Czytam, więc jestem, uwielbiam się przemieszczać, i nie ważne czy samolotem, czy rowerem,zapamiętywać chcę - sercem i aparatem, a żyć nie mogę bez książek, podróży, roweru, spacerów, rozmów i moich licznych pasji. Dzięki hektolitrom herbat wszelakich wypijanych codziennie trzymam się jakoś w pionie:)

W razie pytań lub chęci kontaktu: malamo@op.pl :)

Warto przeczytać


1/11
2025

Plaża skąpana w diamentach

  Zanim zacznę się rozpływać w zachwytach nad kolejnym z islandzkich miejsc, w którym miałam szczęście być, lojalnie Was uprzedzam, że zdjęć będzie dzisiaj ogrom. Nawet nie próbowałam przeprowadzać jakiejś sensownej selekcji bo wiem, że poległabym już na starcie. Nie gwarantuję też, że w parze z dużą ilością zdjęć będzie szedł jakiś sensowny tekst bo chociaż do opisania diamentowej plaży potrzebuję jedynie hurtowej ilości epitetów to prawda jest taka, że nawet teraz patrząc na te kadry brakuje mi słów. A kiedy takie wyznanie pada z ust gaduły to o czymś to przecież świadczy. Pozwólcie zatem, że zabiorę Was dzisiaj w podróż do jednego z islandzkich faworytów ale też do jednego z najpiękniejszych i najbardziej niezwykłych miejsc w jakim byłam kiedykolwiek. Będzie się działo.



 Kiedy patrzę na Islandię z perspektywy czasu, który upłynął od powrotu, widzę jedną ciekawą rzecz a mianowicie, chociaż jestem zdecydowanie ciepłolubna, to na Islandii moimi ulubionymi i najpiękniejszymi miejscami były te zimne, skute lodem. To one wywołały we mnie najwięcej ekscytacji i dostarczyły najsilniejszych emocji, w parze z którymi szło to nierzeczywiste wrażenie, że jestem na innej planecie. Postawienie stóp na lodowcu było niczym dla niektórych postawienie stóp na księżycu, nie inaczej rzecz się miała z czarną plażą mieniącą się milionem większych i mniejszych kawałków lodowych brył, pochodzących z położonego niedaleko lodowca Breidamerkurjokull. Takiego miejsca nie widziałam nigdy w życiu i pewnie nigdy w życiu nie zobaczę, no chyba, że wrócę na Islandię.




 Nieskromnie muszę przyznać, chociaż zapewne żadna to tajemnica, że widziałam w swoim życiu wiele pięknych i egzotycznych plaż. Ich lista jest tak długa a konkurencja na niej tak silna, że nie jestem w stanie wybrać plażowego ulubieńca. Mam co prawda kilku faworytów a po powrocie z Islandii do tego zacnego grona dołączyła jedna plaża więcej. 


 Diamentowa Plaża jest też niewątpliwie jedyną, na której byłam, na której panują warunki zdecydowanie odległe od tych dobrze nam znanych. Wyciągnięcie kocyka aby poplażować jest tutaj raczej niemożliwe, a nawet jeśli możliwe to podejrzewam, że mało przyjemne, podobnie jak osiągnięcie równomiernej złotobrązowej opalenizny. No i nie ma miejsca na parawan 😀. Jest za to czyste i rzeźkie powietrze, szczypiący w nosy i policzki chłód oraz niedająca się zliczyć ilość diamentów, o różnej wielkości i o przeróżnych kształtach.



 Często się słyszy, że tego co można zobaczyć na Islandii wielu podróżników i turystów nie widziało nigdzie więcej a islandzkie krajobrazy regularnie zyskują miano "nie z tej planety". I chociaż nigdy nie zastanawiałam się nad genezą tej teorii to na Islandii zyskałam pewność, że jest prawdziwa. Ale w sumie jaką mogę mieć pewność, że diamentową plażę, równie zachwycającą co ta islandzka, można znaleźć na Marsie? Albo na Jowiszu? Diamentowa plaża jest z tej ziemi, naszej ziemi, a my jesteśmy szczęściarzami. A ja, póki nie zobaczę podobnej to będę żyła w przeświadczeniu, że takiej plaży nie ma nigdzie więcej.



 Ale wiecie co? Chwilę po tym, jak napisałam ten fragment o diamentach przeczytałam w czytanej akurat książce, że "... Naukowcy od dawna uważali za możliwe istnienie diamentopodobnych minerałów na innych planetach. Właściwie w w 1967 roku odkryto substancję o nazwie londsdaleit w meteorycie z kanionu Diablo w Arizonie - fragmencie asteroidy, która uderzyła w Ziemię - i teoretycznie jest ona twardsza i czystsza niż jakikolwiek znany diament..." ( T. J. Reid "Atmosfera" ). Niech sobie zatem istnieją w kosmosie kamienie mocniejsze i szlachetniejsze niż diament ale jestem pewna, że nie występują w postaci plaż 😊 .



 No bo jak się nie zachwycić czarną plażą na której Matka Natura hojnym gestem rozsypała mniejsze i większe lodowcowe bryłki, z których niektóre mienią się na seledynowo i na niebiesko, moje ulubione zresztą kolory. Poprzez czarny piach i wykute z lodu diamenty wiedzie czasami najprostsza droga do zachwytu. 



  No sami powiedzcie, czy Diamentowa Plaża nie dostarcza miliona powodów żeby się nią zachwycać i obdarzyć najcieplejszymi uczuciami pomimo chłodu, jakim od niej wieje? Egzotyczne plaże, z palmami, mięciutkim jak puch piaskiem i lazurową wodą są niewątpliwie szałowe ale ta islandzka zachwyca czym innym i w zupełnie odmienny sposób. Pamiętam jak stałam oniemiała próbując zrozumieć to co właśnie widzę i żałując, że czasu nie mam tyle, żeby iść tą plażą tak daleko jak daleko wiedzie, lawirując między bryłami rzuconymi mi pod nogi 😀. W zamian za to zabrałam sobie do domu solidną garść tego czarnego jak smoła piasku do kolekcji, takiego jeszcze nie miałam. Wylądował na samym dnie naczynia ze wszystkimi ciekawymi islandzkimi znaleziskami.

 

 Przesyłam Wam ogrom serdeczności na miesiąc spadających liści.



Komentarze

  1. Nigdy nie byłam w Islandii. Znam ją jedynie z postów Twoich, Ani i innych zaprzyjaźnionych blogerów. Jestem zachwycona dziką, niezwykłą i wyjątkową przyrodą i oczarowaną różnorodnością krajobrazów. Oglądając Twoje zdjęcia zauważam, że każdy zakątek Islandii skrywa nieziemskie piękno natury. A ten pas czarnego piasku pokryty lśniącymi bryłami lodu, wygląda niczym pole kamieni szlachetnych. Coś fantastycznego! Cud natury.
    Przesyłam Ci moc serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Islandia to skarbnica przyrodniczych cudów a każdy skrawek tej wyspy zachwyca w inny sposób. Islandia jest różnorodna i gwarantuje ogrom emocji bo oprócz zachwytu doznałam tam ekscytacji, zadumy i wzruszeń. Ktoś kto woli architekturę nie będzie miał tutaj co robić ale miłośnicy przyrody i naturalnego piękna zwariują od ilości doznań. Myślę, że mogłabym objechać Islandię całą kilkanaście razy a i tak nadal bym się nią zachwycała bo tam zwykłe przemieszczanie się z miejsca na miejsce jest przygodą. Serdeczności listopadowe.

      Usuń
  2. No powiem Ci, że tekst dorównuje zdjęć, niepotrzebne obawy!
    Cóż tu komentować, cudne diamentowe kadry, a twój zachwyt rozgrzewa do białości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jak już się rozkręciłam to pisanie szło mi łatwo jak nie wiem do tego stopnia, że jak skończyłam to miałam obawy czy aby nie jest tego za dużo :). I tak źle i tak niedobrze :)

      Usuń
  3. Pierwsze moje wrażenie było takie, że zabrałaś nas na wycieczkę do sklepu jubilerskiego. I wiem... jestem nawet pewna, że żadne zdjęcie nie oddaje w pełni tego, co Twoje oczy widziały na żywo. Dlatego moja wyobraźnia próbuje podpowiadać mi, jakie to rzeczywiście musiało na Tobie zrobić wrażenie, skoro już same zdjęcia pokazują tak wspaniałe widoki.
    Połączenie czarnego piasku z tymi wszystkimi blaskami, lśnieniami i połyskami musi być niesamowite i wcale mnie nie dziwi Twój zachwyt nad nimi.
    Wiem, że się powtarzam, ale niezmiennie uważam, że mieszkamy na cudownej i niezwykłej planecie, pełnej takich cudowności, że czasem głowa mała, żeby to wszystko ogarnąć. Jesteśmy jednak szczęściarzami :)
    Gorąco Cię pozdrawiam z życzeniami spokojnego i bardzo miłego listopadowego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często tak mam, że nie wiem jak opisać dane miejsce tak, żeby oddać jak najwięcej i pokazać i jego piękno, i moje zachwyty. Zawsze się boję, że moje starania będą niewystarczające ale i tak niezłomnie próbuję. Liczę też nieustannie na wyobraźnię moich wspaniałych czytelników.
      No pewnie, że jesteśmy szczęściarzami bo nie dość, że żyjemy na najwspanialszej z planet to jeszcze na najpiękniejszym i najciekawszym kontynencie. Reszta świata niech nam zazdrości :). Moc listopadowych serdeczności i dobrych życzeń na najbliższe dni.

      Usuń
  4. Już się pakuję, już bym leciała na Islandię, ta plaża jest cudowna. Generalnie to ja za biżuterią nie przepadam, ale lubię sobie oglądać różne minerały i szlachetne kamienie, tak ładnie odbija się w nich światło, słońce, osiadają na nich krople wody. Można się patrzeć i patrzeć bez końca. A że niebieski to wiadomo mój ukochany kolor to te niebieskie grudki lodu chyba będą mi się teraz śniły po nocach. Zazdroszczę i się nie dziwię zachwytom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też generalnie nie lubię świecidełek ale ta plaża to dla mnie najwspanialsze jubilerskie cacko. Czasami mam wrażenie, że widziałam już sporo po czym docieram do miejsca, które uświadamia mi jak wiele jeszcze mam do odkrycia miejsc, o których mi się nie śniło. Niebieski to również mój ulubiony kolor, wszystkie jego odcienie a lodowcowe niebieskie bryły to jest widok nad widoki! Na Islandii często nie mieściło mi się w głowie piękno tego na co właśnie patrzę. Świat jest niesamowity a ja bardzo się cieszę, że mam dużo sposobności żeby się o tym przekonywać.
      Pozdrawiam przeserdecznie.

      Usuń
  5. Nie dziwię się Twoim zachwytom, już samo obejrzenie zdjęć wywołuje niesamowite wrażenie a co dopiero gdy ogląda się to na żywo. Bryłki lodu w zależności od oświetlenia przybierają subtelne barwy i lśnią tworząc wrażenie, że to diamenty. W dodatku kontrast wywołany przez czarny piasek pogłębia tylko ten efekt. A najlepsze jest to, że każdego dnia ta plaża wygląda inaczej choć niby tak samo. Zazdroszczę takiego widoku na żywo. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam czy na białym lub żółtym piasku te bryłki robiłyby równie wielkie wrażenie i obawiam się, że nie, bo byłyby mnie widoczne. A tak ten kontrast z czarną ziemią wydobywa z nich wszystko to co najciekawsze i najbardziej zachwycające co sprawia, że diamentowa plaża jest jedyna w swoim rodzaju. To jest jedno z najbardziej niesamowitych miejsc, w których byłam i na Islandii, i w swoim życiu w ogóle. Są chwile kiedy sama sobie zazdroszczę :).
      Serdeczności, fajnego listopada.

      Usuń
  6. Widziałam plażę z drobinkami złota na Thassos, ale z diamentami, i to takimi ogromnymi, nie widziałam. Na zdjęciach wygląda bardzo niezwykle i jest piękna, a co dopiero widzieć ją na żywo. Szkoda, że nie można tego kawałka lodowca zachować sobie na pamiątkę. A piasek obejrzę za miesiąc.
    Na razie wysyłam przytulasy. Trzymaj się ciepło, Monia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Piękny tytuł wpisu!

      Usuń
    2. Dziękuję, nieskromnie przyznam, że mi również się ten tytuł podoba bo oddaje prawdę i tylko prawdę :). Plaża z drobinkami złota też musi być zachwycająca, byłam raz w Hiszpanii na czarnej plaży ale ani nie było złota, ani diamentów, a i tak zachwycona byłam po uszy :). Z przyjemnością pokażę Ci moje wszystkie podróżniczne zdobycze. Ściskam Cię mocno skąpana w słońcu wpadającym przez okna, ale cudny dzień!

      Usuń
  7. Pełen zachwyt! Nie wiedziałam, że takie cudne plaże istnieją.
    Popatrzę sobie jeszcze:)
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

DZIĘKUJĘ ZA CZAS POŚWIĘCONY NA MOJĄ RADOSNĄ TWÓRCZOŚĆ. KAŻDY KOMENTARZ MNIE CIESZY I ZA NIE RÓWNIEŻ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ.