2025
Powody do radości na dziś vol. 11
Kontynuuję dzisiaj moją ulubioną serię zachwytów nad drobiazgami codzienności. Od ostatniego takiego wpisu minęło dużo, zbyt dużo czasu, co sprawiło, że tych małych radości uzbierało mi się całkiem sporo. W ostatnich miesiącach działo się u mnie dużo i ciekawie. Niektóre z tych radości sprowokowałam ja sama, z dającą ogromną radość premedytacją, a niektóre zaskoczyły mnie ot tak bądź były rezultatem mojej spontaniczności, którą bardzo sobie cenię.
Z ciekawości sprawdziłam kiedy pojawił się ostatni "radosny" wpis i, o zgrozo, było to w lutym. Był dziesiąty, jubileuszowy, a po nim niestety nie pojawił się już żaden tekst wychwalający codzienność a przecież tych powodów do radości miałam ogrom. Zatem nie tracąc czasu przechodzę do dzielenia się z Wami powodami do radości na dziś a tym wpisem zaczynam drugą dyszkę tej zawsze dla mnie miłej serii. Startujemy!
- z powodów jak najbardziej oczywistych jako pierwsza pojawia się w moich myślach i w sercu Islandia, o której marzyłam od dawna, a to marzenie udało się spełnić w sierpniu ale tym się już przecież chwaliłam. I lojalnie uprzedzam, że chwalić się będę jeszcze nie raz
- a jeśli Islandia to pierwsza w życiu zorza, która wywołała we mnie ciarki i łzy w oczach od ilości tak pięknych wrażeń. W najbardziej szalonych wyobrażeniach nie brałam pod uwagę opcji, że ostatniej nocy Islandia zaprosi mnie na spektakl, którego długo nie zapomnę
- latem zrobiłam coś szalonego: napisałam do jednej z moich ulubionych autorek thrillerów. Efekt krótkiej wymiany wiadomości był taki, że spotkałyśmy się i spędziłyśmy razem popołudnie i wieczór a ja nadal nie wierzę w to, że do tego doszło a na mojej półce leżą trzy książki z osobistą i bardzo piękną dedykacją a my mamy regularny kontakt. Czasem sobie żartuję, że mam koleżankę pisarkę😊. Spontaniczne, wariackie pomysły należy wprowadzać w czyn zatem jeśli macie ochotę zrobić coś szalonego a czego w Waszym osobistym przekonaniu zrobić nie wypada to raz dwa, zróbcie to teraz, lepszej ku temu pory nie będzie! Przekonacie się, że warto!
- w sierpniu pobiłam rowerowy rekord życia i przejechałam 75,5 km. Nie wiem jak do tego doszło i nie wiem, czy doszłoby w ogóle gdyby nie to, że z przyczyn dla mnie nie do końca zrozumiałych zamknięto mi most, którym trochę wcześniej przejechałam na drugą stronę rzeki. Rzecz się działa trochę w dziczy, na odludziu, tym mostem przejeżdżają jedynie rowerzyści, do następnego przejazdu miałam bardzo daleko, w dodatku jak się okazało drogą będącą w remoncie i w dodatku prowadzącą wzdłuż ruchliwej drogi a ja takich ścieżek nie lubię. Zatem ten rekord jest trochę przypadkowy no ale trudno, skoro już tyle przejechałam to teraz marzy mi się okrąglutka setka ale to już może w przyszłym roku
- w związku ze zmianą pracy minione lato było moim najdłuższym urlopem od lat a ja starałam się zrobić wszystko, aby wycisnąć z niego ile się da. Razem z koleżanką poleciałam na kilka dni do Bergen i była to już moja trzecia norweska przygoda, zachwycająca tak samo jak dwie poprzednie
- zachęcona przez Anię wizją wspólnego zwiedzania Toledo, poleciałam na kilka dni do Madrytu. O hiszpańskiej stolicy opinię miałam raczej średnią ale wcześniej spędziłam w niej tylko jeden dzień a to za mało, żeby się o jakimś miejscu merytorycznie i ze znawstwem wypowiadać 😉. Madryt architektonicznie bardzo mi się spodobał, niestety panujący tam wszędzie ciężki do polubienia i zaakceptowania przeze mnie tłok sprawia, że nie mogę dać hiszpańskiej stolicy dziesięciu gwiazdek. Ale i tak było fajnie i wesoło, no i Madryt to przecież Hiszpania, którą wielbię całym sercem i chociaż z jednej strony były tłumy to z drugiej była zimna sangria, tostadas de jamón i grillowane papryczki padrón a to łagodziło odbiór tłoku
- po Lofotach, fiordach, Austrii i Madrycie przyszła pora na Islandię. Nie bez powodu wymieniam teraz te wszystkie destynacje bo wszystkie one mają cechę wspólną a mianowicie towarzystwo Ani i Arka. Czasem trochę nie dowierzam, że to co zaczęło się od internetowych pogaduszek przerodziło się w piękną i wartościową znajomość a półtora roku od pierwszego spotkania wystarczyło, żebyśmy odbyli już pięć wspólnych podróży. A jak sobie myślę o nas i naszych spotkaniach to chyba najbardziej zdumiewa mnie ta nasza umiejętność rozmawiania o wszystkim, w tym również o rzeczach, o których nie wszyscy rozmawiają, a już na pewno nie przy śniadaniu 😃. Przy najbliższej okazji wzniesiemy z Pankracym toast za nas wszystkich, oczywiście rokitnikowym drinkiem dla staruszków
- chociaż lato pogodowo było takie sobie, umówmy się, że tym "takie sobie" zastępuję szereg brzydkich słów, które cisną mi się na usta a których nie używam, i tak zdążyłam się nacieszyć codziennością na balkonie, co z tego, że czasem pod kocykiem? W dni kiedy aura uniemożliwiała bardziej aktywne czynności ogromną radość sprawiało mi czytanie książki na balkonie. Uwierzycie, że byłam w stanie spędzić tak niemal cały dzień? I to nie jeden? Najlepsze jest to, że niczego nie żałuję, mile wspominam również drzemeczki
- jednym z planów na lato były jednodniowe wycieczki gdzieś niedaleko domu, które trochę zaniedbałam zeszłego lata. Pomimo moich częstych wyjazdów udało mi się odwiedzić kilka ciekawych miejsc i spędzić fajnie dzień w najbliższej okolicy
Nie ukrywam, że dzielenie się z Wami tymi wszystkimi cudownymi i wyjątkowymi rzeczami, które mnie spotkały, jest nad wyraz przyjemne, jednak ja z taką samą radością przeczytam o tym, co miłego i dobrego spotkało w ostatnim czasie Was. Nie żałujcie sobie, miejcie rozmach w przechwalankach, Wasze radości to moje radości zatem niecierpliwie czekam na to, aż w komentarzach zaroi się od wspaniałości, którymi Was obdarzyła codzienność.
Życzę Wam pięknego, słonecznego, pełnego dobrych dni września. Ja osobiście nie obrażę się jeśli kolejne dni tego pierwszego jeszcze letniego ale już jesiennego miesiąca będą tak wyśmienite jak do tej pory. Uściski gorące jak to słońce, które promieniami macha mi z nieba. Cmok cmok.
Mnóstwo tych powodów do radości i to wcale nie takie codzienne radości, ale i te zwykłe potrafisz docenić.
OdpowiedzUsuńTobie także wielu nowych zachwytów, ciekawych spotkań i spełniania marzeń!
Faktycznie ostatnio miałam mnóstwo powodów do radości i chyba dopiero napisanie o nich uzmysłowiło mi, że prawie wszystkie były duże i niezwykłe! Lato było pełne dobrych chwil i wydarzeń, zobaczymy co przyniesie jesień. Udanego tygodnia!
UsuńKochana, wycisnęłaś z tego najdłuższego urlopu od lat moc najpiękniejszych wrażeń i emocji! Tak intensywne podróże we wspaniałe miejsca i w doborowym towarzystwie ładują niesamowicie życiowe akumulatory... a do tego rowerowa "życiówka." Gratuluję, bo nie odważyłam się nigdy nawet na połówkę tego dystansu moim miejskim rowerkiem. I spotkanie z ulubioną autorką książek - udowadniasz, że odrobina odwagi może przynieść zaskakująco miły obrót spraw!
OdpowiedzUsuńCo działo się u mnie - to wiesz, że spełniłam jedno ze swych przyziemnych marzeń, choć odbyło się ono kosztem podróżniczych pragnień... cóż... życie i nieustanna sztuka dokonywania wyborów 😉
Życzę Ci cudownych wrześniowych, już prawie jesiennych dni!
Ściskam😊
Anita
Ten mój rowerowy rekord do tej pory robi na mnie wrażenie i są chwile, że uzmysławiam sobie że te 75 km to wcale nie tak mało. Średnio przejeżdżam na rowerze jakieś 35 - 40 km zatem tym rekordem jedynie podwoiłam "przebieg" :). Ale generalnie jestem przyzwyczajona do dłuższych tras i jak już idę na rower to najczęściej jadę gdzieś dalej. Lubię trochę się zmęczyć a po krótkiej wycieczce wracam do domu zaledwie "rozpędzona" i roznosi mnie energia :).
UsuńKochana, krótsze i bliższe wycieczki odbyłaś, spełniłaś jedno z marzeń, zatem jakby nie patrzeć to i tak było fajne lato. Z zaoszczędzoną energią śmiało możesz planować kolejne wojaże.
Przeraziły mnie dzisiaj żółte liście pod butami :).
Ściskam Cię Anitka mocno, niech końcówka września przyniesie Ci same dobre dni.
Moniko, za Tobą trudno nadążyć i w podróżach i w zachwytach a nawet w rowerowych rekordach. . Dłuższy urlop wykorzystałaś na maxa. U nas może wolniej, ale też mamy kilka powodów do radości. Byliśmy na Sycylii i całkiem niespodziewanie na Rodos. Jeden i drugi wyjazd spełnił nasze marzenia. Odwiedziliśmy Toruń i okolice, a nasza druga wnuczka poszła do szkoły. Bardzo nas cieszy bliski kontakt z wnukami i obserwowanie jak rosną. Teraz krystalizują się plany na jesienny wyjazd. W naszym wieku cieszymy się, że zdrowie dopisuje i możemy sobie jeszcze obejrzeć piękno tego Świata. Pozdrawiam serdecznie i fajnego tygodnia życzę :)
OdpowiedzUsuńSycylia, Rodos, wycieczki po Polsce i kolejny wyjazd na horyzoncie - podobnie jak ja macie mnóstwo powodów do uśmiechu. Bardzo się cieszę, że się nimi ze mną podzieliłeś. Przyziemne i na pozór zwykłe rzeczy bardzo mnie cieszą ale ostatnie miesiące były u mnie tak szalone, że działy się same nieziemskie rzeczy. Teraz pora ochłonąć :).
UsuńŻyczę Tobie wspaniałego czasu z wnukami a małej uczennicy sukcesów i samych dobrych chwil z rówieśnikami. Niech wychodzi do szkoły z radością.
Wszystkiego dobrego na te ostatnie letnie dni...
Wykorzystałaś lato na maksa! Bardzo zazdroszczę, ale pozytywnie :) U mnie więcej powodów do narzekań niestety, ale cóż, czasem tak bywa w życiu :) Ale spróbuje podkraść trochę Twojej radości!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Częstuj się moją radością ile wlezie, mam jej pod dostatkiem chociaż niestety już powoli depcze mi po piętach jesienna melancholia... Uściski.
UsuńPierwszy powód to kartka z Islandii od Moniki :) Drugi taki, że rozpoczął się mój okres wakacyjny i już odwiedziłam Pelplin, Gniezno, Poznań, a za chwilę jadę do Lublina i Warszawy na spektakl i wystawę, których nie mogę się doczekać. Trzeci - Zaczął się wrzesień i spotkania z przyjaciółkami i koleżankami, czwarty- czas wykładów rusza, piąty- mam za sobą w tym roku kontakty z służbą zdrowia (przynajmniej te zaplanowane), szósty - poprawiły się wyniki, siódmy - jest szansa na rzadsze migreny, bo lato się kończy :)
OdpowiedzUsuńO kurczę, powodów do radości masz tyle, że również powinnaś zrobić o nich wpis :). I jeszcze w dodatku wszystkie przemiłe i różnorodne, będące obietnicą wielu wspaniałych wrażeń. Bardzo się cieszę, że minął sezon migrenowy i że poprawiły Ci się wyniki badań. Nie podzielam natomiast Twojej radości faktem, że skończyło się lato i że zaczął się wrzesień, bo dla mnie nie ma w tym wszystkim niczego radosnego :). Ale bardzo się cieszę, że doszła islandzka widokówka, niby koniec świata a poczta sprawna jak mało gdzie :).
UsuńŻyczę Ci radości z wrześniowych przyjemności, niech wszystkie plany spełnią pokładane w nich oczekiwania. Pięknych dni.
Ależ tym swoim wpisem naładowałaś mnie pozytywnie :) I uświadomiłaś mi, że ostatnio również zbyt wiele chyba narzekałam, a przecież tyle dobrych i wspaniałych rzeczy równolegle się wydarzyło.
OdpowiedzUsuńNo i chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Sonia Braga to Twoja ukochana autorka??? Przykro mi, ale będziesz musiała podzielić się tym umiłowaniem razem ze mną, bo ja mam identycznie z tą tylko różnicą, że nie widziałam się z nią osobiście, ani nie mam książek z jej dedykacją, choć bez dedykacji mam mnóstwo. I uwielbiam ją!!!
A w kwestii dobrych wydarzeń? Może nie powinnam się nimi chwalić, ale zachęciłaś mnie do tego, a więc wymienię po kolei:
- pobyt na Krecie
- ślub wnusi
- w międzyczasie jeszcze ślub bliskiej koleżanki
- no i teraz będzie Tunezja :)
Mniej, niż u Ciebie, ale tych powodów do zadowolenia też chyba nie jest mało :)
Wystarczy, że czytając Twoje zachwyty uśmiechałam się cały czas i z takim uśmiechem Cię opuszczam, ponieważ muszę jeszcze przemyśleć co dorzucić do walizki :)
Buziaki!!!
Kochana, bardzo się cieszę, że podzieliłaś się ze mną swoimi powodami do radości; jest ich dużo a każdy wyjątkowy. Nie powinnaś się krępować bo raz, że sama Cię do tych "przechwałek" zachęciłam, a dwa - to przecież nic złego dzielić się radością z bliskimi. Widzę, że u Ciebie wysyp ślubów zatem i okazji do towarzyskich spotkań i zabawy.
UsuńJeszcze raz życzę Ci udanego pobytu w Tunezji, spakuj same lekkie i wygodne ciuchy bo domyślam się, że w Tunezji pełnia lata :). Raduj się słońcem również w moim imieniu bo u mnie akurat trwa pogodowy armagedon. Buziaki i uściski.
Witaj! Seria Twojego pomysłu jest znakomita. 👌 Każdy z nas powinien zrobić taki "rachunek sumienia" i nauczyć się być wdzięcznym, bo naprawdę wiele zdarzeń z naszego życia zależy od nas samych, od otwartości, odwagi i chęci do spełniania marzeń oraz świadomego smakowania życia.
OdpowiedzUsuńHerbatka z rokitnika już zawsze będzie mi się kojarzyć z Tobą droga Mo. Miło Was wszystkich widzieć na zdjęciu. Jest moc. Pozdrawiam serdecznie 🤗🫶
Seria ta powstała po to, żebym była świadoma tego, że codzienność najczęściej jest super! Po jedenastu takich wpisach zauważyłam, że różnią się one treścią w zależności od pory roku co jest jak najbardziej zrozumiałe. Latem bardzo często dotyczą one podróży, przygód i spotkań, jesienią i zimą zaś cieszę się takimi drobiazgami, że cały dzień świeciło słońce kładąc się na podłodze pięknym wzorem dzięki firance :). Albo że pomimo lekkiego mrozu pojeździłam na rowerze.
UsuńDziękuję za miłe słowa, też bardzo lubię nasze wspólne zdjęcia. A rokitnikowy napar piłam już w dwa prawdziwie jesienne wieczory :).
Moc serdeczności.
Ależ masz fajne życie! Tyle powodów do radości! Ale trzeba samemu chcieć mieć powody do tej radości. Dla mnie to zawsze wyjazdy, te które były, a było ich już trochę, oraz te które będą. W planach mam Hiszpanię oraz Portugalię. To mega wyprawa, więc już się cieszę i ćwiczę nogi, by wytrwać.
OdpowiedzUsuńTobie życzę kolejnych wielu radości. I do usłyszenia Monia:)))
Ja póki co nie mam zaplanowanych żadnych wyjazdów i powiem Ci, że ta perspektywa spokojnego i stabilnego życia bardzo mnie cieszy. Lato było szalone, potrzebuję odpoczynku i stagnacji :). Zatem kolejna lista radości będzie zdecydowanie różna od tej teraz a ja skupię się na szukaniu szczęścia w drobnych rzeczach, ale bardzo to lubię!
UsuńWow, faktycznie czeka Cię niesamowita hiszpańsko-portugalska przygoda, dasz radę na pewno.
Buziaki i uściski.
No kochana nie wiem czy to takie drobne przyjemności 😉. Ale do jednego masz na pewno rację - warto pielęgnować w sobie wdzięczność.
OdpowiedzUsuńNo wiem, że wszystkie te wymienione wcześniej radości są przekozackie! Miałam wspaniałe lato i jestem tego świadoma, może właśnie przez to wizja jesieni nie przeraża mnie aż tak bardzo jak zazwyczaj. Teraz pora zrobić wszystko, żeby lista kolejnych powodów do radości była równie wspaniała.
UsuńPięknej końcówki lata dla Ciebie i córek. Uściski.
Monia! W Twoim życiu wydarzyło się wiele fantastycznych rzeczy. Na dodatek, swój bardzo długi urlop wykorzystałaś na maksa. Odwiedziłaś wspaniałe miejsca. Spełniłaś również swoje wielkie marzenie i poznałaś Islandię i to w doborowym towarzystwie. Przyznaję, podróże dają coś niesamowitego, coś nie do opisania. Do tego stopnia, że można zakochać się w życiu włóczykija. Korzystaj, póki możesz i zdrowie dopisuje. Życzę Ci tego z całego serca. Serdecznie Cię pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKochana Łucjo, doskonale wiesz ile szczęścia dają podróże, nie tylko te dalekie, i jak bardzo uszczęśliwia odkrywanie nowych lądów. Tych uczuć nie da się porównać z niczym innym zwłaszcza kiedy dotyczą miejsca, o którym się marzyło bardzo długo. Wiem, że miałam wspaniałe, wyjątkowe lato i może dlatego póki co mam w sobie ogromny ładunek tolerancji dla jesieni, która niestety w kalendarzu zacznie się już za chwilę a za oknem niestety już trwa. Sama dobrze wiesz, że jesieni nie lubimy obie. Ale w tym roku póki co cieszę się na odpoczynek i nabieranie sił przed kolejnym sezonem urlopowym. Bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa, ja Tobie też życzę wielu okazji do spełniania nie tylko podróżniczych marzeń i zdrowia pozwalającego je realizować. Przesyłam Ci ogrom serdeczności i moc uścisków.
UsuńMoniko, Cudownie wykorzystałaś urlop- te zdjęcia zorzy polarnej kradną moje serduszko. Islandia jest bardzo wysoko na mojej liście podróżniczych marzeń. Fantastyczny jest ten wpis i pomysł na zachwyty z pozornie małych rzeczy. Zwłaszcza, że zbliża się jesień, za która nie przepadam bo odchodzi moje ukochane lato. Na szczęście przede mną jeszcze długi urlop związany z dwoma wyjazdami zatem jest się z czego cieszyć. Co do takich małych radości, to cieszę się z awansu, z którego na poczatku się nie cieszyłam bo bałam się, że nie dam rady a tymczasem jakoś powoli daję :-) Podobnie jak Ty staram się cieszyć z małych i dużych rzeczy. Doceniać chwile, zwłaszcza te dzielone z bliskimi :-)
OdpowiedzUsuńcieplutko pozdrawiam