2025
Między nami elitami. Czy blogowanie to przeżytek?
Witajcie, dzisiaj będzie inaczej. Kiedy zakładałam bloga moim założeniem było, że będzie on typowo podróżniczy, tudzież okołopodróżniczy, zahaczający również o tematy podróżom bliskie. Raz na jakiś czas pojawiają się tutaj moje luźne przemyślenia na tematy mi bliskie, takie jak przyroda, rower, zwykła codzienność albo narzekanie na jesień 😀. Piszę o tym jednak sporadycznie a tematem przewodnim bloga są podróże i tak zostanie. Nie obawiajcie się proszę, że tym dziwnym wstępem chcę Was przygotować na zmianę tematyki i że od teraz będę również zamieszczać przepisy kulinarne albo dzielić się trikami makijażowymi, co to to nie. Zwłaszcza w tym ostatnim byłabym spalona już na starcie bo jeśli chodzi o makijaż to używam tylko tuszu do rzęs, tego samego od lat, i to jedynie w dni robocze albo z okazji weekendowych wyjść.
W czasach kiedy blogowanie zmierza ku wymarciu ja dziarskim krokiem idę pod prąd, nie demotywuje mnie nawet to, że sama uważam, że blogowanie to przeżytek. Bo ja jestem old schoolowa. I chociaż czytanie archiwalnych wpisów boleśnie uświadamia mi nieobecność mnóstwa ciekawych i osób, i blogów, to dużo bardziej raduje obecność tych, którzy razem ze mną dzielnie trwają na posterunku. Blogowanie traci na popularności a mnie na przekór wszystkiemu, wraz z upływem czasu przybywa i motywacji, i chęci, i źrodeł inspiracji. Chyba jeszcze nigdy blogowanie nie sprawiało mi tyle frajdy i nie dawało takiej satysfakcji. Blogować zaczęłam w 2011 roku, każdy zatem łatwo może sobie policzyć, że robię to już 14 lat. Ale nie, nic bardziej mylnego, bo odejmując czas, kiedy znikałam a na blogu panowała grobowa cisza, wyszłoby może 11 albo nawet jeszcze mniej ( żeby było ciekawiej pierwszą dłuższą przerwę miałam już po trzech miesiącach ). Ja pierdykam, i tak sporo, w tym miejscu sama sobie klaszczę, niech to nawet będzie narcyzm, którego tak się wypierałam kilka akapitów temu.
Większość z nas ma świadomość tego, że żyjemy w czasach, w których dłuższe treści w internecie przegrywają z szybkim i nie oszukujmy się, często też bezmyślnym skrolowaniem. A mnie, na przekór trendom, blogowanie sprawia tyle frajdy jak chyba jeszcze nigdy. I chociaż myślę, że blogowanie to przeżytek, uważam również, że jeszcze nadejdą dla blogów lepsze czasy. Dlatego nadal dzielnie bloguję czerpiąc z tego hurtowe ilości radości, satysfakcji i frajdy, i Wam radzę to samo.
Jakiś czas temu na jednym z blogów pojawiła się dyskusja o blogowaniu, w której sama wzięłam udział z tym moim tekstem, że blogowanie to przeżytek 😃. Ameryki nie odkryłam bo pewnie wszyscy długoletni twórcy blogów są tego świadomi ale jedna osoba fajnie mi na mój komentarz odpowiedziała pisząc, że może i blogowanie to przeżytek ale zostały elity 😊. I tego się trzymajmy.
Nie da się również ukryć, że czytanie archiwalnych wpisów i praca nad udoskonaleniem bloga niosą za sobą niepożądane skutki uboczne, "filozoficzne" przemyślenia to właśnie jeden z nich. Bardzo Was przepraszam za tę chwilową zmianę nurtu. O poruszeniu tego tematu myślałam już od jakiegoś czasu, zawsze jednak powstrzymywało mnie to, że na blogu o podróżach to raczej nie przystoi. Nawet teraz nie do końca jestem przekonana o tym, czy dobrze robię, no ale trudno; pomyślane, napisane i niech teraz skutek czytania starych wpisów połączony z bezsennością, idzie sobie w świat.
Będzie mi miło jeśli w komentarzach podzielicie się własnymi przemyśleniami na ten temat. Ciekawi mnie jak długo blogujecie, dlaczego, i jakie jest Wasze aktualne nastawienie do tematu. Korzystając również z okazji dziękuję Wam z całego serca za to, że mi w tej blogowej przygodzie towarzyszycie, niektórzy nawet od początku. Serdecznie witam również nowe osoby, rozgośćcie się proszę. Życzę Wam udanej niedzieli i ściskam z całych sił. Niech Wam się szczęści!
Aby umilić Wam czytanie długiego tekstu, jako przerywnik zamieściłam relaksujące zdjęcia moich ulubionych miejsc, jest i las, i moje Malediwy. Następny wpis będzie już bardziej w moim stylu.
Zdjęcia super, ale nawet nie zauważyłam, że tekst długi, bo czytało się w try miga, a wiele z twoich przemyśleń jest poniekąd moimi.
OdpowiedzUsuńUtrwalanie zdarzeń i obserwacji, to ważna część blogowania, ale dla mnie najważniejszy jest kontakt z różnymi czytelnikami, wymiana myśli, żartowanie, wzajemne motywowanie się.
Poznałam tyle wspaniałych osób, wirtualnie i w realu, a dla tych wszystkich doświadczeń mogę być dinozaurem :-)
Ja nie mam tak długiego stażu jak ty Monia i nigdy nie zastanawiałam się nad sensem mojego blogowania. Lubię po prostu to robić. Mój blog jest moim pamiętnikiem, utrwalającym moje podróże małe i duże, a że przy okazji inni tu zaglądają, to jest to bardzo miłe. Zwłaszcza, że dla niektórych moje podróże są inspirujące, co miałam okazję się już niejednokrotnie przekonać. Lubię też podróżować z innymi, oczywiście wirtualnie i inspirować się ich podróżami. To tak jakbyśmy razem zwiedzali. A ile się podczas tych wyjazdów dowiedziałam nowych rzeczy, to to jest bezcenne. Mogę być oldschoolowa, mogę być nawet dinozaurem, to mi nie przeszkadza. Ale podoba mi się Twoje określenie - elita. Ostatecznie blogerów podróżniczych nie ma aż tak wielu!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne Twoje podróżnicze inspiracje lub przypominajki. Całusy Monia:)))
Masz rację blogowanie zanika. Jest to niejako związane z kulturą obrazkową, a czytanie wymaga wysiłku. Wysyłamy krótkie sms-y zamiast listów, obrazki z wakacji z krótkimi pozdrowieniami zamiast kartek. Piękne teksty z wnikliwym badaniem tematu pisze już niewiele osób. Wiele osób odwiedza blogi i w zasadzie chyba tylko oglądają zdjęcia a tylko garstka pisze komentarze, dlatego dla mnie są one bardzo cenne. Bloga prowadzę już od 2008 roku, były czasy gdy miałem mnóstwo komentarzy ale spora część znajomych zarzuciła już prowadzenie własnych blogów nad czym ubolewam, bo niektóre były naprawdę ciekawe. Kilka razy miałem też kryzys i zarzuciłem prowadzenie bloga na pół roku, ale moja żona bardzo mnie w tym wspiera i dopinguje. Ależ się rozpisałem aż sam się dziwię. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia :)
OdpowiedzUsuńMnie nie zniechęca blogowanie, wręcz przeciwnie, bardzo je lubię. Zniechęca mnie czytanie przypadkowych treści niezwiązanych z moimi zainteresowaniami na blogach, które mają zupełnie inny profil. Blogi podróżnicze uwielbiam tym bardziej, że sama nie zawsze mam możliwości odwiedzenia tak pięknych miejsc, a dzięki tym wpisom cieszy mnie oglądanie nowych, pięknych widoków. Boli mnie też rezygnacja z blogowania osób, które chętnie czytałam. Instagram lubię, krótkie filmiki i piękne zdjęcia też, ale to wszystko nie zastąpi bloga :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńUcieszyłam się czytając twoje refleksje i podzielam poglądy w wielu kwestiach.
OdpowiedzUsuńJa również jestem wielką fanką swoich postów. Poświęcam dużo czasu na ich napisanie, szanuję czytelnika, staram się dobierać ładne zdjęcia pasujące do treści. Świetnie, że się do tego przyznajesz, A ja idę za twoim przykładem 👏👍
Uwielbiam pisać, zajmowałam się tym zawodowo przez wiele lat. Byłam w felietonistką w lokalnych gazetach, zanim nie zwyciężył ich internet. Całe życie prowadziłam pamiętnik.
Na blogu lubię ciekawe wnikliwe interakcje z czytelnikami, ale nie oczekuję dużej grupy czytelniczej, bo nie mam czasu czytać na bieżąco wielu blogów. Na blogspocie jestem od 2012, ale wcześniej w onecie. Zaczęłam pisać w 2006 roku. Lubię dojrzałe treści na różne tematy. Podoba mi się wiedzieć coś więcej na temat autorów, lubię gdy czasami zamieszczają swoje prywatne zdjęcia, żebym miała poczucie przyjaźni z nim. I to na tyle , bo już bardzo późno, idę spać 😃
Myślę, że dobre blogowanie nigdy nie będzie przeżytkiem...
OdpowiedzUsuńwe wrześniu upłynie mi dziewiętnaście lat tej zabawy i nieustannego eksperymentowania z rozmaitymi formułami, co ciekawe najmniej w tym wszystkim zawsze było "bloggin' classic", czyli "pamiętnikowania" /taka była pierwotna intencja wynalazców bloga/, najbardziej jednak od zawsze najbardziej mnie kręciło tworzenie prozy literackiej i od pewnego czasu tylko na tym już się koncentruję... aczkolwiek wciąż nie zamykam sobie furtki do jakichś innych sporadycznych pomysłów...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Bloguję od 2011 roku, więc tak jak Ty, chciałam pisać o moich podróżach, tych bliskich i dalekich, o moich miejscach, które ukochałam, o moim ogrodzie, o ptakach ( od kiedy się skąpałam w stawku wraz z moim aparatem i zoomem ze skutkiem tragicznym dla aparatury, ptaki niestety trudno mi fotografować). Ale przede wszystkim chciałam zostawić ślad moich podróży.
OdpowiedzUsuńI też czasem tak losowo wybieram wpis i bardzo mnie to cieszy i podbudowuje i motywuje. W tamtym roku przeżyłam blokadę w pisaniu ale kiedy zajrzałam do wpisów, żal mi się zrobiło, że przerwałam, ze nie opisałam tylu ciekawych zdarzeń podróżniczych i zaległości mam wielkie i nie wiem czy podołam je opisać i zamieścić, Oczywiście bloguję dla siebie, ale cieszę się z każdego komentarza bardzo, dzięki blogowi mam dużo znajomości i przyjaźni i czekam na więcej. Może rzeczywiście wytrzebiła się brać blogowa, zaglądam do starych wpisów i widzę ile osób gdzieś się podziało ale wiele jest ciągle i bardzo kontakty z nimi cieszą. Więc bloguj i ciesz nas swoimi przygodami i radościami...piszę w dwu językach myśląc o moich córkach i wnuczkach, myślę, że kiedyś się ucieszą, że zostawiłam dla nich mój ślad..ściskam Cię bardzo mocno
Niech sobie blogowanie będzie przeżytkiem , jeśli mnie i jeszcze paru osobom sprawia przyjemność udzielanie się w blogosferze, to właśnie to się liczy. Na razie tyle, ale jeszcze tu wrócę...
OdpowiedzUsuńZe mną jest tak, że zawsze miałam zacięcie do pisania. Poczynając od szkolnych wypracowań, poprzez różnego rodzaju papierowe pamiętniki, które potem niszczyłam (o zgrozo, bardzo dziś tego żałuję), a kończąc na blogowaniu, kiedy tylko taka możliwość się pojawiła. To jest mój trzeci z rzędu blog, tamte dwa zniknęły wraz z portalami, które zlikwidowały blogową część swojego istnienia.
OdpowiedzUsuńTen aktualny blog prowadzę od niedawna, bo od listopada 2021 r., to już w sumie prawie 4 lata, choć ciągle czuję się blogową świeżynką i czasem wydaje mi się, jakby to były 4 miesiące.
Zakładając blog ogrodowy, wiedziałam, że na tym nie poprzestanę. Że będzie tam wszystko... trochę pamiętnika, trochę przemyśleń, a teraz okazuje się nawet, że podróżnicze posty się zdarzają.
Zgadzam się z Tobą co do kwestii powrotu do poprzednich wpisów, również - tak, jak Ty - uwielbiam wracać do swoich starych postów i czytać swoje własne wypociny. Ma to jeszcze tę dodatkową zaletę, że pamięć ludzka jest zawodna, dlatego lubię odświeżać sobie pewne zdarzenia z przeszłości, niektóre wspomnienia i to co wtedy myślałam, czy czułam. To taki swoisty powrót do tego, o kiedyś było.
I nie będę ukrywać, że to jest główny cel prowadzenia przeze mnie bloga... gdzie jeśli nie tu wróciłabym do poprzednich lat, do wspomnień z różnych wypraw.
No i zdjęcia... od kiedy mam ogród uwielbiam je robić, a jak już je robię, to chcę gdzieś je mieć. I to nie w albumach na dysku lub gdzieś tam w chmurze, tylko właśnie tu, bo o wiele przyjemniej zagląda się tam, gdzie te obrazy są połączone z opisem, ze wspomnieniami, przemyśleniami itp.
Myślę, że jest to, w takiej małej pigułce, kwintesencja moich przemyśleń w temacie, który poruszyłaś :)
Ależ burzę mózgów rozpętałaś, przynajmniej mój mózg tak się czuje :)
Buziaki!!!