2025
Przez łąki, przez pola
Rowerowanie w maju nie należało do najłatwiejszych a ja, żeby móc spędzać wolny czas robiąc to co tak bardzo lubię, musiałam wykazać się sporą dawką sprytu i spontaniczności ( na szczęście to jedne z moich głównych cech charakteru zatem szło mi sprawnie 😜 ). Maj był kapryśny, nawet w lutym jeździłam i częściej, i dalej, i zdecydowanie częściej niż w maju w towarzystwie słońca i nieba bez chmur. Nadal na przejechanie czekają moje ulubione dłuższe trasy wzdłuż Łaby, z przerwami na plażowanie i zachwyty. W maju, aby móc cieszyć się życiem na jednośladzie, musiałam wykradać dobre chwile najczęściej pochmurnej codzienności.
Pięknych i słonecznych dni, będących również wolnymi, było w maju niewiele. No ale kiedy już się pojawiły od razu wsiadałam na rower, nawet jeśli w tym celu musiałam zmienić plany. Na skutek tego, że rower był priorytetem, na drugi plan zeszły bardziej przyziemne sprawy i obowiązki. Przysięgam, że nie chcielibyście zobaczyć mojego kosza na pranie, który nie dość, że był tak napchany, że się nie domykał, to jeszcze koło niego leżał spory stosik, który już się do niego nie zmieścił. Na całe szczęście zarówno pralkę jak i kosz na brudy mamy w pomieszczeniu gospodarczym, do którego nikt nie zagląda i jak wpadną goście, to tego stosu nie widać. Nie to, żebym była jakoś specjalnie z tego stanu rzeczy dumna ale nie mogę również napisać, żebym się tego wstydziła 😀. Tak się jakoś w maju składało, że słońce było dla mnie obietnicą pięknie spędzonego dnia a nie szybko schnącego prania, musiałam słuchać tego, co mi dyktuje serce a ono głośno wrzeszczało: wskakuj na rower i jedź w siną dal! Serce przecież wie co dobre.
Początek maja był dla mnie okazją do przejechania kilku dobrze znanych tras, swoją premierę miało pierwsze wiosenne czytanie nad jeziorem, udało mi się złapać pierwszą opaleniznę co najlepiej było widać na czole i policzkach. W maju wiosna bawiła się w "pojawiam się i znikam" zmieniając się drastycznie nawet kilka razy w ciągu dnia. Czasem po pięknym dniu znienacka pojawiała się jesień a ja zastanawiałam się, czy to piękne i upalne wczoraj wydarzyło się naprawdę.
Teraz, z perspektywy kilku minionych miesięcy cieszę się, że tak dużo jeździłam na rowerze w lutym nawet kiedy temperatury były na minusie i byli tacy, którzy na moje rowerowe przejażdżki reagowali pukając się w czoło 😄. Nie wiem czemu ale wszyscy skupiali się na tym, że jest -2 a nie, że świeci oślepiające słońce a na niebieskim niebie nie ma ani jednej chmurki. Zima trochę zaspokoiła mój apetyt na rowerowanie, niestety wiosną nadal czuję głód.
Jeśli mnie pamięć nie myli to w zeszłym roku o tej porze byłam nieźle już na rowerze rozpędzona. Za kilka dni lato i cóż, jeśli chodzi o codzienność na rowerze to ta wiosna nie będzie najlepszą jaką pamiętam. Nic to, latem będę musiała trochę się napedałować żeby zaspokoić apetyt i zostawione przez wiosnę niedosyty. Cieszę się, że mam przed sobą najpiękniejsze, przynajmniej w teorii, miesiące w roku i wierzę w to, że dostarczą wielu sposobności żeby się nimi cieszyć nie tylko na rowerze.
Spryt i spontaniczność... fajne połączenie, przydatne. :D Czuje, że z tobą można fajowo i ciekawie spędzić czas. :D Mnie by ten widok prania rozśmieszył. hehe Każdy ma swoje, tu stos prania, tam kurz i co z tego. hehe Dobrze robiłaś, pranie można odstawić na trochę, kiedy serce woła o szczęście, trza korzystać. Piękne zdjęcia kochana, bardzo relaksujące. Niech lato będzie dla Ciebie pełne wspaniałych wypraw, niech zaspokoi Twój apatyt, bardzo Ci tego życzę. Uściski wielkie. :))))))
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że gdybyśmy się spotkały to byłoby super. Od Ciebie i Twojego spojrzenia na świat mogłabym się wiele nauczyć, napełnić serce i duszę pięknymi emocjami. Otóż to, kurz nie zając, nie ucieknie 😃. Nie mam czasu ogarnąć balkonu bo muszę opalać nogi ha ha ha. Dziękuję Kochana za te piękne życzenia. Tobie również życzę wspaniałego lata, pełnego radosnych chwil z Twoją cudowną rodzinką. Bądźcie wszyscy bezgranicznie szczęśliwi.
UsuńWitaj! Pięknie tam u Was. Takie lasy takie zielone. Jest gdzie rowerować. 😉 Kiedyś nawet byłam na Łabą. Jest tam kilka dobrze zachowanych i malowniczo położonych zamków. Dobrze wspominam ten czas.
OdpowiedzUsuńNiskie temperatury, deszcz? Nie warto się tym przejmować. Wszystko po coś jest. Serdecznie pozdrawiam i pogody ducha życzę. 🤗
No tak, ja wiem, że wszystko jest po coś ale jednak po pogodzie w czerwcu spodziewałam się raczej czegoś więcej 😃. Wiem, że może ciężko w to uwierzyć bo sama miałam z tym problem ale u mnie kilka czerwcowych dni było prawdziwie jesiennych, nawet w październiku i listopadzie nie było tak paskudnie. Długo musiałam czekać na słońce ale może przez to zostanie na dłużej?
UsuńTo prawda, trasy rowerowe mam fantastyczne, nieskromnie przyznam, że mam w czym wybierać.
Życzę Ci pięknych kolejnych dni, niech będą okazją do tworzenia niezapomnianych wspomnień.
Witaj Monia,
OdpowiedzUsuńJak fajnie czytać Twoje relację czy przemyślenia, a to dlatego że mógłbym się pod nimi podpisać i ja bez mrugnięcia oka, Masz rację, pranie zawsze można zrobić, mój dywan odkurzyć też zawsze można, a pogoda i czas rwania się serca, ciała i dyszy na rowerową wędrówkę po okolicy nie wolno przekładać, odkładać nawet przeciągać na inną porę ani chwili. Wiosna mija, lato się zbliża, co nieco już wypedałowałem, ale zawsze sobie mówię, że to co najciekawsze jest jeszcze przede mną, czyli zanim spadnie ostatni liść z drzewa i spadnie pierwszy płatek śniegu.
Piękne ścieżki masz, trochę zazdroszczę Ci tych płaskich chodników rowerowych, no ale górki, pagórki też mają zalety, w jedną stronę kręcimy mozolnie pod górkę, a z powrotem... samo jedzie... z górki ;P
Powiem Ci, że po płaskim jedzie się fajnie, fajnie ale nudno. Czasem wybieram się trochę dalej gdzie teren jest bardziej urozmaicony. Ale generalnie najbardziej lubię jeździć w lesie i ścieżką rowerową wzdłuż Łaby, to są moje klimaty.
UsuńPrzesyłam Ci ogrom serdeczności i dziękuję za komentarz.
Twoje rowerowanie obudziło moje wyrzuty sumienia i mąż obiecał najrzeć rowery, by pojeździć w długi weekend, a najgorzej zacząć! W końcu taka ilość ścieżek rowerowych zobowiązuje:-)
OdpowiedzUsuńW pięknych okolicznościach przyrody rowerujesz, więc przyjemność zwielokrotniona!
Czyli narobiłam mężowi roboty 😉. To prawda, najgorzej jest zacząć co w moim przypadku oznacza wyciągnięcie roweru z piwnicy. Jak już siądę i ruszę to nie mogę się zatrzymać. Wam też życzę takiego stanu 😃
UsuńPiękne te Twoje rowerowe wycieczki ! Ja w tym roku niestety musiałam odpuścić, a szkoda mi każdego nieprzejechanego kilometra.
OdpowiedzUsuńhttps://okularnicawkapciach.wordpress.com/
Ojej, co się stało? Pamiętam jak kiedyś mi pisałaś, że jestem Twoją motywacją do rowerowania. Ale nic to, Beckham zapewne dostarcza Ci tyle ruchu, że na rower nie starczy Ci już sił 😃
UsuńCieszę się, że właśnie dzisiaj opublikowałaś ten post. Jutro wolne i skorzystam z Twojej podpowiedzi i pojedziemy na przejażdżkę po lesie. Co prawda tereny u nas nie tak piękne jak u Ciebie ale obcowanie z przyrodą z pozycji roweru to zawsze radość i przyjemność. Żona zrobiła dzisiaj sernik więc jak wrócimy będzie smakował jeszcze lepiej. Jak widzisz Twoja spontaniczność wyzwala ją u innych :) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń