Włochy nas dobrze oczarowały.
Serdeczności.
Ja Włochy też uwielbiam. Właśnie tu jestem :).
UsuńUrokliwie i klimatycznie, czyli tak jak lubię najbardziej! Portugalia jest wysoko na mojej liście <3 Cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNa mojej też.
UsuńSuper :) już dopisałam do listy miejsc, a że my lubimy takie miejsca to i musimy je zobaczyć :) powoli szykuje listę miejsc na przyszły rok :) Portugalia jest jednym z nich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie w nowym tygodniu :)
Ja byłam w Portugalii w maju a i tak już odliczam dni do kolejnej wizyty w październiku. Fajnego weekendu.
UsuńZazdroszczę Ci :) my w październiku do Włoch lecimy i też już nogami przebieram :) wrzesień mam nadzieję spędzić w norweskich górach jak pogoda dopisze :)
UsuńPóki co się mijamy bo ja właśnie jestem we Włoszech 😊. Może kiedyś gdzieś się przetną nasze szlaki.
UsuńNo co Ty :) a gdzie jesteś we Włoszech?
UsuńJuż jestem w domu ale byłam znów w Wenecji jeden dzień a poza tym Burano, Murano i Dolomity.
UsuńByliśmy w tych miejscach :) są niesamowite, a Burano mnie rozkochalo w sobie :)
UsuńPiękne, zachwycające miasteczko i takie spokojne.
OdpowiedzUsuńCzasami było tłoczno ale pomimo tego i tak było cicho i spokojnie, zwłaszcza na pustych uliczkach. Większość ludzi szła tylko głównym szlakiem.
UsuńCudne jest to miasteczko. Zapisuje:)
OdpowiedzUsuńTylko koniecznie zapisz "tłustym" drukiem bo Óbidos jest tego warte.
UsuńWitam. Dziękuję że zabrałaś mnie ponownie do Portugalii... Pamiętam moją włóczęge portugalskimi drogami, było pięknie i klimatycznie. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękna relacja i jak zawsze wspaniałe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu też opublikować zdjęcia z Óbidos i średniowiecznego zamku.
Miasteczko mnie oczarowało.
Pozdrawiam:)