Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


1/07
2025

Hallstatt w niepogodę i moje "niezachwyty"

Zabierałam się do napisania tego wpisu niczym sójka wybierająca się za morze albo nawet jeszcze dłużej bo w Hallstatt byłam pod koniec stycznia. Piękna pogoda i codzienny ptasi koncert jaki mi serwują mieszkańcy okolicznych drzew sprawiły, że obudziłam się dzisiaj przed siódmą a dla mnie w wolny dzień jest to niemal blady świt. Życzę Wam pięknego wtorku, pozdrawiam z balkonu i ruszam z tematem 😊.


Jeszcze zanim pojechałam do Austrii byłam pewna, że wpis o Hallstatt będzie pierwszym jaki się tutaj pojawi po powrocie do domu. Stało się jednak inaczej a ja wpadłam w taką skrajność, że bywały momenty, w których zastanawiałam się czy w ogóle o Hallstatt wspominać. Bo jak napisać o miejscu, które mi się nie podobało? Nie wiem czy wpływ na to miały moje wyobrażenia, których bazą były wszystkie zachwyty i zakochania, o których czytałam a którym miasto nie sprostało w najmniejszym nawet stopniu? Czy może ilość klimatycznych i urokliwych małych miasteczek, które widziałam a które, co tu ukrywać, w moim osobistym rankingu deklasują Hallstatt i zrzucają je na sam koniec listy? Ktoś, kto był w Alzacji albo na południu Niemiec nigdy nie powie, że Hallstatt jest jednym z naj, a ja byłam. I niestety chyba to właśnie sprawia, że jestem trochę bardziej wybredna. No bo sami przyznacie, że rzekomo jedno z najpiękniejszych miasteczek w Europie stawia poprzeczkę dosyć wysoko i powoduje, że człowiek się spodziewa nie wiadomo czego i nie wiadomo czego oczekuje. 




Przyznam Wam się, że kiedy wracaliśmy z Hallstatt czułam lekkie wyrzuty sumienia a przynajmniej coś na kształt takowych. Nie rozumiałam czemu mam tak smutne wrażenia po pobycie w miasteczku, które przecież wszystkim się podoba. Myślałam, że może wpływ na moje odczucia ma pogoda, która zamiast zimowej przypominała tego dnia jesienną i przez większość czasu padało. Ale przecież byłam z najlepszą ekipą świata a z nimi nie straszne mi burze, wichury, śnieżyce i gradobicia bo zawsze jest fajnie. Przpuszczam, że latem podobałoby mi się dużo mniej bo pewnie maszerując z tłumami turystów jedyną ulicą w mieście wrażenia miałabym jeszcze gorsze a oprócz tego pewnie, biorąc po uwagę mój wzrost, nic bym nie widziała.


To nie jest tak, że nie ma w Hallstatt nic ładnego i miasto nie może się spodobać. Ma ładną i klimatyczną architekturę a położenie nad jeziorem i otoczka w postaci Alp robią wrażenie nawet przysłonięte lekko przez chmury i padający deszcz. Niestety jest trudne do fotografowania a przynajmniej do robienia tego z sensem, domy zbudowane są na zboczu gór co powoduje, że aby zrobić zdjęcie trzeba poszukać odpowiedniej ( czyt. odpowiednio oddalonej ) perspektywy.



Pamiętam, że owego dnia wieczorem zebrałam się na odwagę i przyznałam się Ani z Norwegii, że mi się Hallstatt nie podobało. Wiecie jak to jest kiedy ktoś twierdzi, że nie darzy zbyt ciepłymi uczuciami miejsca, które zachwyca wszystkich którzy tam byli. Takie bycie na przekór uchodzi niemal za kontrowersję 😊. Ale jakież było moje zdziwienie ( oprócz tego, że przemiłe ), kiedy okazało się, że Ania ma wrażenia podobne do moich i podobne do moich "niezachwyty". Z tą różnicą, że Ania jeszcze myśli, że może latem byłoby fajniej i ma plan wrócić kiedy nadarzy się okazja. Ja to raczej nie wrócę, no chyba że Ania mnie namówi 😊.

Zanim wspomnę o cmentarzu w Hallstatt, który jest jednym z zabytków, spójrzcie proszę na tego kota leżącego na ramieniu krzyża. Można mieć proste acz ciekawe nagrobki? Można.


Na dowód tego, że Hallstatt to nie tylko "niezachwyty" spójrzcie proszę na ten cmentarz, on nie ma prawa się nie spodobać. No chyba, że ktoś niekoniecznie jest fanem takich miejsc, ja jestem i mnie ten cmentarzyk zachwycił. Proste, stare nagrobki z krzyżami ukrytymi pod drewnianymi konstrukcjami przypominającymi dachy domów. I chociaż miałam nadzieję spacerować po nim pokrytym śniegiem to deszczowa a co za tym idzie tajemnicza aura chyba nawet lepiej niż ten śnieg wpłynęła na moje doznania. Niepogoda pasuje do cmentarzy. Żałuję tylko, że słynna Kaplica Czaszek, którą tak bardzo chciałam zobaczyć, była zamknięta.


Hallstatt to klimatyczne domki przytulone do zbocza gór, których mieszkańcy mają widok na Alpy i jezioro. Trasa zwiedzania wiedzie głównie uliczką wzdłuż brzegu jeziora będącą również głównym szlakiem turystycznym, w miasteczku jest jeden mały plac z kolorowymi kamienicami, mały kościół z cmentarzem, o którym wspomniałam wcześniej, słynna Kaplica Czaszek i jeśli chodzi o atrakcje to chyba nic więcej. Można jeszcze pojechać do kopalni soli. Dostrzegłam w Hallstatt potencjał, podoba mi się lokalizacja miasta i zabudowa ale nie jest tego aż tyle, żeby miasto stało się jednym z tych naj.


Rozumiem, że Hallstatt może się podobać, zwłaszcza Azjatom, których było tam od groma i ciut ciut, bo w Azji o takie miasteczka trudno. Ale Chińczykom to się dziwię, bo zbudowali sobie kopię Hallstatt a nie np. Colmar albo Eguisheim, mogę to sobie jedynie wytłumczyć tym, że tam nie byli. W majówkę był w Hallstatt jeden z moich kolegów z pracy i cóż, wrażenia ma podobne do moich tylko rozczarowanie dużo większe bo Hallstatt było wysoko na jego podróżniczej liście marzeń. Nawet pogodę miał taką samą a przecież był maj.


Doceniam to, że mogę podróżować i zwiedzać świat, w każdym z miejsc szukam pozytywów i prawda jest taka, że łatwo jest mnie zachwycić bo z reguły wszystko mnie cieszy. Z entuzjazmem reaguję na to co mnie spotyka, nie oczekuję nie wiadomo czego, nie mam wygórowanych oczekiwań i szczerze mówiąc fakt, że Hallstatt wywarł na mnie raczej negatywne wrażenia trochę mnie zdumiewa. Niemniej jednak cieszę się, że tam byłam i przywiozłam swoje własne wrażenia, cóż z tego, że trochę inne niż większości. Mam świadomość tego, że moje wrażenia mogą być delikatnie mówiąc lekko kontrowersyjne ale co poradzę, takie są i kropka 😊. Dostrzegłam w Hallstatt dużo fajnych rzeczy ale chyba największym atutem miasteczka jest jego położenie. 

Teraz też czuję w sercu dylematy bo jutro wyruszam odkrywać nowy kraj i kolejną europejską stolicę, co do której mam duże oczekiwania i o której marzę chyba odkąd byłam nastolatką. Serio, serio. Trochę się obawiam że rzeczywistość znów da mi pstryczka w nos i sprowadzi na ziemię, po czym okaże się, że wcale nie było tak fajnie jak to sobie od dekad wyobrażałam 😀. Trzymajcie proszę kciuki za powodzenie misji, chcę wrócić zachwycona i przeszczęśliwa, z sercem pełnym pięknych wspomnień. Jak to ja zrobię wszystko, żeby tak było, oby tylko moja nowa destynacja miała wobec mnie takie same plany.



Komentarze

  1. No, bo ma prawo Ci się nie podobać i tyle. Ja też Ci pisze, że nie lubię lata, chce już jesień i mgły, bo taka jestem i chce być sobą. Kochana, to odwaga pisać takie posty, brawo. Jak Ci się coś nie podoba to dla mnie spoko, nawet jak ja czuję zachwyt. Pewnie łatwo się domyśleć, że tymi Twoim zdjęciami jestem zachwycona. Zrobiłaś tak genialne i klimatyczne zdjęcia, że przy każdym się rozpływałam. To też moje klimaty, moja pogoda i ten post jest dla mnie cudny. Zdjęcia perfekcyjne, z duszą. Tekst szczery, a takie cenię najbardziej. Kciuki trzymam mocno, bo chce byś była szczęśliwa, jak najczęściej. Dziękuję, bo te foty to mi z głowy nie wyjdą, taki zachwyt! Cudownych dni, kciuki trzymam mocno, bo dla Ciebie warto...trzymam teraz w lewej dłoni. Hihi
    Przytulam mocno cudna kobieto.💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Ty jak napiszesz komentarz to nie sposób się nie wzruszyć ani przeczytać go tylko jeden raz. Bardzo Ci dziękuję za te piękne i ciepłe słowa oraz za wyrozumiałość w kwestii nie zakochania się w Hallstatt. Ale jestem pewna, że Ty byłabyś zachwycona nawet a może zwłaszcza przy niepogodzie bo miasteczko ma wiele rzeczy które mogą się podobać. Życzę Ci pięknego lipca, Tobie i Twojej rodzince. Niech dzieje się magia miłości i wspólnych chwil.

      Usuń
  2. Witaj Monia!
    Aj tam... można by rzec, najlepiej to zacytować powiedzenie "Kto nie oczekuje niczego, nigdy nie będzie rozczarowany" no ale łatwo mówić, w końcu jedzie się po coś i dla czegoś, bo to nie szychta w pracy tylko... ahoj przygodo!. Może tak się akurat wszystko złożyło w końcu to nie Szwajcaria by wyglądało wszystko jak w zegarku. Raz że to był styczeń, a ja nie lubię stycznia, drugi że zimno, a ja nie lubię chłodu i może to wszystko się tak nałożyło na siebie, bo przecież często nawet maj jest zimnym u nas również... Generalnie fajnie jest coś powspominać i pooglądać z minionej epoki, bo pół roku temu to inna era klimatyczna przecież. Zatem suma summarum, miło się ogląda te urocze kunsztowne i starannie ozdobione domki, ten cudnie osnuty mgłą krajobraz, a post jest jeden z najurokliwszych jakie ostatnio czytałem w szerokim świecie...
    Miłego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No weź... ostatnim zdaniem rozlałeś na moje serce beczkę miodu 🙂. Bardzo dziękuję. Też nie lubię zimna ale w podróżach akurat to mi nie przeszkadza bo moja chęć poznawania świata jest silniejsza niż warunki atmosferyczne. Druga rzecz jest taka, że jesienią i zimą rzadko wyjeżdżam a jeśli już, to obieram cieplejsze kierunki. To nic, że w Hallstatt podobało mi się średnio, takie miejsca też chcę mieć w tym moim blogowym pamiętniku. Pozdrawiam Cię radośnie w ten przepiękny, upalny i wolny dla mnie dzień, co czyni go jeszcze piękniejszym.

      Usuń
    2. Monia!
      Doskonale rozumiem, że Hallstatt może Ci się nie podobać. Znamy się już tak wiele lat, ale to są prawdopodobnie Twoje drugie a może trzecie niezachwyty. Może kolejnym razem dostrzeżesz urok tego miasteczka.
      Jadąc do Hallstatt wyobrażałam sobie, że moje oczy będą oglądać wymarzone miasteczko z pocztówek. Jedno z najpiękniejszych austriackich miast, obowiązkowy punkt programu podczas wizyty w Górnej Austrii. Był sierpień, niebywale tłoczno, brak miejsc parkingowych, a wąskimi uliczkami płynęła rzeka turystów, natomiast z nieba padał ulewny deszcz, a dodatkowo biły potężne pioruny. Pobyt w Hallstatt zapamiętamy na długo. Nasze buty nie wytrzymały ulewnego deszczu. Mój aparat fotograficzny (chociaż go chroniłam) został zalany, mimo, że woda została odparowana, to nie nadaje się do użytku. Pomimo ulewnego deszczu, przyznaję, że jest to to wyjątkowe i malownicze miejsce. Marzę aby odwiedzić go jeszcze raz.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
    3. To prawda, że Hallstatt jest malowniczy nawet w deszczu, nie powiem że nie, nie zgadzam się jedynie z opinią, że to jest jedno z najładniejszych miasteczek w Europie 🙂. Ale pewnie to wynika z tego, że byłam w wielu dużo piękniejszych.
      Po przeczytaniu komentarzy wynika, że w Hallstatt chyba często pada, i Ty chodziłaś tam w deszczu, i Wiesiek, i Anita, ja też. Aparatu szkoda, nie wyobrażam sobie jak bardzo musiało lać skoro zmokło Ci wszystko.
      To prawda, że niewiele mam niezachwytów bo dla mnie wszędzie jest fajnie, rozczarowania podróżnicze mam bodajże dwa, Stonehenge i teraz to Hallstatt ale to pewnie moja wina bo wyobrażałam sobie nie wiadomo co.
      Serdeczności balkonowe. Fajnego lipca.

      Usuń
  3. Może brakowało "klimatu"? Czasem nawet brzydkie miejsce potrafi zachwycić, bo ma w sobie coś nieuchwytnego. Albo to kwestia skojarzeń? Mój syn uwielbia szare blokowiska, bo kojarzą mu się z najlepszymi latami dzieciństwa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz. Ja uwielbiam smród wsi bo kojarzy mi się z najpiękniejszymi wakacjami 😀. Moje rozczarowanie Hallstatt wynika z tego, że po najpiękniejszym miasteczku Europy spodziewałam się czegoś więcej a ja raczej nie mam od odwiedzanych miejsc wygórowanych wymagań 🙂. No trudno.
      Pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  4. Rozumiem Twój brak euforii, bo choć w Hallstatt nie byłam, to w tej deszczowej scenerii wygląda ogromnie ponuro. Widziałam to miasteczko pełne zieleni i kwiatów w letniej, pogodnej odsłonie w licznych internetowych publikacjach i naprawdę potrafi zachwycić. Jednak najważniejsze są zawsze nasze, osobiste emocje. Wiem Monia jaką jesteś entuzjastką piękna tego świata, które odnajdujesz w nawet najmniejszych detalach. Czasem jednak jest tak, że nasze oczekiwania rozjadą się zupełnie z tym, co zobaczymy u kresu podróży...
    Niech ta aktualna spełni pokładane nadzieje, przyniesie Ci moc zachwytów i napełni serce szczęściem.
    Ściskam mocno 😘
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hallstatt ma urok, który da się dostrzec nawet w deszczu, nie rozumiem jedynie dlaczego jest uznawane za najładniejsze miasteczko w Europie. W moim osobistym rankingu plasuje się dużo niżej 😀. Ale i tak bardzo się cieszę, że tam byłam, rozczarowania to przecież jedne ze wspomnień, które również wzbogacają bagaż naszych wrażeń.
      Wszystkiego dobrego na kolejne dni, ja za moment wyruszam 🙂.

      Usuń
  5. Trzymam kciuki za misję, ale i opisywane miasteczko podoba mi się, jest kompaktowe, a położenie extra! Pogoda ma duże znaczenie. Pamiętam, że gdy weszliśmy na Czantorię i była straszna mgła, wilgoć...to chciało mi się płakać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja taką mgłę miałam nad jeziorem Como, Alpy wokół niego mogłam sobie jedynie wyobrazić bo nie nic nie było widać a widoczność ograniczała się do kilku kroków.
      Od tamtej pory mgła to dla mnie najgorsze co mam się może przytrafić w podróży, oczywiście oprócz zdarzeń losowych i wypadków.
      Uściski!

      Usuń
  6. Dobrze, że masz swoje odrębne zdanie. Wolę to niż bezrefleksyjne zachwyty nad wszystkim. Nasze odczucia były trochę inne. Może to że byliśmy wiosną gdzie królowała soczysta zieleń i kwiaty a sklepiki prezentowały swoje wyroby na zewnątrz? W dodatku spotkaliśmy się z naszą rodziną z Niemiec i było radośnie. Mimo, iż padało a właściwie lało to mamy miłe wspomnienia z tego miasteczka. Życzę wspaniałej wyprawy pełnej zachwytów i wielu cudnych wrażeń. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, za moment wyruszamy, jestem podekscytowana i przeszczęśliwa. Sporo osób, które znam, spacerowały po Hallstatt w deszczu mawet w tych cieplejszych porach roku. Może tam panuje jakiś swoisty mikroklimat?🙂
      Dziękuję za życzenia i pozdrawiam przeserdecznie.

      Usuń
  7. Oczywiście trzymam kciuki za "nierozczarowanie" kolejnym miejscem :)
    Cenię sobie Twoją szczerość, tym bardziej, że ja też jestem z tych, co to zachwycają się wszystkim.
    Twoje zdjęcia bardzo mi się podobają, bo w pełni oddają szczególny klimat tego miejsca i takie widoki, jakie trudno znaleźć gdzieś indziej. Mi najbardziej przeszkadzałaby pogoda, bo nie cierpię zimna, deszczu i takiej mgły, więc z pewnością nie byłabym do końca usatysfakcjonowana, ale to chyba z innego, niż Ty, powodu :)
    No to teraz czekam na relację z kolejnego miejsca i mam nadzieję, że będziesz pełna zachwytów i pokażesz nam kolejne, cudowne miejsca z Twojej mapy marzeń.
    Uściski gorące!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.