Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


9/11
2025

Friedrichstadt. Tak blisko, tak fajnie

  Friedrichstadt to jedno z miasteczek, jakie bardzo lubię za wiele rzeczy: jest niewielkie zatem w ciągu kilku godzin można spokojnie dotrzeć do każdego z ciekawych miejsc, ma wspaniały klimat a jego największą atrakcją jest to co dla wielu jest pewnie mało interesujące a ja wielbię całym sercem: miłą dla oka starówkę będącą plątaniną wąskich uliczek zabudowanych domkami jak z baśni. Na moje szczęście Friedrichstadt jest też na tyle blisko, że to świetna destynacja na niedzielną wycieczkę.



 Friedrichstadt to miasteczko dla osób niewymagających bo nie ma tutaj ani znanych zabytków ani oszałamiającej architektury a jego urok i czar tkwią w scenerii tworzonej przez małe, kolorowe domki zamieszkane przez zwykłych ludzi. Ale wszystko to, poprzecinane kanałami, z małymi kawiarniami, restauracjami i sklepikami z rzemiosłem sprawia, że to co i może jest zwyczajne nabiera tutaj większej mocy.


 To jedno z miasteczek, w których czas zwalnia a serce przyspiesza a po powrocie do domu mamy wrażenie, że wróciliśmy z krótkiego urlopu.



 Niczym przez Wenecję, Amsterdam albo chociażby znajdujący się niedaleko Hamburg, przebiega przez Friedrichstadt sieć kanałów będących nie tylko ozdobą ale również trasą wolnego i przyjemnego ruchu 😊. 


 Friedrichstadt to mieścinka z gatunku tych gdzie nawet zwykły obiad jest przyjemnym doznaniem, my go zjedliśmy w restauracji ze zdjęcia poniżej a że trafił nam się stolik przy samym płocie to mieliśmy świetny widok na wodę i kamienice.



 Bo niby nic a jednak tak wiele: przytulone do siebie domki i dużo ozdób i detali sprawiających, że nawet ten gęsto zabudowany świat wydaje się od razu przytulniejszym miejscem. Bo o ile przyjemniej wchodzi się do domu albo wychodzi do pracy kiedy drzwi to nie tylko wejście i wyjście ale również zieleń, kwiaty i dużo ozdób o tematyce uzależnionej od tego co kto lubi. Pomysłowość mieszkańców nieustannie mnie zachwyca, zaskakuje i zdumiewa bo czasem naprawdę wystarczy niewiele żeby świat nabrał piękniejszych barw.


 Byliśmy we Friedrichstadt w ostatnią niedzielę czerwca i w miasteczku akurat odbywał się festyn i festiwal róż. Na głównym rynku, w przypadku Friedrichstadt bardziej pasuje tutaj określenie ryneczek, miały miejsce różne imprezy i koncerty a wokół niego porozstawiane były stragany z rękodziełem, domowymi przetworami, winami, kosmetykami, artystyczną biżuterią i jedzeniem. Pewnie to sprawiło, że przyjechało tutaj sporo ludzi chociaż my akurat byliśmy tych imprez nieświadomi a odwiedzenie Friedrichstadt było jednym z punktów na naszej liście postanowień, żeby regularnie organizować wyjazdy niedaleko domu. Podejrzewam, że w zwykły weekend jest we Friedrichstadt jeszcze spokojniej.


 Takie niedzielne wycieczki są najczęściej przekozackie i bardzo się cieszę, że czuję wobec nich niegasnący entuzjazm. I kiedy naprawdę jestem już niemal pewna, że w tej bliższej i ciut dalszej okolicy widziałam już wszystko okazuje się, że jednak nie a lista miejsc, w których jeszcze nie byłam, jest nieskończenie długa. I oczywiście jak to ja od razu chciałabym zobaczyć je wszystkie.



  W takich przygodach cieszy mnie wszystko! Odkrywanie nowych zakamarków, obiad na mieście, powrót do domu z nowym magnesem do kolekcji. Uszczęśliwia mnie bycie w drodze i nie ma dla mnie żadnego znaczenia, że wcale nie jadę na koniec świata. I czasem takie wycieczki mają zapach i smak urlopu a co może być fajniejszego w najzwyklejszą niedzielę? Wiem, że jesień i zima trochę mnie w tych wojażach zahamują ale jak ruszę w okolicę wiosną, to nie będzie zmiłuj.

 Uściski niedzielne wysyłam Wam wszystkim, nie dajcie się chłodom, słotom i złym nastrojom. Życie jest zbyt fajne, żeby na nie patrzeć nieprzychylnym wzrokiem ( przypomnijcie mi to proszę jak zacznę psioczyć na jesień 😊 ). Trzymajcie się radośnie najmilsi.



Komentarze

  1. Patrzyłem na te zdjęcia i przecierałem oczy - przecież ja tam byłem!?!
    To znaczy byłem w Amsterdamie a tak konkretnie na przejażdżce rowerowej po tamach, polderach i mostach w okolicy Amsterdamu.
    Zagadka wyjaśniła się gdy kliknąłem w google a ono odpowiedziało - klein Holland :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet na oficjalnej stronie internetowej miasta można przeczytać, że Friedrichstadt to klein Amsterdam 😃. A mieszkańcy chwalą się tym, że niczym po Amsterdamie można u nich przemieszczać się i rowerem, i barką. Ale można też na nogach tak jak ja 😃

      Usuń
  2. Miejscowość faktycznie sympatyczna i co krok piękne widoki!
    Wymieniłaś wszystkie te elementy, które i u mnie powodują radość z odwiedzania pozornie zwykłych miejsc...
    U nas mgły i chłodniej, ale powiem ci, że nawet spacery we mgle tez mają swój urok:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, mgła robi świetny klimat i do wieczornych spacerów pasuje jak ulał, ja uwielbiam!
      Kiedy do urlopu daleko to takie wypady są świetną urlopu namiastką.

      Usuń
  3. Życie jest bardzo piękne, jeśli o nie dbamy i dostarczamy mu wielu wspaniałych wrażeń. A te mogą być daleko, ale mogą być bardzo blisko, jak piszesz. Wczoraj, dla przykładu, podziwiałam kolorową jesień w naszym muzealnym ogrodzie w Gosławicach. I przy okazji kilka nowych wystaw. Twoje miasteczko też jest blisko, ale ma tyle uroku, że cię Monia rozumiem. Wspaniałych wrażeń nie trzeba szukać daleko. Są na wyciągnięcie dłoni. Tylko trzeba chcieć się po nie schylić. No, ale dość mędrkowania. Całusy wysyłam i idę pasztet robić. Trzymaj się:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasztet pewnie z królika?
      Mnie ostatnio udało się odbyć aż dwa jesienne spacery dzień po dniu i kiedy słońce oświecało złote liście drzew to było na świecie tak przepięknie, że w ogóle nie miałam chęci na powrót do domu. Wspaniale się bawiłam oddalona od domu o kilkaset kroków, i nawet jak już do niego wróciłam to i tak usiadłam na balkonie.
      Mędrkuj sobie u mnie Kochana do woli, hulaj dusza 🥰.
      Ogrom serdeczności na najbliższe dni.

      Usuń
    2. Oczywiście, że z królika. Podobno Ktoś lubi...

      Usuń
  4. Powiem Ci, że też bym lubiła i też cieszyłoby mnie wszystko. Takim naszymi miasteczkami do zachwytów są małe miasta Holandii (uwielbiamy Delft na przykład, chociaż 100 tys mieszkańców nie czyni go już miasteczkiem, ale stare centrum jest przeurocze i co sobotę, od maja do października odbywa się tam targ staroci).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam duszę wiejską, w najlepszym wypadku małomiasteczkową 🙂. Czym mniej ludzi i zabudowań, tym fajniej; z dużych miast toleruję jedynie Trójmiasto i Bangkok 😁

      Usuń
  5. Takie śliczne miasteczka to balsam dla ciała i dla duszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza jeśli są na wyciągnięcie ręki nie dłuższe niż godzinna podróż samochodem 🙂

      Usuń
  6. Znowu zabrałaś nas na spacer po klimatycznej małej miejscowości, gdzie kolorowe domki pięknie ukwiecone , kanały którymi płyną barki nadają mu niezwykłej atmosfery. Nie zawsze trzeba szukać daleko, ostatnio odkryliśmy w Sosnowcu niezwykły pałacyk. Zawsze mówię, świat jest ciekawy wystarczy tylko wyjść z domu. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w zanadrzu jeszcze kilka takich wycieczek, w tym jedną do niemieckiego Wrocławia 🙂. Powoli też powstaje lista wyjazdów " do tutaj " do zrealizowania wiosną i latem. Mam nadzieję, że będzie ciekawie.
      Serdeczności, dobrych dni.

      Usuń
  7. A mnie klimatem skojarzyło się z Brugią, która skradła moje serce. Bardzo tam ładnie i też lubię takie małe kolorowe miasteczka, nawet jeśli wydaje się, że nic tam nie ma zabytkowego. I masz szczęście, że masz je tak blisko siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabytków nie ma tutaj żadnych a historię miasteczka opowiadają uliczki, kanały i domy. Wszystko co jest we Friedrichstadt najciekawsze kryje się w na pierwszy rzut oka zwykłych i niepozornych miejscach a ja takie uwielbiam!

      Usuń
  8. Urocze miasteczko. Ja się chlodom i szarości nie poddaję. Uściski ♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie chociaż te chłody dopadły mnie tak czy siak i męczą pierwszym w tym roku przeziębieniem. Na szczęście po dwóch dniach czuję, że wygrywam tę walkę 😃. Wszystkiego dobrego i dużo pięknych chwil w listopadzie.

      Usuń
  9. Też bardzo lubię takie małe, urokliwe miasteczka. A jeszcze jeśli mają takie piękne kamieniczki, mnóstwo kanałów i mostków, tak pięknie ukwiecone i położone w pobliżu to już sama radość! Nie dziwię się że ta wycieczka wyzwoliła w Tobie tyle pozytywnych emocji. Niech jesień dostarcza Ci jak najwięcej dobrych nastrojów :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Mam szczęście do wyszukiwania ciekawych miejsc i chociaż niektóre wyglądają całkiem zwyczajnie to zawsze wynajduję w nich miejsca i klimat jaki bardzo lubię. Ja mam duszę wiejską, łamane przez małomiasteczkową, a zwyczajność małych mieścinek to coś co chwyta mnie za serce. Do szczęścia nie potrzebuję wielkich rzeczy 🙂.
      Wysyłam Ci ogrom ciepłych myśli i życzę dobrego listopada.

      Usuń
  10. Miasteczko niezwykle urocze i przytulne. Wydaje się, że wszyscy się tam znają i ścigają w tym kto ma ładniejszy ogródek. Mogłabym być częścią tej społeczności. Szczególnie upodobałam sobie zdjęcie z ławeczką przy oknie, a wokół niej pnące róże. Nie mogłabym się oprzeć i pewnie bym sobie usiadła!😄 Wygląda bardzo zachęcająco. Dobrego nowego tygodnia.🤗🫶

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, o którym domku piszesz bo również zwróciłam na niego uwagę. Nie wiem czy sąsiedzi rywalizują ze sobą kto ma ładniej przed domem, myślę raczej że wszystkim mieszkańcom zależy aby ich miasteczko było zadbane, czyste i ukwiecone. Tym bardziej, że w regionie jest jedną z weekendowych destynacji turystycznych.
      Pozdrawiam serdecznie i ciepło chociaż listopadowo. Ciągle pada....

      Usuń
  11. Kochana, przeuroczy ten Friedrichstadt z cudownymi kamienicami oraz siecią kanałów i mostków ! Bardzo lubię takie nieoczywiste podróżnicze cele, leżące poza najpopularniejszymi i najchętniej odwiedzanymi miejscami. Poza tym, jak miałby mnie nie zauroczyć skoro w naszych polskich miastach głównie wieżowce, blokowiska i betonoza na skwerach i centralnych placach. Zatem odkrywaj dalej tak klimatyczne zakątki - idealne cele na weekendowe wypady😉
    Ściskam i pozdrawiam...
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jesień trochę mnie w tych wyjazdach zatrzyma - niestety - ale wiosną ruszę ze zdwojoną siłą. Póki co mam jeszcze do pokazania i opisania małomiasteczkową codzienność z innych odwiedzonych w tym roku mieścinek. I na zdjęciach, w przeciwieństwie do tego co u mnie za oknem, będzie słońce i niebieskie niebo.
      Wysyłam Ci ogrom serdeczności i dobrych życzeń na najbliższe dni.

      Usuń
  12. Monia pięknie to opisałaś! Jak czytam Twoje słowa, mam wrażenie, że sama spaceruję tymi wąskimi uliczkami Friedrichstadt i zaglądam w te wszystkie kolorowe zakamarki. Masz niezwykły dar uchwycenia klimatu miejsca – takiego spokojnego, zwyczajnego, a jednocześnie pełnego uroku, który docenia się dopiero wtedy, gdy naprawdę zwolni się krok.

    Uwielbiam to, jak potrafisz cieszyć się „małymi” wyprawami i ile w nich znajdujesz – od dobrego obiadu, przez festyn, aż po magnes do kolekcji. I wiem co mowie Wiem że naprawdę jesteś w swoim żywiole, kiedy jesteś w drodze. Twoja energia aż bije od kazdego posta!

    Friedrichstadt to idealne miejsce na oddech od codzienności – spokojne, przyjazne, pełne detali, które ludzie tworzą z sercem. I pięknie pokazujesz, że nie trzeba jechać na koniec świata, żeby poczuć ten wyjątkowy „smak urlopu”.

    Dzięki za ten tekst – czyta się go jak małą pocztówkę, która poprawia humor. Trzymaj ten entuzjazm jak najdłużej (a jak zacznie się jesienne marudzenie, to przypomnę! 😊). Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po naszej ostatniej rozmowie Pankracy się zapytał co tam u Was a ja mu odpowiedziałam: aaaaa, nic takiego. A on na to: aha, i o tym niczym rozmawiałyście przez dwie godziny? :). Zatem dostrzegam u siebie wielki talent do robienia hałasu z małych rzeczy i do pisania o mieścinkach tak, jakby były najpiękniejszymi miejscami świata. I cieszę się, że umiem dostrzegać to na co może niektórzy nie zwrócą nawet uwagi bo taka drobiazgowość podnosi najzwyklejszą nawet wycieczkę o kilka stopni w górę pod względem dobrych doznań. Sama wiesz jak to jest :)

      Usuń
  13. Ja nie wiem jak ty to robisz, ale zawsze jak czytam Twoje wpisy, to uśmiecham się od ucha do ucha. Piękne miejsce z wieloma urokliwymi zakątkami i cudowna pogoda Wam się trafiła. Wcale nie trzeba daleko wyjeżdżać, żeby dostrzec nieskończone piękno świata.
    Z tego co przed chwilą przeczytałam, na razie na jesień nie narzekasz, więc tylko trzymać tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja jestem trochę nienormalna i czasami zdecydowanie przeładowana entuzjazmem :). W dodatku uważam, że to są moje najwspanialsze cechy charakteru, oczywiście zaraz obok skromności :)

      Usuń
  14. Monia! To miasteczko jest przecudne. Uwielbiam takie małe miasteczka. Już się widzę latającą z aparatem fotograficzny i robię zdjęcia tym wszystkim kwiatom, urokliwym zakątkom.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też z łatwością przychodzi mi wyobrażenie sobie jak z błyskiem w oku i z szerokim uśmiechem łapiesz w kadr te wszystkie małomiasteczkowe cuda. Cieplutkie pozdrowienia.

      Usuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.