Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


30/08
2025

Pięciodniowe życie jak w Madrycie

 Niedawno spędziłam pięć dni w Madrycie. Było to moje drugie spotkanie z hiszpańską stolicą ale pierwsze tak długie bo wcześniej spędziłam w Madrycie jeden dzień i oprócz zwiedzania Santiago Bernabéu i wyzyty w ambasadzie, nie starczyło nam czasu aby zobaczyć coś więcej. Teraz tego czasu miałam sporo i staram się myśleć, że wykorzystałam go w najlepszy możliwy sposób.



 Od razu ruszyłam z przytupem bo już pierwszego dnia przeszłam 35 tysięcy kroków! Tego dnia wstałam o 3:30 bo czekał mnie poranny lot, podczas którego nawet nie zmrużyłam oka, o 9:30 już byłam na Barajas. Po szybkim śniadaniu i zadomowieniu się od razu ruszyłam w miasto, a jak ruszyłam to zatrzymałam się o 18-stej. Zapytacie mnie pewnie czemu nie jeździłam autobusem ale cóż, prawda jest taka że na to pytanie nie znajduję żadnej sensownej odpowiedzi. Tego nie wie nikt, nawet ja. Ale nie, stop, czekajcie! Przecież byłam na urlopie i przyleciałam zwiedzać a tę czynność najlepiej się wykonuje na nogach. Żeby było śmieszniej to w tym wielgachnym Madrycie wszędzie miałam blisko a przynajmniej tak mi się wydawało; z Plaza Mayor był niby rzut beretem do Pałacu Królewskiego, stamtąd tyle samo do Świątyni Debod, ze świątyni do Gran Via, która doprowadziła mnie do Ronda Cibeles. A jak już tu byłam to okazało się, że jestem tuż przy Parku Retiro. No a skoro wszędzie rzekomo było blisko to po co poruszać się metrem? Jeśli chodzi o głód nowych wrażeń i poznawanie świata to w tej dziedzinie od bycia normalną dzielą mnie lata świetlne.




 Echhh Madrycie Madrycie, wywołałeś we mnie ogrom uczuć, głównie dobrych i miłych, fajnie było tu wrócić i mieć dla miasta trochę więcej czasu. Spodobało mi się niemal wszystko: to, że dla Hiszpanów nadal byłam określana mianem chica chociaż jestem w wieku średnim, w jednym barze nawet zyskałam miano chica del fuego ( ognista hi hi hi ). Że sangria smakowała tak obłędnie jak zawsze, ludzie są uśmiechnięci i mili, i że można w Madrycie znaleźć bary, restauracje i sklepy pamiętające kilka epok a nawet jak sprzed tych epok wyglądające. Jedyne co mi się nie spodobało to tłok. O ludzie! Tam ludzie są na każdym kroku! I ten chaos, harmider i niekończący się tłum nie przypadł mi do gustu. Lubię sobie na urlopie wstać wcześniej i w samotności nacieszyć się budzącym się do życia miastem ale kiedy w Madrycie wyszłam o poranku na ulicę niemal od razu natrafiłam na tłok, a to nawet nie było centrum bo do centrum miałam kawałek. Mam wrażenie, że żeby w Madrycie uciec od tłumu trzeba jechać daleko poza miasto. W kraju, gdzie na czas siesty zamiera niemal wszystko, w Madrycie życie tętni takim samym rytmem a typowa hiszpańska siesta nie ma tutaj racji bytu. No naprawdę, gdyby nie ten tłok to wszystko byłoby pięknie cacy.

CASA DE LA PANADERIA PRZY PLACU GŁÓWNYM

PAŁAC KRÓLEWSKI

PARK RETIRO

 Wyznaję kult uwielbienia dla przyrody, nie ma nic równie pięknego jak łąki, pola, góry, lasy, rzeki, jeziora i niekończąca się linia wyznaczonego morzem horyzontu. Lawirowanie między ludźmi niczym w niemającym końca labiryncie było tym, co najbardziej mi w Madrycie przeszkadzało i co najbardziej mnie zmęczyło. Poza tym tłumem podobało mi się wszystko, w tym również towarzystwo. Pozdrawiam przeserdecznie Anię i Arka, z którymi miałam przyjemność współdzielić madryckie dni.


ŚWIĄTYNIA DEBOD. NIE CHCIAŁAM WCHODZIĆ DO ŚRODKA ALE ZOSTAŁAM "ZMUSZONA" PRZEZ STRAŻNIKA 😀

A TO JA ODBITA W SZYBIE NAJSTARSZEJ RESTAURACJI ŚWIATA

  Cieszę się, że na mogłam na żywo zobaczyć miejsca znane jedynie z telewizji i hiszpańskich filmów. Jeśli już oglądam telewizję to hiszpańską no i nie da się ukryć, że Madryt pojawia się np. w wiadomościach regularnie bo tutaj zawsze coś się dzieje. Czułam radość okrążając rondo na którym celebruje się piłkarskie zwycięstwa albo spacerując po placu, z którego odbywają się campanadas, czyli odliczanie do nowego roku. Prawda jest również taka, że miałam nadzieję spotkać którąś z hiszpańskich sław, ale albo wszyscy siedzieli w domach albo byli na urlopach.


 Madryt ma mnóstwo pięknej i ciekawej architektury, sporą jej część ulokowaną wzdłuż najbardziej znanej madryckiej alei. Zdecydowana większość zabytków ulokowana jest albo w centrum miasta albo gdzieś w jego pobliżu, tym pewnie można w dużej mierze wytłumaczyć panujący tutaj tłok. Zdecydowanie łatwiej i przyjemniej jest gdzieś dotrzeć jeśli nie wiąże się to z długą i skomplikowaną podróżą. No chyba, że ktoś ma tak jak ja i ma wszędzie po drodze, w dodatku na tyle blisko, żeby każdą odległość pokonać na własnych nogach.


  W Madrycie tak jak i w wielu innych europejskich stolicach, prawdziwe perełki można znaleźć poza turystycznym szlakiem. Zaszycie się w labiryncie tych wąskich, węższych i najwęższych ulic to zawsze gwarancja niezapomnianych doznań.


DON QUIJOTE I SANCHO PANZA

 Kiedy ktoś pytał się mnie wcześniej czy byłam w Madrycie to odpowiadałam, że tak, ale ta wizyta się nie liczy. Teraz, po tych pięciu madryckich dniach, dużo się w tym temacie zmieniło a ja z wielką radością dopisuję Madryt do listy odwiedzonych i zwiedzonych europejskich stolic.



Komentarze

  1. Coś wspaniałego! I ja myślę o tym żeby takie city breaki do stolic (i nie tylko) zacząć uskuteczniać. Pozdrawiam serdecznie i niezmiennie zapraszam do mnie ♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że tak, dziewczynki z pewnością będą zachwycone a takie wyjazdy pozwolą Wam wyrwać się na chwilę z codziennej rutyny. Uściski.

      Usuń
  2. Rozumiem Cię bardzo dobrze, na nogach więcej widać, wypatrzy się drobiazgi i ciekawostki:-)
    Na zdjęciach tłumów nie widać, za to piękne budynki i mozaiki, a restauracja jak szafa!
    Cudowny wypad, Ty wiesz jak zrobić sobie ogrom radości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomimo tylu wyjazdów nadal na szczęście cieszą mnie małe rzeczy, chociaż Madryt akurat jest przeogromny. Próbowałam tak się ustawiać z aparatem, żeby na zdjęciach nie było widać tłumów, jednak na wielu, których nie opublikowałam widać madrycki tłok.
      Uściski. Udanego września.

      Usuń
  3. Madryt, fantastyczna wycieczka i wspaniała relacja. Ponad 30 tys. kroków to w przybliżeniu 18 - 24 kilometry. Piękny wynik. No cóż. Jakiś czas temu byłam w Madrycie ale ta wizyta nie liczy się! Madryt mnie zachwycił, szczególnie oczarowała mnie jego architektura pochodząca z XIX wieku. Poznałam kilka miejsc z Twoich zdjęć m.in. Park El Retiro. W sercu parku znajduje się niezwykle malowniczy Pałac Kryształowy. Chciałabym tam kiedyś wrócić i zobaczyć pobliski El Escorial, wspaniały kompleks klasztorno-pałacowy. W jego wnętrzach znajduje się muzeum poświęcone malarstwu. Można zobaczyć obrazy takich twórców jak: El Greco, El Bosco czy José de Rivera...
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę żałuję, że nie pomyślałam o tym, żeby zajrzeć do żadnego muzeum, chociaż wiązałoby się to z manewrowaniem czasem a ja jednak wolałam się skupić na bliższym poznaniu miasta, które znałam jedynie z wcześniejszej, trwającej jeden dzień, wizyty. Trochę żałuję też, że nie weszłam do pałacu królewskiego ale za bardzo obawiałam się, że się ze wszystkim nie wyrobię. Madryt bardzo mi się spodobał, po pierwszej wizycie miałam o nim dużo gorsze zdanie :).
      Pięknego września, pozdrawiam cieplutko.

      Usuń
  4. Zazdroszczę tego czasu jaki miałaś na zwiedzanie Madrytu. My robiliśmy to pobieżnie w jeden dzień co pozostawiło duży niedosyt. Madryt sprawia wrażenie miasta eleganckiego z przepiękną architekturą. Zwiedziliśmy muzeum Prado, o którym marzyliśmy od dawna. Byliśmy w kilku miejscach, które rozpoznaję na Twoich zdjęciach. Też na własnych nogach ale nie pochwalę się ilością kroków, bo ich zwyczajnie nie mierzę. Pamiętam jeszcze, że staliśmy w kilometrowej kolejce do Pałacu Królewskiego ( był to dzień gdy wstęp był wolny) ale brakło wejściówek. Pozostaje czekać, aż znowu trafi się okazja. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcześniej również byłam w Madrycie zaledwie jeden, w dodatku niecały dzień, i w ogóle mi się nie spodobał. Potrzebowałam tego powrotu żeby mieć czas na to, żeby poznać hiszpańską stolicę nieco bardziej dokładnie. I teraz bardzo Madryt lubię chociaż z panującym tam tłumem nie byłam w stanie się oswoić. Też nie weszłam do Pałacu Królewskiego i trochę tego żałuję.
      Serdeczności.

      Usuń
    2. Dziękuję za przepiękną kartkę z Toledo. Nigdy tam nie byłem, więc radość podwójna. Ślę pozdrowienia gorące jak hiszpańskie lato :)

      Usuń
    3. Cała przyjemność po mojej stronie. Do mnie dzisiaj doszła kartka z Torunia, dziękuję bardzo Tobie i Asi. Serdeczności.

      Usuń
  5. Mam Madryt na swojej liście. Myślałam nawet, że jeśli jesienią nie będę mieć innych planów, to się wybiorę, choćby sama - inne plany się pojawiły, więc niekoniecznie, ale nie rezygnuję, tylko odkładam na później. Tak więc bardzo fajnie było zobaczyć i przeczytać o Twoich wrażeniach.
    Też należę do tych, co wszędzie mają blisko i uważają, że wszędzie da się dojść pieszo - czasami żałuję, kiedy droga jest nieciekawa, na przykład wzdłuż ruchliwej ulicy, ale często warto, bo trochę się po drodze poogląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruchliwych dróg nie lubię. Nogi to najlepszy i w dodatku darmowy środek lokomocji, można skręcać gdzie się chce i przecież iść w swoim tempie. Z okien autobusu widać dużo mniej, a z okien metra przecież nie widać nic :). Zawsze wychodzę z założenia, że skoro przyjechałam zwiedzać to trzeba zwiedzać a takie spacery najlepiej odbywa się na własnych nogach :). Na każdym kroku czeka przecież moc atrakcji.

      Usuń
  6. Dobrze jest poczytać i zobaczyć chociaż w pigułce tak piękne miejsca stolic naszego kontynentu. Cóż mogę napisać byłam tylko w kilku stolicach graniczących krajów z Polską. Czy żałuję, chyba nie bo nie chcę wracać do przeszłości. Dobrze, że poznaję Europę czytając Wasze blogi. Za co dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te kilka stolic, które odwiedziłaś, to przecież też jest coś, każdy z nas ma inny sposób na poznawanie świata, niektórzy z różnych względów mają jedynie możliwość poznawania swojej najbliższej okolicy.
      Z przyjemnością będę się z Tobą dzielić wrażeniami z miejsc, w których miałam szczęście być, i z odbytych podróży. To dla mnie wielka radość, że chcesz mi w tym towarzyszyć.
      Pozdrawiam przeserdecznie.

      Usuń
  7. Ależ tam pięknie. Aż miło pospacerować w takich miejscach, w tak uroczych i sympatycznych uliczkach. Dziękuję za tą wirtualną dawkę wrażeń. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madryt bardzo mi się spodobał chociaż żeby tę sympatię poczuć, potrzebowałam drugiej wizyty. Cieszę się, że sposobały Ci się moje wspomnienia. Uściski.

      Usuń
  8. Ładne elementy miasta uchwyciłaś. Mnie najbardziej podobają się te domy, których elewacje wyłożone są płytkami azulejos. Wyglądają fantastycznie! Cieszę się, że spełniłaś kolejne marzenie. I to w jakim towarzystwie! Żyć, nie umierać! Radosnego tygodnia Ci życzę i całusy zasyłam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, architektura w Madrycie jest bardzo ciekawa a Gran Via to prawdziwe architektoniczne arcydzieło, cały czas szłam z zadartą głową. A towarzystwo najlepsze z możliwych, w ogóle podczas tego wyjazdu przeżyłam dużo miłych spotkań.
      Wszystkiego dobrego Uleńka, zrób z września fajny miesiąc.

      Usuń
  9. Architektura przepiękna i zachwycająca. Chyba niewiele jest miast z tak bogato usianymi zabytkami w centrum aglomeracji. To musiało być rzeczywiście wspaniałe przeżycie, no i kolejna wspólna przygoda z Anią... to taka wisienka na torcie :) Wspaniała wyprawa!!!
    Serdeczności dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, towarzystwo miałam wybitne, zresztą to za namową Ani znalazłam się w Madrycie, było to nasze trzecie spotkanie a krótko po nim nastąpiło kolejne. Serdeczności na wrzesień.

      Usuń
  10. Cześć! Bardzo wciągający wpis, piękne zdjęcia - mimo tłumów czuję że chłonęłaś całą sobą Madryt, jego zapach o atmosferę. I to się tu czuję i widzi :) Ja też lubię na nogach, ale tyle kroków to chyba tylko w Bieszczadach przeszedłem 😁😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam jakoś nigdy nie przywiązywałam wagi do ilości kroków, które przeszłam, ale na urodziny dostałam smartwatcha i ilość kroków widzę nawet kiedy patrzę, która godzina :). W Madrycie metrem pokonywałam jedynie duże odległości albo kiedy wieczorem wracałam do domu i nie chciało mi się zasuwać z drugiego końca miasta. Ale i tak zanim podjęłam decyzję o powrocie metrem długo się zastanawiałam czy nie lepiej na nogach :)

      Usuń
  11. Madryt okazał się dla mnie nieoczekiwanym bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Tak jak dużych miast nie lubię, tak w Madrycie nawet te tłumy mi nie przeszkadzały. I jestem jedną z tych osób, która stawia Madryt ponad Barcelonę. Cieszę się, że i ty odnalazłaś niepowtarzalny klimat tego miasta i z radością wspominasz pobyt w hiszpańskiej stolicy.
    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem czy wolę Madryt od Barcelony, obawiam się, że nie :). Ale i tak zrobiłam duży progres bo po poprzedniej wizycie Madryt w ogóle mi się nie spodobał a teraz było bardzo fajnie, gdyby tylko nie te tłumy :). To przez nie Madryt nigdy nie będzie ulubieńcem, no chyba że kolejny raz pojadę zimą, poza sezonem, i będę mogła spacerować w spokoju.
      Pięknego września!

      Usuń
  12. Witaj! Wybrać się z Tobą na spacer to jak na poelgrzymkę! 😄 Skąd bierzesz tyle siły? Nie, nie odpowiadaj! To pasja. Nic innego nie wchodzi w grę. Moja koleżanka z pracy też ciągle jak katarynka: Cordoba, Sevilla, Malaga, Granada, Toledo, etc.. No nic, trzeba się nadal uczyć hiszpańskiego, a nóż widelec...
    Przepięknej pogody i wielu przyjemnych wydarzeń we wrześniu.🤗🫶

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja to mam chyba podróżnicze ADHD :). Jestem wręcz bezwstydnie głodna świata i w ogóle się z tym nie kryję, pewnie zresztą widać to na blogu. A to lato to już w ogóle było szałowe! W nocy wróciłam z ostatniej przewidzianej na ten rok dalszej podróży, jeśli jeszcze gdzieś pojadę to będzie to bardzo spontaniczne :). Czas pokaże.
      Pozdrawiam Cię serdecznie, już wrześniowo, chociaż za oknem ciepła, piękna noc...

      Usuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.