2025
Jak było w Budapeszcie
Aby nie trzymać Was zbyt długo w niepewności od razu napiszę, że było przefantastycznie! Nie będę robić tajemnicy z faktu, że miałam wobec Budapesztu ogromne oczekiwania a wobec tego duże też obawy, czy miasto im sprosta. A tymczasem Budapeszt hojnie obdarzył mnie ogromem i zachwycających miejsc, i pięknych wrażeń, a suma tych obu sprawiła, że węgierska stolica z marszu została mianowana ulubieńcem. Powitajmy zatem Budapeszt w zacnym gronie moich ulubionych miast i stolic, szalenie miło jest mi go tutaj widzieć.
WIDOK NA PARLAMENT I DUNAJ ZE WZGÓRZA ZAMKOWEGO |
SKALNY KOŚCIÓŁ |
MOST WOLNOŚCI |
Odkryłam w Budapeszcie skrawki moich ulubionych europejskich stolic - Pragi, Lizbony i Rzymu. Dostrzegłam również w Budapeszcie Paryż ale on akurat nie jest ulubieńcem. Ogromna ilość pięknej architektury, ciekawie zdobionych fasad, parków i kawiarenek na rogach ulic sprawiła, że Budapeszt zaskoczył mnie swoją europejskością, i tutaj bardzo Was przepraszam, bo wiem jak niedobrze to brzmi. Wiedziałam, że zachwyci mnie Parlament, góra zamkowa i spacery wzdłuż Dunaju ale to, że pomiędzy najbardziej znanymi zabytkami Budapeszt okaże się tak pięknym i zaskakującym miastem było najlepszym prezentem od losu ( i od węgierskiej stolicy ). Czy może być dla miasta lepszy komplement niż to, że zaczęłam za nim tęsknić zanim z niego wyjechałam?
PARLAMENT |
BUTY NAD BRZEGIEM DUNAJU |
Czy składam się teraz z gulaszu, langosza, paprykarzu z kluseczkami oraz różnych owocowych piw? Tak! Czy patrząc na Budapeszt ze wzgórza zamkowego albo z Baszty Rybackiej miałam ciarki z zachwytu? Możliwe 😊. Czy uroniłam łezkę żegnając się z Budapesztem w drodze na lotniskowy autobus? Być może
BASZTA RYBACKA |
Jak to ja ruszyłam zwiedzać Budapeszt wrzucając od razu piąty bieg chociaż obiecałam sobie, że nie będę się rozpędzać. A gdzie tam, czcze gadanie, pod tym względem nawet sama sobie nie ufam. Zamiast dawkować emocje gnałam przed siebie napędzana chęcią zobaczenia wszystkiego, najlepiej od razu, w efekcie czego wieczorem ledwo doczłapałam się do domu. Ku uldze własnej ale i mojego przekochanego towarzysza drugiego dnia obudziłam się już dużo spokojniejsza a chęć zwojowania Budapesztu na nogach ustąpiła zamiarowi delektowania się nim w zwolnionym tempie.
Jak już zobaczyliśmy wszystko to co zwiedzić trzeba sumienie miałam zdecydowanie spokojniejsze, i wtedy zaczęło się najlepsze. Chodziliśmy sobie niespiesznie to tu, to tam, skręcając tam, gdzie naszła nas ochota. Przysiadywaliśmy na placach i skwerkach oddając się temu, co uwielbiamy oboje - obserwowaniu świata. Zrobiliśmy sobie piknik w parku karmiąc resztkami wróble i gołębie. Ilość jedzenia jaką pochłonęłam w Budapeszcie sprawia, że sama w sobie wzbudzam podziw; ja to jednak potrafię 😊. Po tym jak już byliśmy tam, gdzie w Budapeszcie być trzeba, trasę zwiedzania kreśliliśmy na bieżąco, a raczej kreśliła się ona sama w trakcie drogi. Zaglądaliśmy do bram i na podwórka, na pchle targi oraz do niepozornie wyglądających sklepów i kawiarenek. Wszystko to sprawiło, że Budapeszt długo nie da o sobie zapomnieć.
Odniosłam wrażenie, że w Budapeszcie wszędzie jest pięknie bo nawet kiedy wydawało się, że jest zwyczajnie to nagle zadzierałam głowę i widziałam uroczy balkonik podtrzymywany przez wdzięczne kariatydy albo drzwi, co prawda stare ale tak fotogeniczne, że miałam wrażenie, że mi pozują.
Nie spodziewałam się, że Budapeszt stanie się scenerią takich pięknych chwil, z których większość była raczej z tych zupełnie niepozornych. Przejażdżki żółtymi tramwajami, stare, klimatyczne stacje metra, próba chóru w pięknym małym kościele, do którego weszliśmy tylko dlatego, że usłyszeliśmy śpiew. Spodziewalibyście się, że Budapeszt pachnie lawendą, która rośnie na każdym niemal kroku?
Kiedyś tutaj wspomniałam gdzieś między wersami, że od jakiegoś czasu dręczyła mnie w ogóle do mnie nie podobna ani całkowicie niezrozumiała niechęć do podróżowania świata. Nie mogłam wskrzesić iskry do odkrywania nowych miejsc, nie czułam ekscytacji szukając kolejnych fascynujących destynacji, nieustannie zadawałam sobie pytanie: po co to wszystko? Za jakiś czas może napiszę o tym więcej bo kiedy zaczęłam o wszystko podejrzewać starość okazało się, że problem tkwi gdzie indziej. Dzisiaj jednak z radością spieszę Wam napisać, że kryzys został zażegnany a Budapeszt na nowo mnie uskrzydlił, przypominając za co tak bardzo kocham bycie "w świecie". Już zawsze będę mu za to wdzięczna.
Fakt, Budapeszt może oczarować i nie dziwi mnie Twój zachwyt. Byliśmy w Budapeszcie trzy dni a i tak nie obejrzeliśmy wszystkiego, najbardziej podobał mi się nocą gdy odbyliśmy dość długi spacer. Są miasta do których chce się wracać, w moim przypadku to Praga, Budapeszt i Rzym. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNo mnie Budapeszt oczarował pogodą, architekturą, klimatem i jedzeniem. Czyli wszystkim! Miałam nadzieję, że wrócę zachwycona ale skala moich dobrych wrażeń sięga nieba. Naprawdę nie spodziewałam się, że to jest aż tak piękne miasto.
UsuńDobrego tygodnia.
Jaka starość! Sama mi mówiłaś, żeby nawet o tym nie wspominać, więc się tego trzymam. A co do Budapesztu to byłam spokojna i wiedziałam, że tak będzie. To wspaniałe miasto, choć nie brak mu chwil zadumy, jak te buty nad Dunajem, które są niezwykłym pomnikiem Holokaustu. Chętnie wrócę, bo podczas mojej wizyty część miasta była zamknięta ze względu na wizytę tureckiego przywódcy i nie zobaczyłam wielu pięknych miejsc. Super fotki Monia. Cieszę się, że doświadczyłaś tylu wspaniałych wrażeń. Całusy!
OdpowiedzUsuńJa byłam chyba wszędzie, w niektórych miejscach - zupełnym przypadkiem - nawet dwa razy 🙂. I to jest chyba jeden z niewielu razy kiedy nie wróciłam do domu z uczuciem niedosytu bo z czystym sumieniem mieliśmy czas na wszystko, na "nicnierobienie" też. Piękny to był pobyt w wyjątkowym mieście.
UsuńPrzed wyjazdem poczytałam sobie Twoje wspomnienia z węgierskiej stolicy.
Przytulam Cię Uleńka mocno mocno!
Spędziłam w Budapeszcie tylko niecały dzień przy okazji pobytu na Węgrzech i bardzo mi się spodobał, myślę, że powinnam kiedyś wrócić. Praga bardziej, ale Budapeszt jest niedaleko. Budynek parlamentu był wtedy w remoncie i pozastawiany rusztowaniami, więc niestety jego nie mogłam dobrze obejrzeć. I nie mogę odżałować, że nie mam żadnych zdjęć...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o europejskość, byłam zaskoczona, że dało się łatwo porozumiewać po angielsku - w mieście, gdzie mieszkałam, najczęściej musiałam sobie radzić łamanym niemieckim.
Budapeszt tak bardzo mi się spodobał, że jeszcze długo nie ochłonę. Już dawno żadne miasto nie wywarło na mnie aż takiego wrażenia. Piękna architektura, czysto, zielono, sympatyczni ludzie, jestem oczarowana. I też byłam zaskoczona europejskością ale z trochę innych niż Ty powodów. Jeśli chodzi o europejskie stolice Budapeszt jest u mnie w pierwszej trójce. Leć!
UsuńKilka razy byłam w Budapeszcie ale to już dosyć dawno. Za każdym razem byłam oczarowana. Ale najbardziej podobał mi się nocny rejs po budapeszteńskim Dunaju. Wszystkie zabytkowe budowle były przepięknie oświetlone.
OdpowiedzUsuńNo i teraz zatęskniłam za tym miastem...
I masz rację - można w tym mieście znależć "kawałki" Pragi, Lizbony i Rzymu...
Naprawdę nie przypuszczałam, że Budapeszt jest taki piękny, zielony i czysty. Klimatyczne kawiarenki, ogrom zachwycającej architektury której mogłyby pozazdrościć Budapesztowi bardziej znane i popularne miasta. To mój podróżniczy hit, żałuję, że tak długo zwlekałam z podróżą tam.
UsuńSerdeczności.
Nigdy tam nie byłam, więc twoje zdjęcia to moja podróż, pięknie na każdym kroku!
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie dylemat, które fotki pokazać?
Jak Cię znam, to już myślisz o kolejnej wyprawie!
Przejrzałaś mnie, wczoraj kupiłam bilety 🙂. Tym samym zaplanowanych podróży mam trzy a w perspektywie 10 lotów, z czego właśnie zdałam sobie sprawę. O kurczę 🙈
UsuńO kurczaki 👍👌
UsuńNo wiem, trochę mnie poniosło 🤭
UsuńNigdy nie byłem w Budapeszcie, a Węgry kojarzą mi się głównie z gulaszem. Piękne zdjęcia niesamowitych miejsc. Ciekawy jestem, co porabia właściciel tych butów.
OdpowiedzUsuńTe buty to jedna z sześćdziesięciu par nad brzegiem Dunaju, będących pomnikiem ku czci rozstrzelanych nad brzegiem Dunaju Żydów. Buty to symbol "ku pamięci".
UsuńCiekawa relacja! Zupełnie nie wiedziałabym, czego się spodziewać po tym mieście, a teraz mam przynajmniej jakieś pojęcie ;)
OdpowiedzUsuńJa się spodziewałam ale i tak to co zastałam milion razy przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Budapeszt naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, to mój faworyt w temacie europejskich stolic. Będę go wszystkim polecać i reklamować komu się da 🙂.
UsuńJak to przyjemnie oglądać chociaż na zdjęciach tyle pięknej architektury, tego uroku kafejek. Nigdzie nie widać betonowych kwadraciaków. Zdaję sobie sprawę, że jak w każdej stolicy i tam są. Świetnie pokazałaś to miasto. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo jasne, zwykłe kamienice też tam były ale jakoś tak fajnie wtapiały się w tło. Budapeszt jest czysty i zadbany chociaż na wielu budynkach widać upływ czasu. Jestem zachwycona jego architekturą i klimatem, podobało mi się wszystko, nie wiem kiedy ochłonę po tak hurtowej ilości pięknych wrażeń. Pozdrawiam przeserdecznie.
UsuńWprawdzie nie byłam w Budapeszcie, ale czytając Twój wpis miałam wrażenie, że słucham zachwytów mojej córci, która w Budapeszcie jest zakochana. Była tam już kilka razy i z pewnością jeszcze wróci, a jej ekscytacji nie ma końca. Rzeczywiście, Twoje zdjęcia pokazują, że to ogromnie urokliwe miasto.
OdpowiedzUsuńTwoja "niechęć do podróży" ogromnie mnie zaniepokoiła... ale na szczęście wyjaśniasz, że to już minęło. Niemniej ciekawa jestem przyczyny, bo jakoś mi to do Ciebie niepodobne :(
Mocno Cię ściskam!!!
Może zabierzesz się z córką? Gwarantuję Ci, że będziesz przezachwycona. Ja już wróciłam do domu a i tak nie mogę ochłonąć po urokach Budapesztu. Już dawno żadne miasto nie zrobiło na mnie aż tak wielkiego i całkowicie pozytywnego wrażenia.
UsuńO moim podróżniczym kryzysie napiszę ale póki co potrzebuję czasu, żeby uporządkować myśli i ubrać je w słowa. Dobra wiadomość jest taka, że został zażegnany, mam nadzieję, że na zawsze.
Wysyłam w Twoją stronę ogrom ciepłych myśli, udanego lipca.
No i wiedziałam! ❤️ Wiedziałam, że Budapeszt Cię porwie – chociaż nie ukrywam, że przez chwilę bałam się, że historia z Hallstatt się powtórzy 😂 Ale jak dobrze czytać, że znów Ci się chciało, że zaiskrzyło i że wróciła ta Twoja podróżnicza iskra! Budapeszt potrafi, co? Te kariatydy, tramwaje, podwórka – totalnie Twój klimat. A teraz czekam aż wspomnisz o tych wszystkich paprykarzach i owocowych piwach, bo jestem pewna, że masz jeszcze parę smaczków do dorzucenia 😉 Trzymam kciuki, żeby każda kolejna podróż była właśnie taka – z zachwytem i ciarkami
OdpowiedzUsuń